Współczesne liny wspinaczkowe, dzięki swojemu zaawansowaniu znacznie złagodziły ekstremalny charakter balansowania wysoko nad ziemią. Dzięki ograniczeniu ryzyka uszkodzenia sprzętu, przekraczanie nowych granic we wspinaczce, jest od wielu lat dostępne już nie tylko dla nieustraszonych właścicieli stalowego szpona. Dziś nie trzeba mieć ani odpornej psychiki ojców założycieli wspinaczki sportowej, ani imadła w rękach, żeby zwać się wspinaczem. Wystarczy dobry asekurujący, bezpieczne obicie i nowoczesna lina…
Skoro sprzętowy rozwój w tak dużym stopniu ułatwia czerpanie z dobrodziejstw wspinaczki praktycznie każdemu, tym bardziej należy wiedzieć, jak o ten sprzęt zadbać. Lina wymaga szczególnej troski. Zatem jak dbać o linę wspinaczkową?
Nie wymaga to wiele zachodu o ile korzystasz z płachty, która bardzo dobrze zabezpiecza linę przed błotem, ostrymi kamieniami itp. Wystarczy, że nie będziesz rzucał liny bezpośrednio na ziemię, samo to w ogromnym stopniu przyczyni się do utrzymania jej w dobrym stanie. Zważ, że nie chodzi tu (tylko) o fakt, że czysty sznurek prezentuje się zabójczo na wspinaczkowych fotach – drobinki piachu, żwiru czy ostre kamienie powoli i po cichu – ale skutecznie – uszkadzają twoją linę.
Nawet jeśli używasz płachty, to warunki atmosferyczne albo upodobanie do zapiaszczonych kominów, błotnych rys i połogich parchów prędzej niż później pozbawią twoją linę blichtru, a ciebie niezbędnej ochrony. Zabrudzenia z liny należy usuwać, najlepiej trochę częściej niż z narciarskich skarpet, które pierzesz dopiero, kiedy trzeba je już stawiać obok łóżka po dniu “igraszek” na śniegu. Warto od czasu do czasu kilkakrotnie przeciągnąć linę przez wilgotną szmatkę, a potem dać jej przeschnąć. To wystarczy żeby oczyścić oplot z kurzu i lekkiego brudu.
Płachta lub torba na linę wspinaczkową wydłuży czas użytkowania liny (fot. Climbing Technology)
Jeśli prześpisz ten moment i sam już nie wiesz, czy twoja lina jest niebieska czy żółta – czas na grubsze pranie. Może być ręczne, w wannie albo pod prysznicem z odrobiną mydła albo bardzo delikatnego detergentu, najlepiej polskiego, bo niemieckie ponoć za mocne… Żadnych Omo-niewiadomo, atakujących brud całą armią nieprzejednanych nanocząsteczek! W pralce ustawionej na program ręczny też można uprać linę, wcześniej warto umieścić ją na przykład w poszewce. Nie każda pralka wytrzyma wirowanie namokniętej liny, a jeśli nawet, to ja bym i tak nie ryzykował, bo procesy zachodzące w bębnie automatycznej pralki po naciśnięciu przycisku “start” są dla mnie zbyt niejasne, żebym powierzył im los swojej liny. Po grubszym praniu przeciągnij linę przez suchą szmatę i rozłóż w suchym i ciemnym miejscu do wyschnięcia.
Jeśli z jakiejś przyczyny nie nosisz liny na plecaku i nie przepadasz za krzakami, błotem i trawami na wspinaczkowych drogach, za to dużo prowadzisz i sporo latasz, lina będzie się niszczyć, głównie w miejscu jej kontaktu z ekspresem przy hamowaniu lotu. Najpierw zmechaci się oplot, potem zacznie spod niego wyzierać rdzeń, który w końcu też się przetrze. Lina pęknie i nici z szampana – podjąłeś za duże ryzyko. Można temu zapobiec obcinając zawczasu zużytą końcówkę.
Bardzo niebezpieczne dla liny są loty z wysokim współczynnikiem odpadnięcia, czyli takie, przy których długość pracującej liny jest zbliżona do długości lotu. Nawet jedno takie odpadnięcie może bardzo poważnie uszkodzić linę!!! Podobnie ma się sprawa asekuracji na sztywno – sto razy obijesz pięty, kostki i kolana, a za sto siedemdziesiątym siódmym wylądujesz tyłkiem w piargu…
Loty z wysokim współczynnikiem odpadnięcia, to zawsze spore obciążenie dla twojej liny (fot. Tendon)
Musisz mieć świadomość każdego zgrubienia rdzenia, zauważać nowe zmechacenia czy zmniejszoną elastyczność, wiedzieć o każdym ciężkim locie. Dlatego jestem gorącym orędownikiem nie wypożyczania liny jeśli nie możemy mieć jej na oku, oczywiście z drobnymi wyjątkami, ale to indywidualna sprawa. Samodzielne zwijanie sznurka po wspinaniu, czyszczenie co jakiś czas – to dobre źródło informacji o stanie twojej liny, nie rezygnuj z niego.
Dbanie o linę to głównie zdrowy rozsądek, zachowaj go, a będziesz cieszył się wspinaniem do końca swojego świata, a może i dzień dłużej! Życzę samych pancernych sznurków!
Dobry asekurujący, bezpieczne obicie i nowoczesna lina – trzy filary bezpiecznej wspinaczki (fot. Ortovox)
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.