Wraz z pierwszym śniegiem spadającym w górach, kończy się często sezon wędrówek. Oczywiście nie warto chować się w domu aż do wiosny. Zima w górach, choć wymagająca, jest piękna. Zimna pora roku oznacza jednak, że spora część sprzętu powędruje do szafy na kilka miesięcy. Zanim to się jednak stanie, warto poświęcić nieco uwagi górskiemu wyposażeniu.
Rzeczy, których używałeś/aś przez ostatnie miesiące lepiej nie chować do szafy wprost po powrocie ze szlaku lub podróży. Ubrania i śpiwór prawdopodobnie wymagają prania, namiot i plecak domagają się czyszczenia, a buty pokrywa warstwa błota. Ostatnią rzeczą powinno być wrzucenie sprzętu na dno szafy i zapomnienie o nim. Jeśli ma służyć długo i dobrze, warto poddać go konserwacji, wysuszyć, naprawić. I nie jest to strata czasu. Ostatecznie, jeśli moje wyposażenie służyło mi przez minionych 7 miesięcy – tyle spędziłem w 2017 roku poza domem – mogę poświęcić jedno popołudnie na jego przegląd, by dobrze służyło w następnym roku. Tematem tego artykułu jest przechowywanie i konserwacja sprzętu turystycznego po zakończonym sezonie.
Jeśli często używasz śpiwora, po sezonie może wymagać prania. Kurz przykleja się do tkaniny, a tłuszcz i towarzyszący mu nieprzyjemny zapach przenikają do puchu. W efekcie puch rozpręża się słabiej, a po wyjęciu z pokrowca śpiwór niezbyt świeżo pachnie. Rozwiązaniem jest pranie.
Śpiwór najlepiej prać ręcznie, rozłożony w wannie, z dodatkiem środka piorącego do puchu. Używamy letniej wody i delikatnie pierzemy, kończąc zabieg kilkukrotnym, dokładnym płukaniem. Gdy jest czysty, można rozwiesić go do wyschnięcia, co pewien czas roztrzepując go i rozbijając uderzeniami dłoni kulki, w jakie zbija się puch. Czas schnięcia śpiwora jest dość długi, nawet kilka dni. Można użyć też suszarki bębnowej, która skróci ten czas do kilku godzin. Śpiwory z wypełnieniem syntetycznym warto prać tak samo, czas ich schnięcia jest jednak krótszy.
Po oczyszczeniu warto skontrolować stan suwaków, oczyścić je, w razie potrzeby nasmarować np. minimalną ilością silikonu.
Bardzo ważne jest przechowywanie śpiworów w stanie rozprężonym. Kilka miesięcy zimy, podczas których ściśniemy śpiwór w ciasnym pokrowcu, może zniszczyć sprężystość wypełnienia. Zwłaszcza syntetyczne włókna są wrażliwe na złe przechowywanie, choć puch również nie może pozostawać skompresowany. Niektórzy producenci oferują, w zestawie ze śpiworami, także duże, przewiewne pokrowce z siatki. Moja metoda jest nawet bezpieczniejsza. Dmuchając na zimne, rozwieszam śpiwory całkowicie luźno, używając do tego pętli na dole. Mam wówczas gwarancję, że puch pozostaje w pełni rozprężony. Możesz powiesić je w szafie, obok ubrań, położyć w obszernej szufladzie komody, wrzucić luźno na pawlacz – ważne, by było to suche i przewiewne miejsce. Tak przechowywany śpiwór pozostanie w stanie idealnym do kolejnego sezonu.
Może zdarzyć się, że podczas wędrówki delikatny materiał śpiwora rozedrze się. Zawsze warto mieć na taką okazję kawałek taśmy montażowej lub samoprzylepną łatkę (np. McNett), która zapobiegnie wychodzeniu ociepliny na zewnątrz. Po powrocie do domu zaszyj uszkodzone miejsce cienką nitką i ponownie wzmocnij łatką.
Kurtki puchowe, z racji mniejszych rozmiarów, zazwyczaj można już prać w pralce. Koniecznie przeczytaj wówczas wskazania producenta na metce. Nie stosuj detergentów ani płynów do płukania. Podobnie postępuj z kurtkami mającymi wypełnienie syntetyczne (np. Primaloft). Przechowuj je, tak jak śpiwory, w stanie rozwieszonym. Najlepiej w szafie, wśród innych ubrań – byle miały dość miejsca na rozprężenie się. Wszelkie uszkodzenia naprawiaj na bieżąco, identycznie jak w przypadku śpiworów, by zapobiec utracie ociepliny.
Więcej informacji o tym, jak prać kurtkę puchową, znajdziesz TUTAJ.
Wszystkie rodzaje mat po sezonie warto przetrzeć wilgotną szmatką, ewentualnie umyć wodą z mydłem. Karimaty z pianki nie wymagają specjalnych zabiegów. Najlepiej przechowywać je rozłożone, poziomo lub pionowo, ewentualnie tylko luźno zwinięte. Nieco więcej wymagają maty samopompujące. Aby zapobiec kondensowaniu się w nich wilgoci i powstawaniu pleśni po każdej wyprawie zwijam je i rozprężam kilka razy, by usunąć powietrze wraz z resztkami wilgoci. Podobnie rzecz ma się z materacami dmuchanymi – ślady wody mogłyby zaowocować czarnymi plamkami po wewnętrznej stronie materiału. Po takim „wietrzeniu” zostawiam zawór maty lub materaca odkręcony, by zapewnić minimalną cyrkulację powietrza i przechowuję pionowo, włożone w wąską przestrzeń obok szafy. Wypełnienie mat samopompujących, podobnie jak w śpiworach, straci swoją elastyczność podczas przechowywania w pozycji ściśniętej. A zatem: mata i materac – przechowuj tylko na płasko, nigdy zrolowane. Najlepiej w suchym i czystym miejscu.
Piankowe karimaty nie wymagają napraw. Inaczej z matami: przypadkowe uszkodzenie skutkuje utratą powietrza. Jeśli nad ranem budzisz się na płaskim „naleśniku” prawdopodobnie twoja mata „złapała gumę”. Na trasie środkiem tymczasowym jest taśma klejąca. W domu dokonaj naprawy za pomocą łatki i kleju dostarczonych przez producenta. Skontroluj też szczelność zaworu.
Syntetyczne ubrania outdoorowe, takie jak polary, są dość proste w utrzymaniu, o ile słuchamy wskazówek producenta podanych na metce. Po powrocie warto je wyprać i zaimpregnować. Drobne uszkodzenia zaszyj syntetyczną nitką, sprawdź suwaki i gumki pod kątem uszkodzeń. Po tych zabiegach – zapakuj do szafy, w oczekiwaniu na zimę.
O tym, jak impregnować i prać polary w pralce, przeczytasz TUTAJ.
Podczas letniego sezonu często to kurtka – i odzież membranowa w ogóle – przyjmuje na siebie największe uderzenia pogody. W efekcie ma regularny kontakt z wodą, ale także błotem, skałami, gałęziami drzew i wieloma innymi czynnikami, które spotkasz na szlaku.
Po powrocie warto przede wszystkim wyprać ją w specjalnym środku (np. Grangers Wash & Repel), który usunie zanieczyszczenia i odnowi wodoodporność, poprzez ponowne nałożenie powłoki DWR na materiale.
Po praniu wysusz kurtkę w przewiewnym miejscu, skontroluj działanie suwaków. Jeśli znajdziesz jakieś uszkodzenia, napraw je – najlepiej za pomocą samoprzylepnych łatek. Przechowuj wiszące lub luźno złożone.
O tym, jak prać materiały z membranami, przeczytasz TUTAJ.
Plecak przyjmuje na siebie być może najwięcej „uderzeń” podczas wędrówki i wspinaczki. Kurz, błoto, żywica, ale także smar z autobusowego bagażnika, rozlany olej kuchenny, okruchy jedzenia czy pot wsiąkający w szelki – w plecaku gromadzi się wszystko co „złe” podczas drogi. Niektóre z tych zanieczyszczeń, pozostawione na materiale, powoli go uszkadzają. Warto więc poświęcić trochę czasu na ich usunięcie.
Po pierwsze: plecaka nie czyścimy piorąc w pralce. Gwałtowna praca bębna uszkodzi impregnację i może zniszczyć suwaki lub klamry. Moja metoda, to wytrząśnięcie piasku z wnętrza i wrzucenie plecaka do wanny z letnią wodą i odrobiną zwykłego mydła, po czym szorowanie go dłońmi lub małą gąbką. Trudniejsze plamy traktuję dodatkową porcją mydła i szoruję do skutku, poświęcając też więcej uwagi kieszeniom i innym zakamarkom, w których gromadzi się brud. Pianki na plecach i paskach ściskam (ale nie wykręcam), aby usunąć z nich całą sól. Po skończonym zabiegu płuczę plecak strumieniem wody i suszę. Nieużywane plecaki wrzucam na najwyższa półkę mojej szafy (czy wspomniałem, że sprzęt zajmuje znaczną część mojego pokoju?).
Moje buty trekkingowe czyszczę po każdym powrocie ze szlaku, nawet tego krótkiego. Powód jest prosty: zalegające w skórze błoto, a dokładniej drobinki piasku, podczas dalszego używania uszkadzałyby włókna w skórze. Warto więc pozbywać się błota na bieżąco: nasze obuwie będzie wtedy służyć dłużej. Do czyszczenia butów wystarczy letnia woda i szczotka. Kiedy są już czyste, nadają się do zaimpregnowania. Dodatkowo zwracam uwagę na elementy stalowe: haczyki i uszka na sznurowadła. Szukam ewentualnych śladów rdzy lub uszkodzeń mechanicznych, przeglądam także same sznurowadła. W razie potrzeby wymieniam je, a gdy planuję używać butów także zimą, przeciągam sznurowadła niewielką ilością wosku, by nie nasiąkały wodą.
Więcej na temat czyszczenia i impregnacji butów, znajdziecie TUTAJ.
Po pierwsze: jeśli tylko możesz nie składaj namiotu gdy jest mokry. Jeśli musisz, skorzystaj z pierwszej nadarzającej się okazji, by go wysuszyć. Gdy wracasz do domu rozwieś go w suchym miejscu, aż kompletnie wyschnie. Niezłym pomysłem jest rozstawienie namiotu w pokoju/garażu. Ewentualne zabrudzenia przetrzyj gąbką, podobnie jak w przypadku plecaka. Jeśli dostrzegasz jakieś uszkodzenia, warto je zaszyć, o ile oczywiście nie są duże. Te większe lepiej powierzyć profesjonalistom, którzy podejmą się także podklejenia szwu.
Skontroluj pałąki namiotu – zwłaszcza te wykonane z włókna szklanego mogą z czasem pękać. Oceń ich stan i w razie potrzeby wymień segment masztu na nowy. Przyjrzyj się też suwakom przy wejściu i nasmaruj je woskiem lub silikonem. Ułatwi to ich obsługę i przedłuży żywotność.
Namioty, choć szyte są zazwyczaj z wytrzymałych tkanin, lepiej przechowywać luźno zwinięte/złożone. Namioty i tarpy często uodparnia się na wodę, stosując powłoki z silikonu lub poliuretanu. Składowanie ich w ciasnych pokrowcach może skleić pokryty impregnatem materiał i uszkodzić wodoodporną powłokę. I jeszcze raz: nigdy nie przechowuj namiotu, który dokładnie nie wysechł. Nawet niewielkie ślady wilgoci spowodują, że w kolejnym sezonie znajdziesz na powierzchni namiotu plamki pleśni, których nie da się już usunąć. Taki namiot/tarp będzie nadal służył, ale będzie w nim unosił się swoisty zapach, a obecność pleśni będzie powoli niszczyć materiał.
Namiot to ten element sprzętu górskiego, który często wystawiony jest na słońce. Promienie UV powodują powolną degradacje nylonowych włókien, dlatego po każdym sezonie warto odnowić powłokę, chroniąca materiał, np. za pomocą preparatu Granger Fabsil.
Po powrocie z wyprawy nie od razu odkładam kijki na półkę. Zamiast tego rozkładam ich segmenty, płuczę z piasku i suszę. To ostatnie jest konieczne, gdyż nawet aluminiowe stopy, z jakich tworzy się kije trekkingowe, ulegają korozji pod wpływem wody. Jeśli widzisz na powierzchni kijków niewielkie wżery, oznacza to, że między segmentami zgromadziła się woda. Po tym zabiegu przechowuję kijki rozłożone tak, by mechanizmy blokujące nie traciły swojej elastyczności.
W kijkach blokowanych poprzez skręcanie elementów możesz zauważyć samoczynne składanie się. Jest ono spowodowane osadem, jakim pokrywają się śruby blokujące. Czyszczenie ich co pewien czas jest rozwiązaniem, jednak używaj do tego wyłącznie wody z mydłem. Alkohol i smary mogą uszkodzić plastikowe części odpowiedzialne za blokowanie.
Małe kuchenki gazowe są w zasadzie bezobsługowe i po skończonym sezonie można je odstawić na półkę. Inaczej z benzynowymi. Te najczęściej pokryte będą ciemnym osadem powstałym ze spalania paliwa. Niekiedy zanieczyszczona benzyna lub nafta mogą zatykać głowicę kuchenki. Rozkręć urządzenie, przejrzyj, wyczyść zabrudzenia, jeśli trzeba niewielkim kluczem wykręć i przeczyść głowicę. Nasmaruj silikonem uszczelki w pompce i butelce na paliwo. Skontroluj szczelność połączeń. Podstawowych napraw dokonasz bez problemu zestawem naprawczym, który do każdej kuchenki turystycznej dołącza producent.
Menażki, butelki na wodę i termosy myję ręcznie (nie używając zmywarki) i przechowuję otwarte, by nie kumulowały zapachów. Camelbagi czyszczę przy użyciu specjalnej szczotki.
Więcej na temat czyszczenia Camelbagu, możesz przeczytać TUTAJ.
Liny wspinaczkowe, jeśli to niezbędne wypłucz w letniej wodzie i wysusz w zacienionym miejscu. Trzymaj je luźno zwinięte w suchym miejscu, z dala od źródeł ciepła i (bardzo ważne!) z dala od wszelkich kwasów i chemikaliów na bazie ropy naftowej. Podobnie potraktuj uprząż i taśmy wspinaczkowe.
Karabinki i przyrządy metalowe możesz przepłukać z brudu, zanurzając w letniej wodzie z mydłem i kilkakrotnie poruszając zamkiem. Zwróć uwagę na te, które po sezonie zaczęły ciężko chodzić lub z trudem zamykają się i otwierają. Jeśli są uszkodzone bez skrupułów je wyrzuć i to tak, by nikt nie używał ich potem przez pomyłkę. Dobrą metodą, którą sam stosuję, jest przeglądanie i czyszczenie mojego szpeju co roku. Wadliwe karabinki oznaczam niezmywalną, czerwoną farbą i wyrzucam, by uniknąć pomyłki. Zazwyczaj nie jest to duża strata: przez minionych 10 lat potraktowałem tak zaledwie kilka sztuk.
Czekan i raki przemywam wodą i suszę, by nie rdzewiały, po czym ostrzę pilnikiem, by były gotowe na sezon zimowy.
Co do zasady unikam trzymania sprzętu górskiego w piwnicy lub garażu, a więc miejscach zimnych i potencjalnie wilgotnych. Wyjątkiem jest ogrzewany garaż, ale tylko wtedy, gdy masz 100% pewności, że twój sprzęt nie ma żadnego kontaktu z paliwami, smarami czy kwasami używanymi w samochodach. Ma to szczególne znaczenie w przypadku szpeju do wspinaczki. Idealnym miejscem na przechowywanie sprzętu jest własna garderoba lub kąt w mieszkaniu, nie każdy jednak ma tyle przestrzeni. Dobrą metodą na trzymanie go we względnym porządku są duże pudełka, które zmieścisz na dnie szafy lub pod łóżkiem. Najlepiej, by nie były szczelnie zamykane i umożliwiały cyrkulację powietrza. Śpiwory i kurtki najlepiej trzymać w szafie, zaś drobne elementy naszego sprzętu – zgromadzone w jednej szufladzie lub pudle. Zapobiegnie to szukaniu ich w trakcie przygotowań do kolejnego sezonu.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.