Z pewnością wielu z Was posiada psy z którymi chętnie chodzi po górskich szlakach. Dla psów, przebywanie ze swoim właścicielem na takim spacerze jest sporą przyjemnością. Dla właściciela również. Psa nie posiada się w końcu po to, aby siedział zamknięty w domu.
Pies w górach to dla wielu jednak źródło stresu, a przynajmniej, niezbyt komfortowej sytuacji. Właściciele psów (do których należę), powinni uszanować obawy innych turystów. Nie wszyscy muszą znać się na psach czy rasach i potrafić ocenić sytuację po zachowaniu samego zwierzęcia. Spotkanie z nieznanym, swobodnie biegnącym (i najczęściej wyprzedzającym właściciela) psiakiem może u niektórych budzić strach, rodzić niepotrzebne napięcia, w końcu prowadzić do utarczek słownych z osobami wyznającymi zasadę, że na łonie przyrody nie ma miejsca dla zwierząt. Jak więc pogodzić górską wycieczkę w towarzystwie czworonoga, szanując jednocześnie pozostałych turystów?
Przede wszystkim, według przepisów obowiązujących w Polsce, psa nie wolno w lesie spuszczać ze smyczy. Jednak nie można psu zapewnić odpowiedniego rozwoju i zdrowia, chodząc z nim całe życie na smyczy. Traktując ten przepis literalnie, powinno się zakazać posiadania psów, ponieważ samo posiadanie psa, którego nie można spuścić ze smyczy, to łamanie ustawy o Ochronie Zwierząt. Są również sytuacje, w których prowadzenie psa na smyczy nie jest możliwe – np. podczas skiturów, czy jazdy na rowerze (choć istnieją oczywiście dedykowane tej aktywności smycze).
Spuszczając psa ze smyczy, należy więc pamiętać, że to właściciel zna charakter psa i odpowiada za jego zachowanie. Osobiście wyznaję zasadę, że omijam najbardziej popularne szlaki na tyle, na ile mogę. Staram się wybierać te mniej popularne lub planuję trasę po nieoznakowanych ścieżkach (jeżeli nie jest to rezerwat czy Park Narodowy). Możecie mi wierzyć, iż ta zasada pozwala na dużą wygodę przebywania z psem w górach. Posiadam labradora (powody wyboru wykraczają poza temat tego wpisu), które są psami zrównoważonymi i o ujemnej agresji — to spory komfort, pewnie niedany każdemu właścicielowi czworonoga, ale kluczem to bezstresowych wycieczek zawsze pozostaje zasada: poznaj swojego zwierzaka, wyprzedzaj jego reakcje. Moja suka nie rzuci się w pogoń za dziką zwierzyną (jak zobaczy sarnę, to może i szczeknie, może pobiegnie kawałek w jej kierunku, ale pozostanie nadal na ścieżce czy leśnej drodze), nie rzuci się na nikogo, nie straci kontaktu wzrokowego ze mną, zareaguje na komendę “do nogi”. Taka komenda pada zresztą zawsze, gdy w zasięgu wzroku pojawia się turysta, a smycz jest zawsze w gotowości. Warto psa nauczyć takiego posłuszeństwa. Nie jest to dla niego żadna kara, psy mają bowiem w genach zapisaną potrzebę hierarchii, naturalne jest to, że rola samca / samicy alfa przypada tylko 1 osobnikowi (i masz nim być Ty czytelniku).
Bardzo ważne jest przewidywanie reakcji psa. Nasze działania muszą wyprzedzać zachowanie, które może być źródłem stresu dla spotkanych na szlaku turystów. Przykładowo: ja wiem, iż moja suka nie zareaguje niepokojem na turystę idącego z przeciwka, ale wystraszy się kogoś, kto odpoczywa na skraju ścieżki. Jeżeli odpowiednio wcześniej ją przywołam, nie zacznie szczekać (na szczęście robi to rzadko), nie będzie wykonywać nerwowych ruchów, które mogą wystraszyć obce osoby. Pomimo tego, że ogromna większość turystów przyjacielsko odnosi się do psów, pozwalam jej na przywitanie się tylko w sytuacji, kiedy po drugiej stronie widzę wyraźne przyzwolenie (czy zachętę) do takiego działania.
Nie ma potrzeby, aby rozpisywać się dłużej na ten temat. Powyższe zasady są wystarczające, aby uszanować drugiego turystę i jednocześnie pozwolić psu na swobodne bieganie czy wąchanie. Tym, którzy psa nie mają (i na psach się nie znają) chciałbym może na koniec zasugerować, iż nie należy od razu bać się każdego spotkanego psa. Jeżeli dojdzie już do tego, że pies biegnący swobodnie nas mija, najlepiej nie zwracać na takiego zwierzaka uwagi. Kontakt wzrokowy to często dla psa zachęta do przywitana się, z kolei obojętność spotka się również z taką samą reakcją u psa. Poza tym można chyba wyjść z założenia, że jeżeli właściciel psa spuszcza go ze smyczy, to nie jest to chora psychicznie bestia, która tylko czeka na to, aby rozszarpać nasze softshellowe spodnie, wraz ze znajdującą się pod nimi łydką. Przynajmniej ja, spotykając obce psy, staram się mieć odrobinę zaufania zarówno do samego psa, jak i jego właściciela.
Istnieje całkowity zakaz wprowadzania psów do Parków Narodowych. Zdarzają się wyjątki. Dla przykładu, z psem można wejść nawet na Szczeliniec czy Błędne Skały w Górach Stołowych, jednak pies musi bezwzględnie znajdować się na smyczy. Z kolei w Tatrach, można przespacerować się z psem Doliną Chochołowską, ale tylko do wysokości schroniska. Planując wycieczkę, polecam zapoznać się z regulaminem danego Parku Narodowego. W dobie internetu nie wymaga to żadnego wysiłku. Unikniemy ewentualnej grzywny i niepotrzebnych kłopotów. W jednym z kolejnych artykułów przeczytacie o tym gdzie możemy wędrować w górach z psem.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.