Trekking w górach wysokich jest pasjonującym zajęciem i może dostarczyć wielu niezapomnianych przeżyć. Wiąże się jednak z przechodzeniem przez lodowce, na których mogą nas spotkać niebezpieczne sytuacje. Warto zawczasu się na nie przygotować, by wyprawa pozostała pięknym wspomnieniem.
Najprościej mówiąc, lodowiec to masa lodu, który powstał z zalegającego permanentnie śniegu. Lodowce bezustannie poruszają się na skutek siły grawitacji. Ich prędkość zależy przede wszystkim od masy lodu, nachylenia podłoża, ekspozycji na słońce, temperatury. Lodowce alpejskie przesuwają się ok. 0,1–0,25 m na dobę, himalajskie – 2–3,7 m na dobę, lodowce alaskie — do 12 m na dobę, a grenlandzkie nawet do 30 m na dobę. Najbardziej stabilne są lądolody, które przesuwają się najwyżej 20 metrów w ciągu roku. Na skutek ruchu na powierzchni lodowca powstają pęknięcia i szczeliny, które mogą być przykryte warstwą świeżego śniegu. Im wyższa temperatura, tym przemieszczanie się po lodowcu staje się bardziej niebezpieczne. Wbrew popularnym wyobrażeniom, lodowiec nie jest jęzorem czystego lodu. Często przetacza on kamienie, fragmenty skał a nawet jest nimi całkowicie pokryty.
Przemieszczanie się po lodowcu samotnie jest niebezpieczne, ponieważ w pojedynkę nie mamy jak się asekurować i nie nie jesteśmy w żaden sposób zabezpieczeni przed konsekwencjami ewentualnego wpadnięcia do szczeliny. Zespół dwójkowy to absolutne minimum aby zapewnić sobie asekurację i jednocześnie sprawnie przemieszczać się po lodowcu. Optymalna liczba osób w zespole, zapewniająca pomoc w przypadku wpadnięcia do szczeliny to trzy do pięciu osób. W przypadku większej grupy najlepiej podzielić się na kilka niezwiązanych ze sobą zespołów. Łatwiej wtedy utrzymać właściwą komunikację, odstępy pomiędzy poszczególnymi uczestnikami oraz efektywność działania. Przez lodowiec powinno się przechodzić uważnie, szybko i sprawnie. Bardzo ważne jest, by przynajmniej dwie osoby w grupie były gruntownie przeszkolone z zasad poruszania się, asekuracji i autoratownictwa na lodowcu. Jeśli brak takich osób, najbezpieczniej jest wynająć wykwalifikowanego przewodnika.
Przechodząc przez lodowiec, zawsze musimy się asekurować. Dlatego należy skompletować niezbędny sprzęt do asekuracji na lodowcu:
Można także sięgnąć po gotowe zestawy lodowcowe.
Wszelkie przygotowania sprzętowe rozpoczynamy jeszcze przed wejściem na lodowiec. Zaczynamy od poprawnego założenia uprzęży i związania się liną. W przypadku zespołu dwójkowego odległość pomiędzy partnerami powinna wynosić około 12 metrów. Na tym odcinku liny wiążemy w równych odstępach trzy węzły typu motyl alpejski albo węzeł “piłka”, mające na celu ułatwienie wyhamowania ewentualnego lotu do szczeliny. Pozostały, wolny odcinek liny po połowie ma pierwszy i ostatni członek zespołu w plecaku lub zwinięty wokół klatki piersiowej. W razie wpadnięcia do szczeliny, posłuży on do wydobycia poszkodowanego.
Jeśli jest trzech uczestników odległość między nimi powinna wynosić około 8 metrów. Pomiędzy każdym z partnerów wiążemy po dwa węzły. W przypadku liczniejszego zespołu odległość pomiędzy jego członkami możemy zmniejszyć do 6 metrów i wiążemy po jednym węźle pomiędzy każdym z uczestników. Ewentualnie, w licznym zespole, możemy zawiązać tylko jeden węzeł pomiedzy pierwszym i drugim członkiem zespołu.
Bardzo istotne jest, aby lina pomiędzy wszystkimi uczestnikami była cały czas lekko napięta. Tylko dzięki takiemu prowadzeniu liny zminimalizujemy szarpnięcie w przypadku wpadnięcia jednego z członków zespołu do szczeliny, co ułatwi wyhamowanie lotu. Poruszanie się po lodowcu jest zawsze niebezpieczne i nieprzewidywalne. Cały czas należy utrzymywać czujność, znać zasady i dostosowywać je do zastanych sytuacji. Na przykład podczas przejścia przez most śnieżny musimy być szczególnie uważni, napiąć linę i przygotować się do wyhamowania ewentualnego lotu. Poruszamy się środkiem mostu, a nie jego krawędzią. Podobnie ryzykowne jest przeskakiwanie szczeliny – robimy to tylko w sytuacji, gdy szczeliny nie da się obejść.
Poruszając się na nartach, należy zadbać o bezpieczeństwo zarówno podczas podchodzenia, jak i w czasie zjazdu. Powinniśmy trzymać się w pewnej odległości od siebie, jednak nie tracąc kontaktu wzrokowego. Jeśli chcemy poczekać na pozostałych uczestników, nie zatrzymujmy się na wybrzuszeniach czy mostach śnieżnych, bowiem te miejsca są najbardziej niestabilne. Nie należy także zatrzymywać się w grupie – im więcej osób zgromadzonych w jednym miejscu, tym większe obciążenie. Bezpieczniej jest także nie zdejmować nart, gdyż mają one większą powierzchnię niż buty i zapewniają bardziej równomierny rozkład ciężaru naszego ciała. Zaleca się, by nie używać pętli nadgarstkowych przy kijkach narciarskich.
Nawet jeśli przestrzegamy wszystkich procedur, i tak może się przytrafić wypadek. Najczęściej jest to niespodziewane wpadnięcie do szczeliny. Zwykle zdarza się osobie, która idzie jako pierwsza. Podstawowym zadaniem partnera lub partnerów jest wyhamować lot. W zespole dwójkowym osoba ratująca nie może liczyć na niczyją pomoc: musi wyhamować lot, kontrolować własne osuwanie się w kierunku szczeliny oraz zbudować solidne stanowisko ratownicze. Do tego celu mogą się nadać narty, kijki, pokrowiec na raki, łopata etc. Gdy osób jest więcej, należy podzielić się zadaniami. Jedna trzyma poszkodowanego na linie, zaś pozostałe budują stanowisko. W przypadku dużej liczby osób często wystarczy napiąć linę łączącą członków zespołu aby wyciągnąć poszkodowanego.
Po wyhamowaniu lotu partnera do wnętrza szczeliny pierwszym zadaniem jest zbudowanie stanowiska ratowniczego. W tym celu przy pomocy czekana należy wykopać dość głęboki i solidny dół, prostopadły do liny idącej w kierunku ratowanego. Wewnątrz dołu kładziemy jakiś niepotrzebny nam sprzęt, na przykład narty, kijki, pokrowiec na raki wypełniony śniegiem. Pętlą z repsznura wiążemy wyblinkę wokół tego sprzętu, a resztę pętli kładziemy w rowku wyprowadzającym z dołu w kierunku szczeliny. Teraz zakopujemy dół. Nie należy umieszczać w nim czekana, gdyż może być potrzebny w dalszej części akcji. Dzięki temu uzyskaliśmy pierwszy punkt stanowiska ratowniczego. Następnie bierzemy drugi repsznur, wiążemy nim prusik lub inny węzeł samozaciskowy na obciążonej linie idącej do ratowanego i wpinamy ten repsznur półwyblinką w karabinek w stworzonym punkcie asekuracyjnym. Półwyblinkę blokujemy węzłem flagowym.
Dzięki temu jesteśmy wolni od ciężaru osoby wiszącej w szczelinie (jednak na razie nie wypinamy się z tej liny) i możemy zbudować drugi punkt stanowiska ratowniczego. Należy go wykonać stosunkowo niedaleko pierwszego punktu, ale nie naruszając struktury pierwszego dołu i nie bliżej szczeliny. Po zbudowaniu drugiego, analogicznego punktu łączymy oba w stanowisko. Następnie linę, na której wisi poszkodowany, wpinamy do punktu centralnego za pośrednictwem półwyblinki, którą blokujemy węzłem flagowym. Teraz możemy odwiązać się i odbezpieczyć repsznur, którego użyliśmy w pierwszym punkcie tak, aby cały ciężar wiszącego w szczelinie został przejęty przez centralny punkt zbudowanego przez nas stanowiska.
Na wolnej linie wiążemy prusik długim repsznurem, który będzie nam służył do autoasekuracji podczas podejścia do szczeliny. Po nawiązaniu kontaktu z ratowanym opuszczamy na “uchu” z wolnej liny luźno wpięty karabinek HMS lub, dla większej wydajności, bloczek (minimalizacja tarcia), który poszkodowany wepnie do uprzęży. Jeśli nie jest w stanie tego zrobić ze względu na urazy lub brak przytomności, musimy zjechać do szczeliny i zrobić to za niego.
Następnie linę wychodzącą z tego “ucha” wpinamy za pośrednictwem przyrządu samozaciskowego do stanowiska ratowniczego. Teraz montujemy system bloczków lub węzłów zaciskowych, na przykład flaszencug. Dzięki temu systemowi odczuwany ciężar poszkodowanego zmniejszy się na tyle, że będzie możliwe wydobycie partnera ze szczeliny. Jeśli partner czuje się dobrze może znacząco ułatwić operację wyciągania wspinając się po linie, na której wisi lub po ścianie szczeliny.
Po wydobyciu należy upewnić się , że znajdujemy się w bezpiecznym miejscu. Jeśli mamy co do tego wątpliwości, a wyciągnięta osoba nie odniosła poważniejszych obrażeń, należy oddalić się w bezpieczniejsze miejsce. Warto pamiętać, że osoba, która wpadła do szczeliny może być w szoku i nie czuć na przykład bólu złamanej kończyny czy żeber. Należy ocenić, czy nie doszło do urazów narządów wewnętrznych czy głowy. Dodatkowo należy pamiętać, że w szczelinie dochodzi do szybkiego i silnego wychłodzenia (hipotermia i /lub odmrożenia).
Bezwględnie wzywamy pomoc w sytuacji, gdy:
Jeśli nie jesteśmy w stanie przetransportować osoby wydobytej ze szczeliny, należy prowadzić pierwszą pomoc do czasu przybycia ratowników. W tym celu:
Niniejszy artykuł pełni rolę informacyjną i nie zastąpi profesjonalnego szkolenia z asekuracji na lodowcu i wydobycia ze szczeliny. Aby bezpiecznie poruszać się po lodowcu, trzeba ukończyć kurs, organizowany na przykład przed Szkołę Górską 5+. Jeśli nie masz takiego kursu lub po jego ukończeniu nadal wątpisz w swoje umiejętności, skorzystaj z usług profesjonalnego przewodnika.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.