Na granicy z Czechami, w pewnym oddaleniu od najpopularniejszych górskich miejscowości leży miejsce, które mało kto poproszony o podanie nazw polskich pasm górskich wymieni. Masyw Śnieżnika warto jednak dopisać do listy miejsc, które trzeba odwiedzić.
Śnieżnik jest najwyższym szczytem pasma nazywanego Masywem Śnieżnika. Przez jakiś czas funkcjonowała alternatywna, znacznie bardziej efektowna nazwa – Góry Śnieżne. Czeska nazwa szczytu – Králický Sněžník – również odwołuje się do śniegu. I rzeczywiście, wierzchołek Śnieżnika jest zwykle pokryty śniegiem przez wiele miesięcy. Wznosi się na wysokość 1426 m, wystając ponad wyraźnie widoczną granicę lasu. Tradycyjna nazwa to Śnieżnik Kłodzki, bo Masyw Śnieżnika jest najwyższym wzniesieniem wokół Doliny Kłodzkiej.
Śnieżnik jest też najwyższym polskim szczytem całych Sudetów Wschodnich, górując nad najwyższymi wierzchołkami Gór Złotych czy Bialskich. Dokładny podział geograficzny w tym rejonie jest jednak nieco skomplikowany, więc miano najwyższego szczytu każdego z pasm przypada różnym górom, w zależności od tego jak zostanie poprowadzona umowna granica między pasmami. Pozycja Śnieżnika jest jednak niezagrożona. Na liście szczytów Korony Gór Polski jest czwarty pod względem wysokości, przewyższając choćby Tarnicę czy Turbacz.
Jeśli po zdobyciu Śnieżnika nabierzecie apetytu na więcej, polecamy zapoznanie się z pozostałymi szczytami z listy Korony Gór Polski.
Masyw Śnieżnika znajduje się w miejscu geograficznie zupełnie szczególnym. Hydrografowie nazywają go “Dachem Europy”, bo źródła wypływające tutaj prowadzą do trzech mórz. Butelka z wiadomością wrzucona do strumyka mogłaby więc dopłynąć Odrą do Morza Bałtyckiego, Łabą do Morza Północnego, albo Dunajem do Morza Czarnego. To również właściwie jedyne miejsce, gdzie wydobywa się w Polsce marmur. Jego uroda jest wysoko ceniona i znajdziecie go choćby w Filharmonii Narodowej czy w Sejmie.
Całe pasmo jest znacznie rozleglejsze niż z naszej – polskiej – perspektywy mogłoby się wydawać. Ponad dwie trzecie leży bowiem po południowej stronie granicy, sam szczyt Śnieżnika jest zresztą wierzchołkiem granicznym.
Masyw Śnieżnika opleciony jest gęstą siecią szlaków turystycznych. Na szczyt prowadzi w sumie kilkanaście szlaków, więc nic dziwnego, że w takim miejscu musiała powstać jakaś infrastruktura obsługująca turystów.
Dzisiejsze schronisko pod Śnieżnikiem, choć nazywa się schroniskiem “Na Śnieżniku”, położone jest poniżej wierzchołka. Od szczytu dzieli je ok. 1,5 km i trzeba przy tym pokonać ponad 200 m wysokości. Pierwotna funkcja tego miejsca była jednak zgoła niż zapewnianie komfortu turystom, bowiem Królewna Marianna Orańska, która była właścicielką tych ziem, postanowiła hodować na górskich łąkach szwajcarskie krowy. Dopiero kilkadziesiąt lat później, w 1871 roku, kiedy ruch turystyczny przybrał na natężeniu, powstała gospoda turystyczna, która jest obecnie schroniskiem.
To niejedyne i wcale nie pierwsze takie miejsce w regionie. W 1912 roku, po czeskiej (wówczas w granicach Austro-Węgier) stronie stanęło schronisko Księcia Liechtensteina. Budynek przetrwał do roku 1971, kiedy zdecydowano o jego rozbiórce. Dziś widać jego pozostałości i postawioną przed nim niemal sto lat temu figurkę słonia. Skąd słoń nieopodal szczytu Śnieżnika? To efekt działań awangardowych artystów, którzy w ten sposób uczcili 10-lecie istnienia swojego kolektywu.
W południowej części masywu znajduje się drugie schronisko, Horská chata Návrší. Powstało w 1928 roku, przegrywając ze schroniskiem Liechtensteina straciło popularność wśród turystów i przez lata zmieniało właścicieli i funkcje. Od lat 70. XX wieku znów jest publicznie dostępnym schroniskiem turystycznym.
W Masywie Śnieżnika znajdziecie też mnóstwo innych, mniejszych bydynków. Lokalni właściciele ziemscy budowali bowiem w przeszłości chaty myśliwskie pod Snieżnikiem. Jedne zburzono, inne spłonęły, ale kilka nadal funkcjonuje, jak choćby Františkova chata, z której dziś korzystają czescy ratownicy górscy.
Stojąca obecnie na Śnieżniku wieża widokowa to również pomysł niezupełnie nowy. W tym samym miejscu zbudowano wieżę już w XIX w. Po co w ogóle na najwyższym szczycie budować wieżę widokową? Otóż kopuła szczytowa Śnieżnika jest dość płaska i rozległa. Skutek jest taki, że z żadnego miejsca nie ma widoku na wszystkie strony świata. Oglądanie panoram z wieży widokowej jest po prostu wygodniejsze.
Otwarta w 2022 roku wieża jest inspirowana kształtem swojej poprzedniczki, którą w latach 70. widowiskowo rozebrano, wysadzając ją w powietrze. Ma dokładnie tę samą wysokość co pierwsza wieża – 34 metry. Widać z niej więcej niż jakiejkolwiek innej wieży widokowej w polskich górach. To właśnie ze szczytu Śnieżnika dokonano najdalszej obserwacji w naszym kraju – na zdjęciu zarejestrowano leżący niemal 300 km dalej masyw Schneeberg w Alpach. Nie zgadniecie jak nazywał się szczyt Śnieżnika kiedy leżał w granica Austro-Węgier… Glatzer Schneeberg…
Cały masyw Śnieżnika oraz graniczące z nim Góry Złote zostały objęte ochroną – na tym obszarze utworzono Śnieżnicki Park Krajobrazowy. W jego obrębie znajduje się pięć rezerwatów przyrody, gdzie występują gatunki roślin nieobecne gdzie indziej, jak np. jastrzębiec śnieżnicki, który jest tutejszym endmitem. Tego kwiatu nigdzie indziej nie znajdziecie.
Park Krajobrazowy stawia turystom nieco łagodniejsze ograniczenia niż Park Narodowy. Nie obowiązują tam zakazy poruszania się poza szlakami i wyznaczonymi trasami czy zbioru grzybów, ale nadal należy pamiętać, że to miejsce, gdzie przyroda jest szczególnie cenna.
Na wierzchołek Śnieżnika można by przez wiele dni wchodzić i schodzić, za każdym razem wybierając inną trasę. Znakowanych szlaków turystycznych jest cała masa, a wszystkie – nic dziwnego – prowadzą do jednego punktu. To zresztą wymusza naturalne ukształtowanie terenu, bo Śnieżnik (podobnie jak np. Turbacz) to rozróg, czyli najwyższy punkt, z którego rozchodzą się rozliczne grzbiety.
Twierdzenie, że jakiś szlak górski jest piękniejszy niż inne bywa ryzykowne. Każdy z nas szuka w górach czego innego i każdego z nas co innego zachwyca. Gdyby przeprowadzić ankietę, to z całą pewnością żaden szlak nie wygrałby jednogłośnie. Choć oczywiście mamy swój typ, to bierzcie poprawkę na to, że ta ocena jest wypadkową naszych własnych górskich upodobań.
Naszym zdaniem najpiękniejszym szlakiem na Śnieżnik jest ten prowadzący grzbietem, w którym leży Trójmorski Wierch.
Startuje się z parkingu Ostoja w miejscowości Jodłów, niedaleko Międzylesia. Najpierw idzie się na południe, ale po 3,5 km czerwone znaki skręcają ostro na północny wschód i zaczynają piąć się po grzbiecie przez kolejne szczyty. Idąc na Śnieżnik przejdziecie tą trasą przez Trójmorski Szczyt – to tu znajdują się źródła zasilające trzy morza – a na nim możecie odwiedzić wieżę widokową.
Kolejny to Puchacz i po zejściu z niego polecamy wybranie zielonych znaków, bo te prowadzą przez wierzchołek Małego Śnieznika. Nie jest wcale taki mały bo przewyższa go tylko “duży” Śnieżnik. Z jego wierzchołka zejdziecie do schroniska, a stamtąd już prosto na szczyt Śnieżnika.
Choć szlak prowadzi lasem, to co chwilę trafia się przecinka lub polana, gdzie można podziwiać fantastyczne widoki po obu stronach grzbietu. Im wyżej, tym roślinność jest rzadsza, a widoki coraz lepsze. Ostatni fragment szlaku niejednemu, zwłaszcza jesienią, przypominać będzie Bieszczadzkie połoniny.
Najkrótszy i najłatwiejszy szlak na Śnieżnik nie mogą rzecz jasna prowadzić tą samą drogą. Ten najkrótszy bowiem musi być relatywnie stromy, a z kolei najłatwiejszy musi powoli zdobywać wysokość i siłą rzeczy nie będzie krótki. W wypadku Śnieżnika można by jednak stwierdzić, że oba zaczynają się w tym samym miejscu.
Z parkingu niedaleko Jaskini Niedźwiedziej możecie dotrzeć na wierzchołek Śnieżnika idąc za żółtymi szlakami w ciągu niespełna trzech godzin. Podejście wąską doliną nazywaną z powodu specyficznego ukształtowania terenu Gęsią Gardzielą, będzie miejscami jednak dość strome. Do schroniska dotrzecie jednak już po dwóch godzinach marszu i stamtąd, tym razem już szlakiem zielonym, pójdziecie na szczyt.
Alternatywą jest spacer szlakiem rowerowym zaczynającym się . Będzie bardzo powoli zdobywał wysokość, więc na pewno nie można uznać, że jest pod tym względem jakimkolwiek wyzwaniem. Jest jednak znacznie dłuższy (od startu do schroniska ma 11 km) i ostatecznie dotarcie na szczyt zajmie więcej czasu niż wędrówka za żółtymi znakami.
Ta propozycja zaczyna się na Przełęczy Puchaczówka koło Siennej. Bardzo wiele osób korzysta jednak z kolei linowej wjeżdżającej na Czarną Górę – trudno przecież sobie odmówić takiej atrakcji. Na piechotę, czy siedząc na kanapie wyciągu, docieramy najpierw na szczyt Czarnej Góry. Jeszcze niedawno stała tu wieża widokowa, ale wobec złego stanu technicznego została rozebrana.
Idąc za czerwonymi znakami przejdziecie przez Żmijową Polanę. Nazwa nie bierze się znikąd, bo żmiję zygzakowatą w Masywie Śnieżnika nietrudno – zwłaszcza latem – spotkać. Szlak nie jest specjalnie męczący. Z Czarnej Góry najpierw prowadzi w dół, a potem powoli i łagodnie pnie się aż do schroniska na Hali pod Śnieżnikiem.
Zaczynamy w Stroniu Śląskim lub nieco dalej, w miejscowości Kamienica. Ta druga opcja jest raczej dla zmotoryzowanych turystów, bo najłatwiej dotrzeć tam własnym autem. Na żółty szlak możemy wejść w centrum Stronia, lub kilka kilometrów dalej, w Kamienicy i zaprowadzi nas łagodnym podejściem na graniczny grzbiet. Tam spotyka się ze szlakiem zielonym, którym trzeba skręcić w prawo, na zachód. Można nim wędrować dzięki zniesieniu w praktyce granic państwowych. Po 1,5 km bowiem przechodzi na południową stronę grzbietu, do Czech. Przy strażnicy Horskiej Służby wracają znaki żółte i od szczytu Śnieżnika dzieli nas tylko pół godziny marszu łagodnym szlakiem, który jest równocześnie zimą trasą dla narciarzy na biegówkach.
Nie proponujemy wam startu z samego Międzylesia, bo w takim wypadku długość trasy w jedną stronę wyniosłaby niemal 20 km, a trzeba przecież jeszcze wrócić. Najlepiej zacząć wędrówkę w tym samym miejscu, z którego zaczyna się najładniejszy naszym zdaniem szlak na Śnieżnik – z parkingu Ostoja.
Zamiast jednak iść czerwonym szlakiem na południe, tym razem wybieramy znaki niebieskie i idziemy w przeciwnym kierunku. Szlak trawersuje zbocza i omijając Mały Śnieżnik od północy doprowadza do schroniska, skąd – jak w niemal każdym wypadku – zielonym szlakiem dochodzi się na wierzchołek Śnieżnika
Dwie z podanych wcześniej opcji – jak już wiecie – prowadzą granicznym grzbietem. Na każdą z nich można oczywiście dostać się od południowej strony. Jest jednak inny interesujący wariant, a nawet dwa, prowadzące na Śnieżnik od południa.
Oba zaczynają się w miejscowości Velká Morava. Na szczyt najwyższej góry Masywu Śnieżnika dotrzecie stąd żółtym szlakiem, który prowadzi tak jak jego polski odpowiednik, doliną strumienia Morava, którego źródło znajdziecie niemal na samym szczycie. Drugą opcją jest dłuższy szlak prowadzący grzbietem, za niebieskimi, a po dojściu do granicy za czerwonymi znakami.
Co w nich interesującego? Są przecież niemal bliźniaczo podobne do szlaków po północnej stronie Masywu. Widoki będą podobne, a lasu nie sposób odróżnić. Na początku, w Velkej Moravie znajdziecie jednak atrakcję, jakiej nie ma nigdzie indziej.
W 2015 roku nasi sąsiedzi zza południowej granicy zbudowali drewniano-stalową konstrukcję, która zaskakuje formą i skalą. Jest czymś więcej niż zwykłą wieżą widokową. Znajdująca się na wysokości 1116 m n.p.m. „Ścieżkę w Obłokach” – bo taką nadano jej nazwę – powstała tuż przy górskiej chacie Slaměnka, niedaleko górnej stacji kolejki linowej Snežník. Konstrukcja, z której roztaczają się rozległe widoki na cały masyw Śnieżnika i okolice, to prawdziwy labirynt ścieżek, kładek i tuneli, które gwarantują niezwykłe doznania.
Śnieżnik, choć jak już wiecie nie jest wcale niską górą, jest doskonałym celem wycieczek z dziećmi. Nawet najstromsze szlaki nie będą dla najmłodszych turystów wielkim wyzwaniem, a liczne atrakcje w postaci wieży widokowych na pewno będą doskonałą motywacją.
Ważne jest też to, że jeśli pogoda pokrzyżuje wam plany, w okolicy jest pełno miejsc, które pozwolą aktywnie spędzić nawet najbardziej deszczowy dzień. Muzea, zabytki jak dawna kopalnia uranu z podziemną ścieżką edukacyjną czy Jaskinia Niedźwiedzia – w Kotlinie Kłodzkiej nie można narzekać na nudę.
Właściciele czworonogów są przyzwyczajeni do tego, że w górach co rusz napotykają na ograniczenia. Żaden z górskich Parków Narodowych – poza nielicznymi wyjątkami – nie pozwala na wprowadzanie psów na szlaki. Śnieżnik, ponieważ leży na obszarze parku krajobrazowego, jest miłą odmianą. Nie ma żadnych ograniczeń dotyczących wędrówki z psem. Pamiętajcie jednak, że mądrze jest – nawet jeśli wasz pies jest wyjątkowo posłuszny – mieć go na smyczy. Na szlaku nie jesteście sami i tak jest po prostu bezpieczniej dla wszystkich – dla was samych, innych turystów i oczywiście dla psa.
Więcej pomysłów na weekendowy wypad w góry znajdziecie tutaj.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.