Jesteś zmęczony Jurą? Czas na coś nowego. Choć Polska to nie Hiszpania, oprócz Jury mamy jeszcze sporo ciekawego wspinania!
Większość wspinaczy zaczyna swoją przygodę ze wspinaniem na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Jura, choć śliska, zatłoczona, nie zawsze piękna to jednak alma mater, miejsce gdzie się wraca, miejsce, które potrafi zaskakiwać nawet po wielu latach. Można jej nie lubić ale trzeba szanować, tak czy inaczej to najlepszy i największy rejon wspinaczkowy w naszym kraju, to skały, w których zrodziła się i wciąż rozwija polska wspinaczka sportowa. Niemniej, każdy kto często wpada często na weekend na Jurę może mieć dosyć. Rosnąca popularność naszego sportu i rozwój ścianek wspinaczkowych sprawił, że na Jurze bywa naprawdę bardzo tłoczno. I wtedy rodzi się pytanie – czy jest jakaś sensowna alternatywa dla ukochanej i znienawidzonej Jury?
Nie mieliśmy tyle geologicznego szczęścia co Hiszpania czy Francja, krajobraz nie obfituje w formacje skalne. Szału nie ma ale jednak Jura to nie jedyne miejsce gdzie można się wspinać. Starsi wyjadacze zapewne znają rejony wspinaczkowe inne niż Jura, ale ci, którzy dopiero zaczynają mogą ich nie znać. Robimy zatem krótki przegląd. Skupimy się na miejscach do wspinania z liną.
To drugi po Jurze największy rejon wspinaczkowy w Polsce. Dolny Śląsk kryje sporo wspinaczkowego dobra. Kilka kilometrów na wschód od Jeleniej Góry, koło miejscowości Janowice Wielkie, na charakterystycznych wzgórzach znajdziemy całkiem sporo dorodnych granitowych skał. Niektóre nawet, jak Sokolik Wielki czy Jastrzębia Turnia, są imponująco wysokie.
Sokoły to trzy główne zgrupowania skał: rejon Sokolika, rejon Sukiennic i Krzyżna Góra leżące na wzgórzach nad Trzcińskiem. Skały są dość blisko siebie, można w ciągu dnia swobodnie wędrować między sektorami w poszukiwaniu dróg i cienia. Do wyboru mamy całe mnóstwo propozycji. Większość z nich to drogi łatwe ale są też sektory (np. Tępa Skała) z dużą koncentracją trudnych dróg. Wzgórza na wschód od Trzcińska to Rudawski Park Krajobrazowy, kryjący kolejne zgrupowania skał.
Dlaczego warto jechać w Sokoły i Rudawy? Bo są piękne, to raz. Bo to skały granitowe o zupełnie innych formacjach niż na Jurze, to dwa. Sokoły to miejsce, w którym można poćwiczyć wspinanie w prawdziwych rysach – a tego na Jurze raczej nie znajdziemy. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że Sokoły i Rudawy bywają bardzo zatłoczone. Spora ilość ładnych łatwych dróg przyciąga kursy i sekcje wspinaczkowe. Bywa, że pod Sukiennicami są tłumy.
Pro tip: w granicie fatalnie wspina się latem. Jeśli chcesz poznać możliwości tej skały jedź wiosną lub jesienią – wtedy wszystkie granitowe oblaki i krawądki w końcu trzymają jak należy!
Sokoły i Rudawy to nie jedyne skały regionu. Granitowe turnie znajdziemy również w bezpośrednim sąsiedztwie Karpacza i Szklarskiej Poręby. Niestety Krucze Skały, Skały Teściowej czy Krzywe Baszty nie robią już takiego wrażenia jak Sokoły. Są w większości niskie i mniej urodziwe. Wyjątkiem są ładne skały Dziobata i Krzywa Baszta.
Ciekawostką wartą uwagi jest natomiast skała Wieżyca tuż na północ od Lwówka Śląskiego. Na turni o wysokości około 20 m znajdziemy kilkanaście dróg, z których najtrudniejsza to VI.3+. W przeciwieństwie do większości sudeckich skał Wieżyca to piaskowiec i to całkiem dobrej jakości.
Skoro piaskowcu mowa – koło Wlenia jest prawdziwa perełka regionu czyli nieczynny kamieniołom o wdzięcznej nazwie Kingsajz. To gratka dla fanów wspinania tradowego. No bolts please! Kingsajz oferuje wyjątkowe w skali Polski wspinanie w drobnoziarnistym piaskowcu najwyższej jakości. Znajdziemy tam prawdziwe rysy jakie można podziwiać na filmach wspinaczkowych. Tylko nieco krótsze. Co więcej, Kingsajz zadowoli zarówno początkujących wielbicieli rys jak i wytrawnych rysowych wyjadaczy – najtrudniejsze drogi to VI.5.
Rejon legenda. Wielu drży na słowo Hejszowina. Góry Stołowe kryją bardzo dużą ilość piaskowcowych masywów i turni. Niestety nie wszystkie z nich są udostępnione do wspinania. Ale nawet tych gdzie wspinanie jest legalne jest dużo. Przede wszystkim to większość ścian Szczelińca Wielkiego. Wspinanie tu to pod każdym względem zupełnie inna bajka niż na Jurze. To dlatego, że Hejsza była miejscem narodzin specyficznego stylu wspinania. Opowiadał o nim w jednym z naszych podcastów Marek Płonka. W skrócie zasady wspinania w Hejszowinie sprowadzają się do hasła: “zawsze od dołu”. To oznacza, że drogi były i nadal są obijane idąc od dołu a nie ze zjazdu. Naturalną tego konsekwencją jest niewielka ilość ringów i spore między nimi odległości. Obowiązuje zakaz wspinania na wędkę oraz bezwzględny używania magnezji. W piaskowcu nie wspinamy się również po deszczu (jest wtedy bardziej kruchy) a do asekuracji nie używamy kości ani friendów. Zamiast nich w rysach osadza się słynne piaskowcowe węzełki. Słowem – w Hejszy trzeba mieć cojones! Hejszowina oferuje jednak absolutnie unikalne wspinanie w pięknych okolicznościach przyrody.
Zgodnie z zarządzeniem Dyrektora Parku z 2023 roku legalnie można się wspinać w następujących miejscach:
Będąc w Kotlinie Kłodzkiej można wybrać się na jej przeciwległy, wschodni kraniec. Tam, w okolicy Lądka Zdrój znajdziemy zespół granitowych baszt. Jest tam kilkadziesiąt dróg o różnych trudnościach (większość łatwych) i długościach (większość niestety krótkich). Owszem, na pewno da się tam znaleźć lokalne perełki – najciekawiej wyglądają Baszty, Skalna Brama i Skalny Mur. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy: w porównaniu z pobliską Hejszowiną te skały wypadają słabo.
Niektórzy twierdzą, że to najlepsza skała w Polsce. Jestem skłonny się z tym zgodzić. Jaroniec to podhalańska świątynia twardej cyfry. Tu nie ma miękkiej gry. Jaroniec oferuje nam około 20 dróg w dobrej jakości wapieniu. Większość dróg biegnie podobnym terenem – wpierw przewieszenie przechodzące w pion a na końcu w lekko połogi, techniczny teren. Drogi są dość długie (większość ma około 20 metrów) i wytrzymałościowe. Wspinanie tu może być z wielu względów zaskakujące i trudne dla kogoś kto przyjeżdża pierwszy raz. Jaroniec oferuje inną niż na Jurze rzeźbę – znajdziemy tu dużo odciągów, podchwytów, krawądek a wyceny są dość twarde. Ale niech was to nie zniechęca. W zasadzie wszystkie drogi są piękne a klasyki takie jak Lazy Boy, Iluzja Mocy czy Inwazja Białych Myszek są po prostu wspaniałe. Zaletą jest też krótkie podejście i sporo cienia w ciągu dnia.
Przez wiele lat ta ciekawa skała pozostawała secret spotem lokalnych wspinaczy. Ale od 2018 roku Dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego udostępnił ją wspinaczom. I jest to nie lada powód do radości! Na końcu krótkiej dolinki znajduje się piękny wapienny mur o długości około 100 metrów. Jest na nim kilkadziesiąt dróg, przeważnie płytowych, o różnej długości. To bodajże jedyne miejsce w Polsce gdzie można się powspinać w niebieskim wapieniu. Znajdziemy tu cały przekrój trudności, od łatwiaczy po siłowe ekstrema. Drogi takie jak Imago, Próba Baletu, Sztuka Kochania, Sztuka Latania to szczere złoto.
Czyli silni na lewo słabsi na prawo. Czy w Polsce znajdziemy pomarańczowy wapień? Tak! Przełom Białki to jedyne takie miejsce. W niezwykle malowniczej scenerii po obu stronach rzeki znajdziemy tu dwie skały. Na zachodnim brzegu leży skała Obłazowa, czyli druga po Jarońcu podhalańska świątynia cyfry. Grota może nie jest szczególnie wielka ale drogi biegną bardzo dużym przewieszeniem i są w większości mocno siłowe. Każdy kto dysponuje większą ilością mocy powinien to miejsce odwiedzić.
Gdy już nasycimy się tęgimi przewisami warto wpaść na drugą stronę rzeki. Niestety przez Białkę w tym miejscu nie zawsze daje się przejść. Nurt bywa wartki i dość głęboki, gdy wody jest dużo lepiej pojechać dookoła. Kramnica jest majestatyczną, ponad trzydziestometrową skałą, na której znajdziemy kilkanaście dróg, z których naprawdę każda jest piękna. Moim zdaniem to najładniejsze łatwe drogi (do VI.2+) w Polsce. Długie, zróżnicowane, wytrzymałościowe, z dobrym tarciem. Jedyny minus to fakt, że skała bywa miejscami krucha. Poza tym sztos.
Tuż nad Zalewem Rożnowskim znajduje się spora grupa piaskowcowych skał o zróżnicowanej wysokości i formacjach. Miejsce jest wyjątkowo urocze, bo czy gdzieś w Polsce można wspinać się wśród gór z jeziorem za plecami? Rożnów to kilkadziesiąt świetnych dróg w bardzo dobrej skale. Znajdziemy tu wszystko: łatwe, trudne, przewieszone, połogie. Jest jednak jedno “ale”. Główne skały znajdują się tuż przy domach i są na terenie prywatnym. Obowiązują zatem ścisłe zasady:
Rożnów to nie jedyne skały w okolicy. Kawałek na północ, nad jeziorem Czchowskim znajdziemy jeszcze Tropikalną Skałę a na niej 25 ciekawych dróg.
Nie byliście? To koniecznie! Wiadomo – daleko i po drodze do niczego ale Kamień Leski naprawdę robi wrażenie. Wystarczy pod nim stanąć. Kawał pięknego piaskowcowego muru skalnego. Skała znajduje się tuż za Leskiem przy samej drodze, podejście to może dwie minuty. Jest tu kilkadziesiąt wyśmienitych linii o wycenach od V do VI.6. Prawa część muru to imponujący, trzydziestometrowy, poprzecinany okapami filar – kawał uczciwego wspinania. Tu znajdziemy klasyki takie jak Ziemia Obiecana, Kobra czy Czarne Oceany. Lewa część to lekko przewieszony długi mur z krótszymi drogami. W odróżnieniu od piaskowców Hejszowiny obowiązują tu normalne, sportowe zasady obijania dróg i wspinania. Kamień Leski to bezsprzecznie jedna z najfajniejszych skał w Polsce.
Niewiele osób wie, że Góry Świętokrzyskie również mają coś do zaoferowania dla wspinaczy. I to coś całkiem ciekawego. Na zachód od Kielc, nieopodal zamku w Chęcinach jest stary kamieniołom Stokówka. Po krótkiej wycieczce przez las dochodzimy do małego… kanionu. Dosłownie, Stokówka to dwie przeciwległe ściany żółtego i czarnego wapienia. Drogi po lewej stronie to głównie łatwiejsze propozycje biegnące pionową i połogą skałą. Po prawej zaś, mamy kilkanaście linii idących lekkim przewieszeniem po dobrych chwytach. W Stokówce znajdziemy drogi od III od VI.5, razem kilkadziesiąt linii. Gdyby tylko były nieco dłuższe!
Gdy już owspinamy Stokówkę, raptem dwa kilometry dalej jest kolejny stary kamieniołom – Zelejowa. Tu mamy do dyspozycji prawie 30 dróg od III+ do VI.5 w dobrym wapieniu. Podobnie jak w Stokówce, nie są to drogi długie, niemniej dość ładne. Na północ od Kielc jest jeszcze jeden kamieniołom – Ciosowa. Tu niespodzianka – skała to czerwony piaskowiec! Ciosowa oferuje blisko 30 dróg, głównie tradowych, od IV do VI.5+.
Skały wokół Kielc może nie należą do najciekawszych rejonów Polski, mają jednak swoją urodę oraz niewątpliwą zaletę – są blisko dla mieszkańców północnej i centralnej Polski.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.