Na szlakach zaczyna właśnie rządzić lód wespół ze zmrożonym śniegiem? Jeśli przymierzasz się do kompletowania zimowego ekwipunku, na pewno staniesz przed dylematem: jak zapewnić sobie odpowiednią przyczepność na śliskiej nawierzchni. Przed tobą wybór pomiędzy przedstawicielami dwóch bardzo bliskich sobie rodzin outdoorowego sprzętu.
Raki czy raczki? – to pytanie stawia sobie każdy, kto pragnie posmakować zimy w górach i chce poczuć się pewniej na śliskim szlaku. Co wybrać? Każde z rozwiązań ma swoje zalety i wady. Żeby podjąć trafną decyzję, trzeba przyjrzeć się bliżej obu systemom oraz zestawić je z własnymi potrzebami.
O rakach słyszał chyba każdy, kto w górach bywa niezależnie od pory roku. O istnieniu raczków turystycznych klienci sklepów outdoorowych dowiadują się często przez przypadek. Bywa, że trafiają na nie w momencie przeglądania asortymentu tych pierwszych. Po odkryciu tańszej alternatywy zwykle rodzi się pytanie: skoro raczki i raki mają takie samo zastosowanie, może nie warto przepłacać?
Praktyka pokazuje, że jest to temat dosyć… śliski. Wizja zaoszczędzenia paru złotych może być kusząca, ale jeśli źle dobierzesz sprzęt do rodzaju aktywności, możesz się nieźle przejechać. Raki czy raczki? Raczki czy raki…? Jeśli wciąż bijesz się z myślami, mamy dla ciebie małe porównanie.
Raki, w wielkim uproszczeniu, definiowane są jako nakładka ze specjalnymi kolcami (zwykle jest ich od 10 do 12), mocowana do butów w celu poprawienia przyczepności na śniegu i lodzie. Chociaż ich konstrukcja na pierwszy rzut oka nie wydaje się skomplikowana, mogą różnić się między sobą całkiem istotnymi detalami. Wynika to z istnienia szerokiej grupy użytkowników, którzy mają co do takiego sprzętu różne oczekiwania.
Raki rakom nierówne, a najbardziej namacalna różnica dotyczy systemu mocowania. Przedstawicieli tej kategorii możemy więc podzielić na: raki koszykowe, raki automatyczne i raki półautomatyczne.
To wersja najchętniej wybierana przez zimowych turystów. Wszystko za sprawą dużej uniwersalności. Raki koszykowe mocowane są na bucie za pomocą plastikowych, profilowanych “obejm”, zwanych potocznie koszykami (stąd ich nazwa) oraz pasków z wytrzymałej taśmy. Dzięki temu, że współpracują ze sporą grupą butów górskich (warunkiem jest odpowiednia sztywność obuwia), ich zakup najczęściej nie generuje dodatkowych wydatków. Są więc kategorią najbardziej dostępną.
Minusem jest dosyć nieoczywisty (szczególnie dla początkujących) proces “instalowania” ich na obuwiu. Ale słówko “nieoczywisty” w tym przypadku nie jest tożsame ze słowem “niemożliwy”. Wszystko jest kwestią wprawy i z czasem na pewno dojdziesz w tym do perfekcji.
[Wiązaniu raków koszykowych poświęciliśmy osobny artykuł, w którym cały proces przedstawiony został “krok po kroku”]
Tak samo szybko opanujesz też sztukę poruszania się po zmrożonych szlakach. Chodzenie w rakach nie jest wcale trudne. Trzeba po prostu trochę się pilnować, żeby nie stawiać stóp zbyt blisko siebie, bo to – w przypadku zawadzenia zębem o nogawkę – może zakończyć się upadkiem oraz uszkodzeniem stuptutów i spodni.
Przykładem raków koszykowych, chętnie wybieranych przez fanów zimowego trekkingu są, praktyczne i wytrzymałe Climbing Technology Nuptse EVO.
[Zachęcamy do lektury innego poradnika, który poświęcony został zasadom dobierania butów do raków koszykowych]
Przy ekstremalnych warunkach atmosferycznych wiązanie raków koszykowych jest utrudnione, a na pewno nie należy do rzeczy przyjemnych. To dlatego, między innymi, powstały automaty – raki ze specjalnym mechanizmem pozwalającym na błyskawiczne nałożenie ich na obuwie.
Sprawne zakładanie takiego sprzętu jest możliwe dzięki pałąkom, które współpracują z odpowiednimi wycięciami na specjalnych butach. Ten system, nie dość, że jest łatwy i wygodny w trakcie zakładania, to jeszcze gwarantuje dużą trwałość oraz sztywność połączenia. Raki automatyczne to jedyny słuszny wybór, gdy operujesz w trudnym technicznie terenie i przed tobą odcinki o charakterze wspinaczkowym.
Komfort jednak kosztuje. Wybierając taki typ, należy przygotować się na dodatkowy wydatek. Największym obciążeniem dla portfela będzie zakup obuwia górskiego pod raki automatyczne. Czyli takiego, posiadającego odpowiednie wycięcia i gwarantującego najwyższą sztywność (przy bucie zbyt elastycznym, pałąki wyskakiwałyby z rowków, co skutkowałoby częstym odpinaniem się raków).
Takie buty w przeszłości bardzo często przybierały formę tzw. “skorupy”, co oznaczało obudowanie wewnętrznego botka plastikiem. Przypominały obuwie narciarskie, ważyły sporo i, niestety, nie przydawały się do innych aktywności. Dziś królują rozwiązania bardziej uniwersalne.
Przykładem mogą być buty Zamberlan Expert Pro GTX, z cholewką wykonaną z jednego kawałka naturalnej skóry. Stworzone z myślą o wyprawach w wysokie partie gór oraz na lodowce. Ciekawym rozwiązaniem są buty Aku Hayatsuki — zestawienie skóry z membraną daje komfort cieplny i oddychalność.
Raki automatyczne wymagają użycia specjalistycznego obuwia. Na zdjęciu raki Climbing Technology Lycan z butami Zamberlan Expert Pro GT RR (fot. 8a.pl)
W rakach Climbing Technology Lycan krawędzie zębów atakujących wyposażone zostały w "mini ząbki". (fot. 8a.pl)
Specjalne wycięcie z przodu to znak rozpoznawczy butów współpracujących z rakami automatycznymi. (fot. 8a.pl)
Jeśli przód raka wyposażony został w pałąk, to mamy do czynienia z automatami. (fot. 8a.pl)
By przytwierdzić przednią część raków, wystarczy pałąk umieścić we wgłębieniu. (fot. 8a.pl)
Drugie wgłębienie znajduje się powyżej pięty. (fot. 8a.pl)
Pałąk znajdujący się z tyłu posiada specjalny, plastikowy zacisk. (fot. 8a.pl)
Zacisk umożliwia odpowiednie dociągnięcie raków do powierzchni buta. (fot. 8a.pl)
Ostatnią czynnością jest przymocowanie taśmy. Umożliwiają to praktyczne sprzączki. (fot. 8a.pl)
Wczytuję galerię
Przedstawiliśmy wersje z dwóch, odległych biegunów: raki koszykowe – tańsze, bardzo uniwersalne, ale “najluźniej” (co nie znaczy, że “luźno”) zamocowane na bucie oraz raki automatyczne – zmuszające do głębszego sięgnięcia do kieszeni, lecz zapewniające maksimum stabilności na obuwiu. Czas na rozwiązanie kompromisowe. Raki półautomatyczne z pierwszego modelu zaczerpnęły koszyk, który umożliwia klasyczne zamocowanie do buta ich przedniej części. Z tyłu mocowanie odbywa się za pomocą pałąka, co jest ukłonem w stronę automatów.
To rozwiązanie wybierają osoby, które cenią sobie wygodę i szybkość zakładania, ale chcą użyć butów lżejszych i bardziej uniwersalnych. Dosyć często całorocznych. Co prawda raki w półautomacie też wymagają specjalnego obuwia, ale są to zazwyczaj modele ciut tańsze. Niższa cena nie wynika tu z polityki cięcia kosztów, ale z trochę innej specyfiki tego typu butów. Dedykowane są one górom wysokim, ale niekoniecznie tym najwyższym. Służą do poruszania się po śniegu, ale nie tylko po nim.
Buty z mocowaniem na półautomaty są bardziej praktyczne, bo można je zakładać także bez raków, na trasy, gdzie lód i śnieg występują tylko na pewnych odcinkach. Najczęściej nie są również tak docieplone, jak te dedykowane automatom (i w 100% warunkom zimowym). Wspomniane rozwiązanie ma opinię niezwykle uniwersalnego. Świadczy o tym fakt, że na półautomaty decydują się zarówno miłośnicy wspinaczki, przewodnicy górscy, jak i zapaleni turyści.
Przykładem obuwia stworzonego z myślą o półautomatach mogą być buty Salewa Crow GTX – hit przejściowych pór roku.
[O różnicach pomiędzy butami pod raki automatyczne oraz pod półautomaty przeczytać też można w innym z naszych poradników]
Półautomatyczne raki Climbing Technology Nuptse EVO z butami Zamberlan Pelmo Plus GT RR. (fot. 8a.pl)
Koszyki z przodu upodabniają raki automatyczne do modeli klasycznych. (fot. 8a.pl)
Modele półautomatyczne z automatami łączy konstrukcja tylnego zapięcia. (fot. 8a.pl)
Dodatkowym zabezpieczeniem jest taśma, którą należy przeciągnąć przez sprzączki. (fot. 8a.pl)
Wczytuję galerię
Zdrobnienie występujące w nazwie nie jest przypadkowe, bo na pewno nie są to pełnoprawne raki. Raczki turystyczne to wyraz górskiego minimalizmu, który sprawdza się tylko w określonych sytuacjach. Do głównych atutów raczków zaliczyć należy:
Raczki znacznie ustępują swym bliskim krewnym, jeśli chodzi o przyczepność. To szczególnie istotna wiadomość, gdy rozważasz ich użycie na trudniejszych szlakach. W takim terenie zęby umieszczone z przodu są po prostu niezbędne.
Wspomniane raczki najczęściej występują w dwóch wersjach, które różnią się między sobą konstrukcją.
Zastanawiasz się raki czy raczki? No to zacznijmy od sprzętu, który jest czymś pomiędzy. Mini raki wyglądają trochę, jak takie “odchudzone” raki koszykowe. Mają mniej zębów (zwykle od 4 do 6) oraz krótsze paski. Nakładka nie zajmuje całej podeszwy, ale umieszczana jest w jej środkowej części.
Takie umiejscowienie oraz ograniczona ilość zębów sprawiają, że raczki dobrze spiszą się na śniegu – nawet tym zmrożonym, ale raczej na łatwych szlakach, gdzieś w niższych partiach gór (jak to ktoś kiedyś ładnie określił: “na pagórkach”).
Raczki mocowane w okolicach łuku stopy mogą mieć bardzo duże problemy podczas pokonywania stromych podejść. Po prostu przy dużym nachyleniu terenu niezbędne są solidne zęby na całej powierzchni, a przede wszystkim w przedniej części buta. Wspomniane raczki zagwarantować tego nie mogą. To sprzęt dedykowany raczej spacerom w bardziej płaskim terenie oraz wycieczkom w mniej wymagające góry.
Wśród produktów z tej kategorii, warto polecić model Mini Crampon 6P, oferowany przez markę Climbing Technology. To wersja z sześcioma trzycentymetrowymi zębami, które umożliwią ci zdobywanie mniej stromych wzniesień oraz z praktycznymi podkładkami, zapobiegającymi gromadzeniu się śniegu.
Druga konstrukcja składa się z dwóch uzbrojonych w zęby, metalowych nakładek, połączonych ze sobą systemem łańcuszków, które trzyma obejma z wytrzymałej gumy. W takim układzie buty zyskują po dwa punkty oparcia, usytuowane, tym razem, z przodu oraz na obcasie. Ich największymi atutami są: bardzo łatwy i szybki system zakładania oraz pewne trzymanie się niemal każdego buta.
Sztandarowym przykładem takiego sprzętu są raczki Climbing Technology Ice Traction Crampons. Ten, wyposażony w 12 niewielkich zębów model, polecany jest przede wszystkim amatorom wycieczek po łatwiejszych szlakach. Dobrze spisze się na trasach z mniej stromymi podejściami. Takich, gdzie brak elementów wspinaczki i nie ma też ekspozycji grożącej upadkiem z dużej wysokości. To także doskonała propozycja dla osób, które chcą zapewnić sobie bezpieczeństwo podczas zimowych spacerów.
Raczki Climbing Technology Mini Crampon 6P zakładane są na środkową cześć podeszwy. (fot. 8a.pl)
Zaletą raczków Climbing Technology Ice Traction Crampons jest prosty sposób zakładania. (fot. 8a.pl)
Model Ice Traction Crampons posiada aż 12 zębów z hartowanej stali. (fot. 8a.pl)
System mocowania raczków Ice Traction Crampons składa się z mocnej, gumowej obejmy, łańcuchów i paska. (fot. 8a.pl)
Raczki Ice Traction Crampons sprawdzają się na oblodzonych chodnikach i leśnych ścieżkach. (fot. 8a.pl)
Zakładanie raczków Ice Traction Crampons polega na nałożeniu gumowej obejmy na przód, a następnie na piętę. (fot. 8a.pl)
Wczytuję galerię
Raki czy raczki? Zanim odpowiesz sobie na to pytanie, musisz określić, jaki charakter będzie mieć twoja zimowa aktywność. Chodzi o to, by nie wydać fortuny, na sprzęt, którego nie potrzebujesz, ale też nie przejechać się na oszczędnościach, szukanych, tam, gdzie na takowe nie powinno być miejsca.
Raki to kategoria bardzo pojemna. Szeroka gama rozwiązań umożliwia ścisłe dopasowanie sprzętu do potrzeb.
Z raków automatycznych korzystają przede wszystkim osoby szukające w górach prawdziwych wyzwań. W tej grupie nie brakuje zawodowców uprawiających, na przykład, drytooling oraz alpinistów.
Bardziej zaawansowani miłośnicy trekkingu, którzy zimą zapuszczają się także w wyższe partie gór, dosyć chętnie decydują się na półautomaty.
“Zwykłym turystom”, którym zimowe wędrówki po górach zdarzają się sporadycznie, a podobną aktywność uważają jedynie za formę rekreacji która nie przejdzie w etap zimowej wspinaczki górskiej, wystarczyć powinny raki koszykowe. Ale kim jest “zwykły turysta” potrzebujący raków? To praktycznie każdy, kto porywa się na zimowe Tatry i każdy noszący się z zamiarem użycia czekana.
Są poręczne i wygodne, ale nie zapewnią wsparcia, niezbędnego do pokonywania trudnych górskich tras. To sprzęt idealny dla miłośników aktywnego wypoczynku, którzy nie gonią za podwyższonym poziomem adrenaliny.
Raczki turystyczne sprawdzą się jedynie w terenie łatwiejszym. Od oblodzonych chodników i parkowych alejek do wszystkich pasm górskich, gdzie nie ma zbyt stromych podejść i spadzistych przepaści. Takich, typu beskidzkiego.
Raczki turystyczne to dobra propozycja dla osób przezornych. Są małe, więc bez problemu zmieszczą się w niemal każdym, spakowanym już plecaku. Warto zabrać je na wszelki wypadek, na przykład po to, by nie dać się zaskoczyć “szklance”, którą zafundował nam nocny przymrozek, czy wrześniowym opadom śniegu.
Przedstawiliśmy rozwiązania, z których każde ma jakieś zalety oraz wady, warto więc zastanowić się nad pytaniem: w jakich warunkach należy “przesiąść się” z prostych raczków turystycznych na bardziej skomplikowane raki turystyczne?
Nie ma tu jednak wyraźnie naniesionej linii “demarkacyjnej”. Granicę, jak to często bywa, powinien wyznaczać… rozsądek, a on podpowiada, że lepiej dmuchać na zimne (chociaż tutaj, bardziej pasowałoby określenie “na śliskie”).
Zatem raki czy raczki? Jeśli wybierasz się w Beskidy, gdzie nie ma bardzo stromych podejść, a i przepaści raczej nie uświadczysz, możesz spokojnie spakować do plecaka zwykłe raczki. Karkonosze? Tu raczki także mogą wystarczyć, ale z rakami poczujesz się pewniej. Gdy jednak plany twojej wyprawy zahaczają o tatrzańskie granie, nie wybieraj drogi na skróty! Tylko solidne raki, od sprawdzonego producenta zagwarantują ci wystarczająco wysoki poziom bezpieczeństwa.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.