Wyobraźcie sobie: niezliczona ilość dróg wspinaczkowych z fantastycznymi przechwytami, wiele lokalnych atrakcji, a wszystko wzbogacone niepowtarzalnym smakiem niemieckiego piwa. Czy można chcieć więcej? Można, ale czy trzeba, skoro tuż za naszą granicą jest Frankenjura.
Skały okazują się białe, lasy soczysto-zielone i nawet krasnale poustawiane w ogrodach okolicznych domów krzyczą soczystą czerwienią. Frankenjura potrafi być bardzo zmienna, mocno kontrastowa i kapryśna, ale nie przeszkadza to temu, że dla wielu amatorów wspinania jest najlepszym rejonem wspinaczkowym na świecie. Franken, bo tak nazywają ten rejon wspinacze, można albo kochać albo nienawidzić.
Mamy to szczęście, że z zachodniej granicy Polski na Frankenjurę jest stosunkowo blisko. Ze Zgorzelca dystans mierzony w linii prostej wynosi około 300 km. Jeżeli dodać do tego darmowe (jeszcze) niemieckie autostrady z brakiem limitu prędkości, to okazuje się, że Frankenjura może stanowić całkiem poważną konkurencję dla naszej Jury czy Sokolików. A dodatkowych atutów wspinaczkowych ma bardzo wiele. Większość dróg ma charakter zbliżony do linii jurajskich, z tą różnicą, że jest albo bardziej ciągowo, albo bardziej siłowo. Bez wątpienia natomiast jest ładniej. Przechwyty są estetyczne, chwyty się zaginają, pompuję kaczkę a nie palce u nóg i gdzieniegdzie można swobodnie wspinać się nawet w pełnym deszczu. Czasami deszcz stanowi podstawowe utrudnienie podczas wspinaczki u naszych zachodnich sąsiadów, jednak latem pogoda jest bardziej stabilna, niż na naszej Jurze. Ogólnie Franken oferuje praktycznie każdy rodzaj wspinania – przewieszenia, płyty, drogi z miejscami czy drogi ciągowe.
Jeśli chcesz się wspinać na Frankenjurze musisz mieć mocną psychikę. Wspinacze przyzwyczajeni do ściankowego obicia dróg mogą się przestraszyć dość lotnych dróg i wysokiego ulokowania pierwszych wpinek. To właśnie na Franken wynaleziono kijek do montowania pierwszej, bezpiecznej wpinki i w zasadzie warto go mieć tam ze sobą. Nie jest to wszak normą. Obicie „dla odważnych” dotyczy raczej starszych klasyków. Drogi nowsze obite są zdecydowanie bezpiecznie. Znajdziemy tam także drogi łatwiejsze. Jest sporo dróg wycenionych na mniej niż VI, które są przeznaczone dla początkujących oraz dzieci.
Romuald Kotowicz, Ebbelwoi Express 7, Grüne Hölle (fot. Michał Grzyb)
Kasia Ceralewska, Dampfhammer 8, Weissenstein (fot. Michał Grzyb)
Filip Chrapowicki, Akku 7+, Weissenstein (fot. Michał Grzyb)
Kasia Ceralewska, Dampfhammer 8, Weissenstein (fot. Michał Grzyb)
Wspinanie na Frankenjurze, Rolandfels (fot. autor)
Weissenstein oraz dorga Brother in Arms 8 na Rote Wand (fot. autor)
Wounded Knee 8+, Marientaler Wande (fot. autor)
Wczytuję galerię
Jeżeli spojrzymy na mapę, to zauważymy, że Frankenjura jest dość rozległa. Trójkąt pomiędzy miastami Norymberga, Bamberg i Bayeruth zajmuje obszar większy niż cała Aglomeracja Śląska. Zatem przed wyborem miejsc wspinaczkowych i noclegowych warto zapoznać się z przewodnikiem, by nie błądzić potem po wsiach i wioseczkach poprzecinanych gąszczem lokalnych dróg i traktów, gdzie czasem mało kto mówi po angielsku, więc trudno spytać o drogę.
Co do Frankenjury istnieje bowiem żelazna zasada mówiąca o tym, że wybierając się pod nową dla nas skałę, zawsze należy mieć ze sobą GPS z zapisanymi koordynatami (podawanymi w aktualnych topo) lub osobę, która tam już była i co ważniejsze pamięta jak w dane miejsce trafić. Istnieje zaledwie kilka skał położonych blisko parkingu. Większość wymaga wejścia w gęsty las, a wcześniej namierzenia dyskretnej, zazwyczaj zarośniętej, ścieżki. Przewodnikowe wskazówki w stylu “za drewnianym płotkiem w prawo” często okazują się bardzo prawdziwe, ale mimo wszystko niepomocne. Przyjdzie nam wiele razy stać w miejscu i zastanawiać się o który to niby płotek chodziło… Częstą praktyką doświadczonych bywalców Frankenjury jest lokalizacja nowej skały w “resta”, tak by w dniu wspinaczkowym nie tracić cennego czasu na zwiedzanie krzaczków i ścieżek.
Należy zwrócić uwagę na to, iż niektóre skały są zamknięte dla wspinaczy wiosną z powodu ptaków (czasami do końca maja, czasami końca czerwca, a zdarza się że i do połowy lipca). Odpowiednie informacje znajdziemy w przewodniku, jednak aktualna lista skał (sytuacja co roku się zmienia) aktualizowana jest w serwisie frankenjura.com. Zakazy dotyczące konkretnych skał są restrykcyjnie przestrzegane.
To skała, od której można zacząć przygodę z wspinaniem na Frankenjurze. Położona jest tuż przy drodze z Hofen do Neuhaus, po lewej stronie jadąc od Hofen. Nie sposób ją minąć. Po zaparkowaniu auta na utwardzonym parkingu z toi-toiem, pod skałę przechodzimy w pół minuty. Weissenstein jest rajem dla osób zaczynających się wspinać, a także dla tych, których możliwości RP lub OS wynoszą do 9 (na Frankenujrze stosowana jest skala UIAA w wersji cyfr arabskich, 9 mniej więcej odpowiada naszemu VI,4+). Na skale praktycznie nie ma brzydkich dróg, wśród ich autorów znajdziemy m.in. Wolfganga Gullicha, Kurta Alberta, Johna Bachara. Charakter dróg odpowiada klasycznemu zestawowi z tamtejszego rejonu, czyli wygodne dwójki i trójki, pion przechodzący w lekkie i mocne przewieszenie, a wszystko na wysokości do 18m. Skała ma wystawę południową i nie jest odporna na deszcz.
To dość długi, południowy mur, równie słabo ochroniony przed wodą jak Wessenstein. Położony jest przy drodze B470, pomiędzy umownym centrum wspinaczkowym Franken czyli Pottenstein a Tuchersfeld. Pod skałą znajdziemy camping i basen. Jest tam około 50 dróg w całym zakresie trudności, z przewagą trudnych i bardzo trudnych. Do niezapomnianych wycieczek należy oczywiście “Herkules” 9/9+.
Znajduje się mniej więcej naprzeciwko campingu pod Barrenschluchtwande. Proponuje drogi od ok. 7 do (nawet) 10. Najładniejsze z nich znajdziemy w przedziale od 7 do 9 – niektóre to prawdziwe perełki.
Tę skałę znajdziemy na północ od autostrady A70 prowadzącej do Bamberg od wschodu. Rote Wand znajduje się po prawej stronie, jadąc lokalną drogą z Grossziegenfeld do Weihersmuhle. To majsterszyk Frankenjury. Pełen zakres dróg, tym razem z przewagą łatwych i średnio trudnych, przebiegających w pionie lub lekkim przewieszeniu. Znajdziemy tam ciąg i estetyczne wspinanie.
Znajduje się na przeciwległym zboczu doliny. Ta niewielka skała to dla odmiany ,,pakernia w terenie”. Pełne przewieszenie, ogromne chwyty i przechwyty powodują pełny trzask bicepsów. Zagwarantowaną mamy pełną ochronę przed deszczem, ale czeka nas dość uciążliwe, strome podejście z poręczówką w tle. Podczas deszczu, w błocie, samo podejście pod Diebesloch powinno być wycenione w odpowiedniej skali trudności.
Podobnie renomowanych rejonów jest oczywiście dużo więcej i nie sposób ich wymienić, by nie zanudzić. Pozwolę sobie zatem podać jeszcze kilka nazw, które zasługują na uwagę: Heldwand, Rolandfels, Toni Schmid Ged. Wand, Harry Potter Wand, Marientaler Wande, Eldorado. Należy spokojnie przeglądać przewodnik (jest bardzo dobry) i rozmawiać ze wspinaczami. Na pewno pomogą wybrać cel na kolejne dni. Zdarza się, iż którąś ze skał odwiedzimy tylko dla jednej czy dwóch dróg – ale za to wyjątkowo ładnych.
Topo
Bezsprzecznie należy posiadać aktualne topo z dokładnym opisem miejsc parkingowych i dojścia z nich pod konkretną skałę. Nowsze wydania posiadają namiary GPS. Wiele przydatnych informacji znajdziecie w przewodniku wspinaczkowym po Frankenjurze. Rejon jest obszerny, skał ogrom, a roślinność bujna. To wszystko sprawia, że bez książkowej pomocy albo nie odnajdziemy skały, ale też okaże się, że jesteśmy jedynymi wspinaczami którzy dzisiaj obrali ją sobie za cel- i to nawet pomimo szczytu sezonu oraz porannych tłumów na campingu. Może się okazać, że zwyczajnie nie będzie kogo spytać o wycenę i przebieg dróg.
Dojazd
Jeżdżenie samochodem po Niemczech jest bardzo wygodne, zatem po dojechaniu do okolic Bayeruth, w zależności od wybranej opcji noclegu, należy pokierować się w odpowiednie miejsce. Drogi, zjazdy i rozjazdy są bardzo czytelnie oznakowane, a jedyne utrudnienie może stanowić bariera językowa jeśli nie znamy niemieckiego.
Pogoda
Frankenjura jest położna bardziej na południe od Polski, więc pogoda jest tutaj bardziej stabilna, jednak należy przygotować się na deszcz. Czasami potrafi naprawdę rzetelnie padać, a przez “deszcz” można tu czasem rozumieć ulewę z jaką nie przyszło nam wcześniej mieć do czynienia. To właśnie obfitość opadów sprawia, że frankońskie deszcze zapadają w pamięci (szczególnie tym którzy przybyli tu na krótko, wczesną wiosną, a w planach mieli bytowanie na campingu lub gdzieś w “krzonie”). W miesiącach letnich nie powinniśmy mieć większych problemów ze wspinaniem.
W wielu miejscowościach znajdziemy otwarte baseny i śmiało można założyć, że naprawdę uda się je odwiedzić.
Noclegi
Noclegi na Franken są ciekawostką. Jest to jeden z niewielu obszarów w Europie, gdzie korzystniej jest rozejrzeć się za prywatną kwaterą aniżeli spać na polu namiotowym. Najlepiej wpisać w Google frazę FeWo (skrót od Ferienwohnung) połączoną z nazwą miejscowości, wokół której chcemy działać. Powinniśmy otrzymać wiele ofert, z których najtańsze będą się zaczynać od około 15 Euro. Już przy 20 Euro dostaniemy w pełni wyposażone mieszkanie. Porównując ceny kampingów (od 5 Euro za osobę + dodatkowe opłaty za prysznic) i pamiętając o zdarzających się tu ulewach – FeWo są po prostu bezkonkurencyjne. Jedyna uwaga dotyczy komunikacji, kwatery często prowadzone są przez starsze osoby, mało znające język angielski.
Zakupy
Zacznę od piwa. Jeżeli komuś się wydaje, że my produkujemy dobre piwo, to powinien odwiedzić Franken. Tam każde miasteczko posiada swój browar lub kilka wytwórni i osobny sklep wielkości supermarketu, w którym znajdziemy praktycznie tylko piwo. Nie sposób cokolwiek zarekomendować, bo cena 0,5 – 0,7 Euro za butelkę zachęca do degustacji wg zasady “jak leci”. Z polecanych specjałów z rejonu Bamberg są piwa o lekkim posmaku wędzonego sera. Ja natomiast zostałem fanem wszelkich piw z gatunku Dunkel (ciemne, słodowe).
Spożywcze zakupy bez problemu zrobimy w sklepach sieci Lidlu czy Aldi, które znajdziemy w każdej nieco większej miejscowości. Należy pamiętać, że w niedzielę wszystkie sklepy są bezwzględnie zamknięte, a do dyspozycji zostaną nam krótko otwarte kawiarenki.
Dni restowe
To kolejny atut Franken który sprawia, że miejsce to jest doskonałym celem rodzinnych wypadów, także wówczas gdy nie wszyscy nakręceni się na wspinanie. Począwszy od basenu, rowerów wodnych i letniego toru saneczkowego w Pottenstein, przez liczne ścieżki spacerowe (doskonałe także na rower), park zwierząt w Egloffsten, aż po dwa pobliskie wesołe miasteczka (Frankisches Wunderland w Plech i Playmobil Park w Norymberdze) oraz zoo w Norymberdze. Urokliwy jest kompleks basenów CabrioSol w Pegnitz. Ceny wstępu, nawet dla nas, są niskie (w przypadku basenów za wejściówki zapłacimy zdecydowanie mniej aniżeli w Polsce), więc spokojnie można połączyć wyjazd wspinaczkowy z wakacjami rodzinnymi. Ciekawe są także wszelkie miasteczka, a miejscem, którego nie wolno przegapić jest Bamberg ze swoim starym miastem wpisanym w listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Warto też odwiedzić dwa miejsca związane z legendą światowego wspinania, czyli Wolfgangiem Gullichem. Pierwsze to oczywiście skała Waldkopf z absolutem wśród dróg wspinaczkowych, czyli Action Directe (11 czyli 9a). Drugie miejsce to cmentarz w Obertrubach, gdzie bez trudu odnajdziemy grób Wolfganga, wiecznie udekorowany sprzętem wspinaczkowym.
Dziś Wolfgang Gullich miałby 56 lat i ciekawe do jakiego stopnia przesunąłby skalę wspinaczkową? Frankenjura była jego kolebką i warto powspinać się po tych samych drogach co on, niekoniecznie w skali 11.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.