Zagrożenia w górach wysokich - dotyczą zarówno turystów wysokogórskich, co najlepszych na świecie himalaistów. Czy ryzyka w górach da się uniknąć?
Wyprawa w góry wysokie jest dla wielu z nas spełnieniem marzeń i niezapomnianą przygodą. Szykujemy sprzęt, dbamy o swoją kondycję i sprawność, trenujemy techniki wspinaczkowe, dbamy o odpowiednie odżywienie i nawodnienie. Mimo to niekiedy zdarza się, że w górach ma miejsce choroba, wypadek lub nawet śmierć. Dzieje się tak, ponieważ specyficzny świat gór to nie tylko piękno, przygoda i wyzwania. To także zagrożenia, które w górach wysokich mogą spotkać nawet najlepiej przygotowanych spośród nas.
Jak wykazuje nauka, organizm ludzki najlepiej funkcjonuje na wysokości mniej więcej poziomu morza. Dzieje się tak dlatego, iż w warunkach panującego na tej wysokości ciśnienia atmosferycznego nasza krew jest wysycona tlenem niemal w stu procentach. Jednak na świecie żyje ponad siedem miliardów ludzi i niemal połowa z nich jest w jakiś sposób związana w górami. Jako gatunek jesteśmy bowiem zdolni do sporej adaptacji do różnych warunków, także tych, jakie panują w górach.
Ludzki organizm reaguje na otoczenie i przystosowuje się do okoliczności. Ludność zamieszkująca duże wysokości (czyli powyżej 2500m n.p.m.) przystosowała się genetycznie do tych warunków – proces ten nazywamy adaptacją. Jeżeli natomiast nie żyjemy na dużej wysokości na co dzień, musimy uzyskać aklimatyzację.
Istnieje granica, powyżej której człowiek nie jest w stanie funkcjonować. Powyżej 7500m n.p.m. procesy rozpadu zaczynają dominować nad procesami odbudowy. Oznacza to, że jednym z zagrożeń w górach wysokich jest już sama wysokość nad poziomem morza. Przebywanie na niej może być dla nas samo w sobie śmiertelne, niezależnie od innych niekorzystnych czynników.
W górach czyha na nas sporo zagrożeń. Jedne wynikają z samego kształtu gór: wysokich szczytów, stromych zboczy, dużych odległości do przebycia. Inne są związane z górskim klimatem, wynikającym z wysokości nad poziomem morza. Są to: niska temperatura, niskie ciśnienie atmosferyczne, mała wilgotność powietrza, silne promieniowanie słoneczne, wiatr. Kolejne mają związek z potrzebami naszego organizmu. Są to: ograniczenia w prawidłowym odżywianiu, strach, niebezpieczeństwo urazu, słaby dostęp do świeżej wody, niskie ciśnienie parcjalne tlenu.
Mawia się, że im większą zdobywamy w górach wysokość, tym mniej mamy do dyspozycji tlenu. Tymczasem zawartość tlenu w powietrzu jest taka sama, niezależnie od wysokości. Różni się natomiast jego ciśnienie parcjalne, a więc ilość tlenu, którą przyswajamy z każdym oddechem (można powiedzieć, że powietrze robi się rzadsze). Na wysokości 5500m, czyli nieco poniżej szczytu Elbrusa ciśnienie jest o połowę mniejsze niż na poziomie morza. Natomiast na szczycie Mount Everest będzie to tylko 30%. Ma to bezpośredni związek z naszą wydolnością: na Mont Blanc dysponujemy naszą wydolnością w 70%, a na najwyższym szczycie Ziemi – jedynie w 20%.
Aby zrekompensować ten niedobór, zaczynamy oddychać głębiej i szybciej. To z kolei powoduje szybkie odwodnienie – bowiem powietrze w górach jest suche.
Jeśli odpowiednio się aklimatyzujemy, we krwi rośnie stężenie hemoglobiny. Nasza krew robi się gęstsza (bowiem hemoglobina znajduje się w czerwonych ciałkach krwi, które są duże i ciężkie). Ponadto płuca się rozszerzają – ciału łatwiej jest pozbywać się dwutlenku węgla. Z jednej strony gęstsza krew efektywniej wyłapuje tlen z powietrza. Z drugiej: krążenie jest utrudnione, więc łatwiej o odmrożenia. Podobnie z płucami: rozszerzone łatwiej pozbywają się dwutlenku węgla, ale także szybciej wytracają wilgoć, co może prowadzić do odwodnienia organizmu.
Nasze mechanizmy aklimatyzacji nie są więc doskonałe. Co więcej, w górach wysokich borykamy się z brakiem apetytu (wynikającym z niedostatecznej aklimatyzacji) oraz utrudnionym dostępem do świeżej wody. Odwodnienie jest bardzo dużym zagrożeniem w górach wysokich – może bowiem zarówno pośrednio jak i bezpośrednio przyczynić się do śmierci.
Chcesz wiedzieć, co, kiedy i jak jeść i pić w górach wysokich? Zapoznaj się z naszym artykułem na temat odżywienia i nawodnienia.
Średnia roczna temperatura na Ziemi wynosi około 15 stopni Celsjusza. Jeśli taka temperatura jest nad morzem, na szczycie Everestu będzie ona wynosić około minus 40 stopni. Dzieje się tak dlatego, iż temperatura otoczenia spada mniej więcej o jeden stopień co każde 150m wysokości. Nie ma tu także tak dużej różnicy między zimą a latem co nad morzem. Co ciekawe, za dnia na szczycie jest zimniej niż w dolinach. Nocą natomiast może wystąpić zjawisko inwersji: w dolinie będzie chłodniej niż na szczycie danej góry.
Poważnym zagrożeniem dla naszego funkcjonowania jest suche, górskie powietrze. Niemal wszyscy w górach wysokich cierpią na zapalenie gardła, suchy kaszel czy choćby chrypkę. Z powodu niskiej temperatury i silnego promieniowania słonecznego powietrze górskie jest wolne od bakterii i wirusów. Mimo to pojawiają się dolegliwości, spowodowane właśnie suchym powietrzem. Wdychamy suche powietrze, lecz wydychamy nawilżone, tracąc przy tym wodę – a to z kolei prowadzi do odwodnienia.
Kiedy jest nam zimno, część tlenu (którego i tak jest mało) wykorzystywana jest do utrzymania ciepła ciała. Im wyżej i im zimniej, tym gorzej nasz organizm sobie z tym radzi. Co więcej, w górach potrafi być tak zimno, że już po kilku minutach ekspozycji możemy nabawić się odmrożeń. Najczęściej odmrażają się palce nóg i rąk (także z powodu związanych z wysokością zaburzeń krążenia) oraz skóra twarzy. Odmrożenia z punktu widzenia naszej fizjologii są tym samym, co oparzenia. W pierwszym etapie odczuwamy ból i zaczerwienienie narażonych na niskie temperatury partii ciała. Jeśli ekspozycja na zimno się przedłuża, palce lub nos robią się zimne, blade i zdrętwiałe. To na tym etapie pojawiają się pęcherze wypełnione płynem surowiczym. Trzeci stopień odmrożeń charakteryzuje się martwicą tkanek. Ich uszkodzenie jest głębokie i trwałe – często zdarza się, że jedynym ratunkiem przed gangreną i zakażeniem całego organizmu jest amputacja. Pełne objawy odmrożenia pojawiają się dopiero po kilku godzinach, czyli na przykład wówczas, gdy po całym dniu wspinaczki wypoczywamy w namiocie.
Osobną sprawą jest hipotermia, czyli wychłodzenie. Przyczyną hipotermii w zasadzie jest to, że jesteśmy stałocieplni – nasz organizm po prostu nie może funkcjonować w warunkach zbytniego wychłodzenia. A zdarza się, że mamy problemy z utrzymaniem odpowiedniej temperatury. W górach przyczyną tego stanu rzeczy jest niska temperatura, przenikliwy wiatr i brak izolacji termicznej. Na hipotermię jesteśmy narażeni na przykład podczas długiej wspinaczki eksponowaną granią albo jeśli wpadniemy do szczeliny lodowcowej. Otaczające nas partie śniegu i lodu topią się na skutek kontaktu z ciepłem naszego ciała i znacznie przyspieszają jego wychładzanie.
W górach wysokich nawet drobna z pozoru infekcja czy niewielki uraz mogą być przyczyną poważnych tarapatów. Ból brzucha, nudności czy wymioty mogą być reakcją na zmianę diety albo pierwszym objawem choroby wysokościowej. Natomiast niewielkie nawet urazy, jak otarcie stopy potrafią znacznie spowolnić nasze tempo. A jeśli ono spada, możemy nie dotrzeć przed zmrokiem do obozu czy do bazy. Często niedocenianym elementem wyposażenia każdego członka wyprawy powinna być dobrze wyposażona apteczka. Ważne, byśmy dokładnie wiedzieli, jak i kiedy aplikować leki bez asysty lekarza.
Równie istotne są umiejętności udzielania pierwszej pomocy w warunkach stresu, zmęczenia, braku dostępu do fachowych służb i wyposażenia medycznego.
O ile odmrożenia mają zwykle charakter miejscowy, o tyle hipotermia dotyczy całego organizmu. Jeśli stan ten się przedłuża, może doprowadzić do śmierci.
Huraganowe wiatry, które szaleją w górach najwyższych, zwłaszcza zimą, mogą uszkodzić lub porwać namioty, pozrywać liny poręczowe a nawet strącić alpinistę z grani. Do tego utrudniają oddychanie i ograniczają widoczność, szczególnie wówczas, gdy niosą drobinki śniegu lub lodu. Bardzo obniżają także odczuwalną temperaturę. Ale okazuje się, że wiatr działa na nas niekorzystnie nawet w bazie, wyczerpując psychicznie.
Wydaje się więc, że najlepiej jest działać w piękny, słoneczny dzień. Ale w górach także słońce może być zagrożeniem! Intensywne promieniowanie podrażnia oczy i może powodować ślepotę śnieżną. To z tego powodu alpiniści noszą okulary ochronne. Na wyprawach himalajskich w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych niejednokrotnie używano… okularów spawalniczych, by ochronić oczy przed palącym słońcem.
Mało kto wie, że organizm człowieka przebywającego na wysokościach jest poddawany promieniowaniu gamma. Badania dowiodły, że przez trzy miesiące pobytu w Himalajach otrzymujemy taką samą dawkę promieniowania co pracownicy stacji nuklearnej przez rok.
W górach wysokich wszystko, czego potrzebujemy, musimy wnieść na górę własnych plecach. A jest tego sporo. Potrzebujemy odzieży, która maksymalnie zabezpieczy nas przed zimnem, wiatrem, opadami atmosferycznymi. Niezbędne są odpowiednie buty wysokogórskie, sprzęt asekuracyjny i sprzęt wspinaczkowy, jeżeli nasza wyprawa zakłada pokonywanie znacznych trudności skalnych czy lodowych.
Nie wystarczy jednak właściwe wyposażenie. Przyczyną wypadków czy choćby opóźnień w akcji górskiej może być także przypadkowe uszkodzenie czy zgubienie sprzętu. Nawet najlepsi himalaiści, gubiąc rak czy czekan, zmuszeni byli ryzykować życiem podczas wspinaczki lub odwrotu z górskiej ściany. Nawet niewłaściwe funkcjonowanie palnika gazowego może zagrozić życiu na dużej wysokości! Nie oznacza to, że nie możemy zrobić nic, by zmniejszyć ryzyko takiego wypadku. Przede wszystkim dbajmy o swój sprzęt, regularnie go sprawdzajmy, nauczmy się nim bezbłędnie posługiwać. Wówczas zmniejszymy zagrożenie związane z jego obsługą – choć oczywiście nie wyeliminujemy go w pełni.
Im wyżej, tym gorzej z naszą wydolnością. I nie dotyczy to tylko naszej siły czy wytrzymałości, ale także możliwości intelektualnych. Wolniej kojarzymy, częściej popełniamy podstawowe błędy, zapominamy, jak wykonać proste czynności. Zdarza się, że himalaiści doświadczają omamów: widzą lub słyszą nieistniejących towarzyszy lub dziwne zjawiska. Paradoksalnie, czasem to pomaga. Wielu himalaistów wspomina tajemniczego towarzysza, którego obecność działała pokrzepiająco podczas bezsennej nocy w namiocie czy w trakcie trudnego powrotu do bazy.
Wielu z nas zna pojęcie “gorączki szczytowej”. Gdy szczyt jest blisko, zapominamy o wyczerpaniu, kiepskiej pogodzie czy późnej porze dnia. Bardzo trudno jest wówczas podjąć rozsądną decyzję o zawróceniu. Taka euforia nie utrzyma się jednak długo – zmęczenie prędzej czy później da o sobie znać. To dlatego tak wiele wypadków górskich zdarza się już po zdobyciu szczytu.
Jakby tego było mało, na skutek wysokości i zjawisk z nią związanych jesteśmy w górach narażeni na ostrą chorobę górską. Grozi ona każdemu, kto znajdzie się na wysokości powyżej 3000m nad poziomem morza. Aby jej uniknąć lub zminimalizować jej objawy, himalaiści przeprowadzają proces aklimatyzacji.
Strome ściany, pionowe zerwy, przepaście, ekspozycja, duże odległości, ryzyko lawin – to naturalny krajobraz gór i za to właśnie je kochamy. Jednocześnie jednak to właśnie krajobraz górski jest zagrożeniem samym w sobie. Nawet jeśli jesteśmy świetnie przygotowani technicznie i dysponujemy doskonałym sprzętem, wciąż czyhają na nas lawiny, ryzyko pośliźnięcia, upadku, utraty równowagi, lęku przestrzeni. Nawet najdrobniejszy błąd może kosztować nas życie.
Lawiny są jednym z najczęściej omawianych zagrożeń w górach wysokich. Co o nich wiemy? Lawiny są naturalną konsekwencją współistnienia kilku elementów: nachylenia zbocza, ekspozycji na słońce, opadów śniegu. Szybkie i gwałtowne osuwanie się mas śniegu wzdłuż zbocza czy żlebu jest najczęstszym rodzajem lawiny górskiej. Oprócz śniegowych występują także lawiny kamienne, lodowe czy błotne. Niewielkie ryzyko lawin śnieżnych czy lodowych w górach wysokich występuje przez cały rok. Są jednak czynniki, które mogą to ryzyko zwiększyć. Są to:
Specjaliści na podstawie badań i obserwacji określają pięć stopni zagrożenia lawinowego:
W górach wysokich możliwość prowadzenia badań pokrywy śnieżnej jest bardzo ograniczona, a często niemożliwa ze względu na inne czynniki ryzyka śmierci w górach wysokich. Dlatego należy przyjąć, że zawsze istnieje ryzyko zejścia lawiny.
Lodowce znajdują się w ciągłym ruchu. Dlatego nie da się wyznaczyć jednej, bezpiecznej drogi przez lodowiec – szczelina lodowa może pojawić się niespodziewanie, może także zostać przykryta niewielką, zdradliwą warstwą świeżego śniegu. Dlatego też zawsze należy przemieszczać się po lodowcu w zespole, asekurując się wzajemnie i znając zasady wydobywania poszkodowanego ze szczeliny lodowcowej. Nawet jeśli osoba, która wpadła do szczeliny lodowej nie odniesie obrażeń, może już w ciągu kilku minut wychłodzić się tak bardzo, że będzie to zagrażać jej życiu. Dlatego też akcja wydobycia ze szczeliny lodowcowej musi być przeprowadzona szybko i bezbłędnie.
Więcej o tym zagadnieniu przeczytasz w naszym artykule o asekuracji i autoratownictwie na lodowcu. Pamiętaj, że artykuł ten ma wyłącznie charakter ostrzegawczy i nigdy nie zastąpi profesjonalnego szkolenia.
Używając terminu “załamanie pogody” należy pamiętać, że pogoda w górach zmienia się błyskawicznie. Z punktu widzenia środowiska górskiego jest to zjawiskiem naturalnym. O załamaniu pogody mówimy wówczas, gdy oceniamy ryzyko naszego przebywania w środowisku górskim. Nowoczesne, satelitarne metody prognozowania pogody są olbrzymią pomocą w planowaniu akcji górskiej, nie zastąpią jednak racjonalnej oceny naszych możliwości. Co to znaczy? Nawet jeśli prognoza gwarantuje dwie doby odpowiednich warunków, nie oznacza to, że zdążymy w tym czasie wejść na szczyt i bezpiecznie z niego zejść. Mogą przecież wystąpić inne czynniki, które wpłyną na tempo i skuteczność naszych działań. Zatem nawet najlepsza pogoda nie gwarantuje nam bezpieczeństwa.
Obecność innych alpinistów jako przyczyna śmierci w górach wysokich może zaskakiwać. Przecież to właśnie w osobie partnera oraz w możliwości uzyskania pomocy od innych upatrujemy większego bezpieczeństwa niż w działaniu samotnym. Okazuje się jednak, że inni ludzie mogą być przyczyną wypadku w górach. Zdarza się, że zespół lub osoba wspinająca się strąci kamień lub wywoła lawinę śnieżną lub kamienną. Zdarzają się przypadkowe uszkodzenia sprzętu, na przykład lin poręczowych na skutek działalności ludzkiej. Zupełnie nowym wymiarem niebezpieczeństwa w górach najwyższych jest… konieczność czekania w kolejce podczas wejścia drogą klasyczną. Podczas takiego oczekiwania klienci wypraw komercyjnych tracą ciepło, zużywają tlen z butli, mogą ulec odmrożeniom. Tracą także czas, który jest bardzo istotnym czynnikiem w górach wysokich. Wreszcie obecność innych może mieć naprawdę mroczną stronę, o czym możemy przeczytać w książkach takich jak Prawo gór czy Zbrodnie na Evereście.
W góry idzie się po to, by żyć, nie po to, by w nich umrzeć. Szukamy w nich wytchnienia od codzienności, wyzwania, przygody, satysfakcji z pokonania swoich słabości. Dbamy o aklimatyzację, wyposażenie, sprawdzamy pogodę, przygotowujemy się fizycznie, psychicznie i logistycznie. Jednak śmierć w górach może spotkać nawet najlepszych, najbardziej wytrawnych i doświadczonych alpinistów.
Drugi na świecie zdobywca Korony Himalajów i Karakorum, Jerzy Kukuczka, zginął wspinając się na Lhotse. Wielu himalaistów zginęło podczas zejścia ze szczytu, w lawinie, na skutek upadku do szczeliny lodowcowej, zerwania liny poręczowej. Alpiniści giną też na skutek utraty sprzętu (np. raka, czekana czy karabinka osobistego), odwodnienia, odmrożeń, deterioracji, ostrej choroby górskiej, utraty równowagi w stromym terenie. Zdarza się śmierć na skutek zagubienia we mgle czy podczas śnieżycy, od trafienia piorunem a nawet od uderzenia spadającym kamieniem. Niekiedy nie wiadomo dokładnie, dlaczego himalaista nie wrócił do bazy. Czasem znów zdarza się, że szybko i gwałtownie rozwija się u niego lub u niej choroba wysokogórska, a towarzysze mogą tylko bezradnie przyglądać się agonii.
Jak już wspomniano, na wysokości powyżej 7500m n.p.m. procesy rozpadu zaczynają dominować nad procesami odbudowy. Z tego powodu nazywa się ją Strefą Śmierci. Jeśli z jakichś przyczyn (wypadek, załamanie pogody, zagubienie) utkniemy na tej wysokości, w pewnym momencie po prostu umrzemy. Nie będziemy bowiem w stanie czerpać korzyści ani z odpoczynku, ani z pożywienia. Jednak wypadek czy choroba mogą mieć miejsce także na niższych wysokościach.
To zespół objawów takich jak: bóle głowy, kłopoty ze snem, zmęczenie, nudności, osłabienie. Jest ona skutkiem braku albo niedostatecznej aklimatyzacji do górskich warunków. Może przytrafić się także wtedy, gdy nasza aklimatyzacja przebiegła “podręcznikowo”, to znaczy gdy stopniowo, według wskazań specjalistów, przygotowywaliśmy się do zdobywania wysokości. Oznacza to, że nie sposób przewidzieć, komu i kiedy się przytrafi (choć można wyodrębnić czynniki ryzyka).
Jeśli objawy te zostaną zignorowane, może rozwinąć się wysokościowy obrzęk płuc (High Altitude Pulmonary Edema, HAPE) lub wysokościowy obrzęk mózgu (High Altitude Cerebral Edema). Są to stany bezpośredniego zagrożenia życia. Jedynym skutecznym ratunkiem jest obniżenie wysokości.
Zwykle mają cały szereg przyczyn: zmęczenie, objawy choroby wysokogórskiej, pośpiech, słaba widoczność, skrajnie niska temperatura, silny wiatr, odwodnienie, odmrożenia, hipotermia, załamanie pogody, uszkodzenie lub utrata sprzętu. Ich wystąpienie jest często kwestią przypadku, z pozoru drobnych zaniedbań czy fatalnego zbiegu okoliczności. Aby zminimalizować ryzyko wypadku, musimy być naprawdę świetnie przygotowani do prowadzenia akcji górskiej. Nie można liczyć na przychylność losu czy na szybką interwencję służb ratunkowych. W wielu górach świata takich służb brakuje, a nawet jeśli są, ratownicy mogą zwyczajnie nie być w stanie do nas dotrzeć.
Analizując niektóre głośne przypadki śmierci górskiej łatwo jest dojść do wniosku, że tragedii można było uniknąć. Gdyby wypadek zdarzył się na poziomie morza, przy dostępie do służb medycznych, to jego skutki byłyby ledwie odczuwalne dla poszkodowanego.
Należy zatem uznać, że przyczyną wypadku czy choroby w górach jest kumulacja rozmaitych, występujących w środowisku górskim zagrożeń.
Często zdarza się, że media zajmują się spekulacją na ten temat. Niekiedy nawet oficjalne raporty, jak na przykład raport Polskiego Związku Alpinizmu po wyprawie zimowej na Broad Peak 2013 próbują wskazać przyczyny śmierci himalaistów. Ma to na celu zapobieżenie im w przyszłości.
W górach działamy w sytuacji stresu, zmęczenia, odwodnienia, napięcia, niskiej temperatury, sporej ekspozycji, przenikliwego wiatru. Wspinaczka sama w sobie zawsze zakłada pewne ryzyko – nie mówi się więc o unikaniu zagrożeń, lecz raczej o zarządzaniu ryzykiem tak, by je minimalizować.
W górach musimy odpowiednio zarządzać ryzykiem. Składa się na to zarówno rozpoznanie zagrożeń obiektywnych, jak i świadomość ograniczeń naszego ciała. Co to znaczy zarządzać ryzykiem w górach?
[O tym, jak korzystać z kompasu i mapy pisaliśmy w innym artykule. Polecamy!]
Umiejętność tę osiągamy dzięki doświadczeniu oraz dzięki fachowym szkoleniom. Doświadczenie oznacza, iż naszą przygodę zaczynamy w górach niższych, najpierw latem, następnie zimą. Stopniowo zwiększamy trudności wycieczek. Dbamy o to, by mieć solidną wiedzę zarówno teoretyczną, jak i praktyczną.
Podobnie jest z fachowymi szkoleniami. Pod okiem specjalistów nabywamy wiedzy na temat poruszania się w trudnym terenie, unikania lawin czy metod autoratownictwa. Następnie wiedzę tę doskonalimy i utrwalamy. Nie wystarczy jedno, nawet najlepsze szkolenie na przykład z poruszania się po lodowcu. Nabytą na nim wiedzę powinniśmy odświeżać na przykład na szkoleniach przypominających.
Równie istotną kwestią jest dostosowywanie naszych ambicji do aktualnych warunków panujących w górach. Zagrożenia w górach wysokich po prostu są (czasem mniejsze, czasem większe) i nic sobie nie robią z naszych planów urlopowych czy marzeń. Nawet jeśli doskonale znamy trasę albo jest ona dla nas nietrudna, należy mieć świadomość, że podczas załamania pogody nawet łatwy szlak może stać się dla nas śmiertelną pułapką.
Najważniejsze zatem w unikaniu zagrożeń w górach wysokich jest zachowanie rozwagi i odpowiednie zarządzanie ryzykiem. Pamiętajmy: góra zawsze na nas poczeka.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.