Odzież termoaktywna cieszy się popularnością niezależnie od pory roku, jednak są miesiące, gdy jej zalety doceniamy jeszcze bardziej. Wie to chyba każdy miłośnik zimowych aktywności.
Próbowaliście zdobywać szczyty, biegać po parku lub jeździć na rowerze mając na sobie bawełnianą koszulkę? Jeśli tak, to prawdopodobnie wiecie jaki dyskomfort fundują nam mokre plecy. No właśnie! Popularna bawełna, choć ma szereg innych zalet, nie nadaje się dla osób aktywnych, bo źle radzi sobie z odprowadzaniem wilgoci. Pół biedy, jeśli dane wam było odkryć to, latem, gdy w schnięciu pomagają ciepłe promienie słońca. Gorzej, gdy ciężka od potu koszulka, dociskana jest do pleców, a na dworze panuje srogi mróz. Na szczęście bawełna, nie jest dziś jedynym materiałem, z którego korzystają producenci ubrań. Na rynku spotkamy bogaty wachlarz rozwiązań dedykowanych właśnie pasjonatom sportu i aktywnego stylu życia, określanych przymiotnikiem “termoaktywne”. A więc jaka odzież termoaktywna na zimę? W tym artykule postaramy się odpowiedzieć na to pytanie.
O tym, że bawełna, która zalała rynek odzieżowy, nie jest materiałem idealnym, wiadomo od dawna. Stąd wzięły się pomysły stworzenia włókna syntetycznego, które będzie wartościową alternatywą dla naturalnej klasyki. Pierwsze modele bielizny termoaktywnej, którą dziś nazwalibyśmy termoaktywną, pojawiły się na rynku w latach 70. XX wieku. Idea była prosta, chodziło o stworzenie materiałów zdolnych do odciągania wilgoci, dzięki którym nasze plecy (i nie tylko plecy) nie będą narażone na długotrwały kontakt z potem. Kontakt o tyle groźny, że przy niskich temperaturach na zewnątrz, może on przyczynić się do wychłodzenia organizmu. Suchy klimat wokół skóry jest po prostu warunkiem niezbędnym, by myśleć o komforcie termicznym.
W tym miejscu warto wspomnieć o dosyć częstych pomyłkach, wynikających z podobieństwa dwóch słów. Odzież termoaktywna bywa czasami mylona z termiczną. Ta druga stanowi jednak odrębną kategorię i ma zupełnie inne zadania. Od odzieży termicznej nie oczekuje się odprowadzania wilgoci, tylko odizolowanie nas od chłodu.
Można zaryzykować twierdzenie, że wspomniane syntetyki do dziś tworzą trzon całej kategorii produktów. Kryją się one pod różnymi nazwami. Jeśli skorzystamy z terminologii technologicznej, możemy mówić o poliestrach, polipropylenach lub polichlorkach winylu. Trzeba jednak przyznać, że brzmi to mało zachęcająco. Poszczególni producenci – dla potrzeb marketingu – nadają więc termoaktywnym tkaninom nieco bardziej dźwięczne nazwy, np: Coolmax®, Polartec® Power Dry®, Dryarn®, czy Thermolite®.
Wśród odzieży termoaktywnej znajdziemy nie tylko syntetyki. Dużą popularnością cieszą się ostatnio wyroby z naturalnej wełny, pochodzącej od nowozelandzkich i australijskich owiec merynosów (o fenomenie tego surowca można przeczytać w osobnym artykule na temat wełny merino.) “Etykietkę” termoaktywnych mają też – na przykład – ubrania wykorzystujące włókna bambusa.
Wczytuję galerię
A co z bawełną? Czy całkowicie zniknęła z ubrań dla osób aktywnych? Otóż nie! Na rynku nadal spotkać można produkty termoaktywne, wykorzystujące ten naturalny surowiec. Bawełna nie jest tam jednak sama, gdyż zwykle ma wsparcie włókien świetnie radzących sobie z odprowadzaniem wilgoci. Założenie jest proste: taka tkanina ma być przyjemna w dotyku, a jednocześnie dbać o właściwy klimat wokół skóry przy zwiększonej dawce wysiłku (przykład: tkanina Drirelease®).
Odzież termoaktywna to pojęcie dosyć szerokie i nie każdy z wymienionych wyżej materiałów w takim samym stopniu nadawać się będzie na zimę. Niektóre tkaniny, oprócz tego, że odprowadzają pot, zapewniają uczucie chłodu. Tak jest np. z ubraniami z włókien bambusa, które wyróżniają się tym, że ich temperatura jest niższa od temperatury otoczenia o 2-3 stopnie. Latem takie właściwości są jak najbardziej wskazane, jednak gdy na dworze mróz, raczej powinniśmy zwrócić się w kierunku innych rozwiązań, np. sztucznych włókien Thermolite®, Dryarn®, czy naturalnej wełny merino. A więc jaka jaka odzież termoaktywna na zimę? Podpowiadamy na co jeszcze zwracać uwagę.
Na wstępie warto zauważyć dosyć istotną różnicę pomiędzy syntetykami a wyrobami wykorzystującymi runo owiec z Antypodów. Te pierwsze lepiej odprowadzają wilgoć i szybciej schną. Wełna merino “działa” trochę inaczej: chociaż nie pozbędzie się potu w tak ekspresowym tempie, to trzyma go z dala od ciała, przez co tkanina nadal zachowuje właściwości izolacyjne. Ponoć taka bielizna “grzeje”, nawet wtedy, gdy wchłonęła ciecz w ilościach odpowiadających 30% jej wagi.
W tej kwestii liczy się rodzaj materiału, ale też struktura nadana mu przez projektantów. Producenci nowoczesnej odzieży termoaktywnej w taki sposób profilują materiał, żeby stworzyć specjalne kanały usprawniające procesy: odprowadzania wilgoci oraz wentylacji. Do tej kategorii rozwiązań należy system AirConditioning Channel® stosowany w wyrobach marki X-Bionic (znajdziemy go np. w bluzie termoaktywnej X-Bionic Apani Merino Shirt).
Jeśli przyjrzymy się najpopularniejszej kategorii odzieży termoaktywnej, czyli bieliźnie, dostrzeżemy, że poszczególne egzemplarze mogą różnić się między sobą grubością. Wersje najlżejsze, rzecz jasna, dedykowane są najcieplejszym miesiącom. Oczywiście możemy używać ich również zimą, ale jeśli zależy nam na bieliźnie, która najlepiej spisze się przy niskich temperaturach, powinniśmy celować w ubrania wykonane z grubszych materiałów. Jak łatwo się domyślić, takie koszulki, bluzy czy kalesony mocniej będą nas “grzały”. Do tego dochodzi kwestia odprowadzania wilgoci – w przypadku grubszego materiału pot ma szansę znaleźć się dalej od ciała, co nie jest bez znaczenia, gdy zależy nam na zachowaniu komfortu termicznego.
Najpierw przyjrzyjmy się bieliźnie. Na zimowe wojaże możemy zabrać T-shirt uszyty według typowego wzoru, z którego korzystaliśmy w sezonie letnim. Lepiej ochroni nas jednak odzież, której krój powstał z myślą o zimie: koszulki (bluzy) z długim rękawem, czy kalesony lub leginsy. O tej porze roku z pewnością docenimy też takie detale, jak przedłużany tył (który ma chronić przed przewianiem nerki), czy specjalne otwory na kciuk, dzięki którym rękawy nie będą próbowały się podwijać. Niezwykle istotną rzeczą jest właściwe dopasowanie ubrania do sylwetki. Bielizna musi dobrze przylegać, bo tylko wtedy jest w stanie zatrzymać blisko ciała wystarczającą ilość ciepła. Ale nie można też z tym przesadzać, bo zbyt obcisłe strój nie sprzyja dobremu krążeniu. Zresztą w podobny sposób należy podejść do kolejnych warstw. Nasza outdoorowa cebulka nie będzie dobrze działa, jeśli ubrania są zbyt luźne, bo pot przejęty przez bieliznę, nie zostanie przekazany dalej.
Wczytuję galerię
Włókna wełny merinosów, mają specyficzną, łuskowatą strukturę – która sprawia, że potrafi się ona samoczynnie oczyścić. Dzięki właściwościom antybakteryjnym, bielizna merino dystansuje konkurencyjne rozwiązania w kwestii neutralizacji nieprzyjemnych zapachów. Ale wybór odzieży z wełny nowozelandzkich owieczek to nie jedyny sposób, by oszczędzić otoczeniu nieprzyjemnych doznań zapachowych po intensywnym, zimowym wysiłku. Niektórzy producenci w tym celu sięgają po jony srebra (np. wszywając w materiał specjalną “srebrną nici”). Taki zabieg także hamuje rozmnażania się bakterii.
W tej kategorii wygrywają syntetyki. Wełna z nowozelandzkich owiec jest bardzo przyjemna w dotyku, ale też nieco mniej odporna na uszkodzenia mechaniczne. Żeby przedłużyć żywotność takiego materiału producenci wzmacniają jego strukturę, przez dodanie włókien syntetycznych o podwyższonej wytrzymałości.
Nie jest to jedyny sposób na zwiększenie trwałości. W nowoczesnej bieliźnie dedykowanej aktywnościom outdoorowym, często spotyka się specjalne panele z wytrzymałego materiału, które wzmacniają miejscach najbardziej narażone na przetarcia.
Tutaj musimy zmartwić zwolenników surowców naturalnego pochodzenia. Odzież z merino jest droższa od konkurencyjnych syntetyków. Wynika to z procesu pozyskiwania surowca, który jest dosyć kosztowny. W końcu wełna musi pochodzić od zdrowych, dobrze odżywionych zwierząt z dobrych hodowli i do tego żyjących na drugim końcu świata.
Hasło “odzież termoaktywna” zwykle utożsamiane bywa z bielizną, czyli warstwą, która znajduje się najbliżej skóry. I nie jest to przypadek, bo właśnie ta kategoria ma największe znaczenie dla naszego komfortu i jest najmocniej rozbudowana. Oprócz ubrań, które noszone są o każdej porze roku, takich jak slipy, bokserki, figi, biustonosze, czy koszulki, znajdziemy tu także wersje dedykowane chłodniejszym miesiącom, czyli prezentowane wcześniej koszulki (bluzy) z długimi rękawami oraz kalesony, getry i legginsy.
Wczytuję galerię
Określenie “termoaktywna” nie jest jednak zarezerwowane jedynie dla bielizny. Kryteria “termoaktywności” mogą spełniać też ubrania tworzące kolejne warstwy: koszule, ciepłe bluzy, czy nawet kurtki (np. Icebreaker Helix LS Zip Hood, z miękką podszewką w 100% wykonaną z wełny merino oraz naturalnym wypełnieniem MerinoLOFT™). Do zimowych aktywności przydadzą się także dobre termoaktywne skarpetki (tej kategorii artykułów poświęciliśmy osobny artykuł, który dostępny jest TUTAJ).
To nie wszystko! Stawkę uzupełniają dodatki chroniące górę: kominy (np. Icebreaker Apex Chute Flurry), kominiarki (np. Sensor Thermo Balaclava Youth) oraz czapki (np. X-Bionic Bondear Cap). Gdy spojrzymy na przekrój termoaktywnej odzieży, która obecnie dostępna jest na rynku, dojdziemy do wniosku, że można się w nią ubrać… od stóp do głów.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.