Wspinanie tradowe, z zakładaniem własnych punktów asekuracyjnych, było od zawsze obecne na Jurze Krakowsko - Częstochowskiej. Może dla większości czytelników, którzy jurajskie skały eksplorują tylko pod kątem dróg stale ubezpieczonych boltami/spitami, będzie to sporym zaskoczeniem. Zapraszam więc do lektury.
Rozwój wspinaczki tradowej można podzielić na kilka etapów.
Odkryte skały eksplorowano najpierw ewidentnymi formacjami, jak rysy, kominy. Asekurowano się głównie za pomocą haków, kołków i pętli przetykanych przez oczka skalne. Wspinanie odbywało się techniką hakową – czasem jedyną możliwą, umożliwiającą pokonanie ściany. Jej rozwój był imponujący, a pomysłowość wtykania w wapień przeróżnych ,,ustrojstw” była zdumiewająca. Skały Jury często służyły za teren ćwiczebny przed wspinaczką górską.
Ten etap to klasyczne przechodzenie z dolną asekuracją dróg, które dotąd były pokonywane techniką sztucznych ułatwień lub na „wędkę”. Z reguły asekuracja była przygotowana przed przejściem drogi. Dominowały dwa style wspinania, umownie nazywane: „śląsko-łódzkim” i „krakowskim’’. Różniły się głównie sposobem i podejściem do atakowania dróg.
Poważnym ograniczeniem w poziomie trudności pokonywanych dróg była możliwość asekuracji. Styl krakowski cechowało oszczędne umieszczanie ringów lub spitów koronkowych i haków skalnych – drogi były wyposażone w asekurację w stylu dość „lotnym”. Prowadzenie dróg w stylu śląsko-łódzkim obfitowało w niezapomniane wrażenia mentalne i widowiskowe. Mentalne – bo dla prowadzącego stanowiło często „być albo nie być”. Widowiskowe – bo dla obserwujących loty i inne zdarzenia były niezapomnianym widokiem nieudanych ,,prób samobójczych”. Sprzęt wciąż nie był kwestią dominującą. Najważniejszy był „spręż” do pokonania drogi na własnej asekuracji.
Piszący te słowa nie zdawał sobie sprawy, że w latach 80-tych XX wieku skorzystał z patentu stosowanego w Wielkiej Brytanii, a mianowicie z tzw. side runnera, czyli asekuracji z sąsiedniej drogi, która dawała możliwość, choć była odległa od pokonywanej linii. Wizyta westmenów z ich fantastycznymi mechanikami, kostkami, a przede wszystkim z pancerną psyche była ,,skokiem w nadprzestrzeń”. Okazało się że można otwierać drogi od dołu w stylu trad.
Trzeci etap to obecne czasy, gdzie według mojej oceny, następuje powolny renesans wspinaczki tradowej. Dostępność doskonałego sprzętu, dobre przygotowanie mentalne i fizyczne oraz powiedzenie no risk, no fun powodują, że wspinacze w skałach znowu pokonują drogi na własnej asekuracji. Drogi są powtarzane w dobrym lub bardzo dobrym stylu, czasem nawet lepszym niż pierwsze prowadzenia. Skały odkryte w ostatnich latach oferują bardzo solidne wspinanie, a i te dawno wyeksplorowane wciąż kuszą wyzwaniami.
Problemem, z którym trzeba się zmierzyć w najbliższej przyszłości, jest niekontrolowany trend do ubezpieczania dróg boltami bez zachowania zdrowego rozsądku, nie uwzględniając przy tym stref ochronnych dla dróg tradowych. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że inaczej prowadzi się drogę na własnej, gdy liczymy tylko na to, co sami ,,utkaliśmy w skale “, a zupełnie inaczej, gdy obok naszej tradowej drogi biegnie rządek spitów lub kotw i w każdej chwili, gdy ,,moc siądzie” bezpiecznie się wepniemy, by ocalić honor, a czasem życie. Aby to się zmieniło, trzeba dojrzeć do zachowania właściwych proporcji pomiędzy tym, co nazywamy popularnym wspinaniem dla wszystkich, a wspinaniem dla tych szukających mocniejszych wrażeń.
No to zaczynamy przygodę ze wspinaczką na własnej asekuracji. Co nie co już wiemy o historii. Mentalnie już jesteśmy przygotowani. Pora pomówić o sprzęcie.
Do obowiązkowego wyposażenia osobistego każdego tradowego wspinacza zaliczam:
Kask, jako element obowiązkowy we wspinaczce tradowej, to ciągle rzecz dyskusyjna wśród wielu mocnych wspinaczy, a w mojej opinii sprzęt niezbędny. Należy wybrać taki model, który zapewni właściwą ochronę oraz komfort użytkowania. Jaki konkretny model? To już kwestia zasobności portfela i preferencji osobistych. Ja preferuje lekkie konstrukcje, przewiewne i wygodne. Jaki kask wspinaczkowy wybrać możecie przeczytać w osobnym artykule.
Czym się kierować w doborze uprzęży? Przede wszystkim musi posiadać sporą ilość pętli sprzętowych, powinna być też raczej z gruntu ,,pancernych” – grubsze taśmy nośne, wszak nie zawsze z lekkością motyla przemieszczamy się w skale. Czasem klinujemy się całym ciałem, szorując organizmem w przerysie lub kominie. Nie jestem też zwolennikiem uprzęży regulowanych w pętlach udowych, dodatkowe klamerki czasem przeszkadzają.
Karabinki wraz z repsznurem są niezbędne w różnych sytuacjach awaryjnych jak i wspinaczkowych, nie należy posiadać pętli zbyt cienkich, czasem trzeba założyć z niej dodatkowy punkt lub zjechać. Dobrym rozwiązaniem są pętle z włókien aramidowych lub dyneemy fabrycznie zszyte. Sześciomilimetrowe pętle o długości około jednego metra też potrafią rozwiązać problemy podczas wspinaczki. Zawsze posiadam przy sobie przyrząd zjazdowy, by móc się wycofać z drogi lub zjechać po jej ukończeniu, deinstalując swoje przeloty.
Klucz do kostek im bardziej prosty tym lepszy, najlepiej z pętelką na dłoń, chroniącą przed zgubieniem. Plastry, rękawiczki do rys nie są niezbędne, ale ułatwiają znacznie życie i poprawiają walory estetyczne dłoni.
Podstawowym wyposażeniem każdego wspinacza jest lina wspinaczkowa. Na drogi, prowadzące w prostej linii i w miarę bez kluczenia, z nieskomplikowaną asekuracją, wystarczy lina pojedyncza. Choć jak w każdej dziedzinie nie ma rozwiązań ,,zerojedynkowych” i należy wziąć pod uwagę niespodziewane sytuacje. Specyfika skał jurajskich narzuca długość liny, jaka będzie nam potrzebna. Moda na posiadanie długiej liny 60-70 metrowej jest tu zdecydowanie nie na miejscu. Naprawdę niewiele skał oferuje taką długą wspinaczkę. Ponadto, długa lina komplikuje operacje sprzętowe, czasem też dla asekuranta – brak chęci przewinięcia, sprawdzenia czy nie ma pętli lub węzłów, a lina potrafi się nieoczekiwanie spętlić. 50-metrowa lina na większości dróg wystarcza bez problemów. Oczywiście, nikt przy zdrowych zmysłach nie wybierze się na drogę dłuższą z za krótką liną! Lina połówkowa oferuje komfort prowadzenia asekuracji dwutorowo, zwiększając bezpieczeństwo prowadzącego włącznie. Jako zwolennik zjazdu po ukończeniu drogi i oczyszczeniu jej z przelotów, preferuję liny połówkowe. Łatwość operacji linami po skończeniu drogi oraz inne czynności, jakie daje lina połówkowa są nie do przecenienie. Obecnie liny połówkowe mają też atest liny pojedynczej, więc jest wiele możliwości do optymalnego ich wykorzystania.
Umiejętność stosowania kostek o stałej geometrii (kostka pasywna ) to podstawa techniki asekuracyjnej. Tylko praktyczna nauka pod okiem fachowca umożliwi nam uzyskanie pewności ich osadzania. Skała występująca na Jurze jest dość wymagająca w prowadzeniu asekuracji. Na łatwych drogach skała jest pewna, lita a miejsce do osadzenia kostek ewidentne. Na drogach o wyższych trudnościach bywa różnie, a i rozmiar szczelin, rysek i zagłębień jest dość zróżnicowany.
Dla zaczynających przygodę ze wspinaczką na własnej na Jurze jako podstawowy zestaw poleciłbym:
Jak pewnie zauważyliście, nie polecam konkretnych marek, dlatego, że preferencje użytkowników są bardzo różne. Podstawowym kryterium doboru kostek jest ich uniwersalność rozmiarowa w stosowaniu w jurajskich rysach, jak i zacieranie. Kostki powinny być dość ,,miękkie”, łatwe do założenia i pewnie siedzące w rysie. Jeśli są wykonane z materiału, który się dobrze zaciera w naszym wapieniu, to ich pewność osadzenia jest duża. Stwierdzenie ,,miękkie” to pewnego rodzaju uproszczenie, oznacza nie mniej ni więcej tylko to, że kostka dobrze się dopasowuje i zaciera w szczelinie. Empirycznie sami powinniśmy wyczuwać, kiedy kostka siedzi poprawnie.
Wymienione wcześniej kostki “offsetowe” to idealne rozwiązanie do naszych nieregularnych jurajskich rys. Doskonale pracują w szczelinach rozwartych i płytkich. Wymagają starannego osadzenia oraz uważnego określenia kierunku pracy.
Wymieniony zestaw sprzętu jest wystarczający na drogi wspinaczkowe o umiarkowanych trudnościach. Planując ambitniejsze przejścia, warto się zaopatrzyć w bardziej wyrafinowany sprzęt.
Zacznijmy od tzw. friendów lub kostek mechanicznych. Tu sprawa się komplikuje, bo jak wiemy nazwa friend to zastrzeżona nazwa konkretnego typu i modelu, a urządzeń wielokrzywkowych /SLCD/ jest cała masa. Dlatego będę się posługiwał zamiennie określeniem cam albo mechanik. Poniżej tabela określająca zakres zastosowania.
Rodzaj | Rozmiar od/do | Zakres pracy krzywek w mm |
mikromechaniki | 000-2 | 7,8/22,6 |
małe | 0.3-0.5 | 13,8/33,5 |
średnie | 0.75-2 | 23,9/64,9 |
duże | 3-4 | 50/114,7 |
bardzo duże | 5,6 | 85,4/195 |
Używanie camów na Jurze ma tylu zwolenników, co przeciwników. O ile kość pasywna umożliwia dość poprawną kontrolę osadzenia, tak z mechanikiem nie jest tak prosto. Kierunek pracy można określić, ale już sposób zachowania krzywek w skale pod obciążeniem raczej trudno przewidzieć nie posiadając doświadczenia. Należy pamiętać, że camy zostały wymyślone do stosowania w szczelinach i rysach o gładkich ściankach i raczej równoległych względem siebie. Jurajskie rysy rzadko kiedy są takie, mikrorzeźba w nich występująca często zaburza poprawne działanie krzywek. Ale jeśli przestrzegamy pewnych zasad, cam jest czasem najlepszym rozwiązaniem. Polecam produkty firmy TotemCam, są doskonale wykonane, posiadają krzywki zmodyfikowane pod bardziej miękką skałę, mają również możliwość pracy przy nierównym rozstawie i ułożeniu krzywek.
Czasami planujemy pokonać drogę o szerokości przekraczającej rozmiar naszego sprzętu asekuracyjnego. W przerysach sprawdzą się duże rozmiary mechaników lub kości typu rurowego – Big-Bro.
Nieodzownym elementem wyposażenia tradowca w jurajskiej skale są kostki mimośrodowe, popularne Tri-Cam. Świetnie pracują w tzw. hakodziurach, jak i poziomych ryskach i zagłębieniach. Wymagają rozważnego osadzania.
Podsumowując, stosowanie sprzętu niezbędnego do realizowania celów z tradycyjną asekuracją jest dla przeciętnego użytkownika wiedzą tajemną. Należy włożyć dużo pracy własnej, przebyć wiele dróg na własnej protekcji, zarówno łatwych jak i na granicy możliwości, by móc swobodnie cieszyć się urokiem takiego wspinania. Na początek naszej przygody ze wspinaczką tradycyjną polecam kurs skałkowy, który w programie zawiera elementy stosowania specjalistycznego sprzętu. Reszta to praktyka i własne doświadczenie.
Rozpoczynając przygodę ze wspinaczką tradycyjną, warto wiedzieć, że stosujemy tu pewne szczególne zasady jej realizacji, często niewiedza powoduje zabawne nieporozumienia i przeszacowanie własnych osiągnięć.
Warto sobie przypomnieć, jakie mamy style prowadzenia we wspinaczce tradycyjnej.
Pamiętajmy, że sposób pracy przed prowadzeniem drogi ma również znaczenie wartościujące przejście.
Jest jeszcze jeden problem, jak wycenić trudności wynikające nie z poziomu sportowego, ale właśnie zakładania asekuracji. Od jakiegoś czasu istnieją nieśmiałe próby wprowadzenia takiego rozróżnienia, może właśnie nadszedł czas by je rozpropagować?
Propozycja wygląda tak, że oprócz podawania trudności sportowej, obok wyceny umieszczać jedną z poniższych liter.
Obecnie bardzo często styl przejścia drogi odbiega od przyjętych standardów, wielu wspinaczy unika rygorystycznych zasad w imię sławy lub niezasłużonego uwielbienia osób towarzyszących. Ale wspinamy się głównie dla siebie i swojej satysfakcji, oczywiście wyniku też, dlatego nie warto uprawiać drogi na skróty dla chwilowego zabłyśnięcia.
Jakie drogi można polecić na własnej na naszej Jurze? To trudne pytanie, gdyż mamy różne preferencje, co do pokonywanych formacji. Wiadomo, że rysa to nieustający ciąg chwytów i stopni, z których nie można spaść, ale nie każdy lubi się w nich wspinać. Z kolei płyty do skradania też mogą podnieść ciśnienie, gdy są nie asekurowalne.
A poważnie rzecz ujmując, są na Jurze klasyki, które warto przejść, nawet jak nie powalają cyfrą.
Z łatwiejszych dróg polecam:
Propozycje trudniejsze to:
Drogi bardziej wymagające:
Propozycja ekstremalne:
To tylko przykładowe propozycje w jednym z najpopularniejszych rejonów. W moich notatkach dróg polecanych i ciekawych wyselekcjonowałem ich 230. Naprawdę jest gdzie się powspinać, a zatem zapraszam do tradowych działań.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.