08.05.2023

Method S – buty wspinaczkowe od Black Diamond

Mieliście już w rękach (a raczej na stopach) buty wspinaczkowe z czarnym diamentem? Nie? No to warto spróbować!

                       

Rynek butów wspinaczkowych przez lata przyzwyczaił nas do dominacji dwóch, świetnych skądinąd, włoskich producentów. Sam od lat wspinałem się w przeróżnych modelach marek Scarpa i Lasportiva. Tymczasem na scenie pojawili się nowi, silni gracze. Jednym z nich jest słynna amerykańska marka Black Diamond. Do tej pory była kojarzona raczej ze sprzętem wspinaczkowym, odzieżą, ekwipunkiem zimowym i narciarskim. Raczej rzadko kiedy zdarzało mi się widzieć buty wspinaczkowe tejże marki. Tymczasem Black Diamond od kilku lat konsekwentnie buduje ofertę różnorodnych butów wspinaczkowych. W tym sezonie w katalogu firmy z Salt Lake City pojawiły się dwa nowe modele, jednym z nich jest właśnie Black Diamond Method S.

W ogóle w ten sezon marka wchodzi z, nomen omen, przytupem. Niedawno wspinaczkowy świat obiegła wieść, że marka zwerbowała w swoje szeregi jednego z najlepszych obecnie wspinaczy na świecie. Francuz Seb Buin, autor drogi DNA 9c i wielu powtórzeń dróg 9b i 9b/+, dołączył do takich wspinaczkowych sław jak Alex Honnold, Babsi Zangerl czy Dajla Ojeda.

Black Diamond Method S – czego spodziewać się po nowościach z Salt Lake City? (fot. archiwum Bartek Sabela)

Zaprojektowane na stromy teren

Spojrzałem ostatnio na swoją piwnicę wypełnioną letnim i zimowym sprzętem i ze zdumieniem stwierdziłem jak wiele elementów ma logo z “czarnym diamentem”. Uprząż wspinaczkowa (i to już kolejna z rzędu), kije skiturowe, ekspresy, torba na linę, kilka par spodni wspinaczkowych – sporo tego. Lubię ten sprzęt, jest niezawodny, wygodny, daje pewność, niezależnie czy chodzi o letnie wspinanie czy skitury. Z dużą ciekawością czekałem zatem na możliwość przetestowania butów wspinaczkowych tejże marki. Nigdy wcześniej nie miałem okazji wspinać się w butach Black Diamond. Przyznam jednak, że podchodziłem do nich nieco nieufnie. Jestem przyzwyczajony od lat do tych samych kilku sprawdzonych modeli i nie lubię zmian.

Zatem otwieram pudełko i… jest efekt “wow” jak to mówi młodzież. Buty Black Diamond Method S wyglądają świetnie. Mają nietypowy design, fajne, dobrze zaprojektowane detale. Nigdzie nie widzę też irytujących niedoróbek. Buty zwracają uwagę, wyglądają agresywnie, rzucają się w oczy zestawieniem czerwieni, czerni i bieli. Przekonam się o tym w skałach, kiedy prawie codziennie, ktoś będzie zadawał pytanie: “Oh man, what shoes are these, are they good?”.

Ok, ale to nie design jest tym co najważniejsze w butach wspinaczkowych. Zacznijmy od tego co mówi o sam producent. Method S to drugi najwyższy (po Shadow) model butów Black’a i wersja rozwojowa wcześniejszego modelu Method. Według opisu w katalogu to buty “designed for steep climbing. A soft midsole, downturned last, and rubberized toe box makes heel hooks and toe hooks feel like second nature”. No pięknie, właśnie tego zazwyczaj szukam w butach wspinaczkowych. Zobaczmy zatem jak to się ma do rzeczywistości.

Black Diamond Method S zwracają uwagę designem (fot. archiwum Bartek Sabela)

Black Diamond Method S – test ba bulderach

Gdy dostałem Black Diamond Method S właśnie pracowałem nad dwoma projektami – jednym był bulder “Krwawego Orła Cień 7c” nieopodal Jeleniej Góry. Stwierdziłem, że będzie to idealny poligon by solidnie przetestować nową pozycję od Black’a, zwłaszcza, że koniec marca przyniósł wyczekiwane warunki. “Krwawego Orła Cień” to siedem potężnych ciosów w dużym przewieszeniu po obłych chwytach. Wszystkie ruchy wymagają przede wszystkim dużej precyzji i techniki, haczenia pięty, palców i stania na bardzo kiepskich stopniach. Czyli wszystko co piękne w granicie! I wymagające dla butów.

Black Diamond Method S to buty bardzo miękkie (fot. archiwum Bartek Sabela)

Gdy założyłem Black Diamond Method S po raz pierwszy, poczułem przede wszystkim zaskakująco dobre dopasowanie do stopy. Method S to, według producenta, buty o średniej sztywności – 3 w skali 1-5. W moim odczuciu jednak to buty bardzo miękkie. Czuć to zarówno w śródstopiu jak i w palcach. Buty zakłada się łatwo i wygodnie dzięki dużym pętelkom. Tak, dużym – mieszczą się w nich nawet moje bardzo grube palce. Cholewka Method S, wykonana z połączenia mikrofibry i materiału tekstylnego sprawia, że buty leżą wręcz idealnie. Nie czułem żadnych luzów, nie czułem też bólu czy jakiegoś dyskomfortu. Nie musiałem ich zdjąć po kilku minutach, co często zdarza się w przypadku nowych butów. Pojawiło się tylko jedno zmartwienie. Lubię buty “głębokie”, dobrze obejmujące piętę. A Method S wydały się “płytkie”. Byłem przekonany, że w związku z tym na ruchach wymagających mocnej pracy piętą po prostu się nie sprawdzą. Zapiąłem mocno pojedynczy rzep i ruszyłem do boju.

Black Diamond Method S
Black Diamond Method S – pięta i palce pracują zaskakująco dobrze (fot. archiwum Bartek Sabela)

I tu pierwsze zaskoczenie. Pięta pracuje doskonale. Wrzucam ją na kiepskiego oblaka a ona trzyma jak wmurowana. Podobnie palce – precyzyjne podhaczki nie stanowią najmniejszego problemu. To z pewnością zaleta profilowanego, gumowego otoku obejmującego cały przód butów aż do rzepa. Co więcej, nie mam poczucia by buty “ześlizgiwały” mi się ze stopy, co zdarza się czasami przy mocnym haczeniu. Słowem – haczenie pięty i palców 5/5.

Ostatni, najtrudniejszy ruch “Krwawego” to daleki strzał do obłej krawędzi. Ruch wymaga stanięcia i mocnego wybicia się z wyjątkowo słabego stopnia w dużym przewieszeniu. Ileż razy wyjeżdżała mi tu noga podczas wcześniejszych wstawek! A tu kolejne zaskoczenie – Black Diamond Method S trzymają mały stopień fantastycznie. Mam wrażenie, że but “wtapia się” w fakturę granitu a jego asymetryczna (choć nie skrajnie asymetryczna) budowa daje niezwykłą precyzję w takim terenie.

To z pewnością również zaleta samej gumy. Jestem przyzwyczajony do różnych rodzajów gum Vibram i raczej nieufnie podchodzę do innych rozwiązań. Tymczasem Black Diamond ma swoją autorską gumę BD Black Label Fuse 4.3 mm. I przyznaję, że jest… świetna. Możliwości tej gumy, jej tarcie ale jednocześnie trwałość (pisząc ten tekst wspinam się w Method S już ponad miesiąc) uważam za jedną z największych zalet tego buta.

Ok, projekt niestety pozostał projektem mimo nowych butów. Na przeszkodzie stanął mokry chwyt (dobra dobra, za słaby jesteś po prostu, przyznaj się!). Niemniej, uważam, że Black Diamond Method S to bardzo dobre buty do bulderingu.

Black Diamond Method S
Guma BD Black Label Fuse ma bardzo dobre tarcie i świetnie sobie radzi na małych stopniach (fot. archiwum Bartek Sabela)

Black Diamond Method S – test w skałach

Po dwóch tygodniach przyszedł czas na drugą część testu i kolejny projekt – tym razem 8a w moim ukochanym Leonidio. Każdy kto tam był wie jaka specyfika wspinania tam występuje – drogi są długie, przewieszone, mają bardzo bogatą rzeźbę, w której dominują przeróżne nacieki. To zupełnie inny poligon dla Method S niż granitowe buldery.

W Leonidio wspinałem się w Black Diamond Method S przez ponad dwa tygodnie po przeróżnych drogach o trudnościach do 8a. Moje doświadczenia z tymi butami są następujące. Przede wszystkim Black Diamond Method S to buty bardzo, bardzo wygodne. Nawet po czterdziestu metrach wspinania nie czułem zmęczenia stóp, nie miałem odcisków. Każdego dnia buty zakładałem z przyjemnością. Co istotne, buty nie barwią skóry. Być może nie ma to wielkiego znaczenia we wspinaniu ale jednak nikt nie lubi mieć stóp koloru butów, co czasami się zdarza w przypadku innych marek.

Black Diamond Method S
Black Diamond Method S to buty stworzone do pracy w przewieszeniach (fot. archiwum Bartek Sabela)

A jak buty wypadły pod kątem samego wspinania? Otóż to co było zaletą na bulderach okazało się drobną wadą w skałach. Dopóki wspinałem się po drogach w miarę krótkich i przewieszonych, owszem, buty pracowały bardzo dobrze. Ich asymetria i miękkość były zaletą. Guma bardzo dobrze trzymała stopnie w przewieszeniach, pięta bardzo skutecznie pracowała na greckich kaloryferach. Jednak gdy teren stawał się bardziej zróżnicowany, drogi długie, wymagające długiego czasu wspinania a stopnie zamieniały się w ciągi małych krawądek i dziurek – już nie było tak dobrze.

Zdecydowanie brakowało mi wsparcia stopy zarówno w śródstopiu jak i w palcach. Buty wydawały mi się po prostu zbyt miękkie na tak długie drogi. Zwłaszcza gdy wspinałem się w słońcu. Prawdopodobnie znacznie miało również to, że mam dość dużą stopę. Niemniej, na długich drogach miewałem wrażenie, że z czasem czubek butów i krawędź “podwija się” i buty nie są już aż tak precyzyjne jak być powinny. Choć buty świetnie “lepią się” do skały, trzymanie stóp na małych stopniach bywało dość męczące i wymagało uwagi. Te braki rekompensowały bardzo dobre właściwości gumy BD Black Label Fuse oraz bardzo duży komfort ale czegoś ewidentnie zaczynało brakować. Tak czy inaczej, zrobiłem w Black Diamond Method S sporo dróg i w większości sytuacji byłem z nich bardzo zadowolony.

Black Diamond Method S
Black Diamond Method S – na bardzo długich drogach brakuje wsparcia stopy (fot. archiwum Bartek Sabela)

Black Diamond Method S – za czy przeciw?

Zanim przejdę do samego podsumowania dwa słowa o rozmiarówce Black Diamond. To dlatego, że dla osób przyzwyczajonych do rozmiarówek włoskich producentów może ona być zaskakująca. Otóż Black’i wybieramy mniej więcej w takim samym rozmiarze w jakim nosimy zwykłe buty. Nosisz 43 – weź Method S 43, może 42,5. Jeśli chodzi o krój samej cholewki, Method S mają uniwersalną szerokość (Standard / Regular Fit). Dla osób o bardzo szerokiej stopie mogą być nieodpowiednie.

Po tych kilku tygodniach wspinania w Black Diamond Method S uważam, że są to buty dokładnie… takie jak opisano w katalogu producenta. W moim odczuciu do buty przede wszystkim na buldery i krótsze, strome drogi. Bardzo dobrze pracują w przewieszeniu, mają skuteczną piętę, doskonale haczą palce. Ogromnym atutem jest guma BD Black Label Fuse 4.3 mm. Nieco gorzej buty wypadają na długich drogach, krawądkach i dziurkach ponieważ są zbyt miękkie. Raczej nie będą dobrym wyborem na naszą Jurę. Ale cóż – nie do tego są stworzone po prostu. Nie ma butów, które sprawdzają się w każdym terenie.

Czy Method S mnie przekonały? Tak. To buty o bardzo specyficznej charakterystyce. Nie wszędzie się sprawdzą ale na “swoim boisku”, w terenie, do którego są przeznaczone dają wspinaczowi bardzo dużo. Macie jakiś bulderowy projekcik? Black Diamond Method S bez wątpienia pomogą! Ja na kolejne starcie z “Krwawym” na pewno je wezmę.

Zalety

  • Atrakcyjny design i dopracowane detale
  • Właściwości gumy BD Black Label Fuse 4.3 mm
  • Dobra praca przy haczeniu pięty i palców
  • Dobra praca w przewieszeniach dzięki asymetrycznej budowie i miękkiej konstrukcji

Wady

  • Mało precyzyjny czubek buta
  • Brak wsparcia śródstopia i palców skutkuje gorszą pracą w pionach i na długich drogach

[Poznaj też sprzęt biegowy Black Diamond i przeczytaj test Black Diamond Vapor – nieznośna lekkość kasku]

                 

Udostępnij

W Temacie

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.