Przygotowując się do tatrzańskich czy alpejskich zawodów biegowych i skiturowych, chcemy jak najwięcej czasu poświęcić na trening w odpowiednich, wysokogórskich warunkach. Niestety... kompromis pomiędzy pracą, życiem prywatnym i sportową pasją wymaga umiejętności odnajdywania potencjału treningowego tych tras i miejsc, które akurat mamy w zasięgu. Oczywiście, nie wszystkie elementy treningu przygotowującego do startu w biegu alpejskim można zrealizować w Beskidach, Gorcach czy Pieninach. A jednak... trasy biegowe zaproponowane poniżej, a startujące w Krościenku, pozwolą cieszyć się ,,alpejskim treningiem” w rodzimych warunkach.
Jeśli myślimy o starcie w zawodach w górach wysokich, problem stwarza przede wszystkim znaczna wysokość nad poziom morza i wynikająca z tego konieczność aklimatyzacji. Aby uniknąć problemów związanych z chorobą wysokościową, należy odpowiednio wcześniej zaaklimatyzować się. Jeśli mamy taką możliwość, warto pomyśleć o wyjeździe treningowym w wyższe góry około 3-4 tygodni przed planowaną imprezą, a następnie być na miejscu zawodów na kilka dni przed startem. To, co możemy, a nawet musimy zrobić wcześniej, przygotowując się do zawodów w Alpach czy Tatrach, to odpowiedni trening wydolnościowy. Wybierając trasy biegowe pod taki trening, zazwyczaj kierujemy się dwoma parametrami: przewyższeniem oraz długością. Największym problemem jest znalezienie podbiegu, na którym pokonamy ponad 2000 m przewyższenia bez żadnych zbiegów.
W Alpach takie trasy biegowe są standardem i potrafią nieźle dać w kość, jeśli organizm nie jest odpowiednio przygotowany. W trakcie zawodów skiturowych największym utrapieniem jest długi zjazd, podczas którego pokonuje się ponad 2000 m deniwelacji. Nieprzyzwyczajone mięśnie ud palą żywym ogniem i odmawiają posłuszeństwa. Pod tym względem najlepszym przygotowaniem jest trening w warunkach alpejskich, gdzie mamy do czynienia z tak długimi zjazdami i podejściami. Natomiast w naszych górach możemy zbudować wydolność pokonując krótsze podbiegi, ale za to po kilka na jednym treningu.
Podbieg z Krościenka nad Dunajcem na Lubań należy do moich ulubionych tras treningowych. Na odcinku o długości dziewięciu kilometrów droga praktycznie cały czas pnie się pod górę, pokonując ponad 820 m wysokości. Miejsca pozwalające na mały odpoczynek to dosłownie dwa zbiegi i kilka mniejszych, płaskich odcinków szlaku. Poza nimi trasa zmusza do mocnej pracy. Szczególnie wymagający jest ostatni odcinek szlaku, prowadzący stromym zboczem po sypkim podłożu. Wyprowadza on bezpośrednio na wschodni wierzchołek Lubania (do połączenia z zielonym szlakiem biegnącym z Tylmanowej), z którego do wieży widokowej pozostaje do pokonania około 500 m. Na koniec polecam interwał po schodkach wieży, jako symulację wyścigu do mety albo żeby „dorobić przewyższenia”.
Mocni biegacze poszukujący bardziej stromych podbiegów zapewne wybiorą zielony szlak prowadzący z Tylmanowej na Lubań. Jego parametry można śmiało porównać do zielonego szlaku biegnącego z Kuźnic przez Myślenickie Turnie na Kasprowy Wierch. Długości obu tras wynoszą około 6,5 km, a różnica wysokości to 996 m biegnąc na Kasprowy Wierch i około 890 m na Lubań. Przygotowując się do Biegu na Kasprowy Wierch czy innych zawodów w Tatrach, można śmiało wypróbować siły właśnie na tym odcinku.
Pieniny Właściwe, często zwane po prostu Pieninami, to pasmo skałek wapiennych piętrzących się nad malowniczym Przełomem Dunajca. Stanowią najwyższe wzniesienie Pienińskiego Pasa Skałkowego i są w całości objęte ochroną przez Pieniński Park Narodowy. Warto odwiedzić je przynajmniej raz w życiu, ze względu na ich niewątpliwy urok oraz unikalną przyrodę. Szczególnie pięknie wyglądają jesienią, gdy prezentują wszystkie możliwe odcienie czerwieni, pomarańczy, złota i zieleni. Pod względem treningowym stanowią nie lada wyzwanie – szlaki są strome, a odcinek prowadzący przez Czerteż, Czertezik i Sokolicę ze względu na skalisty charakter i ekspozycję, został nazwany „Sokolą Percią” (zresztą został wytyczony i oznakowany przez twórcę Orlej Perci księdza Walentego Gadowskiego).
Przygotowując się do biegu Granią Tatr w 2015 roku, bardzo dużo czasu spędziłam trenując w Pieninach. Moją ulubioną pętlą była trasa z Krościenka nad Dunajcem żółtym szlakiem na Przełęcz Szopka, następnie podbieg niebieskim szlakiem na Trzy Korony i zbieg do polany Kosarzyska, gdzie odbija zielony szlak prowadzący do Sromowiec. Ten odcinek zbiegu jest dość stromy i wymaga sporo koncentracji. W Sromowcach Niżnych przebiega się tuż obok schroniska Trzy Korony, aby następnie skręcić w prawo na szlak żółty prowadzący przez Wąwóz Szopczański na Przełęcz Szopka. Z tej strony podejście na przełęcz jest dużo bardziej wymagające, ale też o wiele ładniejsze. Strome, wapienne ściany tworzą malowniczy kanion, dnem którego płynie kryształowo czysty potok. Przejście to znane było już od XIV wieku i służyło jako szlak handlowy. Ludowe opowieści głoszą, że kobiety udające się na targ do Krościenka z jajami, serem, mlekiem i innymi towarami przeznaczonymi na handel dziękowały Bogu za koniec trudu podejścia mówiąc „Chwała Bogu!” Nazwa ta przetrwała do dziś i pewnie też tak zapragniecie powiedzieć, gdy pokonacie strome podejście.
Po osiągnięciu przełęczy Szopka ponownie kierujemy się w stronę Trzech Koron, ale tym razem na polanie Kosarzyska nie skręcamy do Sromowiec, tylko biegniemy dalej niebieskim szlakiem przez Górę Zamkową (no chyba że chcemy „nabić” więcej przewyższenia, wtedy tę krótką lecz stromą pętlę przez Trzy Korony i Sromowce powtarzamy kilkakrotnie). Trzymając się niebieskiego szlaku dobiegamy do najciekawszego odcinka pomiędzy Czerteżem a Sokolicą, czyli do wspomnianej wcześniej Sokolej Perci.
Tutaj można poczuć się niczym na alpejskim czy tatrzańskim biegu. Szlak jest dość wąski, prowadzi skalistą i miejscami eksponowaną granią. Bardzo lubię ten odcinek, ponieważ z jednej strony zachwyca widokami, a z drugiej wymaga koncentracji, przez co zmęczenie i znużenie długim biegiem staje się mniej dokuczliwe. Zwieńczeniem całej trasy jest zbieg z Sokolicy, na którego końcu czeka przeprawa tratwą flisacką przez Dunajec (koniecznie sprawdźcie wcześniej okresy i godziny, w jakich tratwa kursuje, a także weźcie kilka złotych na przewóz). I koniecznie pamiętajcie o schłodzeniu nóg w wodach Dunajca, zmęczonych pokonaniem 18 km i 1300 m przewyższenia – ulga i odprężenie gwarantowane!
Zmotoryzowani, którzy zostawili samochody na początku pętli, czyli w Krościenku, mają dwie możliwości powrotu. Pierwsza propozycja to ścieżka pieszo-rowerowa wzdłuż drogi prowadzącej ze Szczawnicy, jako dobre, czterokilometrowe rozbieganie po płaskim na zakończenie treningu. Druga wersja wymaga zmiany trasy już pod Sokolicą. Zamiast zbiegu w stronę przewozu na Dunajcu trzeba wybrać zielony szlak z Przełęczy Sosnów i zbiec na tzw. Kras, skąd drogą prowadzącą lewym brzegiem Dunajca wrócimy do Krościenka.
Na koniec jeszcze jedna dobra – koniecznie idźcie na lody do Jacaka na rynku w Krościenku. Po pokonaniu ,,alpejskiej” trasy zdecydowanie można!
[A może Alpy Julijskie? Polecamy nasze propozycje tras biegowych w tym regionie]
Autorka: Anna Figura – Dynafit Team/ Instruktor Skiturowe Tatry
https://www.facebook.com/SkituroweTatry/
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.