Trawestując klasyka - Polacy nie gęsi i swoje marki outdoorowe mają. Zresztą to, że w cytacie właśnie gęsi się pojawiają nie jest dziełem przypadku. Puch jest bowiem naszym outdoorowym "dobrem narodowym". Polskie firmy outdoorowe to jednak nie tylko "białe złoto", ale o wiele więcej.
Nie ma sensu udawać, że jest inaczej – jesteśmy wzrokowcami i każdy produkt, który kupujemy musi się nam podobać. W wypadku sprzętu i ubrań outdoorowych często jednak na pierwszy plan wychodzą kwestie czysto technologiczne – specyfikacje i parametry użytych materiałów. Liczą się twarde fakty i zwykle wygrywa najwyższa jakość. Rynek outdoorowy jest bardzo wymagający i nie znosi bylejakości oraz fuszerki. Polskie marki outdoorowe nie mają więc wcale lekko.
Powód jest oczywisty. Góry, skały, podróże w dziczy i związane z tym kaprysy aury szybko zweryfikują przydatność wszystkiego co kupujemy. Jak w tej niełatwej rzeczywistości radzą sobie nasze rodzime, polskie marki outdoorowe? Zapraszamy na subiektywny przegląd polskich marek.
Przez dziesiątki lat powszechne było w Polsce przekonanie, że to co wyprodukowano za granicą jest po wielokroć lepsze niż rodzime wyroby. Ostatnie kilka dekad to jednak okres, w którym pojawiło się sporo przykładów zadających takiemu twierdzeniu kłam. Mało tego – kilka polskich marek święci triumfy na całym świecie i z podniesionym czołem idzie w zawody z częstokroć mającymi o wiele więcej doświadczenia tuzami outdoorowego biznesu. Nie chcemy jednak namawiać was do wspierania jednej czy drugiej marki tylko dlatego, że pochodzi z Polski.
O ile podczas wizyty w sklepie spożywczym kierowanie się takimi kryteriami przychodzi nam łatwo, to w trakcie zakupów outdoorowych nie ma wiele miejsca na sentymenty. Wybieramy to, co zapewni nam maksimum bezpieczeństwa i komfortu, niezależnie od kraju pochodzenia. Kod kreskowy zaczynający się od cyfr “590” może być jedynie dodatkowym atutem. Najważniejszymi kryteriami zawsze jednak będą: jakość oraz funkcjonalność.
W tym miejscu konieczne jest jeszcze jedno wyjaśnienie. Choć polskie marki outdoorowe często cały proces produkcji realizują w Polsce, nie zawsze jest to możliwe. Część technologii dostępna jest wyłącznie w azjatyckich fabrykach, są surowce, które – jak wełnę merino – pozyskuje sie na drugim końcu świata. Mówiąc – polskie marki outdoorowe – mamy na myśli te, które mają siedzibę w naszym kraju i zostały założone przez naszych rodaków. Jeśli wytwarzają swoje produkty w Polsce – tym lepiej.
Polskie marki outdoorowe rzadko są w stanie pochwalić się tak długą historią, jak inne brandy o ugruntowanej renomie, jak na przykład włoski Zamberlan (rok założenia – 1929), czy amerykański gigant The North Face (rok założenia – 1966). Z Grivelem (1818) czy firmą Meindl (1683!) nie mamy najmniejszych szans konkurować. Nie sposób jednak polskim firmom odmówić pomysłowości i zapału.
Przed rokiem 1989, nie było warunków do rozwoju przedsiębiorczości, a nasza przynależność do bloku wschodniego stanowiła barierę dla nowoczesnych technologii. Kiedy żelazna kurtyna runęła, trzeba było szybko nadrabiać dziesiątki lat opóźnienia. Polski przemysł outdoorowy ruszył w pościg za liderami branży i choć nie wszystkim się udało, dziś wyroby znad Wisły są widoczne nie tylko na rodzimych szlakach.
Naszego przeglądu nie można zacząć inaczej, niż od przedstawienia marek, które wyspecjalizowały się w produkcji wyrobów puchowych. Dlaczego? Otóż w tej właśnie dziedzinie jesteśmy niekwestionowanym potentatem. Sprzyjało nam trochę szczęście, bo to właśnie u nas zadomowiła się Gęś Biała Kołudzka. Od tego gatunku gęsi pozyskiwany jest najlepszy na świecie surowiec. Wiele światowych marek korzysta z polskiego puchu i słusznie się tym szczyci. To daje nam pewną przewagę nad resztą stawki, ale na samym puchu nie zbudowalibyśmy potęgi. Oto trzy polskie marki outdoorowe, które wiedziały jak ten potencjał wykorzystać.
W tym przypadku potwierdza się stara zasada, że wyjątek potwierdza regułę. Na polskim rynku outdoorowym niewiele jest marek o tak długim stażu. Historia Pracowni Sprzętu Alpinistycznego Małachowski sięga bowiem roku 1977. Wtedy właśnie Adam Małachowski, speleolog, zaczął szyć odzież puchową dla siebie oraz swoich kolegów – grotołazów i wspinaczy. W czasach, gdy sklepowe półki i wieszaki świeciły pustkami, jedynym sposobem, żeby zdobyć wyposażenie niezbędne do realizacji swojej pasji, było wyprodukować je samemu. Pięć lat później wyroby z pracowni rodziny Małachowskich trafiły także do sklepów.
Firma Małachowski od początku istnienia projektowała i produkowała odzież i śpiwory na potrzeby osób eksplorujących najbardziej niedostępne zakątki globu. Współpraca z polarnikami i himalaistami dawała obopólną korzyść. Ich uwagi i wskazówki stanowiły doskonałą bazę do ciągłego udoskonalania produktów. W ten sposób rodziły się kolejne innowacyjne rozwiązania, dzięki którym wyroby puchowe ze znaczkiem Pracowni Małachowski stawały się jeszcze bardziej funkcjonalne.
Czy polska marka outdoorowa może wyznaczać światowe trendy? Firma Małachowski udowadnia, że tak! Patenty opracowywane w zakładzie znajdującym się w niewielkim Dębowcu koło Skoczowa, zdobywały już wyróżnienia podczas branżowych imprez organizowanych w Poznaniu, Genewie, Brukseli, Seulu czy Szanghaju. Kiedy naukowcy z University of California stworzyli w 2007 ranking 100 najbardziej innowacyjnych firm globu, Pracownia Małachowski znalazła się na 12 pozycji!
Warto też dodać, że oferta marki jest o wiele bardziej zróżnicowana niż mogłoby się wydawać. Małachowski to nie tylko śpiwory i kombinezony, które trafiają na ośmiotysięczniki i bieguny. Oprócz ludzi szukających wyrobów sprawdzających się w skrajnych warunkach i na największych wysokościach, znajdą tu coś dla siebie także wymagający miłośnicy outdooru, którzy w góry jeżdżą rekreacyjnie i to niekoniecznie poza sezonem letnim.
Przeczytaj też:
Fanom gór tej marki nie trzeba specjalnie przedstawiać. Rodzinna firma Pajak, specjalizująca się w szyciu odzieży oraz śpiworów ocieplanych naturalnym puchem, założona została w roku 1983. To kolejny… wyjątek potwierdzający regułę. Przedsiębiorstwo zarządzane jest przez Andrzeja i Ewę Pająk, przy wsparciu teamu młodych, zdolnych i ambitnych ludzi. Na firmowej stronie można przeczytać, że członków ekipy łączą dwie pasje: do aktywności na świeżym powietrzu oraz innowacyjnych technologii.
Pierwsza pasja z pewnością ułatwia poszukiwania rozwiązań, które sprawdzą się w podróżniczej i górskiej praktyce. Bez tej drugiej natomiast nie byłoby mowy o zaprojektowaniu tak zaawansowanych modeli, jak te choćby te tworzące linię RADICAL. Model Radical 16H to najcieplejszy śpiwór na świecie. Temperatura komfortu to w jego wypadku … -43°C ! Ma na dodatek fenomenalny stosunek mocy izolacyjnej do wagi (1500 g) i objętości po spakowaniu. O możliwościach odzieży i śpiworów z logo Pajak najlepiej świadczy fakt, że korzystają z nich żołnierze, legendarnej jednostki specjalnej – GROM.
Warto też dodać, że firma nie uległa pokusie, by korzystać z usług tańszych podwykonawców z Azji. Wyroby marki Pajak powstają wyłącznie w Polsce – w pracowni mieszczącej się w Bielsku-Białej. Dzięki temu sztab ma pełną kontrolę nad każdym etapem: od pomysłu, przez sprowadzanie najwyższej jakości materiałów, po samą produkcję.
Chociaż marka Pajak mocno kojarzy się z puchowymi śpiworami oraz ciepłymi kurtkami wyposażonymi w naturalną ocieplinę, w jej ofercie znaleźć można także mniej oczywiste dodatki jak na przykład rękawiczki albo ultralekkie plecaki.
Przeczytaj też:
Marka Aura powstała nieco później niż dwie poprzednie. Początek to rok 1989, kiedy nazywająca się wówczas “Yeti”, młoda firma nawiązała współpracę z Wandą Rutkiewicz, szyjąc dla niej pierwszy model kurtki – Pro. Po Rutkiewicz, przez pracownię firmy przewinęła się cała plejada sław Złotej Ery polskiego himalaizmu – m.in. Wojtek Kurtyka, Leszek Cichy i Anna Czerwińska.
Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach brak było dosłownie wszystkiego. Wyczynem było zdobycie surowców do produkcji, ale z drugiej strony każdy jakościowy wyrób sprzedawał się na pniu. Przełomem w rozwoju marki było nawiązanie współpracy z brytyjską firmą Pertex, produkującą najwyższej jakości superlekkie i wytrzymałe tkaniny.
W 2017 wskutek sporu dotyczącego nazwy firmy (w Niemczech działała wcześniej firma o tej samej nazwie) zdecydowano o zmianie marki i tak miejsce Yeti zajęła Aura. Ten moment był równocześnie kontynuacją i nowym początkiem. Firma nadal szyła śpiwory i kurtki z najwyższej jakości polskiego puchu, ale zmiana marki była impulsem do jeszcze aktywniejszego rozwoju.
Aura jak niektóre inne polskie marki outdoorowe współpracuje z jednostkami specjalnymi (szyjąc specjalnie dla nich zaprojektowane kurtki ICE) i GOPR. Dla ratowników opracowali razem z Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej system ratowniczy, umożliwiający bezpieczne ogrzewanie poszkodowanych. Na pewno nie raz słyszeliście o uratowanych zimą w polskich górach turystach. Wielu z nich zawdzięcza życie właśnie tym systemom.
Nazwa Helikon-Tex i znaczek kameleona, są dobrze znane fanom bushcraftu i survivalu. Od lat, bo marka została założona w 1983 roku i niedawno obchodziła swoje czterdziestolecie.
Korzenie Helikon-Tex to sprzęt i ubrania taktyczne, wykorzystywane przez wojsko i różne służby mundurowe. Z biegiem czasu zaczęli jednak coraz większą uwagę poświęcać temu co dzieje się gdzieś na pograniczu świata militarnego i klasycznego outdooru. Bushcraft i survival mają bardzo podobne potrzeby. Wielu fanów takiego sposobu spędzania czasu w naturze od lat korzysta wprost z rozwiązań stosowanych przez wojsko.
Stworzenie całych kolekcji komplementarnych ubrań i sprzętu okazało się strzałem w dziesiątkę. Przez lata Helikon-Tex zdobyło sobie renomę marki oferującej najwyższej jakości produkty. Kiedy postanowili więc przygotować ofertę dla miłośników klasycznego outdooru, wiadomo było, że są “skazani na sukces”. Ich ubrania mają łatwo rozpoznawalny militarny sznyt, ale są przede wszystkim praktyczne. Brak w nich efekciarskich ozdobników i niepotrzebnych elementów. Wszystko jest podporządkowane funkcjonalności.
Chociaż wieloletnie doświadczenie bywa sporym atutem, na rynku outdoorowym nieźle radzą sobie też marki z krótszym stażem. Otwarte na świat, napędzane młodzieńczą energią i odważnie sięgające po innowacyjne rozwiązania. Oto kilka przykładów takich właśnie firm z naszego, górskiego “podwórka”.
W tej kategorii z pewnością należy umieścić firmę Brubeck, która od roku 2005 zajmuje się produkcją odzieży termoaktywnej. Chociaż cele marki są bardzo ambitne, jej zarząd nie szuka dróg na skróty. Produkty z logo Brubeck powstają wyłącznie w Polsce – odzież szyta jest w zakładzie w Zduńskiej Woli. To zapewnia pełną kontrolę nad jakością wyrobów trafiających na rynek. Brubeck odważnie patrzy w przyszłość, ale też równie chętnie nawiązuje do tkackich tradycji miasta. Bo gdzie jak gdzie, ale w województwie łódzkim na włókiennictwie znają się jak nigdzie indziej!
Oferta marki Brubeck skierowana jest do osób aktywnych. Coś dla siebie znajdą tu jednak zarówno amatorzy, gustujący w spokojnych, niedzielnych wycieczkach rowerowych czy zaczynający dzień od przebieżki po parku, jak i prawdziwi wyczynowcy operujący bez ustanku na najwyższych obrotach. W tym miejscu nie sposób pominąć faktu, iż to właśnie Brubeck był Oficjalnym Partnerem Technicznym Narodowej Zimowej Wyprawy na K2. W ekstremalnych warunkach, jakie panują zimą pod słynnym ośmiotysięcznikiem, może sprawdzić się tylko najlepsza odzież. Brubeck współpracuje też blisko od lat z GOPR, a przecież sprzęt, po który sięgają ratownicy musi spełniać niezwykle wyśrubowane kryteria.
Na jakość produktów Brubeck pracuje wiele czynników. Zakład w Zduńskiej Woli wyposażony jest w najnowocześniejsze włoskie maszyny. Niezwykle istotne są też właściwy dobór przędz (między innymi wełna merino) oraz odpowiednie zestawianie ze sobą dzianin. Chodzi o to, by stworzyć bieliznę, która będzie odpowiedzią na różne warunki atmosferyczne: od upalnego lata po mroźną zimę. Jeśli chce się zaistnieć na światowym rynku, w ślad za jakością i funkcjonalnością musi iść też odpowiednia stylistyka. Tu projektanci Brubeck na pewno nie zawodzą, nieustannie proponując nowe wzory, które mają cieszyć oko.
“Jesteśmy prawdziwie niezależną firmą freeski” – taką deklarację znajdziemy na stronie marki Majesty, która oferuje sprzęt dla pasjonatów sportów zimowych. Co ciekawe: firma, której trzon produkcji stanowią dziś narty, deski i odzież dla pasjonatów wspomnianych aktywności, pochodzi z… Trójmiasta.
Pomysł, by zająć się produkcją nart freerideowych, pojawił się w 2007, czyli w czasach, gdy jazda poza trasami dopiero zaczynała być modna. Twórca marki Majesty – Janusz Borowiec – prowadził wówczas firmę zajmującą się dystrybucją sprzętu sportowego, ale postanowił spróbować swoich sił w nowej branży. Pierwsze dwa modele nart pojawiły się na rynku rok później.
Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania. Narty Majesty dosyć szybko zdobyły uznanie zagranicznych sportowców, którzy często przypisywali im… amerykańskie pochodzenie. Podbój rodzimego rynku zaczął się nieco później. W Majesty twierdzą, że ich produkty stanowią “unikalne połączenie designu, technologii oraz wydajności”. Topowe modele nart powstają przy wykorzystaniu takich materiałów, jak włókno węglowe czy kevlar, dzięki czemu osiąga się znaczne obniżenie wagi przy zachowaniu wysokiej sztywności. Oferta Majesty to nie tylko narty, ale niemal wszystko, czego potrzeba podczas szaleństw w puchu – bielizna termoaktywną, wygodne bluzy spodnie i softshelle, a także akcesoria: rękawiczki, czapki i gogle.
Tym, co z pewnością wyróżnia trójmiejską markę, jest promowanie idei polegającej na łączeniu sportu ze sztuką. Dla Majesty strona wizualna produktu ma niemal takie samo znaczenie, jak aspekty techniczne. Dlatego praktykowany jest zwyczaj ozdabiania nart wzorami przygotowanymi przez uznanych grafików (z marką współpracował m.in. Krzysztof Ostrowski – rysownik, znany też z występu w rockowym zespole Cool Kids of Death).
Historia marki Lesovik zaczęła się w roku 2013, gdy na rynku pojawił się pierwszy hamak – Duch. Debiutancki model hołdować miał zasadom minimalizmu. Przepis polegał na stworzeniu prostej konstrukcji (uszytej z jednego kawałka tkaniny) przy wykorzystaniu wysokiej jakości materiałów. Zastosowano odporny na rozdarcia poliamid ripstop, a linki są kevlarowe. To był strzał w dziesiątkę! Hamak turystyczny Lesovik Duch natychmiast zdobył uznanie nie tylko miłośników outdooru. Został również doceniony w konkursach designu – Śląska Rzecz i MustHave! na Łódź Design Festival 2015. Do dziś jest jednym z bestsellerów firmy.
Marka Lesovik w pewnym sensie przecierała szlaki. Pierwsze modele sprzętu turystycznego powstawały w przydomowym garażu, w czasach gdy w Polsce nikt jeszcze na poważnie nie zajmował się produkcją hamaków. Firma, chociaż wciąż młoda, szybko zyskiwała doświadczenie oraz renomę. Dzięki temu na przestrzeni lat znacznie rozwinęła portfolio produktów. Obecnie pod szyldem marki Lesovik oferowane są już nie tylko hamaki dla poszukiwaczy relaksu i niestrudzonych podróżników. To także lekkie i praktyczne tarpy (np. Lesovik Heksa) oraz szereg akcesoriów dodatkowych, zwiększających bezpieczeństwo i komfort noclegu.
LyoFood to ceniony na świecie producent żywności liofilizowanej. Korzenie marki sięgają lat 90. zeszłego stulecia. Jerzy Godek założył wówczas przedsiębiorstwo Lyovit, zajmujące się “utrwalaniem” warzyw, owoców i ziół. Robiono to dzięki skonstruowanej przez właściciela aparaturze do liofilizacji, czyli w dużym uproszczeniu – usuwania wody z produktów.
Pierwsza linia liofilizowanych posiłków “Lyofood” pojawiła się na rynku w roku 1998. Początkowo funkcjonowała ona jako jeden z produktów Lyovit, aby po czasie stać się osobną marką. Apetyczne i wartościowe jedzenie z torebki przypadło do gustu miłośnikom różnych aktywności. Zasmakowali w nim zarówno zwykli turyści, jak i znani podróżnicy himalaiści, żeglarze i biegacze ultra. Wśród ambasadorów marki, znajdziemy takie nazwiska, jak: Roman Paszke, Marek Kamiński, Piotr Hercog, Adam Bielecki, Ines Papert, Simone Moro czy Sean Villanueva O’Driscoll. Jakość produktów Lyofood docenili też eksperci z branży, czego dowodem są liczne nagrody, w tym ta najcenniejsza – OutDoor Industry.
Posiłki Lyofood przygotowywane są z niezwykłą starannością. Wszystkie składniki pochodzą od sprawdzonych polskich dostawców. Marka stosuje nietypowe rozwiązanie: dania najpierw są przygotowywane domowym sposobem, a dopiero potem podlegają procesowi liofilizacji. To gwarantuje nie tylko wyjątkowy smak, ale pozwala też zachować im odpowiedni wygląd. Co ważne: nie ma tu miejsca na żadne niezdrowe dodatki! Jest to więc wzorcowy przykład produktów „clean label”. Regularnie prowadzone badania laboratoryjne gwarantują najwyższą jakość każdej potrawy.
Zamiast robić wszystko przeciętnie, lepiej robić jedną rzecz najlepiej na świecie. Twórcy marki GOG Eyewear z pewnością podpisaliby się pod tym stwierdzeniem. Wybrali bowiem swoją niszę i zamiast próbować poszerzać ofertę o inne produkty, szlifują to co robią do perfekcji.
GOG to polska marka produkująca okulary sportowe i gogle. Rowerzyści, narciarze, biegacze – wszyscy znajdą w ofercie całą masę modeli zaprojektowanych tak, aby podołały specyficznym wymaganiom każdej z tych aktywności. Szkła na każdą pogodę, na każde warunki atmosferyczne, przyciemniane, fotochromatyczne – słowem, wszystko czego moglibyście chcieć od okularów.
Współczesna branża outdoorowa jest mocno zaangażowana w dbałość o środowisko. Materiały z recyklingu, zrównoważone procesy produkcji i transparentność to coś co w tej niszy jest zupełnie naturalne. Nie można zajmować się outdoorem nie zważając na los planety. Jak można to robić tworząc okulary? GOG wykorzystuje przy produkcji części oprawek supernowoczesne tworzywo o nazwie RILSAN. Powstaje w połowie z substancji roślinnych (większość klasycznych tworzyw sztucznych to produkty ropopochdne), i właściwościami nie ustępuje tradycyjnym plastikom.
Jeśli choćby pobieżnie obserwujecie outdoorowe trendy, to szaleńcza kariera bikepackingu nie mogła ujść waszej uwadze. Minimalistyczne podejście do pakowania się na gravelowe wyprawy znalazło nieprzebrane masy zwolenników. Na fali tego zainteresowania powstało sporo marek zajmujących się produkcją akcesoriów właśnie dla przemierzających bezdroża na dwóch kółkach. Jedną z tych marek jest działająca w Polsce firma JackPack.
Szyją wszystko co może być potrzebne na bikepackingowej wyprawie. Od “trójkątów” w ramę, przez torby na kierownicę, na ramę, po podsiodłowe tobołki mieszczące nawet 17 litrów gratów. Bikepacking to co prawda sztuka minimalizmu, ale jeśli skorzystacie z pełnej kolekcji JackPack, nie trzeba będzie się wcale ekstremalnie ograniczać.
Liofilizaty to coś na “większy głód”, a czasem przecież potrzebujemy szybkiego zastrzyku energii, żeby pokonać ostatnie kilkaset metrów na szczyt czy kilka kilometrów do mety. Przygotowanie posiłku – choć wcale nie trwa długo – jest w takiej sytuacji wykluczone. Sportowcy, zarówno amatorzy jak i zawodowcy, sięgają wówczas po batony i żele energetyczne. Duża dawka łatwo przyswajalnych kalorii błyskawicznie daje przypływ mocy. Stugramowy “Survival Bar” od This1 ma ponad 500 kcal! To niemal tyle co jeden posiłek.
Batony This1 od lat podróżują z polskimi himalaistami na najwyższe szczyty i bardzo prawdopodobne, że to właśnie te bomby energetyczne przyczyniły się w jakimś stopniu do wielu osiągnięć w górach wysokich. Są przygotowywane w zupełnie odmienny sposób niż większość tego typu przekąsek, które znajdziecie w sklepach. Nie są dziełem wielkiej firmy z branży spożywczej, która chce skorzystać z mody na outdoor i zdrowe odżywianie. Powstają w manufakturze na Śląsku i starannie dobierane składniki powodują, że przewyższają jakością wszystkie inne.
Na koniec zostawiliśmy najmłodszy w całym tym artykule projekt.
Poranek w outdoorze bez dobrej kawy jest wszak niekompletny. Sami jesteśmy zwolennikami tego brunatnego napoju, i za żadne skarby nie wybralibyśmy się nigdzie, gdzie nie jest dostępny. To oznacza, że czasem trzeba go zabrać ze sobą. Właśnie w taki sposób powstała kolekcja kaw 8a.pl przygotowana we współpracy z gliwicką palarnią kawy Kafar – Espresso Brazylia oraz dwa przelewy: Etiopia i Gwatemala. 8a.pl jakby nie patrzeć jest polską marką outdoorową, więc taka “autopromocja” jest jak najbardziej na miejscu.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.