Kiedy wspomina się wejścia na Babią Górę, ciężko powiedzieć, czy bardziej się ją kocha, czy bardziej nienawidzi. Zmienne warunki pogodowe i zróżnicowane szlaki wywołują skrajne emocje. Nie ma za to chyba lepszego miejsca na rozpoczęcie przygody z Koroną Gór Polski niż Babia Góra, czyli Diablak.
Wszystkich tych, którzy sądzą, że Babia Góra (wysokość 1725 m n.p.m.) – położona na łagodnych i niewymagających beskidzkich terenach, nie może stanowić prawdziwego górskiego wyzwania, musimy rozczarować. Nic bardziej mylnego. Jest nie tylko najwyższym szczytem Beskidu Żywieckiego, ale też najwyższą poza Tatrami górą w naszym kraju. Swoim wyglądem bardziej niż łagodne górki okolic Żywiecczyzny, przypomina też raczej zbocza Tatr Zachodnich.
Jej szczytowe partie znajdują się w piętrze halnym i pokryte są w dużej części skalnym rumowiskiem. To jedno z niewielu poza Tatrami miejsc, gdzie można zaobserwować wszystkie piętra górskiej roślinności. Przyrodnicza wyjątkowość babiogórskiego masywu jest zresztą ewenementem w skali światowej. W 1977 roku bowiem, Babiogórski Park Narodowy został wpisany na listę światowych rezerwatów biosfery UNESCO.
Babia Góra jest też drugim – po Śnieżce – co do wybitności szczytem w Polsce. W tej kategorii nie pokonuje jej nawet żaden z tatrzańskich dwutysięczników. Jako najwyższe wzniesienie w paśmie Beskidu Żywieckiego, Królowa Beskidów jest oczywiście jednym ze szczytów w Koronie Gór Polski.
Masyw Babiej Góry wyrasta wysoko ponad otaczające go wzniesienia. To sprawia, że jak niemal nigdzie indziej, można tu doświadczyć na własnej skórze tego, jak niezwykle zmienna jest pogoda w górach. W ciągu kilkugodzinnej wycieczki zdarza się przeżyć wszystkie pory roku. Z tego też powodu Babia Góra bywa nazywana Kapryśnicą albo Matką Niepogód i lepiej traktować te określenia zupełnie serio. Niejeden już drżał na szczycie z zimna podczas gdy na dole panowały iście tropikalne temperatury.
Przeczytaj też:
Obecnie korzysta się równolegle z dwóch nazw: Babia Góra i Diablak, choć nie są one zamienne. Pierwsza dotyczy całego masywu, a druga jej najwyższego punktu. Teorii dotyczących pochodzenia nazwy góry i jej wierzchołka jest tyle, ile kamieni leżących wokół szczytu. Większość z nich (teorii, rzecz jasna, nie kamieni) swoją genezę ma, jak to zwykle bywa, w wierzeniach ludowych i lokalnych legendach. Jedni tłumaczą je romantyczną historią o zakochanej w rozbójniku kobiecie, która z żalu po śmierci wybranka zamieniła się w kamień. Inni przywołują legendę mówiącą, że Babia Góra to w rzeczywistości sterta kamieni wyrzuconych przez żonę olbrzyma przed dom.
Wśród rozmaitych historii pojawiają się również i te bardziej mroczne, jak choćby legenda o odbywających się na szczycie góry spotkaniach czarownic. Z kolei nazwa Diablak ma mieć źródło w legendzie o zamku budowanym na szczycie przez zbójnika, który zawarł pakt z piekielnymi mocami. Rumowisko na Diablaku to według tej opowieści pozostałości budowli.
Babia Góra ma również sporo innych przydomków – Kapryśnica, Matka Niepogód. Szczyt Diablaka bywał nazywany też Diablim Zamkiem. Niektórzy widząc Babią Górę z oddali, wiosną, kiedy jest jedyną górą, na której utrzymuje się śnieg, widzą w niej podobieństwo do góry Fuji.
Jak przystało na najwyższy szczyt pasma, na Babią Górę prowadzi kilka szlaków turystycznych. Wejście na Babią Górę można zaplanować niemal z każdego kierunku świata i dobrać jego charakter do swoich umiejętności i stopnia obycia z górami. Nezależnie jednak od tego, który szlak na Diablak wybierzecie, trzeba pamiętać, że różnica wysokości do pokonania będzie znaczna. Trzeba również pamiętać, że nawet na krótką, jednodniową wycieczkę na szczyt, w najlepszą pogodę, trzeba się przygotować. Królowa Niepogód nie bierze jeńców. Prażąc się w słońcu przed schroniskiem na Markowych Szczawinach nie można zakładać, że na szczycie będzie tak samo. Należy raczej przypuszczać, że czeka was diametralna zmiana aury.
Na wierzchołek Babiej Góry dociera pięć tras turystycznych. Tras, nie szlaków, bo tych jest nieco więcej. Od Przełęczy Brona równolegle prowadzą bowiem na szczyt aż trzy szlaki. Diablak jest też szczytem granicznym, zatem jedna z dróg na wierzchołek prowadzi od południa, ze Słowacji.
Szlaki na Babią Górę:
Najpopularniejsze trasy na szczyt są kombinacją tych szlaków. Mało kto wchodzi i schodzi tą samą trasą i najczęściej kolor znaków, za którymi się podąża zmienia się nawet kilkakrotnie w czasie wycieczki. Czerwony szlak przechodzący przez cały masyw to Główny Szlak Beskidzki. Wszyscy, którzy się z nim mierzą, mówią – z przymrużeniem oka – że z Babiej Góry idzie się już głównie w dół. To bowiem najwyższy punkt na tym szlaku i nawet jeśli idzie się w kierunku Wołosatego (dokąd z Diablaka jest ok. 440 km), to suma podejść będzie ostatecznie mniejsza od sumy zejść.
Przeczytaj też:
Odpowiedź na to pytanie nie może być jednoznaczna. To, ile się idzie na szczyt zależy bowiem oczywiście od tego, który szlak się wybierze. Najkrótsza droga na Diablak to około 2,5 godziny. Jeśli jednak zechcecie wejść np. z Zawoi Widły zielonym szlakiem, to droga na szczyt zajmie nawet 4 godziny. Planując wejście na Babią Górę najrozsądniej będzie zarezerwować na to cały dzień.
Najkrótsza droga spod schroniska na Markowych Szczawinach na Diablak jest równocześnie trasą najtrudniejszą. Niespełna kilometr od schroniska skręca ostro w prawo i biegnie stromo pod górę niemal na sam szczyt. Ten fragment żółtego szlaku nazywa się: Perć Akademików. Zapewnia nie tylko wspaniałe widoki, ale również sporą dawkę sportowej adrenaliny. To jedyne poza Tatrami miejsce w polskich górach, gdzie na szlaku pojawiają się sztuczne ułatwienia. Łańcuchy, które spotkacie w dwóch miejscach idąc na Babią Górę Percią Akademików powodują, że w szczycie sezonu wakacyjnego i w weekendy zdarzają się tam zatory. Najlepiej zatem wyjść na szlak wcześnie rano, aby ich uniknąć.
Perć Akademików jest jednokierunkowym fragmentem szlaku. Służy wyłącznie do poruszania się w kierunku na szczyt – do góry. Ten odcinek jest zamykany na zimę i otwierany zwykle na początku czerwca, kiedy pokrywa śnieżna niemal zupełnie zniknie.
Dla kogoś, kto ma za sobą tatrzańskie czy alpejskie doświadczenia, szlak na Babią Górę przez Perć Akademików nie będzie specjalnym wyzwaniem. Czeka was krótka przechadzka dosyć wąską, prowadzącą wzdłuż skały ścieżką, a następnie pokonanie kilku kominów i większych skał. Bez wystawiania na zbytnią ekspozycję, aczkolwiek łańcuchy nie pojawiły się tam bez powodu. Trzeba koniecznie mieć odpowiednie buty, bo nawet jeśli śnieg już stopnieje, może być tam po prostu ślisko.
Czerwony szlak od wschodu, z Przełęczy Krowiarki to jedna z najbardziej popularnych tras prowadzących na wierzchołek Królowej Beskidów. Jest bowiem najłatwiejsza, zajmuje najmniej czasu, a przy tym oferuje fantastyczne widoki.
Na Przełęcz Krowiarki można dojechać komunikacją zbiorową (autobusem bądź busem z Zawoi) albo własnym samochodem. Na przełęczy znajdziecie dwa obszerne parkingi – jeden przy wejściu na szlak, a drugi 200 metrów poniżej, w kierunku Zubrzycy. Choć w szczycie sezonu zobaczycie z pewnością sznur aut zaparkowanych wzdłuż drogi, to szczerze to odradzamy. Na całej jej długości obowiązuje zakaz parkowania i nieprzyjemna niespodzianka w postaci mandatu, który znajdziecie po powrocie do auta za wycieraczką jest niemal gwarantowana. Auto można zostawić niżej, na parkingu pod Mosornym Groniem i na przełęcz dotrzeć niebieskim szlakiem, co zajmie ok. 1,5 godziny.
Czerwony szlak prowadzi z Przełęczy Krowiarki (1012 m n.p.m.) przez Sokolicę (1367 m n.p.m.), Kępę (1521 m n.p.m.) i Gówniak (1617 m n.p.m.). Szlak został niedawno wyremontowany i w połączeniu z brakiem wyraźnie ostrzejszych podejść, w sensie trudności technicznych jest raczej górskim spacerem niż wspinaczką. Na Sokolicy znajdziecie platformę widokową z panoramą całej dalszej części masywu. Z tego miejsca wyraźnie widać jak bardzo strome są północne stoki Babiej Góry. To miejsce, gdzie przez wiele miesięcy utrzymuje się zagrożenie lawinowe, które jest jednym z powodów zamykania Perci Akademików na zimę.
Niedaleko po przejściu przez Sokolicę, szlak wychodzi ponad górną granicę lasu i aż do szczytu wędruje się najpierw pośród kosodrzewiny, a potem po zupełnie odsłoniętej hali. Na tym odcinku trasa jest wyłożoną kamiennymi stopniami ścieżką. Nie ma żadnych technicznych trudności, ale warto pamiętać, że ponad 700 m różnicy wysokości to nie przelewki. Nigdzie nie jest specjalnie stromo, ale długotrwały, jednostajny wysiłek potrafi nieprzygotowanych na to zaskoczyć.
Szczyt Gówniaka jest miejscem, które wielu turystów, zwłaszcza we mgle, bierze za właściwy wierzchołek. Po przeczytaniu tego artykułu będziecie wiedzieć, że do właściwego, Diablaka, jeszcze trochę trzeba stąd iść.
Idąc kamienną ścieżką w szczytowej partii Babiej Góry warto też czasem spojrzeć pod nogi. Nie tylko dla własnego bezpieczeństwa. Wiele osób nie zauważa tego, że pośród nieregularnego kształtu kamieni na ścieżce zdarza się czasem idealnie niemal ociosany granitowy graniastosłup. Jeśli przyjrzycie się mu bliżej, dostrzeżecie, że są na nim wyryte litery – “D” i “S”. Przebiegała tędy w czasie II Wojny Światowej granica między Generalnym Gubernatorstwem (D) a Słowacją (S), a te graniastosłupy były słupkami granicznymi.
Dotarcie na szczyt Babiej Góry tym szlakiem zajmie wam ok. 2,5 godziny i jest najszybszym sposobem na zdobycie Królowej Beskidów.
Ta trasa jest na pewno mniej popularna niż czerwony szlak z Przełęczy Krowiarki. Zajmie wam niewiele więcej czasu – nieco ponad 3 godziny. Zielony szlak prowadził dawniej drogą, która z Zawoi Markowa dociera do schroniska na Markowych Szczawinach. Obecnie w kilku miejscach oddziela się od niej, prowadząc na skróty. Po dotarciu do schroniska można wybrać żółty szlak przez Perć Akademików, bądź pójść za czerwonymi znakami, przez Przełęcz Brona.
Przy wejściu do Babiogórskiego Parku Narodowego w Zawoi Markowa jest parking i w szczycie sezonu znacznie łatwiej znajdziecie tam miejsce niż na Przełęczy Krowiarki. Zaletą tej trasy jest to, że będziecie mijać schronisko dwukrotnie, jest więc okazja na odpoczynek i wspomożenie się odpowiednią dawką kalorii. Może się wydawać, że na tak krótkiej trasie to niepotrzebne. Wybierając jednak tę drogę na szczyt, pokonacie aż 1000 m różnicy wzniesień, czyli niemal tyle ile podczas wejścia z Morskiego Oka na Rysy! Niewiele jest miejsc w polskich górach, gdzie można zdobywać wysokość w takim tempie.
To jeden z najrzadziej wybieranych wariantów podejścia na Babią Górę. Zielony szlak rozpoczyna co prawda w Kiczorach, jednak podejście można zacząć już ze Stańcowej. Dwie trzecie trasy prowadzi przez las i dopiero ostatni fragment to ścieżka pośród kosodrzewiny zakończona wyjściem na skalisty wierzchołek. Ciekawostką tego szlaku są z pewnością mijane po drodze na szczyt Diablaka ruiny byłego schroniska turystycznego Besidenverein na Babiej Górze.
Południowe zbocza masywu Babiej Góry są znacznie łagodniejsze niż północne. Żółty szlak prowadzący słowacką “ćwiartką” jest więc – choć dłuższy – nawet łatwiejszy niż czerwony szlak po polskiej stronie. Pokonanie 8 km ze schroniska Slaná Voda zajmie wam nieco ponad 3,5 godziny. Trasa wygląda niemal tak samo jak zielony szlak po polskiej stronie. Ma jednak jedną zaletę, która powoduje, że wiele osób go wybiera.
Do Babiogórskiego Parku Narodowego nie wolno wchodzić z psem. Żółty szlak po słowackiej stronie leży jednak poza granicami BPN, a to oznacza, że to jedyna możliwość dotarcia na szczyt ze swoim czworonogiem. Takich możliwości nie jest pośród szczytów z Korony Gór Polski wiele, więc dopóki nasi południowi sąsiedzi nie zmienią przepisów, warto z tego skorzystać.
Na samym szczycie dzieje się więcej niż na wielu innych najwyższych wierzchołkach pasm górskich w Polsce. To na przykład świadectwa burzliwej historii tych ziem, przechodzących w przeszłości wielokrotnie z rąk do rąk. Obelisk poświęcony arcyksięciowi Habsburgowi postawili bowiem w XIX w… Węgrzy. Nota bene – Habsburgowie byli przez lata właścicielami tych ziem i o tym, że niezamierzenie przyczynili się do ułatwienia życia turystom wspomnimy za chwilę. Na szczycie stoi również inny obelisk, poświęcony Janowi Pawłowi II, a postawili go… Słowacy.
Na wierzchołku znajdziecie się także mur, który zapewnia osłonę od wiatru. Powstawał przez lata, budowany przez turystów docierających na szczyt. Pogoda na Babiej Górze należy do najbardziej zmiennych i kapryśnych w polskich górach, a sam szczyt słynie z zimnych, porywistych wiatrów. Jeśli wejdziecie na szczyt Diablaka i nie będzie akurat wiało, to możecie zaliczyć się do prawdziwych szczęściarzy.
Wierzchołek Babiej Góry to przede wszystkim fantastyczne widoki. Wiemy, że mówi się tak o każdym znaczącym szczycie, ale w tym wypadku to absolutna prawda. Na żadnym innym szczycie nie spotkacie tylu ludzi o wschodzie lub zachodzie słońca. To naprawdę niemal mistyczne przeżycie, kiedy stoi się w najwyższym punkcie, na wynurzającym się z chmur wzniesieniu i ma się niezmąconą niczym panoramę dookoła. Z jednej strony widać jak na dłoni całe Tatry, a z drugiej wszystkie okoliczne pasma górskie. Przy dobrej pogodzie zdarza się móc dojrzeć nie tylko Kraków (odległy o ok. 60 km), ale na przykład Góry Świętokrzyskie.
Wbrew pozorom, to pytanie wcale nie jest banalne. Mało kto schodzi bowiem z Diablaka tą samą trasą, którą pokonał idąc pod górę. Wybierając najpopularniejszy szlak – czerwone znaki z Przełęczy Krowiarki – warto zaplanować powrót inną drogą. Podążając tym samym szlakiem dalej, za szczytem Babiej Góry, dojdziecie do Przełęczy Brona. Tu szlak skręca w prawo i idąc dość ostro w dół doprowadzi was szybko do schroniska PTTK na Markowych Szczawinach. Bez obaw, nie trzeba wcale wracać na szczyt, żeby wrócić do punktu wyjścia. Wręcz przeciwnie. Stąd czeka was na Przełęcz Krowiarki wygodny, relaksujący spacer. Czemu więc warto wybrać tę trasę, skoro dla miłośników górskich wędrówek nie jest żadnym niemal wyzwaniem? Powodów jest kilka.
Niebieski szlak prowadzący ze schroniska na przełęcz Krowiarki to tzw. Górny Płaj. Ta droga powstała w XIX w. jako jedna z sieci tzw. stokówek zbudowanych na polecenie Habsburgów, którzy byli właścicielami tych ziem. Tych dróg jest więcej, ale tylko Górny Płaj jest dostępny dla turystów. Wznosi się na całej długości o niecałe 200m i jest jednym z najbardziej płaskich szlaków turystycznych w polskich górach. Po drodze napotkacie kilkanaście okresowych źródełek, choć większość z nich zanika późnym latem.
Górny Płaj mija jeszcze jedno niezwykle ciekawe miejsce. Nieco poniżej szlaku, raptem kilometr przed dotarciem do Przełęczy Krowiarki, dostrzeżecie całkiem spore jeziorko. Nazwano je Mokrym Stawkiem, bo jest największym tego typu zbiornikiem w babiogórskim masywie i jedynym, który nigdy nie wysycha. Nad brzeg można zejść po wygodnych schodkach, choć warto pamiętać, że zimą jest na nich ślisko.
Schronisko PTTK na Markowych Szczawinach powstało w 1906 roku. Przez lata konkurowało z funkcjonującym na południowych zboczach schroniskiem Beskidenverein. Stosunki między zarządzającymi oboma obiektami organizacjami były coraz bardziej napięte i w latach 20. zeszłego stulecia eskalowały do tego stopnia, że wybuchła tzw. “wojna na pędzle”. Przedstawiciele Towarzystwa Tatrzańskiego przez kilka lat przemalowywali nawzajem swoje znaki i zdejmowali tablice rozmieszczone przez “wrogów”. Konflikt był na tyle poważny, że podejrzewano się nawzajem o podpalenia – choć pożary drewnianych budowli w górach nie były wówczas niczym niezwykłym. Ostatecznie, w 1936 roku schronisko Besidenverein zostało przejęte przez Towarzystwo Tatrzańskie, w czasie wojny przeszło pod zarząd słowacki, a w 1949 (pod koniec remontu) spłonęło.
Obecny obiekt na Markowych Szczawinach zastąpił w 2010 poprzedni, który był już za mały. To bowiem niezwykle oblegane miejsce. Jest jedynym takim obiektem w masywie Babiej Góry i jeśli chcielibyście zatrzymać się tu na noc w weekend bądź w czasie wakacji, to warto zarezerwować miejsce zawczasu. Poza sezonem, w tygodniu bywa, że jest tu pusto. Kiedy jednak dopisuje pogoda, wydaje się, że mogłoby iść w zawody w ilości obsłużonych turystów ze schroniskiem nad Morskim Okiem.
Dotarcie pod Babią Górę jest wyjątkowo łatwe, niezależnie od tego czy wybieracie się tam własnym autem, czy chcecie skorzystać z transportu publicznego. Przy wejściach do parku narodowego są obszerne parkingi. Jeśli tam zabraknie miejsca, to można zostawić auto na parkingu pod wyciągiem na Mosornym Groniu albo w Zawoi.
Transport publiczny jest nie mniej wygodny. Do parkowych wejść na szlak kursuje lokalna komunikacja autobusowa z Zawoi a do samej Zawoi dostaniecie się z kolei busami z Makowa Podhalańskiego albo Suchej Beskidzkiej. Do obu miejscowości dojeżdża PKP, więc nie będzie problemu z dojechaniem tu koleją z innych rejonów Polski.
Wejście na Diablak zimą to nie przelewki. Do takiego przedsięwzięcia trzeba się dobrze przygotować. Masyw Babiej Góry to jedno z niewielu miejsc w polskich górach poza Tatrami, gdzie co roku występuje zagrożenie lawinowe. Z tego właśnie powodu Perć Akademicka jest zamykana na zimę. Pozostałe szlaki są otwarte, ale nie oznacza to wcale, że jest łatwo. Góra oczywiście nie rośnie zimą. Wyzwaniem są przed wszystkim warunki atmosferyczne. Jeden z najsłynniejszych, nieco tajemniczych, wypadków w polskich górach miał miejsce właśnie zimą na Babiej Górze. W 1935 roku czwórka narciarzy zamarzła kilkaset metrów od schroniska Beskidenverein, nie widząc go w śnieżycy.
Dziś szlak w partiach szczytowych jest oznaczony tyczkami, ale i to może okazać się niewystarczające przy ograniczonej widoczności. Zimowa wyprawa na Babią Górę jest oczywiście nieporównanie łatwiejsza niż sto lat temu chociażby dzięki sprzętowi, którym obecnie dysponujemy. Góry zimą wymagają pokory i przygotowania. Choć szlak prowadzący na szczyt jest relatywnie łatwy, a współczesne technologie umożliwiają sprawne poruszanie się w górach, do każdego zimowego wyjścia w góry trzeba się starannie przygotować.
Masyw Babiej Góry to idealny cel wycieczek skiturowych. Pokonanie go wzdłuż, od Małej Babiej do Sokolicy to fantastyczna wycieczka. Śnieg na szlakach utrzymuje się tam znacznie dłużej niż gdziekolwiek indziej w Beskidach, więc nawet jeśli zima nie dopisze, skiturowy trawers Babiej nie jest wykluczony. BPN wyszedł na przeciw oczekiwaniom amatorów górskich wędrówek na nartach i w 2023 roku po raz pierwszy po kilku latach przerwy udostępnił część szlaków skiturowcom.
Napisaliśmy już o tym, że na najwyższą poza Tatrami górę w Polsce wiodą dość łatwe szlaki. Nie ma zatem żadnych przeciwskazań, żeby nie wybrać się na Diablak z dziećmi. Co więcej – taka wycieczka pozwoli pokazać im jak wiele przyjemności mogą dać wędrówki górskie. Oczywiście trudność wybranego szlaku trzeba dostosować do wieku i doświadczenia górskiego młodych turystów. Perć Akademików nie jest dobrym pomysłem na pierwszą górską wycieczkę, ale czerwony szlak z Krowiarek, pokonujący cały niemal masyw jest odpowiedni nawet dla dzieci, które będą w prawdziwych górach po raz pierwszy.
Trzeba jednak pamiętać, że po drodze nie ma schronisk ani nawet szałasów czy wiat. Miano Królowej Niepogód jest zupełnie zasłużone i ważne jest, żeby na niekorzystną aurę być przygotowanym. Z tego samego powodu, w plecaku musi znaleźć się prowiant i napoje na całą wycieczkę. W teorii, dojście przez Diablak do schroniska na Markowych Szczawinach powinno zająć niecałe cztery godziny. Wystarczy jednak, że zacznie wiać albo padać i tempo spadnie. Trudno też oczekiwać, że na szczycie nie spędzicie kilkudziesięciu minut odpoczywając, podziwiając widoki i robiąc – nieodzowne oczywiście – zdjęcia. Z czterech godzin zrobi się niepostrzeżenie pięć albo sześć. Lepiej więc mieć ze sobą coś do zjedzenia. Wiadomo, że głodne dzieci bardziej marudzą, a to ostatnie z czym rodzice chcą się na szlaku zmagać.
Przeczytaj też:
Wyjątkowe walory przyrodnicze masywu Babiej Góry spowodowały, że dość wcześnie zaczęto myśleć o systemowej ochronie tego miejsca. Pierwszy obszar chroniony powstał w 1928 roku, czyli zanim powołano do życia pierwszy park narodowy w Polsce. W 1933 roku ścisłym rezerwatem objęto partie podszczytowe masywu. Podczas II Wojny Światowej lasy wokół Diablaka były intensywnie eksploatowane przez Niemców i dopiero po jej zakończeniu wznowiono działania zmierzające do ochrony przyrody. W 1954 powołano do życia Babiogórski Park Narodowy, jako czwarty taki obszar w Polsce.
Obejmuje 34 km2, a otulina parku ma kolejne 50 km2. O wyjątkowości babiogórskiej przyrody może świadczyć choćby roślina, która stała się symbolem parku. Okrzyn jeleni jest endemitem, występującym w zasadzie tylko tutaj. Poza BPN, potwierdzono tylko jedno stanowisko, gdzie występuje – w Beskidzie Śląskim.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.