Jesień to idealny czas by szaleć na rowerze po górach, lasach oraz szosach. Kolory zachwycają, upałów nie ma, szlaki puste. Ale jesienna aura może być nieprzewidywalna i zaskakująca. By cieszyć się jesienią na rowerze trzeba się tylko dobrze ubrać. W co?
Za nami pierwsze dni jesieni. Od teraz przez następnych kilka miesięcy powinno robić się już tylko chłodniej, bardziej mokro i wietrznie. Nie brzmi to najlepiej, kiedy po głowie ciągle chodzą Ci rowerowe wypady. Jednak nie znaczy to też, że należy już maszynę przykryć kocem i czekać na wiosnę. Jesień to piękny okres by ruszyć na rower. Na szlakach jest mniej tłoczno, leśne widoki potrafią być piękniejsze niż latem, a jesienne barwy dostarczają emocji i wzruszeń nawet gdy jedziemy wiejską szosą. Ale jesienna aura potrafi być kapryśna. By w pełni korzystać z wrażeń jakie niesie jazda na rowerze jesienią trzeba się do niej dobrze przygotować. To kluczowa sprawa jesienną porą, niezależnie od tego czy jedziemy na szybki wypad w góry, krótką przejażdżkę nizinami czy dłuższą wyprawę rowerową. Jak się ubrać na rower jesienią? Omówmy zatem jesienną rowerową odzież od stóp do głów. A w zasadzie od dłoni po stopy!
[Odpowiednia odzież to nie wszystko. Przyda się też dobrej jakości czołówka sprawdźcie więc test SILVA Cross Trail]
Najczęściej i najwięcej problemów podczas jesiennych, chłodniejszych i wietrznych dni jest z kończynami. Palce zaciśnięte na kierownicy bardzo szybko marzną, zwłaszcza podczas jazdy w dół, gdy dodatkowo smagane są zimnym pędem powietrza. Dłonie to część naszego ciała, która potrafi porządnie zmarznąć. Warto zatem wcześniej pomyśleć o tym jak o nie zadbać, aby później móc cieszyć się z jazdy. Pomocne oczywiście będą rękawiczki, które dodadzą nieco termiki i jednocześnie zabezpieczą przed podmuchami wiatru. Jednakże nie wszystkie rękawiczki będą odpowiednie do jazdy na rowerze. Nie można przesadzić z ich grubością, a konkretniej z ich manualnością. Modele dedykowane na rower będą cieńsze po wewnętrznej stronie dłoni po to aby lepiej czuć chwyt na kierownicy i hamulcach.
Dobrym przykładem jesiennych rękawiczek rowerowych są POC Essential DH Glove. Mają one wyściółkę z pianki EVA, która doskonale amortyzuje w razie ewentualnego upadku oraz chroni przed otarciami. Dodatkowo niski nadgarstek i odpowiednia wentylacja poprawią komfort jazdy a sylikonowe wypustki umieszczone na palcach zapewnią dobre czucie hamulców. Rękawiczki wyposażone zostały także we frotowy panel pozwalający na wytarcie potu z czoła czy nosa. Dodatkową zaletą tego modelu jest kompatybilność z ekranami dotykowymi.
Oczywiście założenie rękawiczek nie uchroni całkowicie naszych palców przed zimnem, zwłaszcza w chłodniejsze lub deszczowe dni. Może się zdarzyć, że będziemy zmuszeni by dłonie rozgrzać. Najłatwiej o to podczas podjazdu na rowerze, gdyż organizm produkuje wtedy tony ciepła. Jednak ciepło to nie zawsze jest dystrybuowane tam, gdzie byśmy sobie tego życzyli. Z pomocą przyjdą inne sztuczki. Można na przykład schować dłonie do kieszeni puchówki (o tym w dalszej części), ruszać i pocierać palcami lub skorzystać z ogrzewaczy chemicznych, które nie są drogie, a potrafią przynieść ukojenie. Tu warto też pamiętać o szczelnym plastikowym woreczku, do którego będzie można schować ogrzewacze, kiedy te spełnią już swoje zadanie. Wsadzone do szczelnego woreczka “wyłączą się” z braku dostępu do tlenu, dzięki czemu będą mogły zostać użyte ponownie.
Nogi znoszą chłód stosunkowo dobrze, ale warto pamiętać o zabezpieczeniu się przed warunkami atmosferycznymi, z którymi przyjdzie się zmierzyć podczas jazdy. Wyborem, który w pierwszej kolejności przychodzi mi na myśl są długie spodnie rowerowe bądź softshellowe. Długie nogawki skutecznie zatrzymują wiatr i pozwalają ochronić ciało przed przemoczeniem. Chronią również podczas upadku. Modele rowerowe z pewnością będą miały lepszy krój dopasowany często do sylwetki zjazdowej. Będą miały także wzmocnienia w newralgicznych miejscach oraz specjalne szycie pozwalające na wygodne noszenie ochraniaczy pod nimi. Jednakże na pojedyncze rowerowe wypady można się też wybrać w spodniach dedykowanych do innych aktywności. Chociażby w spodniach wspinaczkowych, które oferują wygodę i rozciągliwość. Sam niejednokrotnie używałem spodni wspinaczkowych, chociażby modelu Pedroc od Salewy.
Należy jednak pamiętać, że takie spodnie nie będą działały identycznie jak modele rowerowe. Dlatego jeśli dużo jeździmy na rowerze, to prędzej czy później przyjdzie nam w nie zainwestować. Na przykład w model POC Resistance Pro DH Pant. To rozwiązanie znacznie droższe ale spodnie te, wykonane z tkaniny Cordura®, są po prostu niezniszczalne i idealnie dopasowane do rowerowych potrzeb.
Innym rozwiązaniem na jesienną aurę może być połączenie bielizny termoaktywnej i spodni membranowych, zwłaszcza gdy przyjdzie nam podróżować w naprawdę wymagającej pogodzie. Spodnie membranowe doskonale ochronią nogi przed przemoczeniem. Minusem będzie jednak znacznie gorsza oddychalność, co przy kondycyjnych podjazdach będzie sporym problemem.
Ostatnią i może ciut nieoczywistą opcją jest założenie krótkich spodenek i dłuższych skarpet. Kiedy temperatura na zewnątrz nie jest aż tak niska, okazać się może, że takie rozwiązanie dla wielu będzie najwygodniejsze. Dłuższe skarpety dodadzą trochę ochrony na piszczelach. Oczywiście na kolanach (na łokciach także!) powinny się wtedy znaleźć ochraniacze, który też siłą rzeczy lekko dogrzeją ciało. Nad nimi już tylko krótkie spodenki. Podsumowując: zawsze mamy do wyboru kilka opcji jesiennego ubioru. Warto wypróbować każde rozwiązanie (najlepiej na lokalnych trasach blisko domu) i dopasować je do trasy, warunków i swoich preferencji.
Lekkie i wygodne obuwie rowerowe nie ogrzewa zbytnio stóp. Dlatego warto pamiętać o dobrych skarpetkach. Bardzo dobrym wyborem będą skarpety średniej grubości wykonane z wełny merino. Zaletą tej wełny jest oczywiście to, że potrafi ogrzewać stopę nawet wtedy, kiedy jest mokra. A o to nie trudno w jesiennych warunkach, kiedy na trasach jest mokro i błotniście. A jeżeli wybitnie marzną nam stopy, warto nawet pójść w kierunku skarpet dedykowanych do skitouringu czyli wyższych a zarazem grubszych. W chłodniejszych temperaturach dobrze sprawdzi się także model Stormsock od marki Bridgedale. Dostępne w trzech grubościach lekkie skarpetki z membraną potrafią oddać cały pot, a jednocześnie ochronić stopę przed przemoczeniem z zewnątrz.
[Chcesz dowiedzieć się więcej? Podpowiadamy jakie buty na rower wybrać!]
Wracając do butów. Od pewnego czasu prym w tym segmencie obuwia wiedzie firma Five Ten, dotychczas bardziej kojarzona z butami wspinaczkowymi. Five Ten ma w ofercie kilka modeli, które świetnie spiszą się zarówno na trasie, jak i na górskim szlaku. Ja wybrałem Freerider Pro. Mają świetny bieżnik, są bardzo wygodne a solidny gumowy otok dobrze chroni palce.
Podczas najtrudniejszych jesiennych dni, gdy pada deszcz i wieje wiatr, a jechac i tak trzeba, warto się zaopatrzyć w ochraniacze na buty POC Thermal Bootie. Można je założyć na dowolne buty. Wyraźnie zwiększą one ochronę cieplną stóp, zabezpieczą również przed przemoknieciem.
Tors to strategiczne miejsce. Wszystkie najważniejsze organy znajdują się właśnie tu i jeżeli nie zadbamy o odpowiednią termikę tej części ciała to możemy mieć pewność, że wypad na rower nie będzie miał nic wspólnego z przyjemnością. Samą termikę można popsuć w dwie strony: doprowadzić do wyziębienia organizmu albo do jego przegrzania. Efekt będzie ten sam: powrót do domu. Warto więc dobrze przemyśleć w co się ubrać i co zabrać ze sobą. Dobrą zasadą jest ubiór “na cebulkę”, podobnie jak w przypadku innych aktywności outdoorowych. Podstawową warstwą oczywiście może być bielizna termoaktywna, najlepiej z wełny merino lub tkaniny syntetycznej. Ta pierwsza dobrze zabezpieczy ciało przed chłodem. Wybór drugiej opcji pozwoli na skuteczne odprowadzanie wilgoci podczas aktywności. Osobiście skłaniam się raczej w kierunku warstwy syntetycznej – dopasowanej koszulki z długim rękawem. Jednakże im bliżej zimy tym te proporcje się odwracają i częstszym wyborem staje się bielizna merino.
[Odzież termoaktywna na rower — temu zagadnieniu poświęcamy oddzielny artykuł]
Mamy bazę, teraz czas na warstwę drugą, czyli tę która nas ogrzeje. Tu warto postawić na cienkie bluzy typu jersey – w niewielkie jesienne chłody będą wystraczające. Lekko dogrzeją organizm a długi rękaw zabezpieczy przed wychłodzeniem rąk. Kiedy jednak temperatura spadnie do około 5 stopni Celsiusza, warto ubrać cieplejszą bluzę lub cienką kurtkę softshellową. Należy jednak pamiętać o tym aby nie ubierać grubego polaru a postawić raczej na bluzy typu powerstretch. Dobrymi przykładem będzie model Dynafit Radical Polartec. Mimo iż jest dedykowany do skitouringu, świetnie sprawdzi się na rowerze, gdyż doskonale oddycha, co przy intensywnej aktywności jest dużym atutem. Dodatkowo jest dobrze dopasowany do ciała przez co zupełnie nie przeszkadza przy zjeździe. Z kolei kurtka softshellowa ma ten plus, że będzie dobrą barierą przed wiatrem. Część modeli posiada także impregnację DWR, która spowolni proces namakania odzieży. W tym wypadku doskonałym wyborem polecanym przeze mnie będzie model Rab Borealis.
Chociaż nie zawsze będzie potrzebna, warto o niej pomyśleć jako o ostatnim elemencie ubioru, który ochroni nas przed niesprzyjającymi warunkami. Kurtka membranowa, bo o niej mowa, ma niepodważalny atut – zagwarantuje barierę przed przemoczeniem, nie dopuszczając wody i błota do naszego ciała i warstw znajdujących się poniżej membrany. Shell obroni nas także przed podmuchami wiatru dając tym samym ochronę kompletną. Jest jednakże pewien minus – tak jak w przypadku spodni, membrana ma ograniczoną oddychalność, a więc nie trudno się w niej spocić. I tu warto poszukać dla siebie najlepszego rozwiązania. Każdy z nas przecież inaczej funkcjonuje podczas intensywnego wysiłku. Nasze organizmy mają różną termikę, różnie reagują na zimno i różnie się pocą.
Sztuka polega na tym by nie ubrać się za grubo i nie przegrzać organizmu a jednocześnie dobrze zabezpieczyć go przed warunkami atmosferycznymi. W moim przypadku dobrze sprawdza się baza w postaci syntetycznej koszulki, cienki jersey i kurtki z membraną. Na podjazdach, jeżeli warunki pozwalają, kurtkę można schować do plecaka bądź nerki i ubrać ją ponownie dopiero w miejscu, gdzie czeka na nas zjazd. A żeby taką kurtkę schować do nerki, trzeba wybrać odpowiedni model. Tu postawić można na kilka opcji. Z pomocą przychodzą membrany dedykowane biegaczom, czyli małe, ultralekkie ale też słabe mechanicznie. Można też postawić na modele wyposażone w membranę Goretex Paclite, czyli nadal małe i pakowne, ale już z ciut większą wytrzymałością. Super lekkim rozwiązaniem, dedykowanym do aktywnosci rowerowych, jest kurtka Maloja Spih NOS.
Jednak nie ma się co czarować, w przypadku upadku taka kurtka ma spore szanse na rozdarcie. Membrana tego rodzaju to koszt około tysiąca złotych, a więc nic przyjemnego dla kieszeni. Bardziej wytrzymałe będą modele Goretex Pro. Te są odporne i mają krój dopasowany tak, aby zmieścić pod kapturem kask. Jednak im większa wytrzymałość tym gorsza oddychalność. Tak więc każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Ja korzystam z wersji odporniejszej, odpowiednio dopasowując warstwę bazową i drugą. Membrana ma też dodatkowy atut – po błotnistym zjeździe zdecydowanie łatwiej jest z niej zmyć brud, który niewątpliwie się tam pojawi.
Pozostając przy kurtkach – warto pomyśleć o kurtce z puchu syntetycznego. Syntetyk dobrze znosi mokre warunki. W przeciwieństwie do puchu naturalnego grzeje również wtedy kiedy jest mokry i łatwiej go wysuszyć. A po co właściwie taka kurtka? Po to aby nie tracić cennego ciepła podczas chwili odpoczynku lub podczas przerwy na naprawę przebitej dętki. Stojąc w miejscu nie produkujemy aż tyle ciepła, co podczas ruchu. Dlatego, nie mając w zanadrzu warstwy termicznej, możemy się łatwo wychłodzić. Kurtka z syntetyczną ociepliną Primaloft czy ClimaShield sprawdzi się także podczas pakowania roweru do samochodu czy spędzania ostatnich chwil ze znajomymi na końcu trasy. Jednak aby skorzystać z puchówki syntetycznej trzeba mieć ze sobą plecak, gdyż modele te grzeją na tyle mocno, że jakakolwiek większa aktywność przy temperaturze powyżej zera stopni skończy się solidnym spoceniem.
Tu sprawa jest znacznie prostsza. Pierwszym i najważniejszym elementem jest oczywiście kask, który już sam w sobie pomoże w walce z chłodem. Pod niego można dołożyć cieniutką czapkę albo chustę buff, bądź samą opaskę na uszy. Buff’a można także rozważyć w chłodniejsze dni jako osłonę na szyję i usta. Koniecznie zadbać należy także oczy. To uwaga uniwersalna, nie tylko na jesień, zwłaszcza jeśli planujemy jeździć po lasach. Okulary rowerowe ochronią oczy przed wiatrem i owadami. W bardziej wietrzne i deszczowe dni przydatne mogą się okazać gogle rowerowe. Te w porównaniu z okularami znacznie lepiej chronią oczy przed zimnym powietrzem, zasłaniając jednocześnie większy obszar twarzy. Wybierając okulary lub gogle, warto wybrać rozwiązania od sprawdzonych marek oferujących doskonałe właściwości optyczne. Od lat szczególnie zaufanie klientów zdobywają produkty Oakley i POC.
Na koniec warto przemyśleć zabranie ze sobą plecaka bądź większej nerki rowerowej. Dzięki temu będziemy w stanie zabrać ze sobą ubrania na zmianę lub warstwy, których akurat nie mamy na sobie. A to jesienią bywa kluczowe. Ciepły poranek może sie zakończyć deszczowym popołudniem. Plecak to także miejsce na dodatki takie jak wymienione wcześniej ogrzewacze chemiczne, mały termos z ciepłym napojem i czołówkę (niestety jesień to także znacznie szybciej zapadający zmrok – warto o tym pamiętać!). Dodatkiem, o którym warto też pomyśleć jest izolacja bukłaka. Jesienią nawadniać się trzeba tak samo jak w lecie, ale przecież o ile przyjemniej w chłody dzień pić ciepłą wodę lub izotonik.
Tak jak w trekkingu, najlepszym sposobem ubrania się na rower będzie ubiór na tak zwaną “cebulkę”. Warstwy należy dostosować do aktualnych warunków pogodowych i śmiało nimi żonglować. Niestety u każdego z nas ten system będzie wyglądał trochę inaczej. To ze względu na to, że każdy z nas ma inną termikę oraz posiadamy różne rowerowe cele. Jeśli nie mamy jeszcze dużego doświadczenia w jesiennych aktywnościach na rowerze, to na sam początek warto poeksperymentować z warstwami, które opisane zostały w artykule. Dzięki temu szukanie swojego idealnego zestawu może być łatwiejsze, a jazda na rowerze zdecydowanie przyjemniejsza. Zatem zróbmy checklistę rzeczy, dobrze mieć ze sobą podczas jesiennej przejażdżki lub wyprawy rowerowej:
Jesień to okres, w którym na zewnątrz potrafi być naprawdę pięknie. Szkoda byłoby go nie wykorzystać takiego czasu w outdoorze. I pamiętajcie: nie ma złej pogody przecież, jest tylko nieodpowiednie ubranie!
[Jesień jesienią, a wiesz jak ubrać się na rower zimą?]
[Planujecie epicką jazdę? Warto sięgnąć po aplikacje rowerowe, którym poświęcamy osobny tekst]
[Szukasz dobrej kurtki syntetycznej? Sprawdź co poleca Grzegorz Kloza]
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.