Podobno pokrywają około 10% powierzchni Ziemi. Kojarzą się głównie z najchłodniejszymi strefami klimatycznymi, ale spotkamy je także w miejscach nam bliższych. Mowa o lodowcach, na które można się natknąć przy eksploracji niektórych pasm górskich.
Jeśli nasze górskie plany, sięgają wyżej, niż wierzchołki Karpat, bardzo możliwe, że na drodze do upragnionego celu wyrośnie pewna zamarznięta przeszkoda. O czym pamiętać przed taką potyczką? W jaki sprzęt na lodowiec się zaopatrzyć? Przygotowaliśmy garść porad dla początkujących.
Rodzajów lodowca jest wiele. W tym artykule skupimy się na jednym z nich, a mianowicie lodowcu górskim. Tę formę spotkać możemy w każdej ze stref klimatycznych. Warunkami powstawania lodowców górskich są: odpowiednie ukształtowanie terenu oraz wysokość, przekraczająca tzw. granicę wiecznego śniegu (czyli linię, powyżej której więcej śniegu przybywa, niż jest w stanie się stopić).
Lodowiec górski to nic innego, jak gigantyczna masa lodu, w który zamieniły się zalegające wysoko zwały śniegu. Na pewno nie jest to twór statyczny. Pomimo swej olbrzymiej kubatury, masy lodu powoli, ale systematycznie spływają w dół. Lodowce są dosyć plastyczne, zmieniają kształt i – o czym będzie mowa w dalszej części – pękają.
Krnąbrna natura lodowca jest przyczyną pewnych komplikacji, które utrudniają zadanie górskim zdobywcom. Złą sławą cieszą się przede wszystkim głębokie pęknięcia zwane szczelinami. Powstają one w różnych miejscach. Najczęściej tam, gdzie lodowiec “skręca”. Czasami powodem powstania takiego “wyłomu”, jest wyraźna zmiana kąta nachylenia terenu, po którym spływa ta gigantyczna masa lodu. Jeszcze innym rodzajem są szczeliny brzeżne, które najczęściej występują w górnej części pola firnowego w sąsiedztwie skalnych ścian i ustawione są do nich równolegle.
Wspomniane pęknięcia, niezależnie od tego, jaka była przyczyna ich powstania, stanowią poważne zagrożenie dla osób przemierzających lodowce, bo i upadek ze sporej wysokości zawsze grozi przykrymi konsekwencjami. Pół biedy, jeśli szczelina jest dobrze widoczna i wiemy z czym musimy się zmierzyć. Jednak lodowe uskoki potrafią też czaić się w ukryciu. Mogą być, na przykład, przysypane warstwą świeżego śniegu. Podróże przez lodowiec wymagają więc maksymalnej koncentracji, ale też odpowiedniego przygotowania. Tu nie powinno być miejsca na spontaniczne akcje. Trzeba mieć odpowiedni sprzęt do asekuracji na lodowcu oraz umiejętności, a te ostatnie zdobywa się podczas kursu prowadzonego przez doświadczonych instruktorów.
Kolejna ważna rzecz: przed wyruszenie w trasę, należy zebrać ekipę. Stara górska zasada, mówiąca żeby unikać samotnych wędrówek, nabiera tutaj szczególnego znaczenia. Dlaczego? Chodzi o bezpieczeństwo w terenie najeżonym szczelinami. Żeby ograniczyć ryzyko wpadnięcia do takiej dziury, trzeba mieć się z kim związać liną. Po lodowcu najlepiej podróżuje się w zespołach kilkuosobowych. 2 osoby to minimum, najwygodniejszy układ to 3-4, chociaż zespoły bywają też dużo liczniejsze.
Jak widać wojaże po lodowcach to temat szeroki. Od czegoś trzeba jednak zacząć, a pierwszym krokiem powinno być skompletowanie odpowiedniego sprzętu. Poniżej przygotowaliśmy listę akcesoriów, które dobrze jest zgromadzić, jeszcze przed wyruszeniem na spotkanie ze swoim pierwszym lodowcem (zakładamy, że na początek nikt nie będzie porywał się na najwyższe góry).
Wczytuję galerię
Buty, które zabierzemy na taką wycieczkę, powinny być wysokie i dosyć sztywne. Wymaga się od nich, by skutecznie chroniły kostkę przed skręceniem oraz dobrze współpracowały z rakami – przynajmniej koszykowymi (polecamy artykuł Sławka Siedzińskiego “Jak wybrać odpowiednie buty trekkingowe do raków koszykowych”). Warto też pomyśleć o membranie, która najskuteczniej zabezpieczy wnętrze przed dostaniem się wody. Chociaż na tych mniej wymagających trasach mogą wystarczyć solidne buty trekkingowe, pewniej będziemy się czuć mając na nogach obuwie wysokogórskie (np: Zamberlan Baltoro GTX czy Zamberlan Guide GTX RR lub damskie Montura Vertigo Leather GTX).
Raki to absolutna konieczność. Bez nich chodzenie po lodowcu nie jest po prostu możliwe. Które wybrać? Na pewno z mocnymi zębami ze stali (aluminium może być zbyt miękkie). Jaki typ? To zależy od butów, w których zamierzamy iść w góry. Jeśli nasze obuwie nie posiada specjalnych rantów, skazani będziemy na raki koszykowe. W warunkach, jakie dyktować nam będzie lodowiec, istotne jest to, żeby raki mocno trzymały się na butach. Powinniśmy więc dobrze je dopasować oraz starannie zawiązać (o tym, “jak prawidłowo zawiązać raki koszykowe“, pisaliśmy w jednym ze wcześniejszych artykułów). A najlepiej sprawdzić zawczasu ich współpracę, wybierając się na spacer w mniej wymagającym terenie.
Posiadacze obuwia z rantami, mają do dyspozycji praktyczniejsze i bezpieczniejsze rozwiązania. Połączenie butów z rakami automatycznymi jest najbardziej sztywne – uchodzi więc za najpewniejsze. Coraz popularniejsze ostatnio półautomaty ceni się za dużą wygodę oraz uniwersalność.
Jeśli ostrzycie już sobie zęby na lodowce, pamiętajcie o tym, by przed wyjściem w góry… naostrzyć też zęby raków. Lód po jakim, przyjdzie wam tam chodzić, może być bardzo twardy. Dużo bardziej niż ten, który spotkaliście wcześniej na ścieżkach Karkonoszy czy Tatr. Zbyt tępe zęby mogą mieć z nim spory problem. No i warto też rzucić okiem na spód, by sprawdzić czy na swoim miejscu są podkładki antyśnieżne. Ten, z pozoru drobny szczegół, ma bardzo duże znaczenie w kontekście bezpieczeństwa na lodowcu.
Skoro raki, to także czekan. Na najłatwiejsze lodowce wystarczyć powinien model turystyczny, z jakiego być może korzystaliście wcześniej w Tatrach. Jeśli myślicie o trasach, gdzie pojawią się bardzo umiarkowane wspinaczkowe trudności, zastanówcie się nad modelem z lekko wygiętym styliskiem, który w takich warunkach będzie bardziej praktyczny.
Niezależnie od tego, na co się zdecydujecie, ważne by czekan był dobrze dopasowany do wzrostu. Jeśli chcielibyście się dowiedzieć więcej, zachęcamy do lektury artykułu “Jak wybrać czekan turystyczny – dobór długości”. I jeszcze jedna sprawa – ze względu na możliwość występowania twardego lodu, przed wyjściem w góry dobrze jest go naostrzyć.
Następną rzeczą, w jaką należy się zaopatrzyć jeśli myślimy o pokonaniu takiej lodowej przeszkody, jest uprząż. W kręgu naszych zainteresowań powinny się znaleźć wersje biodrowe, stosowane przez wspinaczy. O czym pamiętać, przy wybieraniu konkretnego modelu? Na pewno trzeba wziąć poprawkę na warunki panujące na lodowcu, które często wymuszają ułożenie grubszej odzieży. Uprząż, z której być może korzystaliśmy latem w skałkach, jeśli nie ma możliwości pełnej regulacji, może okazać się zbyt ciasna, gdy będziemy mieć na sobie więcej warstw.
Tutaj w grę wchodzą jedynie liny dynamiczne (rodzajom lin poświęciliśmy jeden ze wcześniejszych artykułów). Wybór liny na lodowiec niesie za sobą konieczność podjęcia kilku decyzji. Trzeba wybrać konkretny rodzaj sprzętu (lina pojedyncza, a może połówkowa?), długość oraz średnicę (liny grubsze zwykle wzbudzają większe zaufanie, ale są też cięższe i mniej wygodne w użyciu).
Jeśli mamy poruszać się po śniegu oraz lodzie i nie czekają nas odcinki ze wspinaczką w skale, powinna wystarczyć cienka lina połówkowa. Ale nieco trudniejszy teren wymusi też zastosowanie zwiększonych środków bezpieczeństwa, np: użycia dwóch lin połówkowych, czy jednej grubszej – pojedynczej.
Długość liny zależna będzie od czynników, takich jak ilość osób w zespole czy głębokość szczelin, na które możemy się natknąć. Jak ocenić nasze potrzeby? Pomocny może okazać się poniższy schemat, na którym przedstawiliśmy odstępy między członkami zespołów o różnej liczebności.
Szykując się na lodowiec, dobrze jest pomyśleć o zakupie liny impregnowanej, która nie będzie tak skora do chłonięcia wody.
Na lodowiec należy zabrać trochę szpeju. Przede wszystkim zestaw karabinków (wykorzystywane są do połączenia uprzęży z liną, do asekurowania partnera, do autoasekuracji i autoratownictwa). Czasami przydają się też taśmy, albo pętle z repsznura. Warto mieć przy sobie śruby lodowe.
Niebezpieczeństwo wpadnięcia do szczeliny, powinno być wystarczającym argumentem za tym, by na wycieczkę zabrać kask wspinaczkowy. Jaki? W dokonaniu wyboru mogą wam pomóc informacje zamieszczone w jednym z naszych wcześniejszych artykułów.
Po lodowcach najlepiej jest wędrować we wczesnych godzinach rannych, a nawet nocą. Dlatego w ekwipunku turysty wybierającego się w takie rejony, nie może zabraknąć dobrej czołówki.
Czasami jednak po lodowcu poruszamy się w dzień. Pięknie operujące słońce i jasny, chłodny lód – taka mieszanka, choć zwykle wygląda malowniczo, może być bardzo niebezpieczna. Szczególnie narażone są nasze oczy, które zmuszone zostają do przyjęcia większej dawki światła. Wybierając się na lodowiec, nie powinniśmy zapominać o zabraniu ze sobą okularów, najlepiej modelu, który projektowany był właśnie z myślą o takich warunkach. Najszerszy zakres ochrony zapewniają, bowiem tzw. okulary lodowcowe. Producenci takiego sprzętu kuszą nas rożnymi rozwiązaniami podnoszącymi zakres ochrony, ale też oryginalnym designem (bo wiadomo, że okulary muszą się też podobać). Znajdziemy tu modele o bardzo klasycznym wyglądzie, takie jak Julbo Vermont Classic czy Julbo Sherpa, ale też wersje utrzymane w nowoczesnej stylistyce – np. Julbo Camino, czy Julbo Monterosa Cameleon dla pań.
Wczytuję galerię
Na co jeszcze zwrócić uwagę i czym się kierować przy wyborze? Po więcej informacji odsyłamy do artykułu Łukasza Supergana “Okulary przeciwsłoneczne w górach“.
Oparzenia słoneczne nie muszą być nieprzyjemną pamiątką z wycieczki do ciepłych krajów. Na lodowcu nawet o nie łatwiej, bo bijący od niego chłód potrafi skutecznie uśpić naszą czujność. Tymczasem słoneczne promienie robią swoje. Przed wyruszeniem w trasę, należy pamiętać o naniesieniu na skórę warstwy ochronnej kremu z solidnym filtrem UV.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.