Od dawien dawna, czyli od czasów kiedy wypiętrzyły się nasze góry, odzież outdoorowa miała jeden standardowy kanon - flanelowe koszule, gryzące swetry z owczej wełny oraz mocarne, jeszcze bardziej gryzące skarpety zakładane do jedynego, słusznego modelu butów – Zawrat. Dziś w dobrych sklepach górskich możemy przebierać nie tylko w materiałach, ale również w krojach i kolorach – niczym w butiku odzieżowym - a klasyczny kanon to prehistoria, o której możemy przeczytać w trylogii tatrzańskiej Wawrzyńca Żuławskiego.
Taki wybór przyprawia mężczyzn o zawrót głowy i nagłe problemy z oddychaniem. A kobiecie? Kobiecie sprawia bezgraniczną radość! Choć przepraszam – sklepy górskie są dla mężczyzn tym typem punktu sprzedaży, którym dla kobiet jest drogeria – wszakże to jedyne takie miejsce gdzie mogą siedzieć godzinami i patrzeć na nowinki sprzętowe. Ale wróćmy do kobiecego punktu widzenia, bo o tym jest artykuł.
Zaczynając jeszcze raz od początku – od czasu gdy w sklepach górskich zaczęła pojawiać się dywersyfikacja odzieży outdoorowej z podziałem na płeć, stopniowo zaczęto wprowadzać kolory inne niż kultowy czerwony i czarny. Kobiety automatycznie zaczęły dobierać ubrania, łączyć kolory i przełamywać je nigdy-przypadkowymi akcesoriami. Dziś branża outdoorowa właściwie jak i modowa kieruje się oprócz nowinek technicznych również trendami – choćby kolorami modnymi na dany sezon. W całym tym szaleństwie, które jest jak najbardziej pozytywnym trendem, warto znać podstawowe zasady. Jak odpowiednio dobrać warstwy odzieży, by te spełniały stuprocentowo nasze oczekiwania? By podczas ruchu nie było nam za gorąco, odpoczywając natomiast by nas nie przewiało i nie naraziło na wychłodzenie?
Poniżej przedstawiam listę sprawdzonego i subiektywnie dobranego sprzętu, który wypracowałam latami, zarówno podczas uprawiania sportów outdoorowych – górskich wędrówek z plecakiem, biegówek, wspinaczki, skiturów czy roweru.
Wybierając się na zimową, górską wędrówkę warto pamiętać by ubrać się na “cebulkę”. W przypadku gdy robi nam się za gorąco regulujemy naszą termikę zdejmując kolejne warstwy. Wśród nich równie ważna jak dobry GORE-TEX® w czasie deszczu, jest bielizna termoaktywna zwana w skrócie “oddychającą”. To ona jest naszą pierwszą warstwą, która przylegając bezpośrednio do ciała, przejmuje pot z powierzchni skóry. Bielizna ma być szybkoschnąca oraz dawać poczucie komfortu termicznego, unikamy zatem przykrego uczucia zimnego kompresu na plecach, zwłaszcza gdy nosimy plecak, a pierwszą warstwą jest koszulka bawełniana. Nie dość że to nieprzyjemne doświadczenie, to jeszcze mocno wychładza ciało.
Warto pamiętać o warstwie “zerowej” – biustonoszu oraz figach. Polecam takie modele, które będą dobrze wykrojone i dopasowane nie będą krępować naszych ruchów. Zastosowanie odpowiednich materiałów – syntetycznych, bądź naturalnych da nam poczucie suchości, a wykorzystanie w wielu modelach specjalnych splotów włókien czy np. jonów srebra spowoduje, że bielizna nie przejmie zapachów, a jej użytkowanie będzie higieniczne. Mój wybór padł na biustonosz typu bokserka Icebreaker’a z wełny merynosa. Bez zbędnych przeszyć czy sprzączek, nie uwiera nawet gdy na plecy założymy ciężki plecak. Dół to bokserki termoaktywne marki Arcteryx. Oba modele posiadają płaską konstrukcję szwów, dzięki czemu całość zapewnia niezbędną swobodę ruchu i komfort nawet przy wielogodzinnym użytkowaniu.
Na taką bazę zakładamy dopiero bieliznę termiczną, czyli koszulkę z długim rękawem oraz kalesony. W tym miejscu możemy znów wybierać między naturalną wełną merynosa, a splotami syntetycznymi – osobiście polecam wełnę merynosa. Produkty Icebreaker tworzone są w różnych wersjach, tak aby sprawdzały się zarówno w upalne, jaki i w chłodne dni. Każda seria oznaczona jest odpowiednim numerem – odzwierciedlającym gramaturę materiału. Moim typem jest lekka bluza termoaktywna Icebreaker Oasis o gramaturze 200 g/m2. Wełna merynosów, jako naturalne włókno nie podrażnia skóry, nie „gryzie” jak ta tradycyjna oraz ma cudowną właściwość – w odróżnieniu od syntetyków – jest bardziej odporna na zbieranie przykrych zapachów. W związku z czym merynosy sprawdzą się idealnie podczas wielodniowych wędrówek, gdzie nasz bagaż jest ograniczony lub gdy nie ma możliwości prania. Icebreaker jako jedna z nielicznych firm outdoorowych do swojej kolekcji technicznej wprowadza ciekawe wzory, dzięki czemu gros odzieży jest po prostu przyjemny dla oka.
Jako kalesony wybrałam model z tej samej linii: Icebraker Oasis Leggins Lady. Co ciekawe bielizna z merynosa jest na tyle uniwersalna, iż doskonale sprawdzi się również w dżungli miejskiej noszona pod klasyczne jeansy w chłodniejsze dni.
Czyli polary, powerstretch’e oraz inne bluzy. Ich zadanie jest jedno – nie krępować ruchów, dawać komfort termiczny oraz odprowadzać wilgoć jak najdalej od naszego ciała. Ja kieruję się jeszcze, kilkoma czynnikami które radzę przemyśleć:
Wczytuję galerię
Te wszystkie warunki plus jeden dodatkowy – boski kolor – spełnia bluza Dynafit Thermal Hoody. Mimo, iż stosunkowo cienka wykonana jest z przyjemnego i ciepłego materiału Tecnostretch. Z zewnątrz jest on gładki, natomiast od środka wykończony jest fleecem (polarem). Dzięki temu zapewnia izolację termiczną, umożliwiając jednocześnie cyrkulację powietrza i pary wodnej, doskonale odprowadzając wilgoć od ciała. Jako druga warstwa sprawdzi się idealnie – jest rozciągliwa, nie krępuje ruchów jest bowiem doskonale dopasowana i wykrojona.
Kamizelka – dla mnie bezkonkurencyjna pozycja! Chroni przed utratą ciepła newralgiczne partie ciała dbając jednak o odpowiednią wentylację w miejscach, gdzie pocimy się intensywniej. Idealnie sprawdza się podczas każdej aktywności – na spacery, wędrówki, czy po prostu odpoczynek. Zwróćmy również uwagę na wypełnienie. Wypełnienie puchowe jest bardzo lekkie, najbardziej ściśliwe oraz daje ilość ciepła nieporównywalną do żadnego innego znanego materiału, czyli najlepszy stosunek termiki do wagi. Moim faworytem jest kamizelka Salewa Lagazuoi 2 DWN Vest Lady wypełniona kaczym puchem o współczynniku sprężystości 550 cuin. Dobry puch oraz damski krój powodują, że zakładając ją nawet pod ciepłą kurtkę unikniemy wyglądu na podobieństwo “Pi i Sigmy” z Matplanety, a nasze ruchy nadal będą nieskrępowane. Dodatkowo kamizelka została wyposażona w wiele przemyślanych elementów, jak choćby elastyczne wykończenia, które szczelnie przylegając do ciała uniemożliwiają utratę skumulowanego ciepła.
Wczytuję galerię
Czyli te ubrania, które bezpośrednio będą nas chronić przed czynnikami zewnętrznymi – wiatrem i chłodem. Tutaj polecam spodnie softshellowe Dynafit TLT DST Pant Lady. Spodnie wykonano z zaawansowanego, gęsto tkanego materiału softshellowego Silvershell™. Jego struktura zapewnia ochronę przed wiatrem bez konieczności stosowania membrany, dzięki czemu udało się utrzymać oddychalność na wysokim poziomie. Spodnie mają kilka przydatnych zimą patentów, m.in. wewnętrzne wzmocnienie nogawek – to na wypadek gdybyśmy rakami chciały pociąć sobie przez nieuwagę spodnie. Wykończenie nogawek z dołu elastycznymi, gumowymi wstawkami powoduje, że nogawka nie zsuwa się z butów, natomiast wszyty u ich dołu zamek pozwala wykorzystać je na większe buty wysokogórskie, czy obuwie skiturowe.
Na górę z kolei polecam ultralekką kurtkę Arcteryx Atom, której jestem niezmienną fanką! Ważąca zaledwie 330 gramów może być używana przez cały rok. Jej syntetyczne wypełnienie Coreloft™, odznacza się ponadprzeciętnymi właściwościami izolacyjnymi w różnych warunkach atmosferycznych. Hydrofobowe właściwości wypełnienia sprawiają, że włókna skutecznie izolują również w wilgotnych warunkach otoczenia. Niewątpliwym plusem są również boczne panele kurtki z Polartec® Power Stretch®, które oprócz lepszego odprowadzania wilgoci, zapewniają również większą swobodę ruchów. Na koniec jako atut dodam obszerny kaptur z możliwością regulacji, który pomieści również kask! To idealny wybór dla aktywnych kobiet. Dodatkowo paleta barw i ich kompatybilność z poszczególnymi produktami marki Arcteryx podbije serce niejednej damy!
Wczytuję galerię
I tak wyposażeni moglibyśmy ruszyć na wędrówkę. Pamiętać jednak trzeba, że w plecaku znaleźć muszą się również ubrania z membraną, czyli takie, które oprócz wiatru ochronią nas również przed opadem. Osobiście staram się nie chodzić w membranie, a używać jej tylko w przypadku niekorzystnych warunków atmosferycznych. Dlaczego? Z jednej prostej przyczyny – membrana jakkolwiek dobra by nie była, nigdy nie będzie oddychać tak, jak opisane powyżej w artykule materiały. Prześledźmy zatem, co warto wziąć ze sobą do plecaka.
Kurtka membranowa podobnie jak awaryjne spodnie na wypadek silnego wiatru lub intensywnych opadów, muszą być lekkie, pakowne i wykonane z wytrzymałych materiałów, przy konieczności zachowania doskonałych parametrów nieprzemakalności i oddychalności. Te wszystkie cechy łączy w sobie kurtka Arcteryx Zeta AR. Wykonana z 3-warstwowego laminatu, na który składa się niezwykle wytrzymały materiał zewnętrzny N70p, rewelacyjna membrana GORE-TEX® oraz podszewka C-Knit. To wszystko sprawia, że kurtka jest pakowna i lekka, ale również zbudowana z solidnego materiału w newralgicznych miejscach narażonych na szybsze zużycie mechaniczne, na przykład przez noszenie ciężkiego plecaka.
Czas na spodnie – świetnym rozwiązaniem awaryjnym jest model Berghaus Paclite, którego waga wynosi 180 gram! To ultralekkie spodnie wykonane z oddychającej membrany GORE-TEX® Paclite.
Wczytuję galerię
Ostatnią techniczną częścią garderoby, która może się przydać zwłaszcza w przypadku brodzenia w kopnym śniegu lub błocie są stuptuty. Ważne, by można je było łatwo regulować, a zapięcie w miarę możliwości znajdowało się z przodu. Wtedy wygodnie i bez zbędnej gimnastyki w mgnieniu oka założymy ochraniacze, które chronić nas będą również przed ewentualnym rozcięciem nogawek przez ostrza raków.
I znów w zależności od… bardzo wielu czynników, nawet na dłonie możemy przyodziać kolejne warstwy. Pierwsza – Power Stretch’owe rękawice marki Berghaus dające nam sporą swobodę ruchów chwytliwość w kończynach górnych, ewentualna opcja dla marznących – łapawice Black Diamond ocieplane Primaloft’em. Rękawiczki damskie wykonane są w całości z koziej skóry zapewniającej wytrzymałość i świetny chwyt, choć bardziej precyzyjne ruchy, jak na przykład zrobienie zdjęcia, jest w nich wyczynem.
Pod szyję, ewentualnie jako opaskę, bądź na 25 innych zastosowań polecam wielofunkcyjną chustę Buff. W jej przypadku ilość kolorów i wzorów jest niemal nieograniczona, więc warto ją sobie dobrać kolorystycznie do reszty ubrania i pomyśleć o trochę węższym kroju zaprojektowanym specjalnie dla kobiet.
Na koniec – czapka na głowę – tutaj nie śmiem polecać! To sprawa indywidualna! I jak kupuje się jedną kurtkę, czy kamizelkę, tak nakryć głowy i butów nigdy za wiele!
Wczytuję galerię
Tak wyekwipowane nie powinniśmy mieć żadnego pretekstu do marudzenia. Z podniesionym czołem, mimo iż w ubraniach sportowych, jednak kobieco, z pełnym komfortem ruszamy na szlak.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.