14.10.2022

Fotografia wspinaczkowa – zapis podcastu

Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych fotografów outdoorowych. Fotografował spektakularne przejścia w skałach i w górach. Przykładem może być choćby przejście solo drogi Pan Aroma w wykonaniu Łukasza Dudka. Jego fotografie ukazywały się w najbardziej znanych magazynach górskich na całym świecie. Miał zdjęcia i okładki w magazynach Alpin, Climbing, Rock n Ice, Gym Climber, Grimper, Desnivel, Rock n Snow oraz polskich Górach. Co więcej jest bardzo dobrym wspinaczem, od lat nie schodzącym poniżej 6.5. Jak łączy prace na etat, bardzo dobry poziom wspinaczkowy i tworzenie wybitnych fotografii? Posłuchajcie podcastu z Piotrkiem Deską.

                       

Co było pierwsze – fotografia czy wspinaczka?

Zdecydowanie najpierw byłem wspinaczem. Później w skałach pojawił się ze mną aparat ale minęło sporo czasu zanim ewoluowało to do miejsca, w którym jest teraz. Te dwie rzeczy daje się dobrze łączyć, jestem tego przykładem. Nie jest to jednak łatwe. Osobiście miewam zmienne fazy. Owszem, zawsze zabieram ze sobą aparat. Ale czasami jestem bardziej wspinaczem, czasami bardziej fotografem. Bywa, że jadąc w skały czy góry mam ochotę bardziej samemu się powspinać niż wisieć na linie i robić zdjęcia. Ale nawet wtedy mam problem by wyjść z domu bez aparatu. I jeśli zdarzy się fajne światło lub znajomy walczący z drogą, na której poszczególne przechwyty są bardzo fotogeniczne to coś się we mnie przełącza i wchodzę w tryp fotografa. Z drugiej strony zdarza się, że jest super nakręcony na robienie zdjęć, mam w głowie mnóstwo pomysłów i po prostu chcę z wyjazdu przywieść fajne kadry.

Od pewnego czasu to wygląda u mnie tak, że dużo większą satysfakcję sprawia mi przywiezienie z wyjazdu dobrych zdjęć niż zrobienie drogi. Oczywiście mam za sobą etap gdy najważniejsze było robienie cyfry i realizowanie ambicji wspinaczkowych. Całe życie było temu podporządkowane – trening, dieta itd. Ale to się zmieniło. Teraz wolę przywieźć fajne kadry. Ale paradoksalnie mój poziom wspinaczkowy nie obniżył się od tego.

Można robić fotografie wspinaczkową samemu się nie wspinając?

Od strony technicznej myślę, że tak. Wiadomo, z fotograficznego punktu widzenia to nie różni się od jakichkolwiek innych dziedzin fotografii. Fotografia, niezależnie od tego co fotografujemy, rządzi się tymi samymi prawami. Natomiast trudnością na pewno będzie cała logistyka linowa. A to jest konieczne żeby zdjęcia wspinaczkowe zrobić. Oczywiście są miejsca gdzie możemy stanąć na jakiejś półce skalnej czy pobliskim szczycie. Ale jeśli mówimy o fotografii gdzie musimy wisieć na linach to musimy mieć o tym wiedzę, żeby nie zrobić sobie krzywdy.

Jakie umiejętności, sprzęt i wiedzę trzeba posiadać?

Dla mnie podstawową różnicą w fotografii wspinaczkowej jest pewnego rodzaju ograniczenie swobody ruchu. Gdy robimy sesję portretową czy krajobrazową to mamy możliwość swobodnego przesunięcia się i zmiany swojego ustawienia względem tego co fotografujemy. Gdy wisisz na linie sprawa się mocno komplikuje. Jesteś uzależniony od jednego konkretnego punktu, z którego robisz zdjęcia. Często chcąc zmienić kadr musisz przyjmować na linach bardzo dziwne pozycje. To sprawia, że warunki tej pracy są mało komfortowe. Reszta pozostaje taka jak w każdej innej fotografii. Potrzebujemy światło, dobrze ustawiony aparat – tu dużych różnic nie ma.

Jakiego sprzętu używasz?

Tym samym aparatem fotografuję wisząc na linach jak i robiąc zdjęcia krajobrazowe czy studyjne. Używam sprzętu Canon. Jeśli chodzi o obiektywy – tu przekrój jest spory. Wszystko zależy od tego gdzie jadę i ile mogę ze sobą zabrać. Na Jurze, gdzie dostęp do skały jest bardzo prosty, mogę sobie pozwolić by wziąć dużo obiektywów, w tym stałoogniskowe, które dadzą mi fajną plastykę obrazu. Ale muszę ich wtedy wziąć więcej. Jadąc w góry zabieram raczej obiektywy typu zoom. Oczywiście mają one inne właściwości optyczne – nie są tak jasne. To zawsze sztuka znalezienia kompromisu między tym co chcę osiągnąć a tym co mogę zabrać.

Jeśli chodzi o sprzęt wspinaczkowy to przede wszystkim standardowy sprzęt czyli uprząż, lina, przyrząd. Najbardziej praktyczny okazuje się Petzl GriGri bo posiada blokadę i daje możliwość szybkiego podejścia na linie. Do tego potrzebna nam jest małpa czyli przyrząd zaciskowy wraz z pętlą. Mam ławeczkę ale używam jej bardzo rzadko. Sztywna ławka jest wygodna ale jest duża, ciężka i ogranicza nas do pozycji siedzącej. Jeśli musimy przyjąć dziwna pozycję to taka ławka zaczyna bardziej przeszkadzać niż pomagać. Natomiast czasami używam miękkiej ławki, by odciążyć się.

Fotografia wspinaczkowa: Piotrek Deska w pracy (fot. archiwum Piotrka Deski)

Jak wygląda proces twórczy w fotografii wspinaczkowej?

Nie ma zasady. Nie jest tak, że mam wszystkie kadry w głowie i jadę je tylko wyegzekwować. Czasami jest tak, że mając w głowie jakąś koncepcję to będąc na miejscu okazuje się, że trzeba ją zmienić. Bo coś gra inaczej niż powinno, bo światło jest inaczej niż zakładałem. Zdarza się też, że będąc na miejscu staje mi przed oczami zupełnie inny kadr. Miejsce, które chciałem sfotografować z danej perspektywy, z innej wygląda dużo lepiej. Miałem taką sytuacje w styczniu tego roku fotografując bouldering w Grocie Komonieckiego w Beskidach. Tam jest taki maleńki wodospad, który zamarza i daje piękny efekt. Ale będąc na miejscu okazało się, że to wygląda zupełnie inaczej niż oczekiwałem. Ale okazało się, że z zupełnie innej strony groty zdjęcie wyszło tak, że wylądowało na okładkach. Można powiedzieć, że to zdjęcie powstało przypadkiem. Było zaplanowane w zupełnie inny sposób a efekt końcowy był zrobiony kompletnie inaczej.

Mając przed sobą sesję jedziesz w teren by zrobić rozpoznanie?

Różnie. Bardzo bym chciał mieć takie możliwości by zawsze zrobić rekonesans. Praktyka pokazuje jednak, że nie zawsze jest to możliwe. Z drugiej strony mam mnóstwo miejsc dobrze rozpoznanych, gdzie wiem czego się spodziewać – fajne światło, dalsze plany. Często jednak idę po prostu na żywioł.

Jak wyglądała praca nad sesją z Łukaszem Dudkiem na drodze Pan Aroma?

Pierwsze co ci powiem to to, że z tych wszystkich zdjęć, które tam zrobiłem 90% wyrzuciłbym teraz do kosza. Ale jeśli chodzi o logistykę to do tej pory było to chyba najpoważniejsze zadanie. Z drugiej strony było mi o tyle łatwiej, że Łukasz najpierw sam patentował drogę, miał rozpoznaną ścianę i to nie ja musiałem wieszać poręczówki. Łukasz odwalił tam kawał roboty, która mnie ułatwiła zadanie. Niemniej największą trudnością było poruszanie się po tej ścianie. Jeśli masz linę, która wisi w pionie to poruszanie się po niej góra dół jest dość łatwe. Trudności pojawiły się na wyciągach idących w dachu, dodatkowo w trawersie. Poruszanie się po tym jest dużym wyzwaniem. Druga rzecz to ekspozycja, zwłaszcza w dachu. Nie masz tam w ogóle kontaktu ze ścianą, wisisz tylko na linach. Trzeba się z tym oswoić.

Czy zdarza się, że zdjęcia są pozowane?

To dwie szkoły. Są osoby, które uważają, że zdjęcia wspinaczkowe powinno się robić z samej akcji. To fotografia reporterska tak naprawdę. Druga szkołą jest taka, że owszem zdjęcia mogą być pozowane. Wtedy staramy się dopieścić każdy element kadru tak by był idealny. Nie widzę w tym problemu. W dużej mierze zależy to od tego czego sami oczekujemy od fotografii. Jeśli chcesz mieć dokumentację na przykład swojego życiowego przejścia to nie da się tego zapozować. Nie da się zapozować pewnych emocji – na przykład radości po zrobieniu życiówki. To wyjdzie sztucznie. Z drugiej strony jeśli chcesz mieć fotografię, którą chcesz sobie powiesić na ścianie, to metoda zrobienia takiego zdjęcia będzie inna.

Czemu nie lubisz, gdy fotografię nazywa się sztuką?

Powiem inaczej. Oczywiście są zdjęcia, które wpisują się w moim odczuciu w definicję sztuki. Natomiast wydaje mi się, że nie każda forma fotografii może być sztuką. Ta, którą ja uprawiam nią nie jest. Fotografuję ludzi, którzy robią coś co stanowi ich pasję. Oczywiście staram się to pokazać tak by było to miłe dla oka. Ale nie uważam by była to forma sztuki.

Jaką role pełni obróbka w fotografii wspinaczkowej?

Jak w każdej fotografii – stanowi istotny element. Przecież w czasach analogowych to co robiło się w ciemni to też była obróbka zdjęcia. Można się zdziwić jak wiele dawało się zrobić w ciemni. Dziś jest to zwyczajnie prostsze – robisz to samo na komputerze. Dla mnie zdjęcie prosto z aparatu to dopiero półprodukt. Obróbka to proces szlifowania diamentu. Dlaczego jubiler nie wkłada do pierścionka surowego kamienia? To dokładnie to samo.

W procesie obróbki jesteś w stanie wyciągnąć bardzo dużo ze zdjęć, które wydawały się przeciętne. Sam mam bardzo dużo zdjęć, które przeleżały na dysku rok czy dwa. W ramach treningu obrabiam je i próbuję nadać charakter. Czasami okazuje się, że wychodzą ciekawe zdjęcia.

Co robić by robić lepsze zdjęcia?

Przede wszystkim oglądać dużo zdjęć innych fotografów. Nie sposób tego przecenić. Często jest tak, że jeśli przestudiujemy pracę innych i na podstawie tego odsiejemy to co nam się podoba i to co nie, to podświadomie zaczniemy tego używać we własnej fotografii. W efekcie nasze zdjęcie nabiera innego wymiaru.

Nie sposób wymienić fotografów, którzy mnie inspirują. Jednym z tych, który zmienił moje postrzeganie i sposób fotografowania jest Keith Ladzinski. U niego podpatrzyłem sposób wykorzystania błysków. Zainspirowało mnie to, zacząłem sam próbować. W jakimś stopniu zdefiniowało to styl tego co teraz robię.

Zachęcamy do słuchania Podcastu Górskiego 8a.pl. Pełna wersja rozmowy dostępna jest za pośrednictwem serwisów:

                 

Udostępnij

W Temacie

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.