02.02.2018

Masyw Hyrlatej w Bieszczadach na skiturach

Są w Bieszczadach miejsca magiczne - w pełnym tego słowa znaczeniu. Właściwie trudno do końca określić, na czym ta magia polega. Możecie jednak przekonać się o tym sami, wybierając się na Hyrlatą.

                       

Hyrlata to bieszczadzki skiturowy klasyk. Nie tak popularny jak Rawki, ale to akurat jej zaleta. Wycieczka w masyw Berda (1041 m n.p.m.), masyw Hyrlatej (1103 m n.p.m.) i Rosochy (1085 m n.p.m.) to jedna z najładniejszych tur narciarskich w Bieszczadach Zachodnich. Prowadzi dzikimi stokówkami, przez urokliwe lasy i polany, grzbietem z pięknymi widokami. Zjazd ma około dwóch kilometrów długości i też jest bardzo ciekawy. Trasa jest odpowiednia dla doświadczonych narciarzy-turystów. Biegnie przez dziki teren, więc całą trasę musimy przetorować w zasadzie sami, co daje nieźle w kość, ale ma też swój urok. Najlepszy termin na skitury w masywie Hyrlatej to styczeń – luty. Oznaczenie trasy to znaki niebieskie oraz szlak zielony GPS (prywatny), który prowadzi tylko do wierzchołka Hyrlatej. Trasa dogodna jest również dla miłośników split-boardu.

Masyw Hyrlatej w Bieszczadach na skiturach

Są w Bieszczadach miejsca magiczne (fot.autor)

Przez wiele lat Hyrlata była słabo znanym masywem leśnym. Zmieniło się to niedawno, dzięki szlakowi, który powstał w październiku 2015 roku i jest oznaczony kolorem niebieskim. Jest on dostępny także dla narciarzy skiturowych. Rozpoczyna się koło wsi Żubracze, w miejscu, gdzie z droga nr 897 z Przełęczy Przysłopce na Cisną  skręca w prawo w wyraźną leśną drogę, prowadzącą przez Dolinę Solinki do Roztok Górnych. Tam, przy znaku zakazu wjazdu, zostawiamy auto i zapinamy narty.  Ruszamy po łatwym terenie. Po około 20 minutach podejścia widzimy drogowskaz turystyczny z tabliczką „Hyrlata” i niebieskim oznaczeniem. Podaje on, że wejście na szczyt zajmie nam 2,5 godziny, a do Roztok Górnych – 3,5 godziny. Nie dajmy się zwieść tą informacją – widniejące tam czasy odnoszą się do letniego trekkingu, a zimowa turystyka narciarska to jednak zupełnie inna bajka. Przy optymalnych warunkach, całkowity czas przejścia trasy to około 5–6 godzin dla wprawnego turysty. Oczywiście mówię o pełnej ,,wyrypie”: podejścia, zjazdy plus odpoczynki.

Wycieczka skiturowa w masywie Hyrlatej – opis trasy

Rozpoczynamy podejście szlakiem niebieskim. Skręcamy za nim w lewo i drogą leśną, dość stromym terenem idziemy na pierwszy ze szczytów masywu Hyrlatej – Berdo. Z racji stromizny podnosimy piętkę wiązania skiturowego na pozycję pośrednią, ułatwiającą podchodzenie. Szlak jest bardzo dobrze oznakowany, najpierw skręca łagodnie w lewo, potem w prawo (drogowskaz, pomarańczowa strzałka na drzewie). Dodajmy, że obok oznakowania w kolorze niebieskim naniesionego na tym odcinku przez PTTK, prowadzącego do szczytu Hyrlatej, znajdujemy na drzewach kwadratowe, biało-zielone znaki, z zielonymi pasami odblaskowymi, dobrze widoczne nawet nocą. Są to oznaczenia prywatnego szlaku GPS, prowadzącego z pensjonatu „Cicha Woda” w Żubraczem na szczyt Hyrlatej. Oznakowanie to jest bardzo gęste (w sumie pojawia się około 80 razy).

Gdzie się wybrać na skitury

Podejście na Hyrlatą (fot. autor)

Po mniej więcej godzinie podejścia wchodzimy na leśny grzbiet, a szlak prowadzi charakterystyczną, choć w sumie niewielką przecinką. Około dwóch kilometrów dalej teren się trochę wypłaszcza, pojawiają się także pierwsze polany widokowe po naszej prawej i lewej stronie.  Idąc tym leśnym grzbietem, wchodzimy na szczyt Berda (1041 m n.p.m., 49°11’23″N; 22°15’54″E). Berdo jest najniższym wierzchołkiem w masywie Hyrlatej, z kilkoma zarastającymi polanami i ograniczonymi, ale pięknymi widokami. Stąd na Hyrlatą mamy do pokonania jeszcze około 1,7 kilometra. Poruszamy się cały czas na nartach na zasadzie góra – dół, krótkie podejścia przeplatają się z krótkimi zjazdami, podczas których nie ma potrzeby odpinania fok. Przechodzimy przez kolejne polany widokowe. Po chwili spaceru grzbietem wchodzimy na Zwornik (1083 m n.p.m.), skąd do Hyrlatej pozostało już tylko 870 metrów.

Idąc wciąż grzbietem, docieramy do Wielkiej Polany (1079 m n.p.m.), skąd przy dobrej pogodzie będziemy mogli podziwiać wspaniałe widoki na obydwie strony, szczególnie na pasmo połonin, Smerek i Pasmo Graniczne. Na Wielkiej Polanie na czterech tyczkach umieszczono znaki szlaku (nieraz zakryte śniegiem, okiścią lub lodem). Przecinamy ją instynktownie przez środek, za tyczkami wchodzimy ponownie w las, a potem, łagodnie skręcając w prawo, wchodzimy na kolejną wielką polanę widokową, znajdującą się pod wierzchołkiem Hyrlatej. Idziemy dalej wzdłuż lasu, mijamy krzyż i docieramy do słupa triangulacyjnego. Obok stoi tyczka z żółtą tabliczką oznaczającą szczyt Hyrlatej (1103 m n.p.m., GPS: 49°10’48″N; 22°17’06″E). Cel naszej wycieczki został osiągnięty. Stoki Hyrlatej są miejscami strome, z polan rozpościerają się urocze panoramy. Zwłaszcza na zachód, jak na dłoni widać imponujący ząb skalny Tatr. Przed dalszą drogą zawsze należy dobrze odpocząć, od sprawności nóg zależeć będzie jakość naszego zjazdu. Warto się czegoś napić i przegryźć coś energetycznego. Odpoczynek w granicach 20–30 minut, połączony z podziwianiem panoramy szczytowej, powinien być wystarczający.

Wycieczki skiturowe w Bieszczady

Z polan roztaczają się piękne widoki na okoliczne szczyty (fot. autor)

Na szczycie Hyrlatej kończy swój bieg szlak GPS z „Cichej Wody”, więc od tej pory kierujemy się już tylko znakami niebieskimi. Poruszając się charakterystyczną niewielką przecinką, idziemy grzbietem Hyrlatej w stronę Rosochy. Krótki zjazd na fokach prowadzi w stronę Przełęczy Koszary (1022 m n.p.m.). Kilkaset metrów dalej wchodzimy na kolejną, trzecią już, wielką polanę – to szczyt Rosochy (1085 m n.p.m.). Stąd kawałek trasy pokonamy jeszcze z fokami przyklejonymi do nart. Dojeżdżamy do miejsca, gdzie wyraźna przecinka leśna opada fantazyjnie w dolinę.

Odpoczywamy i ściągamy foki. Ruszamy do ponad dwukilometrowego zjazdu do Roztok Górnych – najpierw przecinką, niezbyt stromym lasem na wprost, omijając kilka dużych zwalonych drzew, które przy wysokich śniegach można przeskoczyć. Następnie docieramy na charakterystyczną śródleśną przełączkę. Tu znaki szlaku niebieskiego skręcają ostro w prawo (zachowajmy czujność, by nie ominąć tego miejsca) i prowadzą teraz drogą leśną (uwaga na kamienie i gałęzie) dość łagodnie w dół. Jedziemy za nimi ścieżką albo pobliskim, niezbyt gęstym lasem. Ścieżka ma około 5–6 metrów szerokości, więc przy puszystych śniegach nadaje się do fantazyjnego „pędzlowania” krótkim skrętem. Po kilkuset metrach zjazdu szlak schodzi dość stromo do potoku (uwaga, nie rozpędzamy się). Przejeżdżamy przez potok i przechodzimy przez łąki nad Roztokami Górnymi do pozostawionego przy wejściu na szlak auta. Nasza wycieczka w tym miejscu się kończy.

Najszybciej przejdziemy na nartach przez masyw Hyrlatej po dużym opadzie, gdy podkład śnieżny zostanie przysypany 10–20 centymetrami świeżego puchu. Na wiosnę też bywa bardzo ciekawie ze względu na firny.

Trasę na Hyrlatą polecam bardziej doświadczonym narciarzom. Jest dość wymagająca kondycyjnie, długa, mogą wystąpić pewne trudności w orientacji na grzebiecie i przy zjeździe. Koniecznie trzeba mieć mapę, przyda się także odbiornik GPS. Warto wybrać się na nią w kilka osób. Wtedy zmieniamy się często przy torowaniu, które nawet najbardziej doświadczonego narciarza może „wypompować”, gdyby działał w pojedynkę.

Gdzie jeździć na skiturach?

Bieszczady w skiturowej odsłonie (fot. autor)

Dane techniczne wycieczki:

  • góry: Bieszczady Zachodnie,
  • długość wycieczki: 10 km,
  • długość podejścia: 8 km,
  • długość zjazdu: 2 km,
  • przewyższenie: 600 m,
  • czas przejścia: 5–6 godzin (bez odpoczynków),
  • maksymalne nachylenie: 25˚,
  • stopień trudności: 2+,
  • najlepszy termin: luty.

Panorama z Hyrlatej

Od samego początku towarzyszą nam przepiękne krajobrazy. Już w punkcie startu na pierwszym planie widzimy cel narciarskiej wyprawy – potężne masywy Berda i Hyrlatej, po naszej lewej stronie, a stożkowatą Matragonę po prawej. Widać też łąki nad wsią Żubracze, otoczenie Przełęczy Przysłopce oraz dolinę Solinki. Pejzaż jest bardzo plastyczny i mimo, że w czasie podejścia trochę przesłaniają go drzewa – wyjątkowo piękny. Odpoczywając na wierzchołku, możemy się zająć podziwianiem rozległej panoramy. Widać stąd oddalone o około 150 kilometrów Tatry. Na pierwszym planie pięknie prezentuje się Dolina Solinki i Pasmo Graniczne. Na północy możemy wypatrzeć potężny wał Wołosania i Wysoki Dział, na prawo od niego rozległy Łopiennik, z charakterystycznym stożkiem Boroła i niższą nieco Łopieninką. Nieco w prawo obejmujemy wzrokiem połoniny, Smereka, Połoninę Wetlińską i Caryńską. Na zachodzie piętrzy się przypominająca nieco stóg siana, piękna i rozległa Matragona. Dla tego widoku warto spędzić na Hyrlatej dłuższe chwile. Panoramę oglądamy poprzez potężne gałęzie wielkich drzew i pomarszczone, brązowe liście. Otoczone takimi lasami polany wywołują wyjątkowo estetyczne wrażenie. Las na Hyrlatej to temat na osobną historię. Wraz ze zdobywaniem wysokości widzimy coraz więcej niesamowicie pokręconych wiatrem buków. Wygięte konary nawiązują w swej formie do trudnych dziejów tej ziemi.

Miejsca w Bieszczadach na skitury

Chwila odpoczynku i podziwianie widoków (fot. autor)

Masyw Hyrlatej i Rosochy – inne możliwości wycieczek

Wariantów wycieczek narciarskich w opisywanym rejonie jest wiele. Jedną z nich może być przejście z Hyrlatej na Berdo i zjazd do Doliny Solinki, a inną – piękny, stromy zjazd bezpośrednio z Hyrlatej. Dla usprawnienia wycieczki mogą przydać się dwa samochody. Jeden parkujemy przy wjeździe do Doliny Solinki od strony Żubraczego. Drugi zostawiamy na parkingu przy niebieskim szlaku w Roztokach Górnych. Takie rozwiązanie umożliwia nam przejście całego masywu Hyrlatej z Żubraczego i Doliny Solinki do Roztok Górnych.

Poniżej znajdziecie kilka wariantów wycieczki skiturowej na Hyrlatą.

  • Z Hyrlatej za znakami niebieskimi zjedziemy w stronę Żubraczego przecinką leśną (drogą podejścia), przez Zwornik i Berdo. Zjazd ma 4,3 kilometra długości, z kilkoma podejściami (krótkimi, jak to w Bieszczadach). Jest dość trudny, wymaga bowiem jazdy szybkim i krótkim skrętem w wąskiej przecince. Przy dużym zaśnieżeniu pozwala na długie, fantazyjne skręty dopiero poniżej Berda. Maksymalne nachylenie: 25˚. Stopień trudności: 3–.
  • Po założeniu śladu podejściowego, można odbyć z Hyrlatej wprost w dół na wschód, niezbyt gęstym lasem do Lisznej kilka zjazdów pod rząd. Przy takiej opcji dostajemy się z Cisnej do Lisznej i tam zostawiamy auto. Podchodzimy bez znaków lasem 2,5 godziny do góry i osiągamy grzbiet Hyrlatej. Po odpoczynku szykujemy się do zjazdu. Tę trasę polecamy doświadczonym skiturowcom, gdyż zjazd jest dość stromy i wymagający. Długość: około 2 kilometrów. Maksymalne nachylenie: 30˚. Stopień trudności: 3.
Bieszczady gdzie się wybrać

Choć Bieszczady są najpiękniejsze jesienią, to w zimowej szacie prezentują się równie urokliwie (fot. autor)

  • Doświadczonym skiturowcom proponujemy także zjazd z Hyrlatej na zachód, do Doliny Solinki leśnymi ścieżkami i bezdrożami, w niezbyt gęstym, bukowym lesie. Ponad 2,5 kilometra długości, stromizna i zróżnicowany teren. Pamiętajcie o kasku i goglach. Maksymalne nachylenie: 30˚. Stopień trudności: 3.
  • Dobrym narciarzom spodoba się pozatrasowy, stromy zjazd wśród gęstych drzew z Rosochy na wschód, do Doliny Roztoczki i Roztok Górnych. Maksymalne nachylenie: 30˚. Stopień trudności: 3.

W Internecie znajdziemy kilka filmów z wycieczek narciarskich w tym rejonie. Świetny przejazd Macieja Brzany czy jazda bezdrożami Hyrlatej autorstwa nieżyjącego już Piotra Pinkasa pokazują, jak pięknie, sprawnie i szybko można zjeżdżać tędy na nartach.

Prywatny film autora ze skiturowej wycieczki w masyw Hyrlatej.

Wycieczka narciarska na Matragonę

Inną propozycją wycieczki skiturowej w opisywanym rejonie jest trasa na Matragonę (990 m n.p.m.) – jeden z kilkunastu szczytów w Bieszczadach Zachodnich, którego wschodnia ściana, bardzo stroma i ładnie nachylona do Doliny Solinki, gwarantuje świetne zjazdy. Wejść na niego możemy odbyć tylko przy głębokich śniegach. Trasa dogodna dla miłośników split-boardu. Wycieczkę zaczynamy w Cisnej, autem dojeżdżamy przez Majdan i Żubracze do Przełęczy Przysłopce (749 m n.p.m.), gdzie zostawiamy je na wygodnym parkingu po prawej stronie drogi, skąd rozpościerają się ładne widoki na połoniny. Przechodzimy przez ulicę i zapinamy narty, idąc bez szlaku na wprost leśną, mało widoczną dróżką. Po około 1,5 godziny osiągamy na nartach szczyt Matragony (GPS: 49°12’01″N; 22°14’17″E). Podejście ma 250 metrów przewyższenia i około 2 kilometrów długości.

Po odpoczynku odpinamy foki i zjeżdżamy stromą wschodnią ścianą do torów Bieszczadzkiej Kolejki Wąskotorowej w Dolinie Solinki. Zjazd ma około 1,5 kilometra długości i w górnej części jest dość stromy. Ponownie wchodzimy na szczyt Matragony i zjeżdżamy innym wariantem. Po kilku powtórzeniach mamy zaliczony piękny skiturowy dzień, pełen wspaniałej pozaszlakowej jazdy freeride’owej. Maksymalne nachylenie: 30˚. Stopień trudności: 3. Popołudniową porą docieramy do auta na parkingu na Przełęczy i wracamy do Cisnej. W samochodzie włączamy płytę zespołu Matragona, grającego muzykę dawną, bezpośrednio inspirowaną Bieszczadami, samą górą oraz lokalną tradycją i historią. Czasami dają koncerty w Cisnej.

wycieczka skiturowa w Bieszcady

Masyw Hyrlatej oferuje trasy skiturowe odpowiednie dla doświadczonych narciarzy (fot. autor)

Żubracze

Polecając masyw Hyrlatej jako cel skiturowej ,,wyrypy”, warto dorzucić kilka słów na temat wsi Żubracze, leżącej w gminie Cisna, nad rzeką Solinką. W latach 1975–98 należała administracyjnie do województwa krośnieńskiego. Przebiega przez nią trasa bieszczadzkiej kolejki wąskotorowej do miejscowości Majdan oraz wojewódzka droga nr 897, którą można polecić jako jedną z najpiękniejszych w Bieszczadach. Wieś lokowano na prawie wołoskim przed 1552 rokiem, w dobrach Balów – wtedy występuje już w dokumentach, w których czytamy też o „górze Howorlath”, czyli o dzisiejszej Hyrlatej.

W czasie II wojny światowej przez Żubracze i Hyrlatą prowadził na Węgry szlak kurierski o kryptonimie „Las”. Punkt kontaktowy na trasie kurierskiej znajdował się w domu żyjącej wtedy Jadwigi „Reni” Kociatkiewiczowej. Na odnowionym nie tak dawno cmentarzu w Żubraczem znajduje się kilka nagrobków, w tym właściciela wsi, księcia Władysława Giedroycia. Znajdująca się nieopodal wieś Solinka już prawie nie istnieje, pozostało po niej zaledwie kilka domów. Akcja „Wisła” przeprowadzona tutaj w kwietniu i maju 1947 roku spowodowała wysiedlenie stąd 169 osób. Potem wieś nie została już odbudowana. W tych trudnych bieszczadzkich czasach doszło do walk żołnierzy Wojska Polskiego z sotnią UPA „Hromenki”.

Zwierzyna Hyrlatej

Hyrlata to szczyt wybitny, zarówno pod względem widokowym, jak i przyrodniczym. Bieszczady są jednymi z nielicznych w Europie gór, gdzie występują trzy wielkie drapieżniki: niedźwiedź brunatny, wilk i ryś.  Masyw Hyrlatej od lat stanowi matecznik niedźwiedzi. Populacja niedźwiedzia brunatnego w Bieszczadach jest najliczniejszą w kraju. Warto się temu wyjątkowemu drapieżnikowi przyjrzeć, także po to, by chociaż trochę poznać jego zwyczaje. Badania prowadzone w nadleśnictwach Cisna, Baligród i Stuposiany wykazały, że cała populacja niedźwiedzia brunatnego w Bieszczadach wynosi od 20 do 35 osobników. Na potrzeby programu Natura 2000 przyjęto liczbę jeszcze większą, bo 50–60 niedźwiedzi. W niektórych miejscach, jak na przykład Ustrzyki Górne czy Wołosate, ustawiono znaki „uwaga niedźwiedzie”. Areał dorosłego samca to około 2000 ha, samice mają mniejsze areały łowieckie. Niedźwiedzie śpią od grudnia do marca. Zimą rodzą się młode niedźwiadki, ważące zaledwie 0,5 kilograma. Za to dorosłe samce osiągają 350 i więcej kilogramów oraz około 2,3 metra długości. Samice są mniejsze, ważą do 200 kilogramów. Jak widać, potężne to zwierzę.

Czy w Bieszczadach można jeździć na skiturach?

Bieszczady są ostoją wielu dzikich zwierząt, pamiętajmy o tym zapuszczając się w bardziej dzikie tereny (fot. autor)

Jak zachować się w momencie spotkania z niedźwiedziem? Wycofajmy się, nie podchodźmy zbyt blisko, nie wykonujmy gwałtownych ruchów, nie hałasujmy i nie uciekajmy w panice. Nie zbliżajmy się nigdy do małych niedźwiadków, samica może być blisko. Nie fotografujemy z lampą błyskową, nigdy nie dokarmiamy zwierząt. Nie podchodzimy do zwierząt, gdy się te posilają.  Pamiętajmy, by nie zjeżdżać na nartach poza szlakami w części parkowej, zdarzyło się tu bowiem kilka ataków na ludzi. Niedźwiedziom najbardziej grozi synantropizacja, czyli utrata naturalnego lęku przed ludźmi, co może skończyć się dla nich śmiercią. Pamiętajmy, że to my jesteśmy na terenie tych zwierząt i ,,foczymy” tak, by im nie zaszkodzić. Te zasady powinny nas uchronić przed nieprzyjemnym kontaktem z królem bieszczadzkich i tatrzańskich lasów. Kilka razy spotkałem niedźwiedzie w Tatrach i raz w Bieszczadach, i nic złego z tego nie wyniknęło. Zatem niedźwiedź nie jest taki straszny, jak go malują. Żyją tu także rysie (podczas jednego z narciarskich przejść szlakowałem członka tutejszego stada). Bywają również wilki, nie mówiąc o licznej zwierzynie płowej. Przy każdym spotkaniu z nimi pamiętajmy, że przyroda jest najważniejsza.

Podsumowanie

Po jesiennym pobycie w Bieszczadach, wracałem do domu. Dzień był chłodny, do tego mgła i lekki deszcz. Nic nie było widać. Jesień idzie – pomyślałem. I nagle… Rozjaśniło się trochę na moment. Zza chmur Hyrlata znowu zaczęła czarować i wdzięczyć się do mnie jak dziewczyna w tańcu. Jej lasy, jak mlecznobiała sukienka lekko zawirowały „w tańcu” i od razu w mojej głowie. Przypomniałem sobie cytat z książki mojej młodości: – oh cei lubosti, hirsze od slabosti, slabost perebudu, zdarow, że ja budu, wirnoho kochania, po wik nie zabudu (H. Sienkiewicz, Ogniem i mieczem). I pojechałem do domu z silnym przekonaniem: ja tu jeszcze zimą wrócę… i oczywiście wróciłem: na skitury!

Autor: Wojciech Szatkowski

                 

Udostępnij

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.