Góry w białej szacie wyglądają niesamowicie - co do tego nie ma wątpliwości. Ale wszelkie aktywności prowadzone w tych pięknych okolicznościach przyrody wymagają bardzo starannego przygotowania. Niezwykle istotnym elementem zimowej garderoby są niepozorne rękawice.
Zdarzyło się wam kiedyś solidnie przemarznąć? Jeśli tak, to duże prawdopodobieństwo, że najbardziej ucierpiały wasze stopy i dłonie. To normalne, zważywszy na fakt, iż to właśnie kończyny znajdują się w położeniu peryferyjnym. W przypadku, gdy sytuacja robi się trudna, organizm postanawia chronić najważniejsze organy, ograniczając dopływ krwi (a więc też “transfer ciepła”) do miejsc, które są mniej ważne, a najbardziej cierpią na tym palce (więcej na ten temat przeczytacie w artykule Janusza Gołąba o hipotermii). Tematem niniejszego poradnika są zimowe rękawiczki w góry. Element garderoby ważny dla każdego, kto myśli o aktywnym spędzaniu czasu wśród ośnieżonych wierzchołków i takich atrakcji nie chce okupić odmrożeniami.
Na wstępie trzeba zastanowić się nad dwiema podstawowymi kwestiami.
Najogólniej rzecz biorąc, nasze zadanie polega na znalezieniu najlepszego kompromisu pomiędzy pożądanymi właściwościami termicznymi oraz zdolnością do wykonywania tych bardziej precyzyjnych czynności. Problem w tym, że nie wszystko da się ze sobą pogodzić, bo tam, gdzie szukamy rozwiązań najcieplejszych, nie znajdziemy modeli zapewniających chirurgiczną precyzję, a wersje pozwalające na swobodną obsługę smartfona, raczej nie sprawdzą się w przypadku syberyjskich mrozów. O rozwiązanie, które mogłoby pretendować do miana w pełni uniwersalnego, będzie niezwykle ciężko, no ale coś wybrać trzeba. Oto kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę szukając rozwiązania dopasowanego do własnych potrzeb.
Sytuacja jest bardzo przejrzysta. Z jednej strony mamy modele pięciopalczaste, które pozwalają nam na wykonywanie bardziej precyzyjnych operacji (co docenią osoby o zacięciu wspinaczkowym, chodzące z kijami trekkingowymi, oraz często sięgające po aparat fotograficzny), ale nie zapewniają maksymalnej ochrony przed zimnem.
Z drugiej strony są ciepłe łapawice, w których niestraszna nam sroga zima, ale będziemy mieć mocno ograniczoną sprawność manualną. Dla “niezdecydowanych” wymyślono też wersje pośrednie. Na rynku znajdziemy, na przykład, rękawice trójpalczaste, nieprzypadkowo zwane strzeleckimi. Dodatkowa komora na palec wskazujący powstała, by ułatwić użytkownikom broni palnej naciskanie spustu. To rozwiązanie zostało zaadaptowane przez branżę outdoorową, bo zapewnia dobrą izolację od chłodu i jednocześnie umożliwia sprawniejsze operowanie takimi przyrządami, jak czekan.
Ciekawą funkcjonalność oferują modele wyposażone w odpinaną klapkę, które – w zależności od potrzeb – mogą być precyzyjnymi rękawicami pięciopalczastymi lub cieplejszymi łapawicami.
Warto też zwrócić uwagę na pewien drobny szczegół, a mianowicie na sposób, w jaki wyprofilowane zostały rękawice. Jeśli mamy się czuć w nich wygodnie, powinny naśladować naturalne ułożenie naszych palców, a więc lekko wyginać się do wnętrza dłoni.
Producenci korzystają tu z dosyć szerokiej gamy rozwiązań. Na rynku outdoorowym znajdziemy rękawice wełniane (w tym takie, które zawierają włókna słynnej wełny merino), fleecowe, softshellowe czy wykorzystujące nylon. Dla wzmocnienia części najbardziej narażonych na przetarcia, stosuje się panele z mocnej skóry (naturalnej, bądź syntetycznej), ale też z Cordury, a czasami także Kevlaru.
Wytrzymałość jest szczególnie ważna, gdy nasza górska aktywność ma zacięcie bardziej wspinaczkowe i narażeni jesteśmy na bliski kontakt z szorstkimi skałami. Jeśli podczas górskich wojaży mamy zamiar operować liną lub czekanem, przyda się także pewny chwyt. Niektórzy producenci przewidzieli takie potrzeby i wyposażają swoje rękawice w specjalną warstwę antypoślizgową, na przykład w formie powłoki z sylikonu.
Przeglądając zimowe rękawiczki w góry zobaczymy, że niektóre modele uzbrojone zostały w membranę. Taki dodatek jest skutecznym orężem w zmaganiach z niesprzyjającą aurą, jednak ceną za odcięcie się od zimnego wiatru i nieprzyjemnych opadów jest zwykle nieco gorsza oddychalność.
W lekkich wersjach softshellowych, popularnym rozwiązaniem jest GORE® WINDSTOPPER® – membrana, która zapewnia doskonałą ochronę przed wiatrem. Modele dedykowane mocno zimowym warunkom, wyposażane są w membrany gotowe stawić czoła także wodzie.
Chociaż producenci odzieży outdoorowej wypuszczają na rynek swoje autorskie rozwiązania (np. Black Diamond – BDry™, Columbia – Omni-Tech™, Rab – eVent®) , najpopularniejszymi membranami są wciąż te, sygnowane znaczkiem GORE-TEX®
[Polecamy artykuł “GORE-TEX® – przewodnik po najpopularniejszej membranie świata”]
Zresztą legendarna marka przygotowała oddzielną serię, dedykowaną właśnie rękawicom. Jest ona dosyć mocno rozbudowana, a każde z rozwiązań stanowi odpowiedź na nieco inne potrzeby:
Rękawice dedykowane srogim zimom powinny być wyposażone w warstwę ociepliny. Chociaż tutaj – podobnie jak w przypadku kurtek – spotkamy dwa rozwiązania: naturalny puch oraz ociepliny sztuczne, ta druga opcja jest o wiele bardziej popularna. Syntetyki oferują bowiem zdecydowanie wyższą odporność na wilgoć, a przy tym są znacznie tańsze.
[O różnicach pomiędzy puchem naturalnym a syntetycznym przeczytać można w naszym wcześniejszym artykule]
Wśród wypełnień sztucznych dużą popularnością cieszy się legendarny już PrimaLoft. W dostępnych na rynku rękawicach możemy znaleźć przedstawicieli trzech “primaloftowych” grup: klasy podstawowej (Black Series), średniej (Silver Series) oraz najbardziej zaawansowanej technicznie (Gold Series). Każda z tych grup jest wewnętrznie rozbudowana, co producentom daje możliwość ściślejszego dopasowania ociepliny do funkcjonalności konkretnych rękawic.
Nie oznacza to jednak, że jest to jedyne wypełnienie, jakie spotkamy w rękawicach zimowych. Firmy outdoorowe sięgają też czasami po inne patenty, takie jak zbudowana z bardzo cienkich włókien o dużej zdolności magazynowania powietrza, ocieplina Thinsulate – stosowana m.in. przez markę Black Diamond (przykład: Black Diamond Arc), czy bardzo ściśliwa oraz wytrzymała ocieplina Heatseeker®, którą znajdziemy w niektórych wyrobach The North Face.
Rękawice ze sporą warstwą ociepliny sprawdzą się w przypadku dużych mrozów, ale jeżeli zima postanowi nieco odpuścić, noszenie ich nie zagwarantuje już komfortu, bo nasze dłonie zaczną się pocić. Poza tym, że nie jest to przyjemne, wpłynie negatywnie na izolację cieplną. Jeśli zależy nam na rękawicach trochę bardziej uniwersalnych, warto rozejrzeć się za modelami składającymi się z dwóch części (warstwy zewnętrznej oraz ocieplanej wkładki), którymi możemy “żonglować” w zależności od warunków atmosferycznych.
Wraz z rozwojem techniki, pojawił się nowy problem – chodzi o wszechobecne dziś urządzenia z ekranami dotykowymi. Operowanie smartfonami do niedawna wiązało się ze ściąganiem rękawiczek, co – jeśli weźmiemy pod uwagę częstotliwość, z jaką sięgamy po telefon i warunki, jakimi potrafi zaskoczyć nas zima – może skończyć się odmrożeniami. Producenci odzieży outdoorowej postanowili działać, dlatego coraz więcej rękawic posiada dziś specjalne panele z materiału dobrze “współpracującego” z ekranami.
Oczywiście takie rozwiązanie ma sens w przypadku modeli pięciopalczastych. Obsługa smartfona w łapawicach byłaby sporym wyczynem. No ale ta technologia stale się rozwija, o czym świadczy fakt, że systemy umożliwiające obsługę ekranów dotykowych, który jeszcze do niedawna znajdował zastosowanie jedynie w rękawicach najlżejszych, dziś spotykany jest też w wersjach dedykowanych prawdziwej zimie.
O ile “kompatybilność” ze smartfonami, to temat nowy, walka z uprzykrzającym życie śniegiem, który lubi wsypywać się do środka, trwa odkąd wynaleziono rękawice. Dosyć skuteczną receptą na zaborcze zapędy białego puchu, są wszelkiego rodzaju mankiety ze ściągaczami.
Takie przedłużone wersje rękawic dodatkowo – chronią jeszcze nasze nadgarstki i odcinają drogę zimnemu powietrzu, które próbuje się dostać do środka.
Odpowiedź na to pytanie wymaga chwili zastanowienia. Przyjrzyjmy się kilku typowym sytuacjom.
[Rękawicom narciarskim poświęciliśmy osobny artykuł]
Rękawiczki w góry są tak ważną częścią zimowego ekwipunku, że nie warto ryzykować, zabierając w trasę tylko jedną parę. No bo, gdyby zdarzyło się, że nam one przemokną, to możemy narazić się nie tylko na dyskomfort, ale także na odmrożenia. Zestaw na zmianę schowany w bezpiecznym zakątku plecaka, ograniczy do minimum ryzyko przeżycia tak nieprzyjemnej przygody.
Niektórzy miłośnicy gór zabierają ze sobą jeszcze więcej, bo trzy pary i – gdy sytuacja tego wymaga – wszystkie na raz nakładają na dłonie, tworząc swoistą odmianę outdoorowej cebulki. W takim układzie kolejność nie jest przypadkowa, a każda z warstw ma inne zadanie. Jak może wyglądać taki system? Oto przykładowy zestaw warstw.
Szukasz odpowiednich rękawic w góry? Sprawdź nasz wideo poradnik: Rękawice górskie. Jakie rękawice w góry?
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.