Drogi wspinaczkowe wyceniane jako VI, były niegdyś określane mianem ,,skrajnie trudnych". Pojawiły się na Jurze w roku 1944, kiedy to przebyto drogę o nazwie Prawe Łaziki, VI-.
Szóstkowe drogi wspinaczkowe na Jurze prowadziły często takimi formacjami jak rysy i kominy, co wynikało z dwóch czynników. Pierwszy z nich to charakter naszych skał, których płyty nie są zbytnio urzeźbione i nie dają zbyt wielu możliwości do założenia własnej asekuracji. Druga kwestia, to ówczesny sprzęt wspinaczkowy, który nie zachęcał do lotów, a nawet do statycznego obciążania lin konopnych i stalowych haków. Z czasem, przy wycenie niektórych dróg przy stopniu VI postawiona znak +, który informował, że mamy do czynienia z czymś trudniejszym niż VI. Skala trudności była jednak zamknięta, a stare drogi wyceniane na VI+ dziś mogłyby dostać wycenę np. VI 1.
Szóstki na Jurze Północnej nie zawsze bywają ładne. Jak już wspomniałem we wstępie, wiodą często kominami i do dziś nie zostały obite, stanowiąc wyzwanie dla miłośników stylu TRAD. Dlatego w niniejszym zestawieniu, wybierając drogi wspinaczkowe na Jurze zasługujące na miano najciekawszych w tej wycenie, proponuję drogi wyposażone w ringi (dwie z nich wymagają dołożenia kilku punktów z kości) i co ważniejsze, te spośród nich, których estetyka powoduje, że niejednokrotnie chce się do nich powrócić.
[Mamy więcej podobnych treści. Może chcesz sprawdzić najpiękniejsze drogi Jury Południowej?]
Ta droga to swoisty ultra klasyk całej Jury Północnej, poprowadzono ją w 1972 roku. Wiele osób zaczyna dzień wspinaczkowy w Rzędkowicach właśnie od niej, a dla innych jest to pierwsza droga o takim stopniu trudności, którą prowadzą. Wygodny start podprowadza pod system wymyć z dużymi chwytami i stopniami, a nad nimi czeka na nas fragment na pozór gładkiej płyty wyprowadzającej na szczyt skały. Atakując tę drogę, warto mieć ze sobą 10-12 ekspresów i linę dłuższą niż 50 metrów (pamiętajmy o zawiązaniu węzła na jej końcu). Jeżeli istnieje taka możliwość, to w górnej części drogi lepiej wpinać się w ringi na prawo na płycie Magnezjówki, by w razie lotu z górnego miejsca nie wlecieć do nyży po lewej stronie.
Praktycznie wszystkie drogi na Bibliotece są efektowne, dotyczy to oczywiście również Rysek Dawida, które znajdziemy na skale Żagiel. Większe trudności napotkamy tu jedynie na trawersie pomiędzy rzeczonymi ryskami, natomiast górny powietrzny odcinek zrekompensuje trud poniesiony na przebycie dolnej części. Jest to droga z 1975 roku.
Na tę drogę należy zabrać ze sobą linę o długości 60 metrów oraz 18-20 ekspresów, ponieważ czeka nas bite 30 metrów wspinania. Wspinaczka będzie głównie płytowa, chociaż w kluczowym momencie trzeba będzie uruchomić mięśnie, przez co niektórzy nawet twierdzą, że droga powinna być wyceniona na ,,ciut” więcej niż VI+. Natomiast gdy pokonamy crux drogi i dotrzemy w górne partie, czekać nas będzie łatwiejsze wspinanie z oszałamiającym widokiem w okolicy zjazdowca. Zaskakujące jest to, że droga powstała dopiero w 2009 roku.
Kolejna powietrzna droga, na której potrzebna nam będzie lina 60-metrowa. Nie uwierzycie, ale droga posiada aż 15 ringów i stanowisko zjazdowe. Musimy zabrać ze sobą 18-20 ekspresów, co spowoduje, że przed startem poczujemy się znacząco obciążeni. U góry, wraz z ubytkiem ekspresów zacznie nam natomiast przybywać ciężaru liny. Oprócz jednego, nieco trudniejszego miejsca, czeka nas wiele radości z ruchu w pionie. Droga została poprowadzona w 1972 roku.
Droga Jungera w wersji na sam szczyt to prawie najdłuższa droga w tym zestawieniu. Tym razem linę 60-metrową zostawiamy w domu i zabieramy ze sobą dłuższą 70-metrową oraz około 18 ekspresów. Drogę można podzielić na trzy etapy: do pierwszego zjazdowca, do okna i na szczyt. Właściwe trudności są oczywiście na pierwszym wyciągu, a całość powyżej należy raczej traktować w kategorii górskiej przygody.
Jest to najdłuższa z proponowanych przeze mnie dróg i jednocześnie pierwsza wymagająca dołożenia własnej asekuracji. Jastrzębnik jest wysoki, ma 43 metry, a to mniej więcej tyle co dziesięciopiętrowy blok. Życie na gorąco jest drogą dwuwyciągową ze stanowiskiem mniej więcej w połowie ściany. Droga prowadzi systemem rys, w które trzeba będzie dokładać kości. Na pierwszym wyciągu można skorzystać ze stałych przelotów z sąsiedniej drogi Falstart. Drugi wyciąg nie posiada stałych przelotów. Można też poprowadzić tę drogę tylko do pierwszego stanowiska. Życie na gorąco jest drogą wymagającą , dlatego polecam ją osobom mającym już doświadczenie we wspinaniu się na własnej asekuracji i tym, które dość pewnie czują się w trudnościach VI+. Po zrobieniu drogi łatwiej zjechać krótszą ścianą na drugą stronę skały. Jako ciekawostkę dodam, że uczestnicząc w kursie skałkowym, dostałem za zadanie pokonania właśnie tej drogi. Była to przygoda, o której będę pamiętał przez całe życie (na gorąco!).
To kolejna droga, którą poznałem podczas mojego kursu, a zarazem druga, na którą warto zabrać ze sobą kości lub pętle. Prostowanie Jarzębinki proponuje nam 25 metrów ładnej, lekko połogiej płyty z trudnościami zasadzonymi niedaleko ziemi. Górny odcinek, choć dość skąpo obity, jest zatem nagrodą za wysiłek poniesiony na dolnym fragmencie.
Znając praktycznie wszystkie drogi wspinaczkowe na Jurze, możliwe, że jeżeli chciałbym komuś pokazać jedną, ale za to najciekawszą VI w części północnej, to zabrałbym go na Komin Lechfora. Droga oferuje bardzo różnorodne wspinanie na pełnej długości 25 metrów. Zaczniemy lekko wyślizganą i techniczną płytą, potem trzeba będzie przejść dość lotnie obity, tytułowy komin, by w końcu bardzo powietrznie przewinąć się w lewo na kończący drogę filarek. Widok z okolic zjazdowca jest zasłużoną nagrodą za poprowadzenie tej drogi.
Jest to najkrótsza droga na liście, ale w żaden sposób że odstaje urodą od innych tu wymienionych. Na Jurze często istnieje taka zależność: krótsze drogi mają zazwyczaj większe trudności pojedynczych ruchów niż drogi długie, na których trudności układają się w ciąg. Abstrahując od samej drogi, Mirów z jego widokiem spod skał i imponującym zamkiem jest niesamowity. I zdecydowanie wart odwiedzenia.
I na koniec zestawienia, naprawdę interesujące wspinanie po filarze, na którym trzeba rozglądać się za chwytami po jego obu stronach. W mojej opinii, ta droga jest ładniejsza od sąsiedniego, wyślizganego Biodra Dziewicy.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.