13.05.2022

Aconcagua – jak wejść? Podcast z Tomaszem Kobielskim

Aconcagua to dla wielu jeden z pierwszych zdobywanych w życiu „siedmiotysięczników”. Choć oczywiście nim nie jest, bo do siedmiu tysięcy metrów trochę jej brakuje. Jednakże ludzie, którzy zdobywają ten szczyt, często tak go właśnie traktują. O tym jak wejść na Aconcaguę opowiada Tomasz Kobielski.

                       

Aconcagua to już jest poważna, wysoka góra, bliska siedmiu tysięcy metrów. Wiele osób po zdobyciu szczytu mówi, że zdobyła siedmiotysięcznik. To oczywiście nieprawda, bo Aconcagua ma 6962 m n.p.m. ale jeśli chodzi o odczuwalność dla organizmu to te kilkadziesiąt metrów nie ma znaczenia. Na Aconcagua czujemy się jak na siedmiotysięczniku. To druga co do wysokości góra w Koronie Ziemi. Najwyższa góra poza Azją. Zdecydowanie nie polecam jechać na tą górę ludziom, którzy nie mają doświadczenia. Na coś takiego można sobie pozwolić w przypadku Kilimandżaro ale nie na Aconcagua.

Zawsze robimy wywiad z ludźmi, którzy chcą z nami jechać. By ruszyć na Aconcaguę, wcześniejsze zdobycie Kilimandżaro to absolutne minimum. Lepiej jak osoba ma jeszcze za sobą Elbrusa. Aconcagua to już jest góra zimna i lodowcowa (choć droga klasyczna przez lodowiec nie wiedzie). Andy znane są także z bardzo silnych i zimnych wiatrów. Wydawałoby się, że to jest tylko kilometr wyżej niż Kilimandżaro ale to jest aż kilometr a nie tylko kilometr. Powyżej sześciu tysięcy czujemy się naprawdę zupełnie inaczej i każde kilkaset metrów powyżej tej granicy będzie odczuwalne.

Atak szczytowy odbywa się z obozu na 5900m n.p.m. Mamy zatem kilometr przewyższenia ale właśnie powyżej sześciu tysięcy. To skrajnie zmienia temat aklimatyzacji. W związku z tym doświadczenie wysokościowe tutaj bardzo zaprocentuje. Ludzie, którzy wcześniej na dużej wysokości byli, będą lepiej znali swój organizm i pewniej się będą czuli. Nie będzie sytuacji w których pojawi się nadmierny niepokój.

Aconcagua ma zupełnie inny proces aklimatyzacji niż Kilimandżaro i Elbrus. Na Aconcagua schemat aklimatyzacji jest taki jak w górach najwyższych czyli wychodzenie do wyższych obozów najpierw na lekko potem schodzenie na dół i odpoczynek w bazie. Potem znów wyjście do wysokiego obozu, nocleg w nim i znów powrót do bazy. Dopiero przy trzecim wyjściu, czasami przy czwartym, można myśleć o wierzchołku.

Jednocześnie Aconcagua jest dość popularna, bo nie ma na niej zbyt wiele zagrożeń obiektywnych, to prawda?

To prawda. To góra łatwa na swoim poziomie. Na drodze klasycznej nie ma trudności technicznych. Oczywiście na Aconcaguę wiodą też bardzo trudne drogi wspinaczkowe, szczególnie na południowej ścianie. Na drodze klasycznej wyzwania to dobra aklimatyzacja i kondycja. Warto nawet zrobić aklimatyzację przed dojściem do bazy Plaza de Mulas na wysokości 4400m n.p.m. To wysokość alpejskich czterotysięczników a my tam musimy spędzić dwa tygodnie. Zatem aklimatyzację zaczynamy już na dojściu do bazy dodatkowym noclegiem. Warto tam spędzić dwa dni i zrobić wyjście aklimatyzacyjne choćby pod piękną południową ścianę. Dopiero trzeciego dnia można pójść do bazy właściwej, która jest zresztą bardzo daleko. Andyjskie doliny są potężne.

Jak wyglądają warunki pogodowe na Aconcagua?

Andy są górami dość suchymi. Pamiętam takie wejścia na Aconcaguę, gdy torowaliśmy szesnaście godzin w śniegu po pas. W ostatnich latach jednak najczęściej jest bardzo mało śniegu, czasami nie ma go w ogóle do samego szczytu. Na Aconcagua zdążają się jednak gwałtowne załamania pogody. Wtedy nawet w bazie potrafi spaść śnieg. Nie dużo ale jednak. Ten śnieg zazwyczaj bardzo szybko topnieje, jak tylko pojawia się okno pogodowe.

Jak należy się ubrać na Aconcagua? Inaczej niż na Elbrusa?

Zdecydowanie tak. To skrajnie inna góra jeśli chodzi o kwestie sprzętowe. Na wyposażeniu trzeba mieć raki i czekan. Wprawdzie nie chodzi się w zespołach linowych bo na drodze klasycznej nie ma lodowców ani szczelin. Ale przewodnicy zawsze mają ze sobą linę na wszelki wypadek. Na Aconcagua należy mieć zawsze kask, zwłaszcza teraz gdy śnieg jest wytopiony. Trzeba też mieć okulary lodowcowe. Warto zabrać bardzo ciepłą kurtkę puchową, ekspedycyjną oraz spodnie polarowe pod spodnie z membraną lub spodnie z primaloftem. Niezbędne są buty wysokogórskie, termiczne, z wyjmowanym botkiem wewnętrznym. Ja chodzę w Zamberlan Karka. Wyjmowany botek jest istotny gdy śpimy w namiotach i trzeba osuszyć zapocone, zamoknięte buty, włożyć je do śpiwora. Polecam także, oprócz normalnych rękawiczek, wziąć łapawice puchowe na atak szczytowy.

Czy jeśli nie ma śniegu to też zabierasz raki?

Oczywiście jeśli jest całkowicie sucho to można wejść bez raków. Tylko, że jadąc na trzy tygodnie nie mamy pewności na jaką pogodę trafimy. Zawsze zalecamy wyniesienie takiego sprzętu do obozu wyższego, bowiem decyzję czy będziemy używać raków czy nie podejmujemy w ostatnim momencie, często na podstawie relacji przewodników, którzy schodzą z góry. Mniej przydaje się czekan. Ale jeśli choć fragment trasy, która miejscami jest mocno eksponowana, byłby zalodzony to będzie to poważne niebezpieczeństwo.

Jak się przygotować do wejścia?

Na tą górę polecam już przygotowanie w pełni metodyczne, nie przypadkowe, zwłaszcza jeśli nie trenujemy regularnie. Dwa, trzy miesiące wcześniej dobrze zacząć treningi. Ja osobiście lubię po prostu jeździć w góry i robić wielogodzinne, całodniowe wyrypy. Bo musimy się przyzwyczaić do wielogodzinnych obciążeń. Na Aconcagua nawet dojście do bazy to osiem, dziewięć godzin. Do jedynki kolejne siedem, osiem godzin. Atak szczytowy to około dwanaście godzin akcji a czasami dłużej. Zalecam bywać dużo w górach. A jeśli trenujemy na siłowni to treningi powinny trwać co najmniej dwie, trzy godziny.

Aconcagua
Aconcagua – jak wejść? Podpowiada Tomasz Kobielski (fot. Piotrek Deska)

Czy namioty i sprzęt biwakowy nosimy sami?

W bazie namioty są i można je wynająć. Do wyższych obozów namioty wynosimy sami choć istnieje możliwość wynajęcia porterów w bazie. Nasi uczestnicy często z tego korzystają i wtedy wchodzą ze stosunkowo lekkim plecakiem. Nie jest to jednak aż tak mały plecak. Trzeba zabrać rzeczy na kilka dni, w tym maty, śpiwory. Obozy rozkładamy sami, choć istnieje możliwość zamówienia takiego serwisu. Zatem w standardzie Aconcagua to wysokogórska wyprawa. Zakładamy, że ludzie, którzy tam trafiają to osoby z doświadczeniem i nie przeraża ich rozstawianie namiotów. Zawsze jednak w bazie robimy krótkie szkolenie.

Czy taką wyprawę można sobie samemu zorganizować?

Teoretycznie jest to możliwe. Oczywiście nie polecam nikomu wyprawy samotnej. Należy iść w zespole dwu, trzy osobowym. Podkreślam to bo takich ludzi czasami spotykam. To ulubieńcy lokalnych rangersów czyli policji górskiej oraz lekarzy bo najczęściej trzeba ich ratować. Z punktu widzenia prawa obowiązującego w parku nie musimy wynajmować przewodnika. Grupy zorganizowane jednak muszą mieć przewodników i jest to kontrolowane. Na naszych wyjazdach jest zawsze doświadczony lider polski oraz licencjonowani przewodnicy miejscowi. Wtedy możemy bezpiecznie wejść na szczyt. Poza tym, w razie jakichkolwiek problemów, a na tej górze się one zdarzają, to daje bezpieczeństwo. Trzeba pamiętać, że wszyscy lokalni przewodnicy, lekarze, rangersi się znają i jeśli mają do czynienia z legalną grupą to pomoc jest natychmiastowa. Nie wyobrażam sobie prowadzenia grupy bez lokalnych przewodników, w stylu liderskim, tak jak to robią niektóre firmy z Polski. Wtedy tak naprawdę wchodzi się samemu na tą górę i jest to absolutnie złudne, że jest się z kimś. Na tej górze trzeba być przygotowanym by kogoś sprowadzić, pomóc. Nie wyobrażam sobie by kogoś zostawić samego. A przecież reszta grupy też musi zostać z przewodnikami.

Aconcagua jest bardzo rozległym masywem, także w kopule szczytowej. Jeśli załamie się pogoda to bez przewodnika łatwo się zgubić i popełnić fatalne błędy topograficzne.

Ile osób jest w grupie?

Od ośmiu do dwunastu, czasami czternastu. Ale zawsze na każdego przewodnika przypadają trzy, maksymalnie cztery osoby. Zatem wielkość grupy nie ma tak naprawdę znaczenia. A czasami, gdy jest duża grupa i jest czterech przewodników to daje to maksymalne bezpieczeństwo i zwiększa prawdopodobieństwo zdobycia szczytu przez wszystkich uczestników. A nawet jeśli ktoś będzie musiał się wycofać i zawrócić z przewodnikiem to zawsze mamy innych przewodników. Ja nawet wolę grupy większe.

Kiedy jest sezon na Aconcagua?

Gdy u nas jest zima. Jesteśmy poniżej równika. Najlepszy czas to koniec listopada do połowy marca. My najczęściej jeździmy pod koniec grudnia lub w styczniu i lutym. Później pogoda się psuje. Warto pamiętać, że od 1 lutego jest niski sezon i zmniejszają się opłaty za wejście do parku. Ale wysoki sezon wcale nie oznacza lepszej pogody, wielokrotnie bywało, że lepszą pogodę mieliśmy w lutym właśnie.

Czy konieczne jest szkolenie wysokogórskie?

Zawsze je polecam, nawet takie tatrzańskie bardzo wiele daje. Nie ma kłopotu z posługiwaniem się czekanem i rakami. Ale trzeba pamiętać, że na Aconcagua nie wiążemy się w zespoły. Jedynym elementem jest chodzenie w rakach a to w nietrudnym terenie nie wymaga specjalnego szkolenia. Ludzie, którzy nie mieli takiego szkolenia poradzą sobie na Aconcagua. Dla mnie bardziej istotnym elementem jest doświadczenie z wysokością. Zdarzają się osoby, które mają doświadczenie wysokościowe ale z gór, które nie są lodowcowe.

Jakie pozwolenia i wizy są potrzebne? Jakie są koszty?

Polacy nie potrzebują wizy do Argentyny. Konieczne jest pozwolenia na wejście do parku narodowego z możliwością wejścia na szczyt. Argentyna promuje działalność lokalnych firm turystycznych i poprzez agencje można kupić to pozwolenie taniej. Permit to koszt 500-800USD od osoby w zależności od sezonu. Całość wyprawy to koszt 3500-4000USD. Co ważne, na miejscu wcale nie jest taniej. Lokalne agencje sprzedają wyprawy drożej niż my.

Jak wygląda organizacja? Jeśli jedziesz z nami lub z podobną agencją to my się wszystkim zajmujemy a ty za wiele nie musisz się martwić. Lider zaplanuje szczegółowo całą akcję górską. Samemu łatwo popełnić wiele błędów.

Jakie ubezpieczenie należy mieć na Aconcagua?

Typowe górskie ubezpieczenie jak Bezpieczny Powrót czy Alpenverein na Aconcagua w wersji standardowej już nie będą działać bo góra ma więcej niż 6000 m n.p.m. Warto pamiętać, że nie ma znaczenia jeśli wypadek wydarzy nam się poniżej tej granicy, liczy się wysokość szczytu na, który zmierzamy. Zniesienie kogoś niżej i wezwanie pomocy poniżej 6000 m n.p.m nie zadziała. Ale oczywiście te ubezpieczenia można rozszerzyć. My robimy i tak zawsze osobne ubezpieczenia z akcjami ratowniczymi na daną wyprawę. Ubezpieczenie jest sprawdzane jak kupujesz permit do parku. Ratownictwo działa tam dobrze, jest helikopter, który zawsze jest dostępny i często go się tam widuje. Nie wejdziesz do parku bez polisy rozszerzonej o spory ekstremalne i akcje górskie.

Potrzebujemy jakieś dodatkowe szczepienia?

Nie ma takich wymagań. Warto wspomnieć, że w bazie pośredniej i głównej mamy do dyspozycji lekarza i jest tam obligatoryjne badanie lekarskie. Jest badana saturacja i ciśnienie krwi oraz płuca. Jeśli lekarz ma jakieś wątpliwości to może zabronić iść dalej. To jest odnotowywane na permicie i w książce lekarskiej. Jeśli mimo przeciwwskazań pójdziesz dalej to nie przysługuje ci bezpłatna akcja ratunkowa i najprawdopodobniej będziesz musiał pokryć jej koszty z własnej kieszeni.

Co można zrobić po wyprawie?

Sporo. Na przykład miasto Mendoza, stolica regionu. Jedna z najbardziej znanych miejscowości winiarskich na świecie. Można zwiedzać winnice, pojechać na degustacje. Samo miasto jest również piękne. Można też wrócić do Buenos Aires. Można też polecieć na granicę z Brazylią i zobaczyć słynne wodospady Iguazu. Atrakcji jest mnóstwo. Bardzo blisko jest do Santiago de Chile i Valparaiso.

Co dalej po Aconcagua?

Otwiera się sporo możliwości. Dla osób robiących Koronę Ziemi kolejna górą jest Everest. Wielu go zdobywa, choć idealnie było by jeszcze wejść na jakiś niższy ośmiotysięcznik. Mówię oczywiście o działaniu w ramach grupy komercyjnej. Wiele osób wybiera się na Pik Lenina. Aconcagua daje już bardzo duże doświadczanie wysokościowe i życia w obozach. Im więcej gór zdobędziesz tym swobodniej czujesz się na kolejnych, mnie znaków zapytania pojawia się w twojej głowie, mniej niepewności. Szybciej rozpoznajesz też reakcje swojego organizmu. To wszystko procentuje.

[Zachęcamy do lektury niezwykle ciekawego artykułu pod tytułem: Polska eksploracja Andów w okresie międzywojennym oraz do lektury zapisu podcastu o Piramidzie Carstensz oraz Mount Vinson]

[Przeczytaj też artykuł Wejście na Mount Everest. Podcast z Tomaszem Kobielskim]

Zachęcamy do słuchania Podcastu Górskiego 8a.pl. Pełna wersja rozmowy dostępna jest za pośrednictwem serwisów:

                 

Udostępnij

W Temacie

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.