Podczas wędrówek i wypraw rowerowych dane mi już było dogadzać sobie ciepłymi potrawami wprost z outdoorowej kuchenki, ale z takim sprzętem w wersji kompaktowej spotkałem się po raz pierwszy. Modelem, z którego miałem okazję niedawno korzystać, była Kovea Alpine Pot Wide.
Ciepły posiłek po całodziennej trasie robi różnicę, niezależnie od tego, czy wędrujesz, jeździsz, czy wiosłujesz! Po raz pierwszy przekonałem się o tym przed kilkunastoma laty, gdy na “sakwiarską” wyprawę udało mi się pożyczyć starą kuchenkę turystyczną – poczciwego “benzyniaka”. Choć sprzęt ten był ciężki (wiem to teraz, chociaż wówczas nie miałem jeszcze skali porównania), a “tankowanie” paliwa do buteleczki zwykle wywoływało szydercze uśmiechy u obsługi stacji benzynowej, byłem z niej bardzo zadowolony. Ciepłymi potrawami oraz aromatyczną herbatą kuchenka skutecznie “zagrzewała” nas do boju. Nie wiem, czy bez takiego wsparcia udałoby się przejechać na rowerach okrągłe 1500 km. Później jeszcze kilkakrotnie miałem okazję korzystać z dobrodziejstw podobnych, aczkolwiek już nowszych wynalazków, tym razem napędzanych paliwem gazowym. Nie były to jednak wersje kompaktowe, aż do momentu, gdy w moje ręce trafiła kuchenka Kovea Alpine Pot Wide.
Ciepły posiłek po intensywnym dniu to niemal rytuał. Kuchenka Kovea Alpine Pot Wide sprawiła się znakomicie. (fot. autor)
Moje zaznajamianie się ze sprzętem rozpoczęło się u progu wakacji. Z racji pory roku i ograniczonego czasu, nie byłem w stanie wystawić kuchenki na próbę przy bardziej ekstremalnych warunkach. Obserwacje zebrane w trakcie trzech weekendów, gdy rowerowe wypady z sakwami przeplatałem trekkingiem z górskimi biwakami, pozwoliły mi na wyrobienie sobie o tym urządzeniu pewnej opinii.
Mówi się, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Kuchenka Kovea Alpine Pot Wide uwodzi starannym, wzbudzającym zaufanie, wykonaniem i niską wagą (całość to jedynie 605 g).
Dzięki pokrowcowi, łatwiej zapanować nad wszystkimi elementami zestawu. (fot. 8a.pl)
Siateczkowy pokrowiec z solidnym ściągaczem, o gabarytach małej kosmetyczki, dba o to, by poszczególne elementy zestawu nie rozeszły się we wszystkich zakamarkach plecaka. Atutem sprzętu określanego jako “kompaktowy” powinno być to, że wszystko idealnie do siebie pasuje, więc nie trzeba wymyślać własnych patentów podnoszących poziom kompatybilności. Pierwsze rozpakowanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że tak właśnie jest. Palnik idealnie mieści się w kubku, a wolną przestrzeń między chroniącą go od góry pokrywką, wypełnia plastikowa tulejka, która – chociaż może na to nie wygląda – pełnić ma rolę dodatkowego naczynia. Moje jedyne obawy związane były z tym, czy częste wsuwanie palnika do kubka po dłuższym czasie nie spowoduje zarysowań. No ale to trochę takie martwienie się na zapas.
Pokrowiec, palnik, garnuszek i plastikowe naczynie, czyli najważniejsze elementy zestawu (fot. 8a.pl)
Kovea Alpine Pot Wide pierwszej “próbie ognia” poddana została podczas weekendowego wypadu rowerowego pod namioty. Ale zanim to się stało, miałem okazję odczuć na własnej skórze (a raczej kręgosłupie) zalety niskiej wagi. Awaria sakwy sprawiła, że kuchenka, wraz z innymi akcesoriami biwakowymi, w trybie awaryjnym trafić musiała do plecaka, co dla rowerzysty-długodystansowca nie jest komfortową sytuacją. Na szczęście dodatkowy ciężar nie dał mi zbytnio w kość.
Ale przejdźmy już do konkretów, czyli samego użytkowania. Moje spostrzeżenia dotyczą następujących kwestii.
Regenerację po intensywnym dniu najlepiej rozpocząć na wieczornym biwaku – delektując się czymś gorącym. Ale ten sprytny plan zniweczyć może małe niedopatrzenie, gdy zapomnimy zabrać ze sobą zapałek. Koreański producent woli dmuchać na zimne, dlatego wyposażył swoje kuchenki w praktyczny piezozapalnik. Wystarczy zamontować palnik na kartuszu, wyciągnąć i lekko przekręcić pokrętło oraz wywołać iskrę, naciskając guziczek. I jest! Taka biwakowa “walka o ogień” przebiega bardzo sprawnie.
Pomarańczowy przycisk uruchamia piezozapalnik (fot. 8a.pl)
Po długiej i męczącej trasie, nasze myśli zwykle skupiają się na jednym: by po całej serii drobnych przekąsek w końcu zjeść prawdziwy posiłek. Gdy kiszki marsza grają, cierpliwość wystawiona zostaje na próbę. W takich momentach na pewno docenimy zalety kuchenek kompaktowych, skonstruowanych tak, by w pełni wykorzystać moc palnika. Menażka zespolona z kuchenką sprawia, że urządzenie nie jest tak podatne na działanie podmuchów wiatru. Płomień z jednej strony jest zdecydowanie lepiej chroniony przed zdmuchnięciem (chociaż niewykluczone, że przy prawdziwej wichurze przyda się dodatkowa osłona), a z drugiej natomiast strony bardziej skory do przekazywania ciepła garnuszkowi. Ta ostatnia właściwość jest w dużej mierze zasługą radiatora, czyli specjalnie zaprojektowanych żeberek, umieszczonych na spodzie naczynia (promiennik Heat Exchange System). Efekt? Przy zaworze odkręconym na full, do zagotowania pół litra wody potrzebowałem niewiele ponad 2 minut (oczywiście na czas mają wpływ różne czynniki, więc wynik nie zawsze będzie taki sam).
Radiator , czyli układ żeberek, dzięki któremu garnuszek niezwykle sprawnie pobiera ciepło. (fot. 8a.pl)
Do zestawu została dodana specjalna nakładka na palnik, dzięki której skorzystać możemy z dowolnych naczyń, przeznaczonych do tego typu aktywności. Jak współpraca kuchenki z innymi menażkami wygląda w praktyce? Tego, nie udało mi się ustalić. Garnuszek dołączony do zestawu w pełni zaspokajał moje kulinarne potrzeby, a nie chciałem obciążać swojego ekwipunku, czymś, bez czego spokojnie mogę się obejść.
Krótszy czas przyrządzania potraw, to mniejsze zużycie kartusza, co powinno przekładać się na oszczędności. Jak duże? Tego na razie nie jestem w stanie określić. Kartusz, którego używałem do testów, wciąż ma się dobrze. I – pomimo tego, że kuchenka służyła pomocą także współtowarzyszom wycieczek – nie wygląda jakby miał się szybko wyczerpać.
Bezpieczny uchwyt i ochraniacz z materiału – ten duet broni nas przed przypadkowym oparzeniem (fot. 8a.pl)
Gotowanie na biwaku, to dyscyplina nieco trudniejsza, niż przyrządzanie potraw w warunkach domowych, bo i niełatwo znaleźć powierzchnię, na tyle równą, by mogła w pełni zastąpić kuchenny blat. W takiej scenerii łatwiej jest o niekontrolowane dotknięcie rozgrzanej części menażki. Chociaż nic nie zwalnia nas z czujności, Kovea stosuje patenty, które mają ochronić użytkownika przed oparzeniami: specjalnie zaprojektowane, składane rączki umożliwiają bezpieczne ściągnięcie garnuszka z palnika, a stylowe “ubranko” z mocnego materiału osłania jego aluminiowe ścianki. Mocowane jest ono za pomocą rzepa, więc bardzo łatwo można je zdemontować (z czego korzystają m.in. osoby chcące jeszcze bardziej ograniczyć wagę ekwipunku).
Niska waga to nie wszystko! Równie ważny jest komfort użytkowania. (fot. autor)
– Garnek konkret! Co to za model? – zaczepił mnie jeden z turystów spotkanych w studenckiej bazie namiotowej – użytkownik nieco węższej “kompaktówki”. Wydaje się, że producentowi kuchenki Alpine Pot Wide udało się znaleźć zdrowy kompromis pomiędzy gabarytami (które z racji przenoszenia w plecaku powinny być niewielkie), a wygodnym dostępem do zawartości garnuszka. Jego średnica jest na tyle duża, że operowanie łyżką nie sprawia najmniejszego problemu. Pojemność? Według danych producenta menażka ma objętość 1,1 l, chociaż Kovea zaleca nieprzekraczanie linii wskazujące poziom 0,5 l. W tym przypadku chodzi najpewniej o bezpieczeństwo. Duża moc palnika sprawia, że woda w garnuszku szybko zaczyna bulgotać. Zalanie naczynia ponad miarę, może sprawić, że zawartość menażki jeszcze gwałtowniej będzie chciała opuścić jej wnętrze.
Po sytym posiłku czeka nas trochę mniej przyjemny obowiązek, a mianowicie “neutralizacja” pozostawionych na kubku tłustych plam i osadów. Nie wiem jaka jest skala trudności w przypadku kubków, które w odpowiednim momencie nie doczekały się umycia. Na szczęście udało mi się nie dopuścić do takiej sytuacji. Pozostałości gęstej zupy pozbyłem się za pomocą gąbki z odrobiną płynu do naczyń. Nie było tu konieczne skorzystanie z ciepłej wody, chociaż musiałem się nieco bardziej skupić, przy usuwaniu osadu, który znalazł się w zagłębieniach na spodzie. Z tłuszczem po chińskiej zupce poradziłem sobie bez udziału detergentów. Rozpuścił go wrzątek. Trzeba było tylko… zagotować dodatkowy kubek wody.
Kuchenka Kovea Alpine Pot Wide to sprzęt, który spełni oczekiwania osób, ceniących sobie niezależność. (fot. autor)
Propozycja przygotowana przez koreańskiego producenta sprzętu outdoorowego, przypadła mi do gustu z kilku względów. Mamy tu do czynienia z modelem dobrze przemyślanym. Kuchenka wpisuje się we współczesne trendy, zgodnie z którymi sprzęt turystyczny musi być ultra lekki i łatwy do transportowania. Ale odnoszę też takie wrażenie, że Kovea nie goni ślepo za rekordami. Model, który miałem okazję testować, jest wyrazem rozsądnego kompromisu, w którym chodzi o to, by atuty nie kończyły się w momencie wyciągnięcia kuchenki z plecaka, czy zdjęcia menażki z palnika. Tu wszystko dobrze ze sobą gra!
Taką kuchenkę poleciłbym przede wszystkim turystom, chętnie wybierającym ścieżki poza utartymi szlakami (gdzie, nie można liczyć na schroniskowe menu) oraz rowerzystom, którzy wybierają dłuższe trasy i są otwarci na spanie pod namiotem, chociaż fani innych outdoorowych aktywności też z pewnością będą zeń zadowoleni. Plecak lub sakwy cięższe o 605 g (+ waga kartusza) to chyba niezbyt wygórowana cena, za dużo większe poczucie niezależności.
[To nie jedyny test tego typu sprzętu na łamach 8academy, polecamy również recenzję palnika turystycznego Robens Fire Bug Stove Titanium]
AUTOR: Rafał Czarnecki
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.