Musimy nieco zmartwić fanów lekkości: sezon na krótkie spodenki bezsprzecznie się skończył i taki strój nie przyda się, aż do powrotu klimatycznego lata. Pora wskoczyć w cieplejsze ciuchy, adekwatne do tego, co sugeruje nam kartka w kalendarzu.
Jesień to pora pośrednia, która stopniowo powinna stanowić przygotowanie na nadejście zimy. Powinna, ale czasami wychodzi nieco przed szereg i potrafi zaskoczyć śnieżnym i mroźnym obliczem. Jej kapryśny charakter bywa czynnikiem komplikującym przygotowania do górskich aktywności. Jeśli masz zamiar właśnie o tej porze zdobywać szczyty, być może zadajesz sobie teraz pytanie Jakie spodnie w góry jesienią? W tym artykule przedstawimy kilka opcji.
Pogoda w górach może zasadniczo różnić się od tej, którą zostawiliśmy za sobą na dole. To, że w Zakopanem czy Karpaczu jest piękna, złota jesień, nie gwarantuje, że na Rysach czy Śnieżce unikniesz zimy. Z jakimi pogodowymi przeciwnościami możesz się mierzyć?
Jeśli na dole jest chłodno, to musisz być przygotowany, że w wyższych partiach gór będzie po prostu zimno. Według powszechnie stosowanego przelicznika, wraz ze wzrostem wysokości o każde 100 metrów, temperatura spada o 0,6-1ºC. Od tej reguły bywają co prawda wyjątki, ale nie łudź się, że to właśnie Ty trafisz na tzw. inwersję termiczną, czyli anomalię, podczas której w górach jest cieplej niż na dole.
Góry słyną też z wietrznej pogody. Już po przekroczeniu granicy lasu zwykle zaczynają się silniejsze podmuchy, a gdy wędrujesz po grani jest niemal pewne, że trzeba będzie stawić czoła większej lub mniejszej wichurze. O ile latem przemieszczające się masy ciepłego powietrza mogą przyjemnie chłodzić, to jesienią o przyjemnościach raczej nie ma mowy. Zimny, przenikliwy wiatr to prosta droga do wychłodzenia organizmu.
Jesienią nie ma też co liczyć na to, że z nieba poleci niegroźny, orzeźwiający kapuśniaczek. Październikowa lub listopadowa plucha przy niezbyt wysokiej temperaturze, nie wróży niczego dobrego.
Aura w górach nie przejmuje się zbytnio datami widniejącymi w kalendarzu. Zima najczęściej pojawia się tam dużo przed czasem i – chcąc nie chcąc – musimy być przygotowani na opady białego puchu czy oblodzone ścieżki.
Przeczytaj też:
O czym myśleć pakując się w góry? W pierwszej kolejności zastanawiasz się raczej nad litrażem plecaka i typem kurtki. A spodnie? Na wycieczkowej check liście, zwykle nie zajmują czołowych miejsc. Gdy czas goni, to zakładasz jakiekolwiek, niekoniecznie przeznaczone do aktywności outdoorowych. Tymczasem zły wybór może być przyczyną dyskomfortu termicznego czy obtarć. Na jakie rozwiązanie postawić, gdy chcesz, by wycieczka była w pełni udana?
Zakres ochrony, jaki oferują spodnie, w dużej mierze zależy od tego, z jakiego materiału zostały uszyte. Jeśli wziąć pod uwagę jedynie modele w pełni outdoorowe (jeans, sztruks i bawełnę zostawmy tym, co zostają w mieście), możemy wyróżnić poniższe kategorie.
To nie jest odzież dedykowana porom przejściowym, ale w outdoorowej praktyce niektórzy turyści korzystają z niej także poza sezonem letnim. Rozważmy więc taki pomysł.
Powiedzmy, że dotąd wybierałeś się w góry jedynie latem, a szykując się na jesień, chcesz uniknąć niepotrzebnych wydatków. Wyciągasz więc z szafy spodnie uszyte z lekkiego, dobrze oddychającego i szybkoschnącego nylonu lub poliamidu. Odpinane nogawki nie pozostawiają złudzeń, że to model typowo letni. Zastanawiasz się, czy ten typ ma szansę sprawdzić się też w przejściowych porach roku. Ale co tam, trzeba spróbować!
Rozsądek jednak podpowiada, że nie powinno się zdawać wyłącznie na takie rozwiązanie. Jeśli już zamierzasz zabrać lekkie, letnie spodnie, miej przygotowany plan B, na wypadek, gdyby jednak było zimniej, niż się spodziewasz. Dobrym pomysłem będzie dołączenie do zestawu dla panów termoaktywnych legginsów męskich, a dla pań termoaktywnych legginsów damskich. Nie trzeba ich od razu zakładać, ale mieć je w razie czego w plecaku.
Oczywiście można podjąć się próby zaadaptowania odzieży letniej do wymogów jesieni, ale jest też rozwiązanie dużo wygodniejsze. O tej porze roku, jeszcze chętniej niż podczas wakacji, korzystamy z odzieży softshellowej, czyli ubrań uszytych z pewnego specyficznego materiału.
Softshell powstał nieco na przekór outdoorowej zasadzie, by w góry ubierać się na cebulkę, czyli korzystać z trzech niezależnych warstw: termoaktywnej, termicznej i zewnętrznej. Wspomniana dzianina łączy w sobie cechy tych dwóch ostatnich. Jej zewnętrzna strona, dzięki temu, że jest gęsto tkana, stanowi ochronę przed przenikliwym wiatrem. Środek wykonany z miękkiej i przyjemnej w dotyku, fleecowej ociepliny, ma za zadanie utrzymywać nagrzane powietrze bliżej ciała.
Przeczytaj też:
Jakie spodnie w góry jesienią? Decydując się na zakup wersji softshellowych, weźmy pod uwagę fakt, że jest to kategoria wewnętrznie zróżnicowana i znajdziemy tu wersje przygotowane z myślą o różnych warunkach. Modele mocniej ocieplone niech poczekają na prawdziwą zimę. Bardziej uniwersalne są wersje najlżejsze i to właśnie one powinny być optymalnym wyborem na jesień, gdy pogoda w górach bywa bardzo niezdecydowana.
Do spodni z cieńszego softshellu zawsze możemy założyć pod spód leginsy. Wybierając grubsze wersje, będziemy mieć ograniczone pole manewru, bo wewnętrznej warstwy materiału nie da się przecież odpiąć. Jeśli październik lub listopada pokażą swe łagodniejsze oblicza, możemy się w nich, po prostu, przegrzać.
Spodnie softshellowe powstały po to, by chronić przed przewianiem, przy zachowaniu dobrej oddychalności i skutecznym odprowadzaniu wilgoci. Te cechy docenisz przede wszystkim podczas męczących podejść i wędrówek szlakami, na których hula wiatr.
Gorzej, jeśli trafisz na deszcz lub mokry śnieg. Producenci często pamiętają o tym, by swojej odzieży nadać hydrofobową powłokę DWR (Durable Water Repellent), ale ten fortel sprawdzi się tylko w przypadku mniej intensywnych opadów. Kiedy pada mocniej, konieczne są spodnie z nieprzemakalnego laminatu.
Rzeczona powłoka sprawia, że krople – zamiast wnikać w materiał – wolą po nim spływać, ale gdy siła złego na jednego, nie zapobiegnie ona przemoczeniu. To rozwiązanie, które daje Ci czas na dotarcie do schroniska bądź samochodu. Na dłuższą metę, nie zastąpi jednak dobrej membrany.
Przeczytaj też:
Czas przedstawić najskuteczniejszy oręż w walce z opadami, czyli spodnie hardshellowe (zwane też membranowymi).
Elementem definiującym ten typ odzieży, jest membrana, a więc dodatkowa powłoka ze specjalnego tworzywa, na której znajdują się niewielkie pory. Średnica tych mikroskopijnych otworów jest tak mała, że nie powinna przejść przezeń żadna kropla wody i na tyle duża, żeby wilgoć, w formie pary wodnej, była w stanie wydostawać się na zewnątrz. Taki układ ma zapewnić wysoki poziom wodoodporności przy dobrej cyrkulacji powietrza. Inaczej mówiąc, chodzi o to, aby nie zmoknąć na deszczu i nie zalać się potem.
Tyle teorii. W praktyce odzież membranowa, chociaż najskuteczniej chroni przed opadami i gwałtownym wiatrem, nie jest jednak uniwersalna. Spodnie hardshellowe będą raczej uzupełnieniem ekwipunku – dodatkiem, po który sięgniesz, gdy pogoda spłata większego psikusa. Wędrowanie w nich przez wiele godzin przy dobrej pogodzie mija się z celem.
Nakreślony powyżej problem jest dobrze znany w branży outdoorowej. Inżynierowie wciąż poszukują rozwiązań, które sprawią, że hardshelle staną się bardziej uniwersalne. Krok w tę stronę wykonała firma The North Face. Specjaliści pracujący dla tej amerykańskiej marki nie tak dawno pokazali światu innowacyjną membranę FUTURELIGHT™, która – zdaniem twórców – ma być najlepiej oddychającym i najbardziej komfortowym z laminatów.
Celem tych zabiegów było stworzenie odzieży membranowej, którą zakłada się, by w niej non stop wędrować, bez względu na to, czy przed nami ostre podejście, skąpany w chmurach wierzchołek czy szaleńczy zjazd.
Na czym polegać ma wyjątkowość FUTURELIGHT™? Wspomniany materiał powstaje z tzw. nanoprzędzy, czyli bardzo cienkich włókien poliestrowych, wielowarstwowo natryskiwanych na powierzchnię. Posiada ona mikroszczeliny umożliwiające cząsteczkom pary wodnej (potu) sprawne wydostawanie się na zewnątrz.
Przeczytaj też:
Powyżej przedstawiliśmy kilka opcji, jakie mają do wyboru osoby szukające spodni odpowiednich na jesienne wędrówki po górach. Celowo pominęliśmy propozycje uszyte z takich materiałów, jak jeans, bawełna czy ortalion, które – chociaż popularne przed laty – zostały wyparte ze szlaków, przez materiały nowocześniejsze i dużo bardziej praktyczne.
A więc jakie spodnie w góry jesienią? Współczesny turysta może przebierać w lekkich, szybkoschnących materiałach syntetycznych, licznych wersjach softshellu oraz w różnych typach odzieży membranowej. Wybór zależy przede wszystkim od tego, czy naszym priorytetem jest dobra oddychalność (tak będzie przede wszystkim wtedy, gdy stawiamy na aktywności bardziej dynamiczne), czy może ochrona przed ekstremalnymi zjawiskami.
Jesień to pora przejściowa, dlatego popularnym wyborem są spodnie z grupy plasującej się gdzieś pośrodku. W tej części roku dużym powodzeniem cieszą się softshelle. Wydaje się, iż najbardziej uniwersalne są wersje lekkie, które w razie potrzeby można “docieplić”, zakładając pod spód termoaktywne legginsy.
Ale absolutnie nie należy skreślać pozostałych opcji, gdyż optymalny wybór zwykle jest sumą wielu wypadkowych: rodzaju aktywności, specyfiki rejonu, do którego się udajemy oraz naszych indywidualnych odczuć (bo przecież w nieco inny sposób reagujemy na zmieniające się warunki).
Spodnie hardshellowe, mimo iż w przypadku większości naszych wyjazdów nie będą optymalnym wyborem, warto mieć schowane w plecaku. Lekkie modele dużo miejsca nie zajmą, a w przypadku załamania pogody, wybawią nas z opresji.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.