Wypadki chodzą po ludziach. Zwłaszcza, gdy ludzie chodzą po górach. Błędy i wypadki losowe zdarzają się zarówno turystom jak i wspinaczom, także tym z wieloletnim doświadczeniem. Jak skutecznie wezwać pomoc w górach gdy ulegliśmy wypadkowi lub gdy jesteśmy świadkami wypadku?
Szlak turystyczny, droga wspinaczkowa czy tatrzański zjazd. Niezależnie o jakiej aktywności górskiej mówimy, przyczyny wypadków są, wbrew pozorom, dość podobne. Według danych GOPR i TOPR najczęstszą przyczyną wypadków w górach jest błędna ocena własnych możliwości i obranie zbyt ambitnego celu. Za dużą liczbę wypadków odpowiada również ignorowanie zmieniającej się pogody, zbyt słaba orientacja w terenie oraz zejście (świadome bądź przypadkowe) z obranego szlaku. Do tego dochodzi również brak odpowiedniego wyposażenia (mapa, kompas, GPS), sprzętu (raki, czekan w przypadku turystyki zimowej) oraz właściwej odzieży prowadzący do szybkiego wychładzania się organizmu. Wśród przyczyn notuje się również wypadki losowe – głównie skręcenia i złamania kończyn. Ostatnią z częstych przyczyn jest brak możliwości lub umiejętności wezwania pomocy w górach we właściwy sposób. Jak to zrobić by mieć pewność, że nasze “wołanie o pomoc” przyniesie nam ratunek?
Telefon jest dziś tak samo istotnym elementem wyposażenia jak mapa. I nie chodzi tu o relację na Instagrama ze zdobytego szczytu czy post na Facebook’a ze stanowiska gdzieś w wielkiej ścianie. Telefon to najszybszy sposób wezwania pomocy. Wystarczy wybrać numer alarmowy GOPR: 985 lub TOPR: 601 100 300 lub międzynarodowy numer alarmowy 112. O tych numerach przypominają tablice przy wejściu na szlaki oraz monitory w każdym schronisku. Warto je zapisać, dodać do szybkiego wybierania. W momencie stresu lub paniki przypomnienie sobie i wybranie numeru może okazać się zbyt trudne lub zajmie niepotrzebnie dużo czasu. Jeśli znajdujesz się w terenie, gdzie nie ma zasięgu wyślij sms na powyższe numery. Telefon najlepiej trzymać w szybko dostępnej kieszeni i zadbać o to by był naładowany. Na dłuższe wyprawy dobrze wziąć ze sobą powerbank. Pamiętaj, że w warunkach zimowych (niskie temperatury) baterie rozładowują się znacznie szybciej niż latem.
Jeśli znajdujesz się w sytuacji awaryjnej, miałeś wypadek lub się zgubiłeś się w górach, dzwoń po pomoc. Jak rozmawiać z dyspozytorem? Staraj się zachować spokój i mówić klarownie i zrozumiale. Od tego może zależeć jak szybko dotrze pomoc.
Gdy warunki i pora dnia na to pozwala dyspozytor wyśle po Ciebie helikopter. Jeśli nie – grupę ratowników z najbliższego schroniska. Nigdy nie dzwoń na numery ratunkowe bez uzasadnionej przyczyny. Ratownicy ruszą bowiem do akcji na każde wezwanie. Być może ktoś inny znajduje się w tym samym czasie w naprawdę krytycznej sytuacji. Helikopter to nie taksówka a ratownicy wychodząc na akcję ryzykują również swoje życie.
GOPR i TOPR posiadają swoją aplikację na telefon. Wystarczy przed wyjściem w góry ściągnąć aplikację Ratunek by pomoc wezwać jeszcze szybciej i skuteczniej. Aplikacja Ratunek jest zaprojektowana w taki sposób by jej użycie nie sprawiało kłopotu nawet w sytuacjach największego stresu: wystarczy dotknąć trzy razy ikonę na ekranie. Wtedy twój telefon automatycznie wyśle dyspozytorowi twoją lokalizację z dokładnością do trzech metrów oraz informację o stanie baterii. Następnie dyspozytor zadzwoni na twój numer i spyta o szczegóły sytuacji. Aplikacja Ratunek to obecnie najszybszy sposób wezwania pomocy w górach. Przede wszystkim aplikacja eliminuje w zasadzie potrzebę prowadzenia poszukiwań bo ratownicy dostają precyzyjną informację GPS (funkcja lokalizacji w telefonie musi być włączona!). To wymiernie skraca czas akcji i zwiększa szansę na ratunek w razie poważnego wypadku. W przypadku zaś zbłądzenia ze szlaku dyspozytor, znając dokładną lokalizację, może naprowadzić zagubionego z powrotem na szlak i dalej do najbliższego schroniska, bez potrzeby wysyłania ekipy ratunkowej.
Aplikacja ma również dodatkową funkcjonalność w postaci Książeczki Medycznej. Jeśli ją wypełnisz przed wyjściem w góry, ratownicy dostaną informacje o tobie i twoim stanie zdrowia, grupie krwi, alergiach lub chorobach oraz kontakt do osoby, którą chcesz powiadomić.
Ale co jeśli twój telefon się rozładował, rozbił lub po prostu go nie wziąłeś? Lub znajdujesz się w górach, które nie mają takiego systemu ratownictwa jak Tatry czy Bieszczady? Na szczęście istnieje międzynarodowy system wzywania pomocy. To metoda “analogowa”, znacznie mniej skuteczna, ale czasami jedyna. Wystarczy mieć przy sobie czołówkę lub gwizdek. Wielu producentów plecaków trekkingowych i wspinaczkowych montuje gwizdki pasie piersiowym. Wezwanie pomocy w górach to sześć sygnałów świetlnych lub dźwiękowych na minutę. Czyli sygnał co dziesięć sekund. Potem minuta przerwy i kolejne sześć sygnałów. Warto pamiętać by sygnał kierować w kierunku najbliższego szlaku lub schroniska. Jeśli tak nadany sygnał dotrze do schroniska lub ratowników powinni oni odpowiedzieć trzema sygnałami na minutę, czyli co dwadzieścia sekund. Oczywiście taki sygnał ma znacznie większą skuteczność w terenie otwartym, nie zalesionym. Nadany, na przykład ze wspomnianej wcześniej przełęczy Hińczowej, z pewnością zostałby zauważony / usłyszany w schronisku nad Morskim Okiem.
Bywają dni, gdy helikopter nad Tatrami lata kilka razy dziennie. Załoga śmigłowca ma doskonałą widoczność. Jeśli widzisz helikopter i potrzebujesz pomocy, możesz tą informację przekazać przyjmując odpowiednia pozycję. Sylwetka w kształcie litery Y (YES; obie ręce wyciągnięte do góry) oznacza potrzebę pomocy. Sylwetka w kształcie litery N (NO; jedna ręka opuszczona, druga w górze) oznacza, że nie potrzebujesz pomocy. Jeśli to ty wzywałeś pomoc i helikopter przyleciał po ciebie również przyjmij odpowiednia pozycję (oczywiście jeśli jesteś w stanie). Da to ratownikom pewność, że są we właściwym miejscu. Infografiki z pozycjami Y i N znaleźć można w wielu plecakach (np. pod klapą) i kurtkach (po wewnętrznej stronie).
Każdy turysta, wspinacz czy skiturowiec ruszający w góry musi się liczyć z tym, że może być świadkiem wypadku. Co robić by nieść pomoc w górach?
Nasza sprawna reakcja może uratować komuś życie.
Jeśli mamy możliwość dostania się do poszkodowanego należy udzielić mu pierwszej pomocy. Koniecznie okryj go folią NRC by nie tracił ciepła, podaj mu również ciepłe płyny (tylko nie alkohol!) i coś do jedzenia. W przypadku złamań, nie należy ruszać poszkodowanego. By skutecznie opatrzeć rany niezbędna będzie dobrze wyposażona apteczka. I najważniejsza zasada pomocy w górach: nigdy nie pozostawiaj osoby poszkodowanej samej bez opieki, nawet jeśli jej stan wydaje się dobry. W sytuacji zagrożenia życia kontakt z drugą osobą, nawet jeśli tylko głosowy ze względu na teren, może mieć kluczowe znaczenie. Więcej o udzielaniu pierwszej pomocy dowiecie się z poniższego filmu.
Akcje ratunkowe w polskich górach są bezpłatne. Ale takie działanie służb ratunkowych nie jest regułą na całym świecie. Wystarczy przejść na Słowację. HZS działa inaczej niż TOPR. Aby wyprawa w góry nie skończyła się rachunkiem za akcję śmigłowca warto wykupić ubezpieczenie. Najpopularniejsze i cieszące się uznaniem ludzi gór na całym świecie to Alpenverein. Za niecałe 70 euro otrzymujemy pełne ubezpieczenie roczne obejmujące akcje ratunkowe w górach całego świata do wysokości 6000 m n.p.m. Ale jeśli chcemy tylko “wyskoczyć na Słowację” na jeden lub dwa dni i a w górach ogólnie pojawiamy się sporadycznie można wykupić dzienne ubezpieczenie w jednym ze słowackich towarzystw ubezpieczeniowych, np. Union.sk.
Wyżej opisane sposoby wzywania pomocy w górach to oczywiście tylko te najpopularniejsze. Są również inne, choć wymagają specjalistycznego sprzętu jak lampy sygnałowe czy flary. Dobrze też pamiętać, zwłaszcza w miejscach często uczęszczanych, że czasami warto po prostu krzyknąć “ratunku!”.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.