Elbrus - góra, która z trudem wywalczyła swoją pozycję najwyższej góry w Europie, zostawiając w tyle Mont Blanc. Elbrus - góra, która nie jest wybitnie urodziwa, a jednak trzeba ją zdobyć przymierzając się do zrobienia Korony Ziemi. W końcu Elbrus jako alegoria Rosji - nieład i poniekąd absurd.
Słowo ,,elbrus” wywodzi się z języka perskiego i oznacza dwugłową górę. Faktycznie, patrząc na dwa bliźniaczo podobne ośnieżone przez cały rok szczyty, nazwa wydaje się być trafna. Elbrus to dwa wierzchołki wygasłego wulkanu: zachodni (5642 m n.p.m.) i odrobinę niższy wschodni (5621 m n.p.m.).
Góry Kaukazu, w których leży najwyższy szczyt Europy wciśnięte są między Morza – Czarne i Kaspijskie. Pasmo Kaukazu ma prawie 1500 kilometrów długości i 130 kilometrów szerokości. Aż czternaście szczytów przewyższa wysokością bezwzględną Mont Blanc (4807 m n.p.m.) leżący w sercu Europy na pograniczu Włoch i Francji, a ponad sto wierzchołków to szczyty ponad czterotysięczne. I pomimo, że Elbrus leży na ,,uboczu” Europy to właśnie jemu przypisuje się miano najwyższej góry kontynentu.
Spór o najwyższe wierzchołki naszego globu rozpoczął Reinhold Messner, którego przedstawiać nie trzeba. Wybitny włoski himalaista do Korony Ziemi dołącza dwa szczyty: Elbrus (5642 m n.p.m.) leżący w Kaukazie i drugi Carstensz Pyramid (Puncak Jaya) w Górach Sudirman pasma Gór Śnieżnych na wyspie Papui Nowej Gwinei należącej do Oceanii (tworzącej wraz z Australią część świata zwaną Australią i Oceanią). Szczyty te, wymienia się zamiennie z tradycyjnie zaliczanymi do korony Mont Blanc oraz Górą Kościuszki. Osoby, które zatem chcą skolekcjonować najwyższe szczyty świata powinny zamiast siedmiu, zdobyć aż dziewięć szczytów.
Elbrus jest wygasłym wulkanem i jego zbocza na ogromnych połaciach pokryte są rumowiskami głazów z lawy andezytowej i pyłem wulkanicznym. Do tego w masywie Elbrusa znajduje się przeszło 70 większych i mniejszych lodowców, z warstwą lodu sięgającą kilkudziesięciu metrów- stąd też zwany jest Małą Antarktydą.
W latach potęgi Związku Radzieckiego cały region zwany Prielbrusiem cieszył się szczególną opieką państwa, które dbało o jego rozwój oraz czyniło z niego element propagandowy i jednoczący naród radziecki – w czasach świetności na szczyt wchodziły grupy obywateli ZSRR liczące sobie po 200 osób. Szczyt do roku 1985, kiedy to Gorbaczow otworzył granicę ówczesnego Związku Radzieckiego, był z racji politycznych, wojskowych i planistycznych bardzo trudno osiągalny. Dawne ślady świetności tego miejsca można znaleźć w podupadającej obecnie infrastrukturze turystycznej – zbudowane z rozmachem zaplecze hotelowe mogące pomieścić jednocześnie dwa tysiące osób, wyciągi narciarskie noszące ślad czasu.
Nawet historia zdobycia góry ma wiele nieścisłości. Rosjanie twierdzą, że pionierem wyprawy na Elbrus był przywódca rosyjskiej, wojskowej ekspedycji naukowej, Killar Chaszirow w 1829 r. Zachód twierdzi, że to ekipa wspinaczy z Europy Zachodniej, pod wodzą francuskiego przewodnika, stanęła jako pierwsza na szczycie, dopiero w 1868 r.
Na szczyt góry Elbrus prowadzi wiele dróg o podobnym stopniu trudności, z tym, że tylko dwie z nich wolne są od szczelin lodowych, a w związku z tym najbezpieczniejsze i najbardziej popularne.
Największym zainteresowaniem cieszy się dojście z Azau, znajdującego się w górnej części doliny Bakan za wsią Terskol. Tutaj właśnie znajduje się dolna stacja nowoczesnej kolejki linowej, którą można dotrzeć do Stacji Garabashi na wysokość 3832 m n.p.m. Można też spróbować miejscowej klasyki – starą Kaniatką dostać się do stacji MIR na wysokość 3458 m n.p.m., a dalej do Beczek na wysokość 3800 m n.p.m. wyciągiem krzesełkowym, który uchodził za nowoczesny jakieś 30 lat temu, a którym podróż przysparza o szybsze bicie serca.
Wczytuję galerię
Ewentualnie, jeżeli nie chcemy korzystać z opcji mechanicznego zdobywania wysokości, możemy udać się pieszo niezbyt urodziwą ścieżką idącą prawie cały czas pod kolejką do Garabashy. Podejście ma swoje plusy – aklimatyzujemy się stopniowo. Pamiętajmy o tym że wyciągi nie są zalecane osobom bez uprzedniej aklimatyzacji. Właściwie bez wysiłku w ciągu zaledwie kilku minut osiąga się pułap około 4000 m n.p.m., co może stanowić podstawę do wystąpienia objawów choroby wysokościowej. Dla osób udających się z Terskola pieszo, Garabashi to drugi nocleg w drodze na szczyt. Tutaj w beczkach po paliwie rakietowym mieszczą się noclegownie, jest też stacja KSS (ochotniczego górskiego pogotowia ratunkowego), hangary ratraków i kilka innych rozpoczętych, a nie skończonych budynków.
Następnie trasa biegnie koło pozostałości dawnego schroniska obecnie spalonego i popadającego w ruinę Priuta (4200 m n.p.m.) najwyżej położonego schroniska w całym Kaukazie (trzeci obóz). Dalsza droga mija skały Pastuchowa na wysokości 4700 m n.p.m., potem wiedzie w lewo wokół skał wschodniego wierzchołka bezpośrednio na siodło pomiędzy dwoma szczytami, skąd większość turystów kieruje się w lewo na wierzchołek zachodni. Powyżej schronu biwakowego na przełęczy Sedlowina droga prowadzi stromym, śnieżno-lodowym zboczem obok skał, aż do przecięcia z grzbietem grani wiodącej na wierzchołek.
Elbrus położony jest na podobnej szerokości geograficznej co Pireneje na pograniczu Hiszpanii, Andory i Francji, jednakże panuje tu zupełnie odmienny, sroższy klimat. Temperatury ponad granicą wiecznego śniegu, która znajduje się tutaj wyżej niż w Alpach, rzadko przekraczają 0°C, dzięki czemu warunki śniegowe i lodowe są doskonałe, a również w ciągu dnia temperatura może spadać do zdradliwych – 30°C. Najbardziej stabilna pogoda panuje w końcu lipca i sierpnia, chociaż nawet wtedy częste są popołudniowe burze z piorunami i trafiają się dłuższe okresy ulewnych deszczów i opadów śniegu. Elbrus, na którym trudno znaleźć schronienie przed żywiołami, słynie z zimnych, gwałtownych wichrów i nagłych zmian pogody. Na rozległych jednolitych lodowych przestrzeniach przy złej widoczności można z łatwością stracić orientację, co jest bardzo niebezpieczne, gdyż poza głównym szlakiem, lodowiec rozdzielają liczne głębokie szczeliny.
Zdobycie Elbrusu, wymagające wytrzymałości i aklimatyzacji, daje przyszłym posiadaczom Korony Ziemi przedsmak tego, co ich jeszcze czeka przy zdobywaniu kolejnych szczytów. Z technicznego punktu widzenia droga jest prosta, ale jej pokonanie zajmuje siedem do dziewięciu godzin marszu ze schronu na siodło i kolejne dwie na szczyt, pokonując ponad 1000 metrów przewyższenia. Kolejne kilka godzin należy liczyć na zejście. Sam atak szczytowy jest zatem bardzo forsownym przedsięwzięciem. Ponadto, mimo że technicznie łatwa, bo pozbawiona eksponowanych przejść, przepaści czy barier skalnych, góra ta potrafi płatać figle, zwłaszcza pogodowe. A pogoda bywa tu niezwykle zmienna, z silnymi wiatrami i niskimi temperaturami. Nagromadzenie chmur i spadek widoczności powoduje spore trudność w orientacji na rozległych, mało charakterystycznych stokach Elbrusu.
Wybierając się na Elbrus nie liczmy na bogate wrażenia estetyczne. Cały krajobraz tej majestatycznej góry został niestety oszpecony infrastrukturą turystyczną, nieumiejętnie rozplanowaną i zupełnie niezharmonizowaną z naturą. Poza różnorodnością budynków rozsianych aż po Skały Pastuchowa na wysokości 4800 m n.p.m., zauważyć można manierę zostawiania przez turystów, a także tubylców, śmieci, wraków aut i maszyn. Zwłaszcza widoczne jest to przy jęzorze lodowca, który wraz z wodami lodowca wyrzuca z siebie rokrocznie kilogramy odpadów. Za nawarstwianie się hałd śmieci odpowiedzialne są również źle prowadzone schroniska. Słynny Prijut, który poprzednio był bazą dla wybierających się na Elbrusa spłonął w 1998 roku, a jego ruiny stały się wysypiskiem śmieci.
Ze względu na korzystne warunki śniegowe warto pomyśleć o zabraniu ze sobą nart skiturowych, zwłaszcza gdy myślimy o zdobywaniu szczytu z początkiem sezonu, gdy pokrywa śniegowa utrzymuje się nawet w dolnej stacji kolejki u wylotu doliny. Dla prawdziwych koneserów biegów górskich, warto wspomnieć o odbywających się tutaj zawodach biegowych: RedFox Elbrus Race w maju oraz International Elbrus Race we wrześniu (opis tego drugiego znajdziesz w artykule Anny Figury “Elbrus Race – wyżej w Europie nie pobiegniesz“; bezpośredni link u dołu strony, w sekcji Zobacz również). W obu przypadkach długość trasy liczy zaledwie 13 km, ale 3242 metrów przewyższenia! Z resztą Polacy zaznaczyli swoją obecność na tych zawodach, bijąc również rekord zdobycia szczytu w 3 godziny i 23 minuty. Nie wiem czy powinno działać to mobilizująco czy deprymująco w obliczu klasycznego wchodzenia na szczyt, gdzie rekomendowane są cztery dni trekkingu. Przykładowy sprzęt na wyprawę na Elbrus opisał w swoim artykule Łukasz Supergan.
Bez względu jednak na czas, w którym uda nam się dotrzeć na szczyt wiedzmy, że czekające na nas widoki oraz satysfakcja zdobycia „dachu Europy” są bezapelacyjnie warte takiego wysiłku!
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.