Kuchenka jest jednym z niezbędnych elementów na szlaku. Umożliwia przyrządzenie posiłku, zapewni gorący napój, zimą stopi śnieg, da ciepło w namiocie. Jaką wybrać? Która będzie najlepsza? Odpowiedzi szukajcie w niniejszym artykule.
Waga, rozmiar, paliwo, wydajność, cena – duży wybór sprawia, że na półkach sklepów znajdziemy kuchenki turystyczne dopasowane do różnych warunków i zastosowań. Od minimalistycznych modeli na gaz, przez bardziej tradycyjne – zasilane paliwami płynnymi – po te, wykorzystujące lekkie materiały i nowoczesne rozwiązania. Jaka kuchenka turystyczna będzie najlepsza? Na powyższe pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Najważniejszą kwestią jest to, w jakich okolicznościach kuchenka turystyczna będzie używana. Rozstrzygnięcie tego dylematu zawęzi obszar poszukiwań, gdyż będzie można odrzucić te rozwiązania, które nie pasują do naszej aktywności. Każdy rodzaj kuchenek ma swoje zalety: te zasilane paliwem płynnym dobrze spisują się na mrozie, gazowe są czyste i wygodne w obsłudze, spirytusowe dają klarowny, gorący płomień i są tanie. Kuchenki na paliwo stałe są z kolei bardzo lekkie.
Musimy też pamiętać o pewnych ograniczeniach, związanych z dostępnością paliwa czy warunkami w jakich one działają. Nie oczekujmy, że będziemy mieć możliwość kupienia kartuszy z gazem pośrodku górskiej głuszy czy tego, że na małej kuchence spirytusowej ugotujemy posiłek dla czterech osób.
Kupując kuchenkę turystyczną na własny użytek, zawsze zadaję sobie następujące pytania:
Dopiero odpowiedzi na powyższe pytania warunkują wybór właściwego urządzenia. Jeśli planujemy różne typy górskiej aktywności np. zimowy alpinizm i wędrówki długodystansowe, to możemy być pewni, że jedna uniwersalna kuchenka nie wystarczy i potrzebujemy kilku różnych urządzeń.
Obecnie na szlakach zdecydowanie królują kuchenki turystyczne na gaz propan-butan, zasilane z lekkich, jednorazowych pojemników zwanych kartuszami (rzadziej: nabojami). Mają one bardzo wiele zalet: są szybkie i wygodne, nie wymagają też żadnej wiedzy technicznej, wstępnego rozpalania, czyszczenia… itp. Obsługa jest intuicyjna (regulacji ognia dokonać można jednym ruchem ręki), a konserwacja praktycznie niewymagana. Dają czysty i gorący płomień. Działają bezproblemowo na dużych wysokościach, choć ich wydajność spada w ujemnych temperaturach.
Wśród kuchenek gazowych znajdziemy najlżejsze, minimalistyczne modele, mieszczące się w dłoni, takie jak Robens Fire Midge Stove Titanium.
W krajach, gdzie turystyka jest choć trochę rozwinięta, paliwo do nich będzie dostępne bez większego problemu. I nie mam tu na myśli tylko Europy czy Ameryki Północnej, ale także bardziej odległe destynacje, takie jak Nepal, Iran, Azja Centralna, góry Ameryki Południowej. Zakupiony kartusz wystarczy dokręcić do kuchenki i… gotowe. Nic więc dziwnego, że 95% użytkowników wybierze taki właśnie system.
Czy turystyczne kuchenki na gaz sprawdzą się wszędzie? Niestety, nie! Pojemników z gazem nie można przewieźć drogą lotniczą. Jeśli właśnie taki transport mamy w planach, musimy liczyć się z koniecznością zakupu kartusza już na miejscu.
Wspomniany zakaz może wygenerować kolejny problem. Mimo popularności kuchenek zasilanych gazem, może się zdarzyć, że butle kompatybilne z naszym urządzeniem nie będą dostępne tam, dokąd się wybieramy (warto zawczasu to sprawdzić). Musimy też się liczyć z ograniczoną dostępnością kartuszy, gdy wędrujemy przez tereny położone z dala od “cywilizacji”.
Jeśli jedziemy w miejsce, gdzie przez wiele tygodni lub miesięcy nie znajdziemy gazu w jednorazowych pojemnikach, lepiej wziąć kuchenkę benzynową. Podobnie, jeśli spodziewamy się dużych mrozów. To ostatnie ograniczenie można na szczęście ominąć, zaopatrując się w specjalne mieszanki gazu, przygotowane na bardzo niskie temperatury (np. Coleman Extreme Gas w butli o pojemności 100 ml lub 300 ml, który – zgodnie z zapewnieniami producenta – powinien sprawdzić się w temperaturach do -27°C).
Innym rozwiązaniem jest zakup kuchenki turystycznej umożliwiającej podłączenie butli za pomocą wężyka. Pozwala to na ogrzewanie kartusza gazowego w dłoniach, a niekiedy także na odwrócenie go do góry dnem. Taki sposób sprawdza się w sytuacjach, gdy mimo naszych wysiłków gaz zbyt wolno opuszcza pojemnik i płomień kuchenki jest słaby. Można też położyć kartusz na pokrywce maszynki.
Co ciekawe: pomimo opisanej tu niedogodności – spadku wydajności systemu w bardzo niskich temperaturach – gazowe kuchenki turystyczne goszczą również w plecakach zimowych zdobywców gór wysokich. Prostota i czystość użytkowania, a także niska waga wielu modeli sprawiają, że niektórzy wolą zawalczyć o ogrzanie kartusza (np. wkładając go na noc do śpiwora, po to, by o świcie nadawał się do użycia), aniżeli próbować innych rodzajów kuchenek.
Na świecie zasadniczo dostępne są trzy rodzaje kartuszy gazowych:
Wybierając kuchenkę, najczęściej musimy zdecydować się na konkretny system mocowania, gdyż poszczególne modele zwykle pasują tylko do jednego z nich. Jedynie nieliczne urządzenia możemy zamocować do kartuszy wyposażonych w dwa konkurencyjne systemy.
W tej kategorii znajdziemy dużą grupę urządzeń zasilanych najczęściej benzyną, niekiedy także naftą i ropą. Takie kuchenki przez wielu turystów uznawane są za ciężkie i niewygodne. Niesłusznie! Współczesne modele nie są już tak dużym obciążeniem dla plecaka. Uchodzą za solidne, pracują dobrze na dużych wysokościach oraz w niskich temperaturach. Chętnie decydują się na nie osoby wybierające się na zimowe wyprawy lub w góry wysokie.
Paliwo płynne jest też powszechnie dostępne na całym świecie, chociaż jego jakość nie zawsze bywa wysoka. Palnik zasilany benzyną z przydrożnej stacji w górach tadżyckiego Pamiru będzie wymagał czyszczenia częściej niż w Europie. Benzyna jest jednak tańsza niż pojemniki z gazem. Dyskomfort dźwigania dodatkowego sprzętu mogą choć trochę zrekompensować zaoszczędzone w ten sposób pieniądze (co szczególnie dotyczy długich wypraw). Paliwa płynne, przez ich budowę chemiczną, cechuje najlepszy stosunek otrzymywanego ciepła do wagi.
Zazwyczaj kuchenka na paliwo płynne składa się z zasadniczego palnika oraz butli z pompką i wężyka, łączącego te dwie części. Za pomocą pompki wytwarzamy ciśnienie, wypychające płynne paliwo z butelki i kierujące je do dolnej części palnika. Tu, pod wpływem ciepła, paliwo paruje, a jego opary spalają się, generując ciepło. Dobre modele posiadają system wstępnego ogrzewania paliwa – przewód, który je dostarcza, przechodzi przez płomień podgrzewający benzynę lub naftę. To ułatwia ich odparowanie i spalanie.
Kuchenki zasilane paliwem płynnym wymagają wstępnego podgrzania. Niektórym przeszkadzać będzie zapach paliwa. Operowanie benzyną lub naftą wymaga też więcej uwagi, choć po kilku próbach gotowanie na nich staje się bardzo proste. Dobrze ilustruje to film przygotowany przez szwedzką firmę Primus.
Kuchenek gazowych nie można zasilać benzyną. A odwrotnie? Producenci odpowiedzieli na to pytanie, konstruując wersje wielopaliwowe. Przykładami są modele: Primus Omnifuel II lub MSR Whisperlite Universal.
W tej grupie znajdziemy prawdziwe “kombajny”, zasilane niemal każdym paliwem: gazem, benzyną, naftą, ropą, paliwem lotniczym. Zmiana paliwa wymaga wkręcenia dyszy o właściwej średnicy, a gdy rezygnujemy z paliwa płynnego, w miejsce butelki można nakręcić kartusz z gazem. Taki model wybierze osoba, która chce być przygotowana na każdą ewentualność.
Ale czy zawsze musimy celować w modele tak wszechstronne? W większości przypadków, by móc ugotować posiłek w każdym miejscu na świecie, wystarczy nam kuchenka dwufunkcyjna: zasilana gazem i benzyną (np. Kovea Booster Dual Max).
Kto powinien wybrać kuchenkę benzynową lub wielopaliwową? Na pewno osoby wędrujące i wspinające się w odległych rejonach świata lub w temperaturach znacznie poniżej zera.
W dobie zaawansowanej techniki taki sprzęt wydaje się przeżytkiem z czasów, gdy nasi rodzice jeździli na kempingi z „prymusami” na denaturat. Choć w Polsce kuchenki turystyczne na alkohol nie cieszą się zbytnią popularnością, obecnie przeżywają renesans za Oceanem, gdzie są wybierane przez wędrujących “na lekko”.
Współczesne konstrukcje, wykonane z aluminium lub mosiądzu, są zazwyczaj bardzo małe i niemal nie zajmują miejsca w plecaku. Charakteryzują się niską wagą, a ich wielkimi zaletami są też: bezawaryjność, prosta obsługa, dostępność paliwa oraz niski koszt eksploatacji. Butelkę skażonego alkoholu przemysłowego (czyli denaturatu) znajdziemy w każdym sklepie przemysłowym i nie tylko tam.
Czy mają jakieś ograniczenia? Raczej nie zabrałbym kuchenki na alkohol zimą lub na długa i trudną wyprawę, kiedy konieczne jest szybkie zagotowanie wody lub wytapianie jej ze śniegu. To patent dla maniaków lekkości, którzy wędrują w cieplejszych miesiącach. Takie urządzenia nie oferują też regulacji płomienia, przydatnej gdy trzeba podgrzewać coś przez dłuższy czas, ale na małym ogniu.
BARDZO WAŻNE: w kuchence spirytusowej nie wolno używać benzyny ani nafty!
Przykładami kuchenek spirytusowych są: Esbit Alcohol Cookset oraz Esbit Cookset Non Stick (model z dołączoną podstawką, umożliwiającą korzystanie z paliwa stałego).
Bardzo lekkie, minimalistyczne, małe po spakowaniu, działające na kostki heksymetylotetraminy. Warto je wybrać, gdy ma się dostęp do tego paliwa oraz gdy wędruje się latem i “na lekko”. Raczej nie zdecydowałbym się na zabranie takiej kuchenki zimą i w sytuacji, gdy potrzebny jest duży, gorący płomień. Wydajność paliwa stałego jest niewielka, choć na zagotowanie garnuszka wody wystarczy. Taki patent jest niezły na krótkie wycieczki z minimalnym bagażem, bo kuchenka na paliwo stałe często waży mniej niż 100 gramów (np. waga kuchenki Stainless-Steel Solid Fuel Stove firmy Esbit to zaledwie 75 g!)
W turystyce górskiej takie urządzenie należy traktować “awaryjnie” – ot gadżet, który można mieć, ale podstawowym wyposażeniem nie będzie. Kuchenki na paliwo stałe nieco większą popularnością cieszą się w środowisku survivalowców, gdzie kojarzone są z podstawowym wyposażeniem armii. Przez dziesięciolecia niewielka kuchenka polowa marki Esbit, zasilana paliwem stałym w tabletkach, stanowiła podstawowy element żołnierskiego ekwipunku.
Na rynku znajdziemy także kuchenki zasilane drewnem (patykami) – takie, jak Robens Lumberjack Wood Stove. Jeśli mamy dostęp do drewna, które jest suche, a do tego posiadamy je w dostatecznej ilości, paliwo będzie darmowe. Takie urządzenie ma zazwyczaj postać ażurowego rusztowania, z otworami doprowadzającymi powietrze i miejscem przeznaczonym na postawienie naczynia. Jeśli nie przeszkadza nam sadza, jaka zgromadzi się na dnie menażki, może być to sposób na wieczorny posiłek.
Wspomniany patent traktować należy jednak bardziej jako ciekawostkę, niż samodzielne rozwiązanie. Nigdy nie zabrałbym takiego wynalazku jako jedynego źródło ciepła. Kuchenki turystyczne na drewno w razie deszczu są raczej bezużyteczne, co wymaga noszenia drugiego egzemplarza: na gaz, alkohol lub paliwo.
Choć zaliczają się do kuchenek gazowych, stanowią osobną grupę. Nie jest to, bowiem, wyłącznie kuchenka, lecz raczej cały system, na który składają się: palnik, naczynie z radiatorem i osłona przeciwwietrzna.
Jak to działa? Palnik osłonięty został przed wiatrem, co zdecydowanie podnosi wydajność i sprawia, że system jest zwarty i po prostu wygodny. Samo naczynie wyposażone jest w radiator, czyli wymiennik ciepła, zwiększający powierzchnię kontaktu z płomieniem. Dzięki połączeniu kuchenki i garnuszka w całość, wiele takich modeli można podwiesić np. pod dachem namiotu. To kategoria kuchenek turystycznych, której popularność rośnie najszybciej, nie tylko w USA, ale i w Europie.
Najbardziej znanym producentem zintegrowanych zestawów od lat jest amerykańska firma Jetboil, ale podobne kuchenki oferuje też kilka innych, znanych marek, m.in.: MSR, Primus czy Kovea.
Nawet lekki wiatr, zdmuchując ciepło, jakie daje płomień, znacząco wydłuży czas gotowania. Najlepszą receptą jest wtedy użycie osłony z cienkiego materiału (najczęściej lekkiego aluminium), którą otacza się palnik. Taki dodatek nie tylko chroni płomień przed podmuchami, ale także kieruje ciepłe powietrze pod menażkę, zwiększając dodatkowo wydajność systemu do gotowania. Ten mały drobiazg pozwala na realne oszczędności paliwa, dlatego zawsze noszę go przy sobie.
Istnieje kilka rodzajów takich osłonek:
Osłona potrafi bardzo znacząco podnieść wydajność kuchenki, należy ją jednak stosować z rozwagą. Zbyt bliskie i szczelne owinięcie kuchenki może spowodować stopienie plastikowych elementów – czy to będących częścią samego urządzenia, czy też znajdujących się na naczyniu (np. plastikowych uchwytów).
Precyzyjne oszacowanie niezbędnej ilości paliwa to kwestia podróżniczej praktyki. Na podstawie własnych doświadczeń przyjmuję, że duży kartusz, mieszczący ok. 450 g gazu, latem powinien wystarczyć mi na 20-25 dni, zimą na 10 dni. Gdy używam kuchenki benzynowej, jest to około 50 gramów paliwa dziennie. Wszystkie te wartości dotyczą jednej osoby. Dwójkowy zespół potrzebować będzie półtora raza więcej paliwa niż samotnik. Zawsze lepiej mieć jakiś naddatek, w stosunku do tego, co spodziewamy się zużyć.
Kartusze z gazem nie wymagają specjalnej troski, choć oczywiście należy chronić je przed wysoką temperaturą. Paliwo płynne należy transportować tylko w zakręcanych butelkach. Musi być dobrze zabezpieczone przed wyciekiem.
I uwaga na koniec: zanim zabierzemy w podróż nowa kuchenkę, wypróbujmy ją w pobliżu domu. Sprawdźmy jak współpracuje z naszymi naczyniami, skontrolujmy szczelność połączeń i to czy pasuje do kartuszy lub butelek na paliwo, jakich używamy. W ten sposób unikniemy przykrych niespodzianek na początku naszej kolejnej górskiej przygody.
Szukasz niezawodnej kuchenki turystycznej? Sprawdź nasz poradnik wideo i wybierz odpowiedni model
[Lubisz napić się kawy w outdoorze? Poznaj AeroPress!]
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.