Marzysz o pysznej kawie wśród gór, jezior czy pośrodku lasu? Są sposoby by zawsze napić się pysznej kawy. Oto one!
Są w życiu rzeczy, które ściśle się ze sobą wiążą. I tak jak kierowca samochodu wyścigowego jeździ w kasku, a alpinista nie wyrusza w góry bez czekana – tak prawdziwy miłośnik kawy, zawsze zaopatruje się we wszystkie niezbędne do jej parzenia akcesoria. W tym tekście chcę poruszyć temat picia kawy w outdoorze. Lecz nie z punktu widzenia osoby, która spędziła 13 lat w gastronomii i która kawę speciality pija na co dzień od 4 lat. Chcę poruszyć temat kawy z perspektywy człowieka, który jeździ na rowerze, biega, chodzi po górach i który stale poszukuje rozwiązań ułatwiających życie i będących maksymalnie wygodnymi. Bo przecież o to w tym wszystkim chodzi… o przyjemność.
Niezależnie od poziomu „wtajemniczenia” w kawowe tematy, wszyscy poszukujemy jednego – smaku. Dobór kawy to jedno, dobór odpowiednich akcesoriów do ich parzenia, to już zupełnie inna historia. Pokażę Wam tylko kilka z wielu dobrze znanych metod parzenia kawy oraz przedmioty, które doskonale się do tego nadają. Część z nich będzie z pewnością mniej wygodna w transporcie niż saszetka z kawą w proszku, choć i na saszetki znajdzie się miejsce, a część wymagać będzie podstawowej wiedzy z zakresu metod alternatywnych. Wszystkie te produkty łączy jednak jedna cecha. Dają niesamowicie dużo frajdy. I satysfakcję z tego, że zarówno w lesie jak i na szczycie dopiero zdobytego szczytu, będziecie mogli cieszyć się kubkiem (lub termosem) swojej ulubionej kawy.
Zacznijmy od początku. Wszystkie przedstawione przeze mnie produkty, doskonale spiszą się zarówno podczas wyjazdów bikepackingowych, na wyścigach ultra (nawet dla totalnych minimalistów), w górach, na spacerach z dzieciakami, czy nawet w domu. Wszystkie przedstawione akcesoria mieszczą się również w torbach bikepackingowych. To na pewno dobra wiadomość dla miłośników coffeeride’ów, którzy zamiast poić się espresso w kawiarni, wolą zaparzyć ją sami.
Jest kilka sposobów na to jak najszybciej zaparzyć kawę, jak zrobić to przy użyciu minimalnej ilości sprzętu i jak zrobić to szybko. Każdy z wymienionych poniżej produktów bez trudu sparujecie z innym, co pozwoli Wam na stworzenie idealnego dla siebie zestawu. Woda? Możecie zagotować ją sami, lub zabrać wrzątek w termosie. Kawa? Zmielona w pojemniku, młynek + torebka kawy, zmielona w młynku, albo saszetka. Palnik? Jetboil, albo gotowanie na własnoręcznie przygotowanym ognisku. Wszystko zależy od was.
Zacznijmy od młynka. To swoistego rodzaju święty gral kawoszy. Dobry młynek – to dobra kawa. Do testów wykorzystałem młynek outdoorowy marki VSSL. VSSL Java wykonany jest z aluminium, dzięki czemu dzielnie radzi sobie z upadkami i obiciami, jakich doznać może w plecaku czy torbie. Na co dzień, używam ręcznego młynka znanej niemieckiej marki, który uważany jest za „najlepszy młynek na świecie”. Zależało mi na tym, aby mój outdoorowy przyjaciel również wyposażony był w stalowe żarna – i takie właśnie tutaj znajdziecie. Dodatkowo łożyska kulkowe, pojemnik na ok. 20 g kawy, niewielkie rozmiary i opcja troczenia do plecaka. Doskonała propozycja dla aktywnego kawosza!
Jak młynek sprawdza się w praktyce? Osobiście jestem fanem parzenia kawy w AeroPress’ie. Nie wchodząc w technikalia i receptury, używam 11 g kawy na 200 ml wody. Jeśli parzycie kawę dla jednej osoby, młynek spisuje się doskonale. Jeśli dla dwóch, miejcie na uwadze, że przy 22 g zapakowanych do młynka po brzeg – ciężko go domknąć. Czy to problem? Raczej nie. Zmielicie ją dwa razy, choć to oczywiście wymaga już większej ilości czasu. Sama jakość przemiału jest na bardzo wysokim poziomie. Młynek generuje o wiele mniej pyłu niż młynki w przedziałach cenowych do 600 zł, co jest bardzo dobrą wiadomością dla bardziej „zaawansowanych” kawoszy. Jest też dość szybki i poręczny.
Nie jest jednak pozbawiony wad. Jego konstrukcja choć wytrzymała, jest także śliska. Sprawia to, niestety, że mielenie kawy w rękawiczkach pozbawionych jakichkolwiek elementów antypoślizgowych będzie praktycznie niemożliwe. Również w gołej dłoni lubi on „uciec”, a „grzybek” – bo tak pieszczotliwie nazywam czarny element uchwytu, który mocowany jest za pomocą magnesu do ramienia młynka czasem wyskakuje podczas intensywnego mielenia. Czy są to jednak rzeczy, które sprawiają że młynek jest zły? Absolutnie nie! Nie ważcie się tak myśleć! To doskonały produkt, który jest wytrzymały, stosunkowo lekki, daje nieograniczone możliwości przenoszenia (od pakowania go do wnętrza bagażu, po troczenie do plecaków), cechuje się naprawdę doskonałą jakością przemiału i kurcze… tak dobrze wygląda. Czy jego cena uzasadnia jakość? To chyba najważniejsze pytanie. Odpowiedź na nie brzmi: tak! Jeśli szukacie poręcznego młynka, który sprawdzi się w każdych warunkach, to zdecydowanie tak.
Parzenie kawy. Do tej czynności oczywiście można wykorzystać sam kubek i łyżeczkę do jej zamieszania. Ale nie o to w tym chodzi. Gdzie zabawa? Na początek: AeroPress! Mój ulubiony! Osobny artykuł o nim znajdziecie już na naszym portalu, dlatego ja skupię się na jego zaletach. Przede wszystkim kompaktowość wersji „Go”. Sama strzykawka, bo tak właśnie jest on nazywany przez większość osób związanych z kawą, w tym wypadku mieści się w specjalnie zaprojektowanym kubku. Znajdziecie w nim również mieszadełko, miarkę do kawy i pojemnik z papierowymi eko filtrami. Poza tym niska waga i bardzo duża możliwość kontrolowania samego procesu parzenia.
Lubicie kawę łagodniejszą? Użyjcie dwóch filtrów. Chcecie wydobyć z niej więcej owocu, a może zależy wam na kwasowości? Nie ma problemu. Sami zdecydujecie jakiej ilości wody chcecie użyć do parzenia. Sami zdecydujecie jakie proporcje chcecie zachować. Czy chcecie mieszać kawę, używać metody odwróconej, parzyć ją pod przykryciem, czy nie. AeroPress to zdecydowanie mój faworyt.
Są też rozwiązania, które pozwalają na zaoszczędzenie jeszcze większej ilości miejsca w bagażu. Do tego idealnie sprawdzi się Pourigami marki MiiR. Czyli składany, wykonany ze stali nierdzewnej 18/8 dripper, który zmieścicie nawet w portfelu. W komplecie z samym dripperem, znajdziecie też mocny, materiałowy pokrowiec, oraz instrukcję składania (jest to proste, dacie radę bez niej). Sam dripper kompatybilny jest z filtrami japońskiej marki Hario w rozmiarach 01, oraz 02. Bez problemu więc odnajdą się z nim wszyscy miłośnicy klasycznych przelewów, którzy z pewnością takie filtry już posiadają. Docenią go też osoby które zaczynają swoją przygodę z alternatywami i poszukują lekkiego i wygodnego w użyciu akcesorium, pozwalającego na parzenie kawy zarówno w domu jak i w outdoorze. Poza swoimi rozmiarami i wagą, Pourigami ma jeszcze jedną wielką zaletę. Parzenie kawy w dripie, doskonale sprawdza się wśród osób, które dopiero wchodzą w wielki świat kaw speciality.
Czy da się bardziej kompaktowo? ANO da się! Z duma przedstawiam Wam filtry z kawą Freshdrip! Aaa to ta saszetka z początku tekstu coś pan wspominał? No nie do końca. To raczej połączenie jedynie wygody tej saszetki, z klasycznym dripperem. Kawy Freshdrip zakupić możecie zarówno w wersji bezkofeinowej jak i klasycznej. Do własnych preferencji dobierzecie również „moc” kawy.
Samo parzenie jest niesamowicie wygodne. Wyciągacie saszetkę, w której znajdziecie filtr, odrywacie tasiemkę, ustawiacie filtr na kubku, termosie, szklance, lub wystruganym z drewna naczyniu i zalewacie wodą! To tyle. Banalnie proste i szybkie. Ważną zaletą tego rozwiązania jest to, że generujecie minimum śmieci, które oczywiście zabierzecie ze sobą z lasu czy szlaku! A to aspekt, który przy parzeniu kawy w terenie, jest równie ważny jak to, czego do tego parzenia używacie. W przypadku AeroPress’u, ze śmieci pozostanie Wam mały papierowy filtr. Jeśli zaparzycie w Pourigami, nieco większy filtr, który warto zabezpieczyć przed spakowaniem do plecaka. W przypadku kaw Freshdrip – tylko torebka.
A co jeśli ja nie chcę pić takich kaw! Ja chcę kapsułkę! Otóż, nie ma problemu! Przedstawiam państwu… Wacaco! I jednocześnie przyznam, że … ohh jakie to jest fajne! Egzemplarz testowy otrzymałem od przyjaciółki i mocno zastanawiam się czy go oddać. Lekki, poręczny, wygodny w użytkowaniu (jak już ogarniecie jak go używać – z pomocą przychodzą filmy na popularnej stronie internetowej przygotowane przez producenta). Możliwość parzenia kawy zmielonej przy użyciu waszego nowego ulubionego młynka VSSL Java, lub używania kapsułek! Doskonała crema ZA KAŻDYM RAZEM i praktycznie brak dodatkowych śmieci, które musicie pakować osobno. Do tego możliwość zakupu dodatkowych akcesoriów takich jak termosy, adaptery do kapsułek i futerały. Świetny produkt – choć przeznaczony głównie dla miłośników espresso. To jego jedyna wada w podstawowej wersji bez dodatkowego zestawu – Nanopresso, który również znajdziecie w ofercie 8a.pl.
Wiemy w czym, wiemy jak. Przydałaby się jeszcze woda! A więc jakie mamy opcje? Oczywiście termos z wrzątkiem, lub wrzątek od pani z okienka w schroniskowej kuchni. A jeśli chcecie zagotować ją sami? Produktów przeznaczonych do tego jest masa, a kategoria „Kuchnia turystyczna” w 8a przepełniona jest rozwiązaniami dla każdego. Czym ja gotowałem wodę? Sprawdziłem dwa rozwiązania. Jedno z nich to klasyczny, niewielki palnik MSR Pocket Rocket, który połączyłem z zestawem Optimus Terra Weekend HE. Zalety? Stosunkowo niewielki rozmiar całego pakunku, z kartuszem, palnikiem i zapalniczką umieszczonym wewnątrz ganków, które po zamknięciu przeniesiemy w dołączonym woreczku. No i oczywiście radiator, który znacząco przyspiesza proces gotowania wody.
Drugie rozwiązanie, to już zdecydowanie droższa opcja, ale jakże wygodna! Jetboil MicroMo – kompletny zestaw, składający się z naczynia do gotowania, pokrywki służącej za cedzak, palnika, piezozapalnika (eliminującego potrzebę przenoszenia dodatkowej zapalniczki, zapałek czy krzesiwa) i miseczki na lunch. Całość obłędnie szybka, jeszcze bardziej pakowna i niesamowicie lekka! Na dodatek… pozwalająca na zaparzenie w nim kawy ostatnią z metod: French Press! Metoda parzenia, której używała moja babcia, a która teraz przeżywa swoją drugą młodość. Dzięki specjalnej prasce Jetboil Coffee Press bez trudu przekształcicie swojego Jetboil’a w klasycznego French’a. Dzięki temu nie tylko zaoszczędzicie masę miejsca w swoim ekwipunku, ale także zaparzycie dużą ilość kawy. To dlatego, że wspominany MicroMo ma pojemność aż 0,8 l! Do tego, zero śmieci – jedynie zaparzona kawa.
Niezależnie od tego na jaką metodę parzenia się zdecydujecie, czy będziecie mielić kawę sami, czy używać zmielonej. Czy będzie to kawa speciality, czy też nie. Najważniejsze żeby jej parzenie i picie na łonie natury sprawiało Wam przyjemność, a sam proces jej przygotowania dawał maksymalną satysfakcję i radość. Osobiście jako wieloletni fan AeroPress’u, teraz śnię o wyjazdach gravelowych na które zabieram Jetboila i Wacaco. A Wy? Jaką metodę wybieracie dla siebie?
Tekst napisał dla Was Michał Gajewski.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.