17.12.2016

Starorobociański Wierch – pierwsza skitourowa wyrypa w sezonie

Nadeszła zima. Najlepsza pora na piękne wyrypy narciarskie na nartach ski-turowych. Na początek proponujemy coś wyjątkowego. Wycieczkę w Tatry Zachodnie. Długa, całodzienna wycieczka narciarska na Starorobociański Wierch (2176 m), to jedna z najładniejszych ski-tur w całych Tatrach. Wycieczka w starym stylu. Najlepszym terminem do jej przejścia jest oczywiście wiosna: marzec – kwiecień. Jednak także na początku zimy może tu być wspaniale.

                       

Możemy odnaleźć na stokach Starej Roboty mityczne narciarskie Eldorado. Wycieczkę tę dedykujemy doświadczonym turystom-narciarzom. Potrwa cały dzień. Wymagać będzie dobrej kondycji (prawie 1200 m przewyższenia) oraz właściwej oceny lawiniastości stoków.

Rzecz najważniejsza: dobry plan…

Starorobociański Wierch to potężny szczyt. Ma 2176 m i jest najwyższym wierzchołkiem w polskiej części Tatr Zachodnich. Jest też ogromnym masywem. Sąsiaduje z Błyszczem i Siwym Zwornikiem od wschodu i z Kończystym Wierchem od zachodu. Jego charakterystyczna sylwetka w postaci klasycznej, trójkątnej ściany, jest widoczna z drogi do Zakopanego. Północna ściana jest stroma i potężna, ma ponad 600 metrów wysokości. Ściany wschodnia i zachodnia mają po ok. 500 metrów wysokości. Są trawiaste, stąd wielkie lawiny, schodzące z tego szczytu na wschód i na zachód. Szczyt opisał w swoim przewodniku narciarskim z 1936 r. znany narciarz Józef Oppenheim „Opcio”, polecając ówczesnym narciarzom-turystom wyprawę z Chochołowskiej na tę piękną górę. Dodam, że w trakcie naszej wycieczki idziemy śladami znanego narciarza i jego przyjaciół.

Starorobociański Wierch w pełnej krasie (fot. autor)

Starorobociański Wierch w pełnej krasie (fot. autor)

Starą Robotę opisał w swoich licznych przewodnikach narciarskich także Tadeusz Zwoliński (1936, 1951 i 1953 r.), a w ostatnich latach w trzech narciarskich przewodnikach po Tatrach mojego autorstwa opisałem wejście i zjazd z tego szczytu. Oto fragment opisu autorstwa Oppenheima, który proponował taką właśnie wycieczkę i piękny zjazd (Józef Oppenheim, Szlaki narciarskie Tatr Polskich, Kraków 1936 r.).

(…) ze szczytu Starorobociańskiego skręcamy pod kątem prostym w lewo, zjeżdżamy samą granią, albo pod granią, stokiem spadającym ku Dolinie Raczkowej. 

Powrót do narciarskich korzeni

Zanim opiszemy naszą wyprawę narciarską na Starorobociański Wierch, na chwilę wróćmy do narciarskich korzeni. A korzenie polskiego narciarstwa, to właśnie turystyka zimowa. Rozpoczęta w początkach XX wieku przez narciarzy spod lwowskiego znaku KTN- Karpackiego Towarzystwa Narciarzy, którzy wybierali się  ze Lwowa na wyprawy narciarskie w wysokie góry, po pięknych i długich połoninach Karpat Wschodnich, Gorganów, Czarnohory i Alp Rodniańskich. I takie same wyprawy w Tatry, organizowane przez narciarzy spod znaku ZON TT – Zakopiańskiego Oddziału Narciarzy Tow. Tatrzańskiego.

Gdzie na skitoury?

Widok na zachodnią ścianę Starorobociańskiego (fot. autor)

Ukoronowaniem dawnego sezonu narciarskiego, mowa o latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, była „wyrypa narciarska”. Długa wycieczka na nartach z fokami, wykonanymi z prawdziwego foczego futra, skórzanymi paskami mocowanymi do nart. Nieraz kilkunastogodzinna tura. Czasami trwająca nawet kilka dni (w latach dwudziestych z legitymacją PTT można było przekraczać granicę w dowolnym punkcie). Kiedyś tak pisali o podobnych wyprawach Stanisław Zieliński i Wanda Gentil–Tippenhauer w legendarnej niemal książce „W stronę Pysznej”:

Koroną turystyki zimowej jest wyrypa narciarska. Nie wycieczka, ale wyrypa. Na wycieczce wiadomo, tędy, siędy. Na wyrypie wiesz gdzie chcesz dojść, ale czy cel osiągniesz, i kiedy, tego dowiesz się dopiero po wyrypie. Będziesz dobrowolnie i z nieprzymuszonej woli pchał się pod nos lawinom, kurniawom i nawisom.”

Dzisiaj w dobie coraz szerszego zainteresowania zimową turystyką narciarską idea takiej „wyrypy” powróciła w pełnym wymiarze. I dobrze, że tak się stało. Bo sezon bez udanej „wyrypy” to sezon stracony. Moja propozycja to właśnie taka wycieczka na nartach turowych na najwyższy szczyt w polskich Tatrach Zachodnich – Starorobociański Wierch i dalej przez Kończysty Wierch aż do Doliny Chochołowskiej. Długa graniówka zrobiona na nartach. Wiosną 1910 r. taką „wyrypą” był narciarski rajd na trasie: schronisko na Pysznej – Ornak – Siwa Przełęcz – Starorobociański Wierch – Kończysty Wierch – Jarząbczy Wierch – Raczkowa Czuba – Trzydniowiański – Dolina Chochołowska. Trasę niniejszą pokonali w ciągu jednego dnia narciarze klubu narciarskiego ZON TT (Zakopiański Oddział Narciarzy Towarzystwa Tatrzańskiego – klub założony w grudniu 1907 r.): Henryk Bednarski „Bednarz”, Stefan Jaworski, Gustaw Kaleński „Tate” i Józef Lesiecki „Lesik”. My idziemy ich śladami. Oczywiście nie przez Pyszną, która jest rezerwatem, ale ze schroniska na Ornaku przez Iwaniacką Przełęcz i grań Ornaku. Na Starorobociański i dalej. Plan doskonały. A realizacja? Jak wypadła, poczytajcie.

No to: działamy!

Chciałbym Czytelnikom Portalu 8Academy zaproponować zjazd ze Starorobociańskiego zboczem północno – zachodnim na Starorobociańską Przełęcz i dalej graniami, do Doliny Chochołowskiej. Stromo jest na pierwszym odcinku ze szczytu na przedwierzchołek, potem jedziemy szerokim stokiem. Dalsza trasa wycieczki prowadzi na Kończysty Wierch (2002 m n.p.m, krótkie podejście bez zakładania fok), następnie przez Czubik (trawers) na Trzydniowiański Wierch, stamtąd dość stromym zboczem zjazd do Doliny Jarząbczej i dalej aż do wylotu Doliny Chochołowskiej. Podczas trwania wycieczki zdobywamy dwa szczyty powyżej 2000 m n.p.m. Zaczynamy w Dolinie Chochołowskiej (parking na Siwej Polanie), lub przy schronisku na Polanie Chochołowskiej. Polecam tę drugą opcję. Schronisko na Polanie Chochołowskiej może być naszą bazą do działania w tym rejonie Tatr.

Potężna, 600-metrowa ściana północna Starorobociańskiego Wierchu (fot. autor)

Potężna, 600-metrowa ściana północna Starorobociańskiego Wierchu (fot. autor)

Podejście

W pełni zimy z reguły na Polanie Chochołowskiej zapinamy narty. Dalej już można przeważnie iść cały czas na nartach (mowa o marcu lub kwietniu, na początku zimy mamy do dyspozycji śnieg od samego dołu). Pierwszy etap wycieczki to zjazd, który prowadzi nas najpierw do leśniczówki przy wylocie Starorobociańskiej. Następnie skręcamy w Dolinę Starorobociańską, zapinamy foki (za czarnymi znakami) i idziemy na Siwą Przełęcz. Najpierw łatwym płaskim terenem. Podejście przez Starorobociańską zajmie godzinę-półtorej.

Ważna uwaga: w razie zagrożenia lawinowego, wszystkie żleby przecinające szlak w Dolinie Starorobociańskiej są bardzo lawiniaste. Także żleb prowadzący na Siwą Przełęcz słynie z dużych lawin. Idziemy systemem grzęd, wychodząc w lewo na grań Ornaku ponad Siwą Przełęczą. To podejście z doliny zajmie nam 2-2,5 godziny. Uważajmy na zagrożenie lawinowe. Widziałem tu potężne lawiny. Idziemy w odstępach, wycieczkę prowadzi najbardziej doświadczony z narciarzy. Dlatego też trasa, o której piszemy, jest możliwa do przejścia dopiero po pewnych śniegach i przy niskim stopniu zagrożenia lawinowego. “Jeżeli warunki są niekorzystne lub wręcz niebezpieczne, stanowczo jej nie polecam, a nawet odradzam. Wtedy idziemy przez Iwaniacką Przełęcz i grzbietem Ornaku. Ostrożnie tym terenom zaglądajcie w oczy”. Tak pisał autor przewodnika ski-turowego po Tatrach, Józef „Opcio” Oppenheim. Miał rację.

Spacer starorobocianskim wierchem

Ostatnie podejście… (fot. autor)

Dalej posuwamy się z Siwej Przełęczy granią lub w jej pobliżu na Siwy Zwornik (uwaga, stromo, po prawej ręce nieraz nawisy, może będzie trzeba zdjąć narty, założyć raki, nieraz jednak udało się autorowi powyższego tekstu wejść na fokach na sam Siwy Zwornik). Z Siwego Zwornika skręcamy w prawo na zachód (teren łatwy) i podchodzimy na szczyt Starorobociańskiego Wierchu. Przy dobrych śniegach, można iść na sam szczyt na fokach. Idziemy ścianą wschodnią w pobliżu szlaku. Długimi zakosami wspinamy się w górę.  Podpórkę wiązania ski-turowego ustawiamy na pozycję pośrednią. Przy twardym śniegu zalecamy założyć na tym odcinku raki lub harszle. Stromo, ok. 30-33 stopni. Czasami w razie oblodzenia warto też mieć czekan. Po ok. godzinnym podejściu z Siwej Przełęczy osiągamy szczyt. Góra słynie z ładnych widoków i warto chwilę odpocząć po długim podejściu, ewentualnie zrobić zdjęcia, czy napić się herbaty.  

Na wschodzie widać wał Tatr Wysokich: od Krywania po prawej stronie, Lodowy i inne olbrzymy tatrzańskie, po Świnicę po lewej. Widok na zachód też jest rozległy i piękny, widać stąd ponad 100 szczytów i przełęczy. Generalnie przed zjazdem zalecamy odpoczynek. Odklejamy foki, wkładamy je do woreczka i do plecaka, przepinamy wiązania i ruszamy w dół. Ubieramy kaski i zjeżdżamy w odstępach. Najbardziej doświadczony narciarz jedzie pierwszy.

Zjazd granią i do Doliny Jarząbczej

Ze szczytu zjeżdżamy dość stromą ścianą na Starorobociańską Przełęcz (u góry wąsko, potem długim skrętem, potężną ścianą) i dalej posuwamy się w stronę Kończystego Wierchu (krótkie podejście, 15 minut). Z Kończystego czeka na nas piękny zjazd. Przy dobrych śniegach możemy zjechać zboczem wprost na Dudową Przełęcz (nastromienie ok. 35 stopni, jedziemy charakterystycznym żlebikiem, z reguły dobry śnieg). Jeśli warunki nie są pewne, to zalecamy zjazd granią z Kończystego Wierchu właśnie na Dudową Przełączkę (pomiędzy Kończystym i Czubikiem), przez Czubik i dalej na Trzydniowiański Wierch. Tutaj skręcamy ostro z tego miejsca w lewo, na jedną z grzęd spadających do Doliny Jarząbczej. Za znakami szlaku turystycznego. Tam z kolei czeka nas fantazyjne kręcenie pomiędzy smrekami i przejazd przez Szeroki Żleb. Potem zjeżdżamy na Jarząbcze Szałasiska (stromy las, skręt w lewo na Jarząbcze Rówienki). Potem pokonujemy Jarząbczy Potok (mostek), jedziemy ścieżką po szlaku, ale zjazd doliną, to też chrapka dla dobrego terenowca. To szus stromym holwegiem, albo jazda między smrekami, to przecież uciecha nie z tej ziemi! Doliną Jarząbczą zjeżdżamy szybko i pewnie, aż do jej wylotu. Stamtąd możemy podejść do schroniska na Polanie Chochołowskiej lub zjechać do wylotu Doliny Chochołowskiej, do Siwej Polany.

Wczytuję galerię

,

Jeśli chodzi o czas wyprawy na Starorobociański, to trwa ona w zależności od wariantu i długości odpoczynków, nawet od 8 do 10 godzin. Jest to więc dość długa i wymagająca wycieczka narciarska, na którą należy przeznaczyć cały dzień. Adresujemy ją do osób o średnim lub zaawansowanym stażu „turowym”, zwłaszcza ważna będzie umiejętność właściwej oceny warunków lawiniastych danego dnia i wybór właściwej trasy zjazdu. Ważne też jest przygotowanie kondycyjne, gdyż jest to bardzo długa tura. Można ją oczywiście skrócić, rozpoczynając wyprawę np. ze schroniska na Polanie Chochołowskiej. Zjazd na Polanę Huciska z wierzchołka ma ok. 8 km długości i 1200 metrów przewyższenia i to pewnie będzie magnesem do odbycia tej pięknej wyprawy. Możemy też tę trasę zrobić w odwrotnym kierunku, tzn. z Doliny Chochołowskiej do Doliny Kościeliskiej.

Zjazd na Polanę Trzydniówka

Bardzo ciekawym wariantem zjazdu z wierzchołka Starorobociańskiego, naturalnie przy dużym zaśnieżeniu, jest zjazd w stronę Trzydniowiańskiego Wierchu, a potem Kulawca i dalej, aż na Polanę Trzydniówka. Z wierzchołka Czubika zjeżdżamy najpierw dość stromym stokiem (uwaga na często wystające poniżej wierzchołka kamienie) na Przełączkę nad Szyją, potem po krótkim podejściu (przy sfirnowanym śniegu pokonujemy je łatwo krokiem łyżwowym) osiągamy wierzchołek Trzydniowiańskiego Wierchu. Tutaj czeka nas najprzyjemniejsza część zjazdu. Gdyby spróbować ująć to w jednym zdaniu, to napisałbym tak: – dopnij chłopie klamry, sprawdź wiązania, mocne odepchnięcie kijkami i jedziesz bracie stokiem, jak marzenie. Z Trzydniowiańskiego Wierchu jedziemy bowiem długim skrętem, szerokim, prawym ramieniem i stokiem, odchodzącym w stronę Kulawca (lub Kulowca, jak pisze wielki znawca Tatr, Józef Nyka), do górnej granicy, widocznego stąd lasu (tym ramieniem prowadzi szlak turystyczny czerwonego koloru). Jest to znakomity teren narciarski, zimą puch jest tu doskonały, a na wiosnę można spotkać tu wymarzone firny i użyć narciarstwa do woli.

Starorobocianski Wierch

Znakomity teren narciarski (fot. autor)

Inne możliwości

Ze Starorobociańskiego Wierchu mamy kilka możliwości wycieczek narciarskich. Największe wyzwanie to wycieczka graniowa z Chochołowskiej przez Wołowiec, Jarząbczy, Starorobociański do Doliny Kościeliskiej, długie przejście w granicach 14-15 godzin, tylko dla doświadczonych narciarzy. Najlepiej iść na Starorobociański w pewną pogodę i przy sprzyjających śniegach. Możemy te tereny odwiedzić wiosną, w marcu lub kwietniu, a nawet z początkiem maja. Jednakże przy firnie zjazd ze Starorobociańskiego Wierchu to jedna z najpiękniejszych wycieczek ski-turowych w rejonie Doliny Chochołowskiej, a może i w całych Tatrach Zachodnich.

POTRZEBNY SPRZĘT: narty ski-turowe, kask, lawinowe ABC, dwie pary fok i raki. Pamiętajcie o naładowanym telefonie, apteczce i rozwadze:).

AUTOR: Wojciech Szatkowski, narciarz wysokogórski, przewodnik tatrzański, pracownik Muzeum Tatrzańskiego, autor przewodnika ski-turowego „Tatry na nartach”, książki „Magia nart”, pomysłodawca projektu „Polskie góry na nartach”. Współpracownik magazynu sportowego „Góry”.

                 

Udostępnij

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.