16.12.2017

Zamberlan Guide Lth RR – zimowy test skórzanych butów bez membrany

Do tej pory gdy stawałem przed wyborem kolejnej pary butów trekkingowych, zawsze brałem pod uwagę wyłącznie modele z membraną GORE-TEX®. Jakoś podświadomie całkowicie wykluczałem modele bez tego cudownego wynalazku, który odmienił branżę outdoorową. Tym razem znów stanąłem przed wyborem butów "tych jedynych" – bo nie oszukujmy się – każdy oczekuje maksymalnej uniwersalności. A, co tam! Dajmy szansę klasyce! Powróćmy do korzeni. Postawiłem na pełną skórę.

                       

Czy był to dobry wybór? Czy wobec mnogości technologicznych rozwiązań na obecnym rynku, jest jeszcze miejsce dla “starej szkoły”? Czy takie rozwiązanie spisze się zimą? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w poniższym teście – zapraszam na test butów Zamberlan Guide Lth RR.

Dlaczego właśnie “Italian job”?

W swoim życiu schodziłem kilka par butów trekkingowych różnych producentów – amerykańskich, niemieckich, włoskich. Były to modele od zupełnie podstawowych, do tych bardziej zaawansowanych. Pozwoliło mi to na wyrobienie sobie pewnej opinii oraz jasne określenie moich oczekiwań. Z marką Zamberlan miałem już do czynienia. Przez kilka lat używałem jednego z ich podstawowych (nieprodukowanych już) modeli. Co mogę o nim powiedzieć? Był bardzo w porządku – miękka podeszwa, cholewka za kostkę, obowiązkowo GORE-TEX® i… tyle. Można rzec, że klasyczny but trekkingowy do hasania po Beskidach, gdzie też był namiętnie eksploatowany i z czasem dokonał swego żywota. Pozwoliło mi to na wyrobienie sobie zdania, że włoskie buty trekkingowe, to pewna i sprawdzona inwestycja. Nie wiedziałem tylko, że but był produkowany… w Chinach. Dowiedziałem się o tym idąc złożyć na zasłużony odpoczynek moje zajechane na śmierć Zamberlany…

To uczucie zna na pewno każdy z Was, kto w pewnym momencie musiał się rozstać z wysłużonymi butami – najważniejszym elementem wyposażenia piechura i kompanem wielu górskich eskapad. Jakież było moje zdziwienie, kiedy podczas mistycznego ceremoniału składania pudełka do śmietnika, zauważyłem niewielki napis “made in China”. Chwileczkę! Ale jak to?! Przecież to niemożliwe! W ŻYCIU bym nie mógł użyć tego (jak się okazuje niesłusznie) pokutującego do tej pory negatywnego określenia. Tu odsyłam do artykułu na ten temat.

Zamberlan Guide Lth RR

Zamberlan Guide Lth RR – włoski kunszt w klasycznej odsłonie. (fot. autor)

Po zrobieniu małego dochodzenia dowiedziałem się, że Zamberlan to włoska (tylko do tej pory już wiedziałem), wtedy niespełna 80 letnia firma, która dzieli produkcję swoich modeli na te wyższe, robione “na miejscu”, jak i te niższe, gdzie produkcja jest realizowana poza kontynentem. Nasunął się tutaj tylko jeden wniosek – Zamberlan musi się się nieźle przykładać do kontroli produkcji, bo mimo że “made in China”, to but był bardzo dobrze wykonany i służył lata – prawdziwie włoska robota.

Zapach pieniędzy

Samo pudełko Zamberlan Guide Lth RR i jego design jest mi bardzo dobrze znane. Tutaj niewiele się przez lata zmieniło. Niepozorne opakowanie jest przeciwieństwem tego, co czeka w środku. Pierwsze, co uderza po otwarciu wieczka, to zapach zaimpregnowanej, nubukowej skóry (w technologii Hydrobloc®, która to zwiększa ochronę przed wodą, jak i uszkodzeniami mechanicznymi samej skóry – dobra rzecz). Ułamki sekund później, do mózgu wrażenia dostarczają receptory pozostałych zmysłów. Widzisz ręcznie i precyzyjnie robione buty. Tutaj już brak jakichkolwiek kompromisów, model wykonywany jest od A do Z we Włoszech. Automatycznie masz wrażenie, że mogą Ci one potowarzyszyć dłużej niż wstępnie zakładałeś.

Buty górskie bez membrany

Skromne pudełko skrywające w sobie nieskromne Guide Lth RR. (fot. autor)

Teraz dotyk. Pierwsze “macanie” i to tutaj znajdujesz potwierdzenie w tym, że wzrok Cię nie myli. Buty nie należą do najtańszych, to fakt. Jednocześnie widzisz i czujesz, za co zapłaciłeś. Poza tym cenowo model ten nie odbiega w żadnym stopniu od tych konkurencyjnych marek. Musimy mieć świadomość, że nie mamy tutaj do czynienia ze zwykłym butem do spacerowania po lekko podmokłym lesie, a pełnoprawnym butem trekkingowym, któremu niestraszne długodystansowe górskie wyrypy.

Stając przed wyborem egzemplarza butów do testów miałem wybór spośród Zamberlan Guide Lth RR i innego modelu z GORE-TEX®`em, czyli takiego, jakich już kilka schodziłem. To właśnie bliższe zapoznanie się z kunsztem wykonania tego pierwszego pozwoliło mi się pochylić nad zagadnieniem – “może ten GTX to nie jest mus, może warto sprawdzić skórę?”. Nie ukrywam, że to właśnie klasyczny wygląd, ale “z pazurem”oraz ogólna jakość przekonała mnie do takiego, a nie innego wyboru. I co tu dużo mówić – *UWAGA SPOILER* – nie żałuję. Ale jak to się sprawdza w praktyce?

Buty górskie na vibramie

Nowe buty w pełnej krasie – od góry i od dołu. (fot. autor)

Budowa

Pierwsza przymiarka, to kolejne pozytywne zaskoczenia, ale też i pewna obawa. Ale po kolei. Język stanowi całość z cholewką, gdzie po bokach skóra jest zdecydowanie cieńsza. Ma to bezpośredni wpływ na bardzo dobre jego układanie się na nodze – nic nie uwiera, nic nie ugniata.

Sama wkładka jest w pełni skórzana. Posiada kilka mikrootworków, co zdecydowanie poprawia cyrkulację powietrza i zachowanie optymalnego środowiska wewnątrz buta. Wnętrze cholewki zostało wyścielone cielęcą skórą, a szew na pięcie jest mikroskopijny i praktycznie niewyczuwalny pod palcem. Pozwala mi to przypuszczać, że dzięki temu nie będę miał do czynienia z nieprzyjemnymi obtarciami.

Ponadto, mamy do czynienia z klasycznym systemem wiązania, gdzie mamy trzy pary haczyków, które umożliwiają odpowiednie dosznurowanie buta. Jak się okazuje “klasyczny” system sznurowania odegrał niebagatelną rolę w ostatecznej ocenie, ale o tym później.

Wczytuję galerię

To tyle, jeśli chodzi o pozytywne zaskoczenia. Jedyna obawa pojawiła się po założeniu buta na nogę. Moje stopy nie są wąskie i odczuwałem pewien ucisk w śródstopiu. Obawiałem się, że przez to będę zmagał się z dyskomfortem podczas długich wędrówek – na długość but był dopasowany idealnie. Po delikatnym rozchodzeniu w warunkach domowych uczucie dyskomfortu minęło.

Pytanie czy była to kwestia psychologiczna (albo odcięcia dopływu krwi do stopy :-), czy też faktycznie stopa przyzwyczaiła się do buta. Stwierdziłem, że w tym wypadku zweryfikuje to szlak.   

Wiedziałem, że buty skórzane mają tę przewagę nad tymi z GTX, że lepiej “oddychają”, czyli transpirują wilgoć z wnętrza buta na zewnątrz. Z doświadczenia wiedziałem również, że ta kwestia będzie najistotniejsza w cieplejszych porach roku i tak naprawdę tutaj mogą wyjść na jaw atuty takiego rozwiązania. Przekornie jednak  buty po raz pierwszy zostały przetestowane w listopadowych Tatrach.

Pierwszy test

Tak się złożyło, że miałem okazję uczestniczyć w dwudniowej sesji fotograficznej w tatrzańskim plenerze. Wiedziałem, że będziemy dużo chodzić i prawdopodobnie spędzimy dużo czasu na postojach (wiadomo, zdjęcia). Okazało się, że warunki z jakimi przyszło nam się zmierzyć, to… zima. Masy kopnego śniegu oraz miejscami duże zalodzenie na szlaku.

Buty na zimowy trekking

Piękne okoliczności przyrody w trakcie dziewiczego wypadu. (fot. Rafał Waluś)

Niepewnością było to czy w ogóle będę w stanie wyjść w tych butach w okolicę 2000 m., gdzie praktycznie cały czas był śnieg i lód, przez co sytuacja wymagała już typowo zimowego wyposażenia. W praktyce okazało się jednak, że nie ma z tym żadnego problemu – buty świetnie współpracują z rakami koszykowymi. Podeszwa jest na tyle sztywna, że nie musimy się przejmować uszkodzeniem łącznika, a sam profil buta jest tak skonstruowany, że bez problemu będzie pasował do większości koszyków: testowane z rakami Climbing TechnologyNuptse Evo Flex, jednym z najpopularniejszych obecnie modeli na rynku. Wybrałem wersję flex z elastycznym łącznikiem (tak na wszelki wypadek), ale raki z “tradycyjnym” sztywnym łącznikiem będą współpracować równie dobrze.

Przez większość czasu, z uwagi na panujące warunki, praktycznie nie ściągałem raków. Udało mi się jednak na początku drogi sprawdzić zachowanie na skale, lekko zaśnieżonych kamieniach oraz niewielkim odcinku z błotem pośniegowym. Wniosek jest taki, że do przyczepności podeszwy… nie sposób się przyczepić 🙂

Obawiałem się o wodoodporność, gdyż jak już zapewne drogi czytelniku wiesz – wcześniej nie dawałem szansy tradycyjnym rozwiązaniom. Stopniowo jak nabierałem wysokości i czasu spędzonego w butach, moje obawy były rozwiewane, aż do momentu, gdzie wyzbyłem się ich kompletnie. Zamberlan Guide Lth RR zostały uszyte z dużych kawałków nubukowej skóry, co wiąże się z ograniczeniem liczby przeszyć. Co więcej – mocne, podwójne szwy występują głównie na takiej wysokości cholewki, gdzie but rzadko kiedy ma długotrwały kontakt z wodą. Nawet podczas wielogodzinnego chodzenia po śniegu – nic nie przemokło.

Co do termiki, to tutaj bez zaskoczeń. Było tak jak się spodziewałem. Jest to but bez żadnej ociepliny, więc zadbałem o odpowiednią skarpetę. Użyty przeze mnie model skarpet trekkingowych Bridgedale w zupełności wystarczył podczas temperatur lekko poniżej zera.

Podczas dwóch dni spędzonych w Tatrach chodzenie nie sprawiało dyskomfortu, jednak niestety pod koniec drugiego dnia dało się już odczuć pewien ucisk w śródstopiu. Nie była to sytuacja dramatyczna. Brak otarć i ogólne wrażenia były takie, że stwierdziłem, iż może to być kwestia przyzwyczajenia stopy do nieco węższego niż zwykle profilu tego modelu.

Wczytuję galerię

Na spokojnie, na chłodno

Podczas drugiego testu w zimowym Beskidzie Żywieckim i opadnięciu pierwszego stresu związanego z zasadą ograniczonego zaufania do nieznanego, mogłem na spokojnie przyjrzeć się butom. Wolniejsze tempo przemieszczania się w stronę schroniska, spowodowane oczekiwaniem na małżonkę, nadzorującą niespełna 5 letniego adepta sztuki górskich wojaży na pewno było czynnikiem sprzyjającym. Przez cały czas poruszaliśmy się w śniegu. Miejscami występowało delikatne zalodzenie, ale warunki nie wymagały używania dodatków w postaci raków czy nawet raczków. Na wstępie zaznaczę, że tylko potwierdziły się wnioski z pierwszego wypadu – skóra zapewnia wysoką wodoodporność. Znów nic nie przemokło, a brodzenia w śniegu było sporo.

Pierwszy wniosek: waga buta – Zamberlan Guide Lth RR sprawia wrażenie (słuszne) modelu mocnego, wręcz pancernego. W moim odczuciu stosunek jego wagi do budowy wypada bardzo dobrze. Nie jest to model ultra lekki, ale podczas marszu nie myśli się o tym, że but ciąży. Zakładam, że ma na to wpływ zastosowanie technologii ZCS, która wykorzystuje kilka rodzajów pianek o różnej gęstości i ciężarze – zdecydowanie “na plus”

Odrębną rzeczą, której nie sposób było dokładnie sprawdzić w zestawie buty + raki, jest amortyzacja podeszwy. I tutaj również należy powrócić do technologii ZCS. Faktycznie dobranie kilku warstw różnych pianek wtryskiwanych w podeszwę, sprawia że but odpowiednio tłumi wszelkie drgania i jednocześnie dba o stopę pod kątem zabezpieczenia przed nierównościami terenu. Balans między tymi dwoma czynnikami został tutaj odpowiednio zachowany.

Góry bez membrany na zimę

Inne góry, ale wspólny mianownik – śnieg. (fot. Paulina Marciniak)

Na osobną wzmiankę zasługuje bieżnik. Zdaję sobie sprawę, że zabrzmię tutaj nieco pompatycznie, ale muszę zwrócić uwagę na to, że jestem zachwycony genialnym w swojej prostocie rozwiązaniem, którego nigdy wcześniej nie widziałem. O co chodzi? Już wyjaśniam.

Bieżnik podeszwy Zamberlan® Vibram® Star Trek w środkowej części buta został zaprojektowany w dość tradycyjny i jednocześnie ergonomiczny sposób – tutaj jak najbardziej poprawnie, ale bez rewolucji. Diabeł tkwi jednak w szczególe, jak to mawiają. Tutaj tym szczegółem jest przód i tył podeszwy. Został on zaprojektowany jak ostrze czekana: od pięty w stronę środka buta podeszwa została wyprofilowana w ząbki, które haczą całego buta przy zejściach, co odciąża w odczuwalny sposób pracę nóg. Z drugiej strony, od czubka buta w stronę śródstopia mamy podobne ząbki, ale odwrócone w drugą stronę. To z kolei pozwala odciążyć nieco nogi na podejściach pod ostrym kątem, dzięki haczeniu czubków butów, gdy ciężar ciała przenosimy na palce. Sama trakcja jest świetna – Vibram wie, jaką mieszankę gumy zastosować do buta o konkretnym przeznaczeniu – tutaj nie ma żadnej wątpliwości. Pozwolę sobie powtórzyć: proste i genialne. Jedynym miejscem, gdzie but “ucieka” wraz z nogą, są mokre i wyślizgane korzenie, pokryte błotem pośniegowym. Tutaj jednak warto zaznaczyć, że wszystkie z dotychczas używanych przeze mnie par butów w tym miejscu się poddawały.

Buty w góry i na śnieg

Brodzenie, brodzenie i jeszcze raz brodzenie. (fot. Paulina Marciniak)

Idąc za podeszwą (niezamierzona gra słów) dochodzimy do otoku. Tutaj nie ma się nad czym rozwodzić: jest on wykonany w systemie RRS (zapewnia zachowanie pierwotnego kształtu cholewki), na prawie całym obwodzie buta, co stanowi na pewno wystarczającą ochronę przed luźnymi elementami podłoża, czy też otarciami o skałę. Ciekawym pod względem funkcjonalnym jest rozwiązanie, polegające na większym nadlaniu gumy na wysokości palucha, co stanowi dodatkową ochronę tego newralgicznego miejsca.

Podczas tego testu, mając na uwadze niekomfortowe uczucie pod koniec ostatniej wizyty w górach, spróbowałem inaczej zawiązać buty. I okazało się to strzałem w 10! Okazuje się, że na pierwszy rzut oka nieco banalna konstrukcja systemu wiązań wcale taką nie jest. Otóż byłem w stanie dolną część butów zawiązać dość luźno, za to od haczyków w górę bardzo ściśle. Pozwala to na niezależną regulację napięcia sznurówek przy palcach i na górze cholewki. Efekt był taki, że nie czułem już żadnego ucisku w śródstopiu, a pięta jednoczenie “nie latała”. Dodatkowo trzymanie kostki było świetne.

buty górskie skórzane

Długi czas obcowania ze śniegiem nie spowodował przemoknięcia buta (fot. autor)

Ale to już koniec?

Niestety z uwagi na zimową porę testów nie udało mi się w sposób dostateczny sprawdzić oddychalności Zamberlan Guide Lth RR, ale rokowania są bardzo dobre. Biorąc pod uwagę fakt, że zmagam się z nadmierną potliwością stóp, już w momencie testu powyższego modelu odczuwałem maksymalny komfort, czego nie mogę powiedzieć o poprzedniku z ubiegłego roku z ….tak, zgadliście, z membraną! Teraz stopa po dobraniu podobnej skarpety, po całodniowym trekkingu, była sucha, zero odparzeń. Pozwala mi to tylko domniemywać, że w letniej porze buty te będą moim pierwszym wyborem.

Nie wspominałem wcześniej, że jestem zwolennikiem stosowania wysokich butów przez cały rok. Owszem, sięgam po niskie podejściówki, kiedy poruszam się w terenie w stylu “fast & light”, ale z uwagi na częste wypady z dzieckiem – (zabawki swoje ważą i chyba wiadomo, kto je musi nieść) lub trekkingi z namiotem – rzadko mi się to zdarza. Nie jestem osobą wagi super ciężkiej, ale do piórkowej też się nie zaliczam- stabilizacja kostki w zestawieniu z plecakiem o wadze w zakresie 5 – 15 kg. jest dla mnie bardzo ważna.

Buty wysokie w góry

Zamberlan Guide Lth RR jak to przewodnik, zaprowadzi cię na niejeden szczyt. (fot. autor)

Zamberlan Guide Lth RR – dla kogo ten model?

Testowane Zamberlan Guide Lthr RR okazały się trafnym wyborem. Ogólne wrażenia z użytkowania są świetne – widać, że producent włożył wiele serca i wykorzystał skrupulatnie swoje doświadczenie w projektowaniu i tworzeniu tego  modelu. Początkowo moje doświadczenia na to nie wskazywały, ale po odpowiednim zasznurowaniu, buty okazały się bardzo komfortowe i jednocześnie solidne. Klasyczny wygląd skrywa w sobie szereg praktycznych technologii.

  • Szukasz uniwersalnego buta trekkingowego o dość sztywnej podeszwie na zróżnicowany teren?
  • Uprawiasz nie tylko jednodniowe trekkingi w Beskidach, ale planujesz też długodystansowe marsze w Bieszczadach i jeździsz w Tatry?
  • Nie boisz się żadnej pogody: śniegu, deszczu, słońca?

Jeżeli na któreś z powyższych pytań odpowiedziałeś twierdząco – jest to model dla Ciebie.

Pamiętaj, że byłem sceptykiem co do klasyki w postaci braku membrany, jednak po sprawdzeniu w terenie, całkowicie się przekonałem – nie mogę się doczekać pierwszych testów latem. Nie mówię, że buty z Gore-Texem są złe. Twierdzę, że oba rozwiązania bardzo dobrze funkcjonują obok siebie. Ja się przekonałem.

Podsumowanie

Plusy Minusy
+ bardzo wysoka jakość wykonania i użytych materiałów – klasyczny wygląd i zastosowanie naturalnej skóry nie każdemu może przypaść do gustu
+ system sznurowania
+ uniwersalność
+ bieżnik!

Buty Zamberlan Guide Lth RR testował Rafał Marciniak

                 

Udostępnij

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.