Tegoroczna zima jest wyjątkowo niebezpieczna. Niestabilna pogoda, duże opady śniegu przy silnym wietrze oraz nagłe ocieplenia spowodowały, że pokrywa śnieżna jest niczym pole minowe a doniesienia o kolejnych lawinach słyszymy niemal każdego dnia.
W Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego a na Słowacji nawet czwarty. Potężne lawiny schodzą nawet w miejscach uznawanych za dość bezpieczne. Oczywiście najwięcej lawin schodzi zawsze w Tatrach. Warto jednak pamiętać, że zagrożenie lawinowe występuje również w innych pasmach górskich południowej Polski. W tym artykule przyjrzymy się temu, jak wygląda zagrożenie lawinowe w polskich górach. Sprawdzimy gdzie ryzyko natknięcia się na żywioł jest wyjątkowo wysokie, zastanowimy się, czy są miejsca w stu procentach wolne od tego żywiołu. I – ku przestrodze – przypomnimy też lawiny w Tatrach, lawiny w Karkonoszach oraz lawiny w Bieszczadach, które zapisały się w historii.
Czym tak właściwie jest wspomniana lawina? Zgodnie z definicją, nazywamy tak duże masy śniegu, które przemieszcz ają się w dół na odległość minimum 50 metrów. Z takim żywiołem mamy do czynienia wówczas, gdy zgra się ze sobą kilka czynników. Bezwzględnie potrzebne do tego są: stok o odpowiednim nachyleniu (zwykle: ok. 30-40°) i niestabilna, niezwiązana pokrywa śnieżna. Wbrew pozorom, by zeszła lawina wcale nie musi być dużo śniegu. Zdarzają się sytuacje (jak na początku tegorocznego sezonu), gdy lawiny schodziły przy stosunkowo niewielkiej ilości śniegu.
Na powstawanie lawin wpływa całe mnóstwo czynników takich jak: struktura śniegu, temperatura, rodzaj podłoża, nasłonecznienie, siła wiatru czy zjawiska akustyczne. Ważnym aspektem jest również nie tylko chwilowa sytuacja ale także historia budowania się pokrywy śnieżnej. Bywa, że tzw. warstwą poślizgową są masy śniegu z opadu, który wystąpił wiele dni a nawet tygodni wcześniej. Lawiny mogą być wywołane przez zwierzęta bądź ludzi ale mogą również schodzić samoczynnie. Najczęściej mamy z nimi do czynienia w wyższych partiach gór, ponad granicą lasu. Nie znaczy to jednak, że las jest bezpieczny – tu również, choć rzadziej, mogą wystąpić lawiny.
W polskich górach sytuację pogarsza w ostatnich latach brak stabilnej zimy. Opady śniegu przychodzą nagle w dużych ilościach i zazwyczaj przy silnym wietrze. Co więcej, często występują okresy silnych odwilży a temperatura bardzo często przechodzi przez 0 stopni, powodując na przemian zamarzanie i topienie się śniegu. Z natury pokrywa śnieżna ulega ciągłym zmianom reagując na warunki meteorologiczne. Tym samym warunki śniegowe są procesem bardzo dynamicznym a zagrożenie lawinowe potrafi się zmieniać z godziny na godzinę. Więcej informacji o mechanizmach powstawania tych zjawisk znajdziecie na stronie TPN poświęconej lawinom.
[Zachęcamy też do lektury artykułu Piotra Czmocha “Lawiny – co trzeba o nich wiedzieć?”]
Kojarzycie taką instytucję, jak Rządowe Centrum Bezpieczeństwa? To podmiot, który od pewnego czasu ostrzega nas przed różnego rodzaju kataklizmami, wysyłając alerty SMS. Okazuje się, że RCB interesuje się nie tylko wichurami i gwałtownymi opadami deszczu. W raporcie “Zagrożenia Okresowe Występujące w Polsce”, sporządzonym przez tę właśnie instytucję, znalazł się rozdział dotyczący lawin. Zdaniem specjalistów z Centrum, w Polsce problem ten dotyczy sześciu pasm górskich:
Czy jeśli zamierzamy omijać szerokim łukiem wymienione miejsca, będziemy w pełni bezpieczni? Okazuje się, że wspomniana lista nie wyczerpuje lokalizacji, w których mogą pojawiać się lawiny. Takie zjawiska mają szansę zaistnieć wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia ze splotem sprzyjających okoliczności: jest odpowiednio nachylony stok, na którym pojawiła się mniej stabilna pokrywa śniegu. Dlatego lawiny, chociaż bardzo rzadko, widywane były też w miejscach, których wspomniany raport nie wymienia, na przykład na Śnieżniku, w Beskidzie Śląskim, Beskidzie Wyspowym, a nawet na niewysokiej Cergowej w Beskidzie Niskim.
O tatrzańskich lawinach wiemy sporo. Nie zdziwi też pewni nikogo, że to właśnie w tych górach schodzi najwięcej lawin. Od 2005 roku Sekcję Niwologii, która działa przy krakowskim oddziale Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej prowadzi systematyczne badania naukowe. Bazując na statystykach przygotowanych przez naukowców z IMGW i opublikowanych w roku 2013, spróbujemy pokrótce scharakteryzować lawiny w Tatrach.
Od roku 2005 przez siedem kolejnych zimowych sezonów badacze odnotowali w Tatrach 423 lawiny (w rzeczywistości lawin mogło być więcej). Najmniej, bo 34 lawiny, w sezonie 2007/2008, najwięcej – 90 lawin – w sezonie 2005/2006. Co może być zaskakujące dla wielu czytelników, lawiny w Tatrach najczęściej pojawiają się w marcu i kwietniu (łącznie 33%). W miesiącach stricte zimowych było ich zdecydowanie mniej – odpowiednio: 16% w lutym i 9% w styczniu, choć obecny sezon może okazać się wyjątkowy pod tym względem. Aż 89% lawin schodziła z przyczyn naturalnych. Ilość tych, do powstania których przyczynili się ludzie bądź zwierzęta, szacuje się na 11%.
Strefa obrywu lawin najczęściej (68% analizowanych przypadków) znajdowała się w piętrze kosodrzewiny, na wysokości od 1500 do 1800 m n.p.m. Nieco rzadziej (21%) w piętrze hal – pomiędzy 1800 a 2300 m n.p.m. Co ciekawe, dosyć spory odsetek (11%) dotyczył miejsc położonych poniżej 1500 m n.p.m., czyli umownej linii symbolizującej górną granicę lasu. Oznacza to, iż rezygnacja z zimowych wyjść w wyższe partie Tatr nie musi oznaczać, że będziemy w pełni bezpieczni.
Olbrzymie znaczenie ma kąt nachylenia stoku. Aż w 61% przypadków znajdował się on w przedziale od 31 do 35°. Nieco mniej lawin (35%) schodziło ze stoków o nachyleniu od 36 do 40°. Inne wartości przejawiały się sporadycznie. Istotne jest też położenie stoków. W statystykach przodowały te o wystawie północno-wschodniej (35%). W opracowaniu przygotowanym przez naukowców IMGW, wskazane też zostały konkretne miejsca, w którym zjawisko to występuje nadzwyczaj często. Na liście przewodzi Skrajna Turnia, po której stoku wznoszącym się nad Zielonym Stawem Gąsienicowym, w omawianym okresie zeszły 24 lawiny. Znaczną ilość lawin odnotowano także w żlebie z Marchwicznej Przełęczy do Morskiego Oka (16 lawin) i zbocza Żółtej Turni do Czarnego Stawu (12 lawin), oraz na zboczach Pośredniej Turni w Dolinie Gąsienicowej, w spadającym z Opalonego Wierchu Białym Żlebku, żlebie spod Buli pod Rysami, żlebach spadających z Giewontu do Doliny Kondratowej i na stokach Małego Kościelca w pobliżu pomnika Karłowicza.
Z pewnością zastanawiacie się dlaczego podajemy dane sprzed wielu lat. Otóż obecnie ani IMGW ani TPN ani TOPR nie prowadzi statystyk dotyczących lawin. TOPR prowadzi jedynie statystyki wypadków lawinowych.
Zagrożenie lawinowe sprawia, że nasze zimowe aktywności w Tatrach powinny być dobrze przemyślane. Za nieroztropność można zapłacić najwyższą cenę, o czym świadczy długa lista tragicznych wypadków, spośród których wymienimy tu tylko te najgłośniejsze. To właśnie lawina była impulsem do założenia Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. TOPR zarejestrowany został w październiku 1909 roku – dziesięć miesięcy po tragicznej śmierci kompozytora i miłośnika gór – Mieczysława Karłowicza, który zginął pod zwałami tatrzańskiego śniegu.
Ale najtragiczniejszy wypadek w Tatrach miał miejsce u naszych południowych sąsiadów. 20 stycznia 1974 roku lawina, która przeszła żlebem spod Przełęczy nad Skokiem, porwała 24 uczestników kursu narciarskiego. 12 osób nie udało się uratować.
Po polskiej stronie też rozgrywały się dramatyczne historie. Niewiele mniej, bo 9 osób, zginęło w 2003 roku, gdy lawina porwała zmierzających na Rysy, tyskich licealistów. Żywioł pokazał swe niszczycielskie oblicze także dwa lata wcześniej. 30 grudnia 2001 roku wydarzył się wypadek, który przeszedł do historii jako Tragedia Pod Szpiglasową Przełęczą. W pierwszej lawinie zginęła dwójka turystów. Następna pochłonęła dwóch, spieszących im na ratunek, TOPR-owców. W roku 2004 w lawinie śmierć poniosło czterech grotołazów, działających w okolicach Czerwonych Wierchów.
Karkonosze zimą także potrafią być bardzo niebezpieczne. W przytaczanym już wcześniej raporcie Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wskazano aż 49 torów lawinowych. To sporo. Lawiny w Karkonoszach pojawiają się głównie w tamtejszych kotłach i potrafią być bardzo rozległe. Z tego względu Karkonoski Park Narodowy każdej zimy zamyka kilka szlaków prowadzących w zagrożonym terenie (przed udaniem się na wycieczkę warto na stronie KPN poszukać informacji o zamkniętych szlakach).
Zamykanie szlaków nie jest działaniem na wyrost. To właśnie w stosunkowo niskich Karkonoszach doszło do największej tragedii w polskich górach. 20 marca 1968 roku pod olbrzymimi zwałami śniegu, które spadły na Biały Jar, znalazło się 24 turystów. 19 osób nie udało się uratować. W starciu z pokaźną lawiną (o długości 600 – 800, szerokości 20-80 metrów i czole wysokim na 20-25 m), która mogła pędzić nawet ponad 100 km/h, wędrowcy nie mieli szans. Przeszukiwanie lawiniska było operacją zakrojoną na szeroką skalę. Mimo grożącego niebezpieczeństwa, w przekopywanie 15-metrowych zasp zaangażowało się ponad 1100 osób! Mimo tego, do zwłok ostatniej zasypanej osoby udało się dotrzeć dopiero po 15 dniach. Te dramatyczne sceny nie rozegrały się w środku zimy, lecz właśnie u progu kalendarzowej wiosny przy pięknej, zachęcającej do spacerów, pogodzie.
Wypadek w Białym Jarze – choć zdecydowanie najgłośniejszy – nie był jedynym odnotowanym w najwyższym paśmie Sudetów. Historia Karkonoszy obfituje w niebezpieczne zdarzenia, do których dochodziło za sprawą lawin. Sunące zwały śniegu były nawet przyczyną katastrofy budowlanej. 3 marca 1902 roku żywioł zniszczył nieukończone jeszcze schronisko Einkehrhaus zum Lomnitzfall im Melzergrund, które powstawało powyżej Wodospadu Łomniczki. W tym zdarzeniu na szczęście nikt nie ucierpiał, ale natura w sposób bardzo dosadny pokazała, że trzeba się z nią liczyć, snując plany zagospodarowania gór. Tragicznych epizodów nie brakowało także w czasach nam współczesnych. Tylko od początku XXI wieku doszło do kilku wypadków śmiertelnych. Na liście ofiar karkonoskich lawin znajdują się osoby bardzo doświadczone, w tym ratownicy GOPR.
Szacuje się, że na terenie Bieszczad jest kilkanaście miejsc zagrożonych lawinami. Takie zjawiska notowane już były na stokach Tarnicy, Szerokiego Wierchu, Wielkiej Rawki, czy Kińczyka Bukowskiego. Problem może dotyczyć też Połoniny Caryńskiej. Ciekawostką jest fakt, iż lawiny w Bieszczadach bywają bardzo szerokie, podczas gdy ich tory zwykle są krótkie. Jedna z lawin, która zeszła z (nomen omen) Szerokiego Wierchu miała aż 800 metrów szerokości, przy zaledwie 200 metrach długości.
W tym samym miejscu, ale 19 lutego 1964 roku, wydarzył się jeden z najgłośniejszych wypadków lawinowych w Bieszczadach. Zwały śniegu porwały wtedy 11 turystów biorących udział w Rajdzie Ziemi Oświęcimskiej. Na szczęście, dzięki szybkiej i sprawnej akcji, udało się uniknąć ofiar śmiertelnych.
W artykule wykorzystano m.in. dane zawarte w raportach:
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.