Późna jesień w górach oznacza dla turysty i wspinacza być może najbardziej nieznośne zestawienie czynników pogodowych: deszcz (niekiedy silny), porywiste wiatry i niskie temperatury. Nawet wędrówka czy wspinanie zimą mogą być przyjemniejsze, niż w trakcie deszczowej jesieni. Co wtedy? Czy poddawać się i schodzić ze szlaku?
Na podobne, czasem długotrwałe okresy złej pogody, trafiłem podczas moich krótkich wędrówek po polskich górach, a także na drugim przejściu Łuku Karpat, które kończyłem aż w październiku. Gdy zimno i pada łatwo o wychłodzenie, gdyż hipotermia wcale nie jest domeną wyłącznie zimowej turystyki. Jak więc wędrować i chronić się w takich warunkach, jeśli nie możemy lub nie chcemy wracać?
Po pierwsze: łatwiej zapobiegać niż leczyć. Idąc w góry jesienią trzeba być po prostu gotowym na nagły atak złej pogody i stosownie do niego dobrać ubiór i wyposażenie. Przed wyjściem na szlak warto sprawdzać prognozy pogody: jeśli nie w internecie, to w schronisku czy u lokalnych służb ratunkowych. Jeśli droga jest niepewna, nie jest żadnym wstydem spytać o poradę ratownika – tacy jak oni znają swój teren od podszewki i są najlepszym źródłem informacji. Przygotowanie się do warunków jest dużo łatwiejsze, gdy wiesz, jakiej aury możesz się spodziewać. Paradoksalnie wielu górskich wypadków, a nawet tragedii, łatwo byłoby uniknąć, gdyby wcześniej ktoś rzucił okiem na prognozy, a trasa wędrówki planowana była stosownie do nich.
Po drugie: nawet znając prognozy, na bieżąco śledź pogodę wokół Ciebie. Wzmagający się wiatr i gęstniejące chmury, przychodzące w kolejności od pierzastych po kłębiaste, zwiastują zmianę na gorsze.
Po trzecie: miej na sobie, i ze sobą, właściwe ubranie. Jakie dokładnie? O tym szczegółowo poniżej.
Po czwarte: miej w plecaku odpowiedni zapas jedzenia oraz wody. W trudnych warunkach musisz dostarczać ciału regularnych zastrzyków energii, także w ciągu dnia. Również twój wieczorny posiłek powinien być sycący.
Jak wygląda właściwy zestaw na zimną i mokrą pogodę pozwalający wędrować w komforcie?
Rada, którą usłyszałem kiedyś od amerykańskiego turysty: jeśli masz zmoknąć, lepiej mieć na sobie kilka cienkich warstw, niż jedną grubą. Łatwiej wyregulujesz wówczas ciepłotę własnego ciała i unikniesz pocenia się, a w konsekwencji dalszego moczenia ubrań. Poza tym dwie cienkie bluzy łatwiej wysuszyć niż jedną grubą.
Blisko ciała zakładam cienką bieliznę z wełny merino (gramatura 100 lub 200, unikam najcieplejszej, zimowej bielizny). Będzie to koszulka z długim rękawem oraz leginsy. Wełna utrzymuje ciepło przy ciele lepiej niż włókna syntetyczne, w dodatku nawet kiedy zawilgotnieje, ciągle grzeje. Jeśli budżet nie pozwala mi na zakup kompletu z merino, używam przynajmniej wełnianej koszulki, uzupełnionej o syntetyczny dół.
Kolejną warstwą jest tzw. „termika”. Tu wybór jest szeroki. Jako warstwy izolującej od zimna używam grubej bielizny merino (gramatura 260, taka jak w modelu Icebreaker Tech Top, bluz z Polartec Powerstrech lub kurtki z ociepliną syntetyczną Primaloft lub Thermoball firmy The North Face). Na czas złej pogody raczej unikam puchu, który przestaje grzać po zmoknięciu, choć puch hydrofobowy utrzymuje dość długo swoje właściwości.
Ostatnim elementem jest warstwa zewnętrzna: kurtka i spodnie. Ta pierwsza jest bardziej istotna, gdyż chroni główną część ciała i chroni przed wychłodzeniem. Tu moim wyborem będzie lekki model z membraną GORE-TEX® Paclite bądź GORE-TEX® Active. W tym roku, podczas wizyty na Islandii, używałem tej drugiej, z doskonałym skutkiem. Dobra kurtka, poza wodoodporną membraną, powinna zapewniać swobodę ruchów, posiadać pojemny kaptur i regulowane mankiety z zapięciami na rzepy, które zapobiegają dostawaniu się pod nią wody.
Spodnie są kwestią wyboru. Niekiedy wystarczą te, w których wędrujesz (lekkie tkaniny softshellowe zatrzymują deszcz niekiedy bardzo skutecznie). Gdy zła pogoda się przeciąga, warto mieć jednak w zapasie dodatkowe, lekkie spodnie z membraną. Mój wybór od 2 sezonów to lekki model z membraną HyVent (The North Face).
Ważna jest także czapka. Może być ta sama, której używasz zimą. Ważne, by zatrzymywała wiatr i chociaż częściowo wodę. Może to być model czapki z membraną lub materiałów typu Polartec Windbloc albo Power Schield.
Całość uzupełniają rękawice. Tu wybór jest szeroki, z drobnym zastrzeżeniem: na mokrą pogodę lepiej wziąć modele rękawiczek wyposażone w membranę (np. Black Diamond lub The North Face) albo wykonane z wełny. Te pierwsze pozwolą zapobiec przemoknięciu w deszczu, te drugie, nawet wilgotne, pozostaną względnie ciepłe.
Choć latem chodzę po górach w niskim obuwiu, jesienią wyciągam z szafy wyższy model butów trekkingowych. Wyższy – a jednak możliwie lekki, wykonany z kombinacji skóry i cordury, z membraną GORE-TEX®. Wysoka cholewka chroni przed dostawianiem się wody od góry, np. przy wejściu w błoto lub kałuże. A membrana zapewnia względnie suche wnętrze nawet przy długotrwałym załamaniu pogody.
Nie ma plecaków wodoszczelnych. Dlatego na długie wypady pakuję do bocznej kieszonki bagażu solidny worek, którym podczas deszczu wykładam wnętrze plecaka i dopiero do niego pakuję śpiwór, ubrania i całą resztę. Rozwiązaniem jest też zewnętrzny pokrowiec przeciwdeszczowy z nylonu, który sprawdzi się podczas krótszych wycieczek. Szczególną uwagę poświęć dwóm elementom, które zapewniają ci ciepło: to twój śpiwór i ubrania. Dzięki nim możesz rozgrzać się na biwaku, dlatego pakuj je dodatkowo w wodoszczelne worki, pokrowce bądź torby.
Z tego samego powodu unikaj przegrzewania się. Możesz iść w najlepszej kurtce przeciwdeszczowej, będziesz jednak nieprzyjemnie mokry/a, gdy podczas marszu przegrzejesz się i spocisz. Reguluj ciepłotę ciała, zakładając i zdejmując warstwy ubioru.
Na „mokre” pory roku rozwiązaniem jest śpiwór z ociepliną syntetyczną. Nawet w stanie wilgotnym ociepliny takie jak Primaloft zachowują właściwości grzewcze. Rozwiązaniem, które sam stosuję, jest puch hydrofobowy – nieco droższy od tradycyjnego, ale znacznie bardziej odporny na wodę. Jako uzupełnienia możesz używać lekkiej płachty biwakowej.
[Wahających się nad wyborem syntetyk vs puch odsyłam do szerszego artykułu poświęconemu temu zagadnieniu]
Gdy możesz spędzić noc w schronisku, jest spora szansa, że rano twoje wyposażenie będzie suche. A jeśli śpisz pod namiotem lub w nieogrzewanych schronach? Nocą możesz powiesić rzeczy na sznurku, rozpiętym nad głową, choć przy zimnej i wilgotnej pogodzie wyschną raczej nieznacznie. Niezłą metodą jest włożenie ubrania pod głowę lub pod karimatę (to działa!). Sposobem, który może się wydawać radykalny, jest suszenie garderoby w śpiworze, choć dotyczy to raczej mniejszych jej elementów. Czasem z premedytacją idę spać w wilgotnej koszulce lub spodniach wiedząc, że nad ranem będą suche. Śpiwór ma zdolność do usuwania na zewnątrz wilgoci, jaką wytwarzamy. Jest więc szansa, że poradzi sobie z dodatkową jej ilością. Uwaga: nie dotyczy to kompletnie przemokniętych ubrań: te koniecznie zdejmij na noc i zmień na suche!
Kiedy na szlaku „ciska żabami”, ważne jest nastawienie psychiczne. Nawet mając właściwy sprzęt, idąc w deszczu i zimnie, MUSISZ zachować pozytywne nastawienie. To bywa trudne, ale jest kwestią doświadczenia. Idąc w ulewie, przypominam sobie po prostu, że bywało gorzej, albo staram się cieszyć odgłosami lasu dookoła. Być może najważniejszą jest jednak inna umiejętność: trzeźwej oceny sytuacji i wycofania się, gdy warunki nas przerastają. Nawet przy złej pogodzie wędrówka może być frajdą, ale pamiętaj: bezpieczeństwo przede wszystkim.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.