07.08.2019

Szlak GR20 – Korsyka z plecakiem

Gdyby w Google wpisać “najtrudniejszy szlak w Europie”, GR20 będzie jedną z najczęściej pojawiających się odpowiedzi. Czy trawers Korsyki jest naprawdę tak wymagający? I jak się do niego przygotować?

                       

Grande Randonnée 20 to nazwa pochodząca z czasów, gdy Korsyka była 20 departamentem Francji. Sami Korsykanie mówią po prostu Fra li Monti, czyli… Droga przez Góry. Trasa, która przecina wyspę wzdłuż linii wododziału, faktycznie jest często nazywana najtrudniejszym szlakiem na Starym Kontynencie. W rzeczywistości daleko jej do amerykańskich długodystansowych kolosów – szlak GR20 to zaledwie 200 kilometrów, a przejście całości zajmuje zaledwie 14-15 dni. Dystans jeszcze bardziej skracają wyczyny biegaczy górskich – obecny rekord trasy należy do François D’Haenei i wynosi zaledwie 31 godzin i 6 minut.

Nie lubię rankingów, porównywania i “pierwszości”. Mimo to, już wysiadając z samolotu w Calvi, widziałem, że łatwo nie będzie. Przybrzeżny pas Korsyki to nadmorskie kurorty, piaszczyste plaże, urokliwe miasteczka. Z tej perspektywy wyspa kojarzy się raczej z miłym, spokojnym odpoczynkiem. Cały środek Korsyki zajmują jednak góry – wyższe niż nasze Tatry, podobnie skaliste. To przez nie będziemy wędrować. I warto być do tej wędrówki dobrze przygotowanym.

Wczytuję galerię

Szlak GR20 – jak zacząć?

Szlak zaczyna się w Calenzanie – małej miejscowości położonej kilkanaście kilometrów od dużego nadmorskiego kurortu. Tutaj możemy zrobić ostatnie zakupy (w małym supermarkecie dostaniemy też nakręcane kartusze gazowe – deficytowy towar we Francji). Od małej kapliczki zaczyna się żmudne, męczące podejście. Tam, zaledwie kilkanaście kilometrów od plaż i klubów nocnych, znajdziemy się na zupełnie innej Korsyce. Korsyce pustej, Korsyce dzikiej i górzystej. Korsyce, w której następne miasteczko zobaczymy po siedmiu dniach marszu (gęstość zaludnienia środkowej części wyspy to zaledwie 10 osób na kilometr kwadratowy).

Na pierwszą przełęcz podchodzę szybko. Piaszczysta ścieżka stanowi bezpieczny korytarz wśród kłującej śródziemnomorskiej makii, a szlak jest rewelacyjnie oznaczony. Całodzienne podejście w upale jest nużące, organizm ciągle domaga się wody. Źródeł na szlaku nie ma za wiele, często więc będę musiał nosić dodatkowe kilogramy w bukłakach. Spod nóg uciekają jaszczurki.

Od początku zachwyca fakt, że tłem dla skalistych gór są błękitne wody Morza Śródziemnego. Una montagne dans la mer, czyli „góra na morzu”. Tak często Francuzi nazywają Korsykę. Wnętrze wyspy to pajęczyna skalistych szczytów sięgających 2700 metrów i sieci zielonych, lesistych dolin. Przypomina najbardziej dzikie obszary kontynentalnej Europy. Pierwszy biwak rozbijam pod schroniskiem Ortu di u Piobbu.

Wczytuję galerię

Trudności

Przełomowym momentem jest widok z przełęczy Bocca Picaia. Trafiam na nią drugiego dnia rano. To tu szlak GR20 ostatecznie udowadnia wędrowcom, że nie bez powodu uważa się go za trudny. Z Bocca Piccaia nie widać już kurortów, plaż i dróg. Zostają wyłącznie góry. Naga południowa ściana opada z przełęczy niemal pionowo w dolinę Landroncellu. Przed nami ciągną się grzbiety zerodowanych, granitowych gór, pełnych iglic, skalnych wież i urwisk. Panoramę zamykają dwutysięczne szczyty Monte Cinto, Paglia Orba i Capu Tafunatu.

Taki teren będzie nam towarzyszył przez większość wędrówki. Skaliste granie, ostre podejścia, strome fragmenty. GR20 nie wymaga umiejętności wspinaczkowych, ale obycie z ekspozycją się przyda. Spotkamy łańcuchy, klamry, często trzeba będzie przecisnąć się między skałami. Przydaje się też kondycja – praktycznie codziennie pokonujemy ponad kilometr podejścia. Dystans w pionie ma tu dużo większe znaczenie niż w poziomie.

Wczytuję galerię

Schroniska

To wszystko ułatwia doskonale przygotowana infrastruktura. Szlak jest świetnie oznaczony. Biało-czerwone kreski prowadzą nas przez całą wyspę i przy dobrej widoczności naprawdę ciężko się zgubić. Do dyspozycji mamy też schroniska – prawie każdy etap możemy skończyć w dość bezpiecznym miejscu. W samych schroniskach nocować nie warto – są ciasne, niezbyt wygodne i droższe (13 € za noc). Lepszą opcją będzie nocleg we własnym namiocie (7 €) lub wypożyczenie namiotu (11 €). Korsykańskie schroniska są położone w przepięknych miejscach, jak choćby Refugio de Ciotullu di i Mori, podwieszone na zboczach Paglia Orba na wysokości 1991 m.n.p.m. Dostaniemy tam też (po horrendalnych cenach) podstawowe produkty spożywcze. Innym źródłem zaopatrzenia są “przyszlakowe” sklepiki (np. w Vizavonnie). Trasa kilka razy przecina szosę i małe wsie. Dużego sklepu na trasie nie znajdziemy.

Pamiętajmy, że cały środek Korsyki to park narodowy i rozbijanie się na dziko jest nielegalne (i naprawdę nieetyczne, bo patrząc na ilość turystów, dojdziemy do wniosku, że korsykańską przyrodę naprawdę trzeba chronić przed zadeptaniem).

Wczytuję galerię

Szlak GR20 – specyfika trasy

A jest co chronić. Szlak GR20 prowadzi nas przez miejsca naprawdę piękne. Nie tylko wysokie, skaliste granie, ale też trawiaste zielone doliny pocięte labiryntem małych oczek wodnych (po korsykańsku zwanych pozzines). Wędrujemy przez lasy porośnięte czarną sosną i ścieżki otoczone kolczastą śródziemnomorską makią. Spod nóg co chwilę będą uciekają nam jaszczurki i salamandry. Jednak warto patrzeć nie tylko pod nogi. Wtedy być może dostrzeżemy również muflony czy orłosępa brodatego (jednego z największych ptaków na świecie), który ma tu swoje gniazda.

Są też oczywiście góry. Skaliste, dwutysięczne wzniesienia (w tym najwyższy szczyt Korsyki – Monte Cinto, 2706 m n.p.m.), wąskie przełęcze i rozległe panoramy (szlak przez większość czasu prowadzi granią i rozpieszcza nas widokami w każdą stronę). Wędrowcom przemierzającym GR20 dałbym jedną radę: warto czasem zejść ze szlaku! Żadna trasa długodystansowa nie jest jedyną linią na mapie. Podobnie szlak GR20. Dookoła znajduje się mnóstwo bocznych ścieżek, starych wariantów głównego szlaku (najczęściej oznaczonych żółtymi znakami).

Główna trasa przecina całą wyspę, ale często nie wchodzi na najwyższe szczyty. Ja chciałem swój pobyt na Korsyce wykorzystać jak najlepiej. W trakcie wędrówki często więc porzucałem biało-czerwone znaki i podchodziłem na szczyty leżące w pobliżu szlaku. Dzięki temu byłem na Monte Cinto i Monte Rotondo – dwóch najwyższych górach Korsyki. Byłem na Monte Renoso i Monte d’Oro – jednej z trudniejszych gór na Korsyce (jeśli uwzględnimy te, które nie wymagają wspinaczki). Na większości z nich byłem kompletnie sam, towarzyszyły mi jedynie dzikie ptaki. Warto czasami oderwać się od głównego szlaku.

Wczytuję galerię

Warunki panujące na trasie

Szczyt sezonu na Korsyce to lipiec i początek sierpnia. Dobrym pomysłem jest wędrówka pod koniec czerwca lub na przełomie sierpnia i września. Na wyspę najłatwiej dostaniemy się samolotem. Bezpośrednich połączeń z Polski brakuje w ofercie tanich linii lotniczych, ale odpowiednio zaplanowana przesiadka we Francji czy Szwajcarii pozwoli nieco zaoszczędzić. Inną opcją jest podróż samochodem i przeprawa promem z Nicei.

Co zastaniemy na miejscu? Przede wszystkim upał (dlatego warto uniknąć wędrówki w lipcu i na początku sierpnia). Idzie się nieosłoniętą granią w pełnym słońcu, na szlak GR20 warto więc wychodzić wcześnie i pamiętać o zapasach wody w plecaku. Zwłaszcza, że źródeł jest naprawdę mało. Często między dwoma schroniskami w ogóle nie mamy możliwości uzupełnienia bukłaka. Z mojego doświadczenia wynika, że 3 litry na osobę to minimalny zapas, który trzeba mieć przy sobie.

Drugim aspektem korsykańskiej wędrówki jest to, że wyspa nie zawsze przypomina obrazki z folderów biur podróży. Często po upalnym, słonecznym dniu przychodzi krótka, ale gwałtowna burza. W ciągu kilkunastu minut pojawiają się czarne chmury, deszcz, grad, mgła i zimny wiatr. Warto planować wędrówkę tak, by nie znaleźć się wtedy na grani. By potwierdzić, że nawet na Korsyce pogoda w górach jest nieprzewidywalna można wspomnieć, że kilkanaście lat temu na Monte Cinto podczas niespodziewanej śnieżycy zginęło siedem osób. Był początek lipca.

Wczytuję galerię

Nawigacja

Cały szlak GR20 obejmuje 6 doskonałych map w skali 1:25000:

  • IGN TOP 4149 OT Calvi;
  • IGN TOP 4150 OT Corte and Monte Cinto;
  • IGN TOP 4151 OT Monte d’Oro and Monto Rotondo;
  • IGN TOP 4152 OT Monte Renoso;
  • IGN TOP 4153 OT Petreto-Bicchisano and Zicavo;
  • IGN TOP 4253 ET Aiguilles de Bavella and Solenzara.

Trasa jest jednak świetnie oznaczona, więc nawigacja nie będzie dużym problemem. Dlatego większość osób (w tym ja) korzysta tylko z przewodników: tu mogę polecić wydawnictwo Cicerone. Zaglądałem również do przewodnika autorstwa Davida Abrama, który opisuje także inne korsykańskie szlaki.

W praktyce do czasów podawanych w literaturze należy podchodzić sceptycznie. Zwykle szedłem o 25 procent szybciej niż wskazywałaby na to podana czasówka, ale nasze tempo na GR20 w praktyce mocno zależy od panujących warunków. Po kilku dniach każdy sam oceni, jakie ma tempo i porówna sobie z czasami zawartymi w przewodniku.

Szlak GR20 nominalnie jest podzielony na 17 etapów. Niektóre z nich są bardzo krótkie, odpoczynkowe. Mi pokonanie trasy zajęło 12 dni (z dodatkowymi szczytami i pobocznymi wariantami). Dużo zależy tu jednak od stopnia, w jakim jest się oswojonym ze skalistym terenem.

biwak w namiocie na szlaku GR20

Biwak na szlaku. (fot. archiwum autora)

Sprzęt na szlak GR20

Myśląc o sprzęcie, należy pamiętać, że 200 kilometrów GR20 to przede wszystkim około 16 kilometrów podejść. Każda rzecz, którą spakujemy, będzie się na tych podejściach wydawała znacznie cięższa niż w rzeczywistości. Ja postawiłem na lekki, a jednocześnie solidny plecak marki Deuter oraz 1-osobowy namiot MSR (dziś rozważyłbym zabranie tarpa zamiast namiotu). Ponadto miałem ze sobą lekki dmuchany materac Sea to Summit Comfort Light.

Istotnym elementem są buty. Idziemy po skalistym podłożu, więc warto postawić na konstrukcje z solidnym gumowym otokiem. Ja zrezygnowałem z wysokiego obuwia i postawiłem na niskie podejściówki (o ile nie ma się problemów z kostkami, będą bardziej komfortowe niż wysokie treki).

Absolutnie kluczowym elementem będą kijki trekkingowe. Na długich zejściach luźnymi łupkowymi zboczami pozwalają odciążyć kolana.

Wodę nosiłem w dwulitrowym bukłaku Hydrapak Force. Do gotowania korzystałem z niezawodnej kuchenki turystycznej MSR Pocket Rocket oraz garnka Sea to Summit X-Pot. Dzięki składanym ściankom naczynie to jest lekkie i zajmuje dużo mniej miejsca w plecaku. A właśnie waga powinna być priorytetem przy pakowaniu się na szlak GR20. Słoneczna pogoda nie wymaga za to zabierania dużej ilości ubrań, warto z tego skorzystać, by odciążyć swój plecak. Sami później będziemy sobie dziękować.

odpoczynek po przejściu szlaku GR20

Autor po przejściu szlaku. (fot. archiwum autora)

                 

Udostępnij

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.