10.02.2016

Dlaczego warto wiązać węzeł na końcu liny

W powszechnej opinii wspinanie należy do sportów ekstremalnych i ryzykownych. Takimi jednak przymiotnikami można określić wyłącznie niektóre z rodzajów tego sportu, które uprawiane są przez mały promil wspinaczy. Większość wspinaczy wspina się w sposób pozbawiony dużego ryzyka. Ryzyka, które tworzone jest najczęściej poprzez niebezpieczeństwa obiektywne (spadające kamienie, pogoda, niedostateczna asekuracja).

                       

Niestety, pozostaje ryzyko związane z błędami, które można popełnić w asekuracji. Na szczęście, wyrabiając sobie odpowiednie nawyki i przestrzegając zasad (nie jest ich znowu tak wiele), można zminimalizować to ryzyko praktycznie do zera.

Dawno temu przeczytałem, że Amerykanie, którzy potrafią policzyć wszystko obliczyli, iż wspinacze ulegają wypadkom częściej podczas  podróży na miejsce wspinania, niż w czasie samego wspinania. Nie trzeba chyba tego specjalnie liczyć, aby dojść do takiego wniosku. Jednak daję ten przykład aby pokazać, iż wspinanie nie należy do najbardziej ryzykownych rzeczy, które robimy w swoim życiu. Z kolei Niemcy wyciągnęli wnioski z sześciu wypadków śmiertelnych, które miały miejsce w ostatnim roku na niemieckich ściankach – każdy z nich był wynikiem błędu i można mu było zapobiec.

Sztuczna ścianka czy skały- zasady bezpieczeństwa pozostają te same

Sztuczna ścianka czy skały- zasady bezpieczeństwa pozostają te same (fot. Climbing Technology)

Ścianki wspinaczkowe są miejscami, gdzie praktycznie nie dochodzi do wypadków związanych z infrastrukturą.  Jeśli już dochodzi do takiego zdarzenia, to zwykle jest ono winą samego wspinacza, czy jego partnera. Możemy sobie niefortunnie skręcić kostkę, może nawet złamać rękę – ale takich urazów można się nabawić na treningu siatkówki. Nic więcej nie powinno się nam stać. Sprzęt na ściankach jest sprawny, elementy konstrukcyjne projektowane z kilkukrotnym zapasem wytrzymałości. Tylko nasz błąd może doprowadzić do poważniejszego wypadku. Podobnie jest w skałkach. Tutaj co prawda możemy oberwać kamieniem, czy wylecieć z punktem asekuracyjnym, jednak zachowanie czujności w nieznanym nam terenie najczęściej wystarcza do tego, aby zakończyć wspinanie bezpiecznie.

W tekście Darka Porady wymienione są najczęstsze błędy popełniane podczas wspinania. W tym artykule chciałem zająć się jednym, który jest punktem wyjścia do akcji Kończę Bezpiecznie – zwracającej uwagę na wiązanie węzła na końcu liny. Pomijanie tej czynności jest co roku przyczyną kilku wypadków wśród wspinaczy pokonujących ściany w Polsce i za granicą. Wśród moich znajomych ofiarą tego błędu padły trzy osoby. Urazy były na tyle duże, że żadna z nich nie wróciła już do wspinania. Ja również kilkanaście lat temu miałem takie zdarzenie, jednak skończyło się dla mnie łaskawie – dwa tygodnie nie mogłem spać na plecach. O co chodzi? Asekurujący opuszcza wspinającą się osobę na dół. Jest skupiony na przyrządzie, osobie opuszczanej, czasem zerknie na linę (czy się nie skręca). Jeżeli z jakiegoś powodu lina jest krótsza niż pokonywana wcześniej droga, to lina wylatuje z przyrządu, a osoba opuszczana spada na ziemię…

Zawsze pamiętaj by mieć węzeł na końcu liny

Zawsze pamiętaj o zawiązaniu węzła na końcu liny (fot. Wojtek Barczyński)

Wiążmy węzeł na końcu liny – zawsze!

Nigdy nie lekceważmy tego obowiązku. Nawet kiedy nasza lina ma 80 metrów długości, a droga tylko 10 metrów wysokości– wiążmy na drugim końcu liny węzeł. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy, co zaczniemy robić podczas zjazdu, na jaki pomysł wpadniemy. Niech ten węzeł na końcu liny będzie zawsze! Nie rozpoczynajmy wspinania bez sprawdzenia węzła na obu końcacach. Asekurując – również pamiętajmy o sprawdzeniu partnera – czy dobrze przywiązał się do uprzęży i czy na końcu liny jest węzeł.

Bardzo dobrym pomysłem jest używanie torby na linę. Jest to już powszechny zwyczaj. Oprócz komfortu związanego z przenoszeniem liny spod jednej drogi pod drugą, braku problemów z poplątaniem liny (jeżeli przywiązujemy jej końce do płachty), unikamy również ryzyka związanego z tym, iż podczas opuszczania partnera na dół lina się skończy! Wolny koniec liny zawsze pozostaje bowiem przywiązany do płachty (praktycznie każda posiada 2 pętle). Odwiązujemy go tylko na chwilę, podczas przeciągania liny i natychmiast wiążemy ponownie węzłem, który uniemożliwia samorozwiązanie podczas przenoszenia płachty. Jeżeli takiej płachty nie mamy, to rozwiązaniem jest wiązanie węzła na końcu liny. Nie rozpoczynajmy wspinania bez sprawdzenia tego detalu, który może uratować nam życie.

Na koniec jeszcze mała dygresja. Po wypadku jednego z naszych kolegów, prowadziłem z Waldkiem Podhajnym przez cały sezon dyskusję, kto jest winny wypadkom związanym z brakiem węzła na końcu liny – osoba wspinająca się, czy asekurant. Ponieważ wtedy dużo czasu spędzaliśmy na dojazdach w skały, na dyskusję poświęciliśmy również długie godziny. Waldek uważał, iż winę należy rozłożyć po równo, zarówno na wspinacza, jak i asekuranta. Ja uważałem, że winny jest wyłącznie wspinacz. Nie chcę w tym miejscu zwalniać z dobrego zwyczaju wzajemnej kontroli partnerów, wprost przeciwnie – gorąco do tego namawiam,  jednak ja nigdy nie rozpoczynam wspinania bez sprawdzenia czy węzeł jest zawiązany na końcu liny. Przynajmniej od pechowego zdarzenia… Kto zadba o nasze życie i zdrowie lepiej, niż my sami? Nigdy nie rozpoczynam asekuracji bez sprawdzenia, czy na końcu liny jest węzeł.

Podstawowe zasady to węzeł na początku i węzeł na końcu liny

Kończę Bezpiecznie! (fot. Wojtek Barczyński)

                 

Udostępnij

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.