03.04.2018

Wyspa Kalymnos – grecki raj wspinaczkowy

Najbardziej lubię kwietniowe wyjazdy na Kalymnos. Jestem wtedy najbardziej spragniony słońca i witaminy D3. Na wyjazd cieszę się jeszcze bardziej wtedy, gdy wiosenna pogoda w Polsce przypomina raczej tą zimową.

                       

Przed jednym z takich wyjazdów, jeszcze dzień wcześniej jeździłem na nartach po beskidzkich lasach po wyjątkowo obfitym, jak na Polskę, wiosennym opadzie śniegu. Samolot z Krakowa na Kos z powodu wczesnej pory roku (jak na urlop w Grecji), zabrał praktycznie samych wspinaczy. Dlatego nawet nie było potrzeby umawiać się na wyjazd z konkretną osobą. Wiedziałem, że na lotnisku będzie wystarczająco dużo znajomych, aby znaleźć partnera/kę na konkretne sektory. Grecka pogoda oczywiście nie zawiodła.

Długa droga do greckiego raju wspinaczkowego

Lądujemy bez problemu w greckim słońcu. W samolocie rozlegają się brawa (po tym można poznać Polaków w samolocie) i nagle… wszystko się wali. Pilot informuje, że wylądowaliśmy na Krecie. Burza na Kosie uniemożliwiła lądowanie, więc za chwilę wracamy do Krakowa po to, aby lecieć ponownie w dniu jutrzejszym. Zanim wyjdziemy z szoku dowiadujemy się, że polecimy do Rzeszowa, bo w Krakowie rozszalała się akurat burza śnieżna. Niedowierzanie przeradza się we wściekłość. Podwójną, kiedy uświadamiamy sobie, że według regulaminu linii lotniczych Ryanair nie ma czegoś takiego, jak „polecimy jutro”. Możemy polecieć kolejnym lotem pod warunkiem, że będą miejsca. A kolejny lot jest za tydzień. A ja mam wolny tylko ten tydzień. Część wspinaczy chce opuścić samolot, zabrać bagaże i dostać się na Kos na własną rękę promem. Załoga nie pozwala jednak opuścić samolotu. Dopiero w obliczu narastającego buntu (i widoku ludzi wysiadających z innych, odstawionych na bok samolotów), załoga pozwala opuścić pokład. Jednak okazuje się, że droga morska wcale nie jest taka prosta i szybka. Brak bezpośrednich połączeń, a te, które są, mają miejsce co kilka dni. A poza tym, akurat trwa w Grecji strajk załogi promów. Ogólnie, jak mnie uczy doświadczenie, w Grecji zawsze trwa jakiś strajk. Pozostaje jeszcze jedno wyjście– samolotem do Aten, po czym złapać połączenie na Kos. Ale jak wszyscy ruszą, to nie ma szans na kupienie biletów. Do tego samolot odlatuje już wkrótce.

Ostatecznie, ja i większość pasażerów postanawiamy pozostać w samolocie i wracać do Polski. Stwierdzam, ze ryzyko kilkudniowej tułaczki po Grecji jest zbyt duże. Wolę wrócić do Polski, wsiąść w samochód i udać się np. do Ospu. Jednak po opuszczeniu pokładu przez najbardziej skłonnych do ryzyka pasażerów, bunt trwa dalej. Uświadamiamy sobie, że po każdej nocy przychodzi dzień, a po każdej burzy… spokój. Negocjacje trwają na tyle długo, że burza na Kos faktycznie się kończy (podobno) i pilot obiecuje, że lecimy w kierunku Kos. Jak dostanie pozwolenie na lądowanie, to lądujemy. Jak nie dostanie, to wracamy do Polski. Zajmujemy miejsca wiedząc, że nic więcej nie ugramy. Jednak następuje cud! Po dwudziestu minutach, z opóźnieniem trzech godzin, lądujemy na Kos!

Wyspa Kalymnos – grecki raj wspinaczkowy

Kwietniowy wypad na Kalymnos to najlepsza ,,kuracja” po zimowym chłodzie. (fot. archiwum autora)

Kos to wyspa, która jest znanym miejscem wakacyjnego wypoczynku. I to pomimo tego, że nic na niej nie ma, a plaże wcale nie powalają. Wspinacze wsiadają jednak przed lotniskiem do autobusów czy taksówek, aby po kilkunastu minutach dotrzeć do małego nabrzeża (określenie tego miejsca mianem ,,portu” byłoby na wyrost), skąd odpływają promy na Kalymnos. Żadnych tłumów tutaj nie ma – tylko lokalsi i wspinacze. Jeżeli muszę poczekać na prom, zajmuję zawsze miejsce przy stole pobliskiej restauracji. Zamawiam Saganaki Cheese, obficie skrapiam cytryną i popijam winem – tym samym uznaję wyjazd za rozpoczęty!

Wyspa Kalymnos

Kalymnos to mała wyspa (21 x 13 km), której mieszkańcy żyli z połowów gąbek. Jednak w 1986 gąbki wyginęły (w wyniku choroby czy jakiegoś kataklizmu), więc źródło zarobku skończyło się tak gwałtownie, jak wytrzymałość bulderowca w Sikati. Na turystów wyspiarze nie za bardzo mogli liczyć. Jest co prawda morze, słońce, można nawet zobaczyć delfiny – ale brak jest tam plaż, które mogą przyciągnąć wielkich hotelarzy. Co nie znaczy, że plaży na Kalymnos nie ma wcale – są, i do tego niektóre gwarantują wspaniały wypoczynek. Są jednak małe i rozrzucone po wyspie. I całe szczęście!  Po tym, jak skończyły się połowy gąbek, wyspę odkryli wspinacze. A ci, jak wiadomo, nie potrzebują hoteli, drinków z palemkami i czystych ręczników w każdym dniu pobytu. A ponieważ to chyba wspinacze stanowią teraz główne źródło zarobku wyspiarzy, są mile widziani – ceny są umiarkowane, a ręczniki wymieniane, jak jest taka potrzeba. Ta cała mieszanka powoduje, iż wielu wspinaczy dosłownie zakochało się w Kalymnos i odwiedza wyspę regularnie dla wyjątkowej atmosfery będącej połączeniem wspinania, słońca, wspinania, słońca i wspaniałego jedzenia. Złośliwi dodają, że również dla łatwej cyfry. Są również głosy mniej entuzjastyczne, czy nawet mówiące o niezasłużonej opinii Kalymnos jako najlepszego miejsca na świecie. Nie zmienia to jednak faktu, że wyspę odwiedzić warto choćby po to, aby wyrobić sobie własne zdanie na jej temat. Wspinaczkowo – na pewno nie będzie rozczarowania, więc ryzyka nie ma.

Wspinaczka na Kalymnos w Grecji

Pod względem wspinaczki Kalymnos na pewno nie rozczaruje (fot. archiwum autora)

W tej chwili wyspa Kalymnos oferuje już ponad 2000 dróg wspinaczkowych, które skoncentrowane są głównie w jej zachodniej części. Miejscowością pretendującą do wspinaczkowej stolicy Europy jest Masuori. To tutaj koncentruje się większość noclegów, restauracji i wypożyczalni skuterów, które są najlepszym środkiem poruszania się po wyspie (chyba, że z jakiegoś powodu musimy wynająć samochód). Ostatnimi czasy wynajem skuterów stał się bardziej restrykcyjny. Chodzi o wypadki, które miały miejsce na wyspie (niestety, również śmiertelne). Może zdarzyć się, że któraś z wypożyczalni nie wypożyczy skutera, jeżeli nigdy się na nim nie jeździło lub nie pokaże się, że się jeździć umie.

Po wypożyczeniu skutera, na pewno uważać trzeba za zakręcie pod Odyssey. Po długiej prostej następuje naprawdę ostry zakręt, na którym koniecznie trzeba zwolnić. Znam kilka osób, które ładnie się tam wyłożyły. Od kosztów naprawy skutera bardziej boli, jeżeli w wyniku szorowania po asfalcie resztę pobytu spędzi się na plaży, zamiast na wspinaniu. Jednak mieszkając w Masouri, możemy i przez dwa tygodnie nie potrzebować skutera, skupiając się na rejonach leżących nad miejscowością i w zasięgu spaceru. Ryzyko naruszenia głębokich warstw skóry maleje wtedy praktycznie do zera.

Wspinanie na Kalymnos

Wspinanie jest urozmaicone, jednak dominującą formacją są formy naciekowe. Większość sektorów oferuje drogi z dolnej i środkowej części skali. Nie brakuje oczywiście dróg trudnych, jednak większość dróg to trudności do 8a. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie – drogi krótkie i długie, pionowe i przewieszone, po małych chwytach i po wielkich tufasach – czasami (jak np. w Grande Grotta) niektóre drogi wymagają umiejętności poruszania się w 3D (np. Priapos 7c). W takich miejscach ma się wrażenie, że nie o umiejętność samego wspinania chodzi. Trzeba umieć siadać na stalaktytach, odplątywać się z liny, starając się na niej nie siadać. Asekuracja jest wyśmienita, aczkolwiek trzeba czasami zachować czujność przy karabinkach zjazdowych – z powodu dużej popularności mogą być one przetarte. Dlatego warto mieć w zapasie jakiegoś HMS’a, którego zostawimy na wyjeździe w takim stanowisku dla własnego (i kolejnych wspinaczy również) bezpieczeństwa – zanim stanowisko nie zostanie wymienione na nowe. Najpopularniejsze sektory to: Grande Grotta, Panorama, Spartacus, Secret Garden (wiosną może być mokry, a poza tym jest cały dzień w cieniu), Odyssey, Jurassic Park.

Wczytuję galerię

Dla urozmaicenia pobytu, warto wybrać się na Telendos – pobliską charakterystyczną wyspę, na którą mamy widok będąc na Kalymnos. Można zaryzykować stwierdzenie, że najbardziej wyraźnym wspomnieniem z Kalymnos bywa Telendos i to nawet, jeśli nie dotrzemy na znajdującą się na niej plażę nudystów (obowiązuje język niemiecki, średnia wieku 60+). Kiedyś Telendos połączony był z Kalymnos, jednak trzęsienie ziemi w dawnych czasach rozłączyło wyspy. Podobno pod wodą znajdują się ruiny antycznych willi…

Kalymnos – informacje praktyczne

Jedzenie / zakupy
Przed Masouri jest niewielki market. W samej miejscowości można zaopatrywać się w małych sklepikach. Jednak wybór jest nieduży, a ceny większe. Ceny w restauracjach są na tyle przyzwoite, że można poczuć się jak na prawdziwych wakacjach i w trakcie pobytu pozwolić sobie na niegotowanie.

Rejony wspinaczkowe w Grecji

Wyspa Telendos (fot. archiwum autora)

Transport
Po wylądowaniu na Kos, z lotniska łapiemy taksówkę (15 euro / samochód) lub autobus (2 euro / osoba), następnie prom (7,5 euro / osoba). Potem znowu bierzemy taksówkę (15 euro / samochód). Zarówno na Kos, jak i na Kalymnos można spokojnie zebrać komplet do taksówki. Z całą pewnością promem płyną inni wspinacze, a trasa dla wspinaczy prowadzi w jednym kierunku. Taksówka ma sens, jeżeli zależy nam na czasie – promy pływają co kilka godzin, więc szkoda, by dla kilku euro spóźnić się na prom. Warto wziąć pod uwagę, że w czasie złej pogody prom może nie płynąć, co może wiązać się z poważnym problem dotarcia na Kos w czasie powrotu na lotnisko. Na Kalymnos kursuje autobus. Można wziąć go pod uwagę w drodze powrotnej lub w czasie wycieczek. Jednak zawsze warto mieć w kieszeni wizytówkę z numerem telefonu do taksówkarza – w Grecji nie wszystko działa tak, jak jest napisane. Poza tym zawsze może być jakiś strajk…

Greckie wyspy dla wspinaczy

Woda, słońce i wspinanie… i gdzie tu się śpieszyć? (fot. archiwum autora)

W czasie pobytu najwygodniejszy jest skuter (koszt około 12 euro – przy tygodniowym okresie wypożyczenia można się targować). Jednak po raz kolejny zalecam ostrożność podczas jazdy na skuterze. Nie polecam również (z własnego doświadczenia), sprawdzać podczas jazdy godziny na zegarku, który schowany jest pod rękawem bluzy.

Noclegi
Noclegi dostępne są wyłącznie w apartamentach (chyba, że ktoś chce hotel – nawet chyba jest jeden). Nie ma kampingu, nie praktykuje się krzonowania (zresztą, nie ma krzaków). Koszt apartamentu to ok. 20-25 euro / dzień. Pokoje są dwuosobowe, a cena ustalana jest za pokój. Można wynająć czasami pokoje za ok. 18 euro, ale są one najczęściej zlokalizowane poza Masouri, co wiąże się z dłuższym dojściem w skały, czyli z koniecznością wynajęcia skutera. Mieszkając jednak w samym Masouri, można ograniczyć się do wspinania na miejscu.

O wspinaniu na Kalymnos z dziećmi pisała na 8academy Olga Niemiec.

Drogi wspinaczkowe na Kalymnos

Wyspa Kalymnos oferuje ponad 2000 dróg wspinaczkowych (fot. archiwum autora)

PS. Ci, którzy opuścili samolot w sytuacji opisanej na początku, dotarli w skały dnia kolejnego po południu (samolot przez Ateny). Ale byli i tacy, którzy zaliczając Kretę i Rodos, ledwo zdążyli na kolejny lot powrotny z Kos do Krakowa (po tygodniu). Czasami spokój popłaca…

                 

Udostępnij

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.