Tegoroczna zima jest rekordowa pod względem lawin. Duże opady śniegu przy bardzo silnym wietrze spowodowały, że pokrywa śnieżna jest w wielu miejscach niestabilna i niebezpieczna. Nadchodzący miesiąc - marzec - to zazwyczaj najlepszy czas na skitury. Dzień jest wyraźnie dłuższy a pogoda bardziej słoneczna. Ze statystyk TOPR wynika jednak, że najwięcej lawin schodzi właśnie w... marcu.
Pędzące z zawrotną prędkością zwały śniegu, to żywioł, który zaskakuje znienacka. Jeśli masz dużo szczęścia i unikniesz porwania przez lawinę, na Twoich barkach spoczywać będzie zorganizowanie akcji ratunkowej i dotarcie do zasypanych. Akcji, którą trzeba przeprowadzić sprawnie i bardzo szybko, gdyż największe szanse na przeżycie mają osoby, które pod śniegiem spędziły mniej niż kwadrans. Szacuje się, że prawdopodobieństwo przeżycia wynosi wówczas 90%. Później ten odsetek gwałtownie topnieje. Na pomoc profesjonalnych służb raczej nie ma co liczyć, gdyż to mało prawdopodobne, żeby dotarły na miejsce w tak krótkim czasie. W chwili próby wszystko zależeć będzie od Twojego przygotowania mentalnego, merytorycznego oraz sprzętowego. W tym artykule wyjaśnimy, jak korzystać z detektora lawinowego.
Detektor jest częścią lawinowego ABC, czyli zestawu, w skład którego wchodzą jeszcze: sonda lawinowa oraz łopata. Tercet, o którym mowa, bezwzględnie powinien się znaleźć w plecaku każdego miłośnika gór, udającego się do miejsc zagrożonych lawinami. Nie zapobiegnie on, co prawda, takiemu zdarzeniu, ale znacznie przyspieszy akcję poszukiwawczą, gdy już do niego dojdzie. Detektor lawinowy to małe urządzenie elektroniczne, które działa w dwóch trybach:
Górskie aktywności zawsze są bezpieczniejsze, gdy jest się w grupie. Zimą, w terenie lawinowym ta zasada nabiera jeszcze większego znaczenia. Samotny wędrowiec przysypany przez zwały śniegu, nie ma szans na wydostanie się z tej zmrożonej pułapki, nawet jeśli zabrał ze sobą wspomniany zestaw. Tylko pomoc towarzyszy, których lawina nie zabrała, daje szansę na przeżycie. Oczywiście także w tym temacie warto zachować rozwagę. Wycieczka w grupie osób tak licznej, jak kolejka do wyciągu na Kasprowy, nie będzie dobrym pomysłem, gdyż obecność tłumu zwiększa prawdopodobieństwo wywołania lawiny. Czasami można spotkać się z opinią, że ekipy wybierające się zimą w góry nie powinny być liczniejsze, niż 8 osób.
Lawinowe ABC to spory wydatek, dlatego czasem przychodzi pokusa, by podzielić się kosztami. Myślenie o oszczędności może okazać się jednak zgubne, bo przecież nie da się przewidzieć kogo zabierze lawina, a na kogo spadnie obowiązek niesienia pomocy. Każdy uczestnik wycieczki powinien mieć ze sobą własny zestaw i wiedzieć jak korzystać z detektora lawinowego, sondy i łopaty.
Każda część lawinowego tercetu jest ważna, ale detektor ma w tej grupie status wyjątkowy. Sondę lawinową i łopatę pakuje się do plecaka po to, by ratować nie siebie, ale kompanów uwięzionych pod śniegiem (liczymy na to, że nasi towarzysze są podobnie wyposażeni i ruszą z pomocą, gdyby to nam się coś przytrafiło). Z detektorem jest trochę inaczej, bo oprócz tego, że pomoże on zlokalizować drugiego człowieka, to jeszcze stanowi naszą osobistą polisę na wypadek zejścia lawiny. Inaczej mówiąc: nie zabierając ze sobą sondy i łopaty, ograniczasz szansę na uratowanie swoich przyjaciół. Zostawiając w domu detektor, ryzykujesz na dwa sposoby, bo dodatkowo znacznie ograniczasz swoje szanse na przeżycie, gdyby to Ciebie porwała lawina.
Samo posiadanie detektora lawinowego to nie wszystko. Trzeba jeszcze wiedzieć, jak korzystać z takiego urządzenia. Oto kilka podstawowych zasad.
Gdy na wycieczkę zamierzasz zabrać detektor, znajdź chwilę, by sprawdzić, czy urządzenie przetrwało próbę czasu i po miesiącach leżenia w szufladzie wciąż jest sprawne. Zwróć uwagę na poziom naładowania baterii. Jeśli nie masz pewności, że wytrzymają one trudy planowanej wyprawy, najlepiej wymień je na nowe (wybieraj jedynie spośród produktów renomowanych firm). Przed wyjściem w góry warto też przeprowadzić w grupie mały test, dzięki któremu Ty i Twoi towarzysze dowiecie się, czy Wasze detektory wysyłają i odbierają odpowiedni sygnał. Do sprawdzania takich urządzeń służą też specjalne automaty, umieszczane przy wejściu na niektóre szlaki (są one popularne w krajach alpejskich, ale widuje się je także w Tatrach).
Lawina może nie obejść się z Tobą zbyt delikatnie, dlatego urządzenie należy najlepiej jak to jest możliwe zabezpieczyć. Detektor można umieścić w specjalnym pokrowcu, przypinanym paskami do tułowia. Dzięki temu będzie także chroniony przez warstwy Twojej odzieży.
Detektor lawinowy może pracować w dwóch trybach. Wyruszając w góry, należy pamiętać o włączeniu trybu nadawania. Podczas akcji poszukiwawczej wszyscy niezasypani członkowie wyprawy powinni przełączyć swoje urządzenia na tryb odbiornika, który pomoże znaleźć urządzenia nadające sygnał.
Wczytuję galerię
Moment zaraz po przejściu lawiny, ma kluczowe znaczenie dla powodzenia akcji. Trzeba szybko opanować emocje i przystąpić do akcji ratunkowej. Wszystkie działania powinny być przemyślane i prowadzone tak, by nie tracić niepotrzebnie czasu. Tu liczy się każda minuta. O czym pamiętać? Oto kilka wskazówek:
Po części dotyczącej użycia detektora w terenie, czas skupić się na samym urządzeniu. Czym poszczególne modele mogą się od siebie różnić i na co zwrócić uwagę przy zakupie? Oto kilka wskazówek.
Podczas akcji ratunkowych nie ma czasu na zastanawianie się, do czego służy dany przycisk i jak uruchomić konkretną funkcję. Detektor lawinowy musi być maksymalnie prosty w obsłudze. Za przykład może posłużyć Pieps Micro BT Sensor widoczny na zdjęciu poniżej.
Część, o której mowa, jest sercem takiego urządzenia. Pierwsze detektory miały pojedyncze anteny, jednak udręką ich użytkowników były częste zakłócenia sygnału. Z czasem podwojono ilość anten, co poprawiło precyzję, ale nie zlikwidowało całkowicie problemu. Dziś producenci oferują już detektory z trzema antenami, które są odporne na wpływ tego zjawiska.
Na poziom bezpieczeństwa wpływa nie tylko ilość anten, ale także technologie, zgodnie z którymi działają. Takie, jak system Smart Antenna występujący w modelach oferowanych przez firmę Ortovox takich jak Ortvox Zoom+. Polega on na tym, że do wysyłania sygnałów wybierana jest antena, znajdująca się w najlepszym położeniu.
Podczas prowadzenia akcji poszukiwawczej detektory ustawione będą na odbiór. A co w sytuacji, gdy zejdzie druga lawina i z ratownika zamienisz się nagle w zasypanego (zasypaną)? Jest przecież mało prawdopodobne, żebyś zdążył (-a) przełączyć urządzenie na nadawanie. Na takie zdarzenia gotowe są detektory wyposażone w specjalny czujnik, który po określonym czasie pozostawania w bezruchu, przełącza urządzenie na tryb nadawczy.
Jak korzystać z detektora lawinowego, gdy porwanych zostało więcej osób? Informacja o wykryciu większej liczby sygnałów najczęściej pojawiają się na wyświetlaczu. Żeby ułatwić prowadzenie takiej akcji, niektóre urządzenia dają możliwość odznaczenia znalezionej już osoby, co pozwala bez zakłóceń przejść do poszukiwań kolejnego poszkodowanego. W detektorach marki Black Diamond ta funkcja posiada nazwę Mark. Jest ona dostępna m.in. w detektorze Black Diamond Guide BT przeznaczonym dla profesjonalistów.
Nie możesz przewidzieć, w jakich warunkach przyjdzie Ci prowadzić poszukiwania. Być może trzeba będzie mierzyć się z ostrym, oślepiającym słońcem lub stawić czoła zapadającym ciemnościom. Dlatego bardzo ważne jest to, żeby wskazania pojawiające się na wyświetlaczu, były czytelne, niezależnie od okoliczności. Warto zastanowić się nad kupnem urządzenia z podświetlanym ekranem.
Dobrze, gdy komunikatom pojawiającym się na ekranie towarzyszą odpowiednie sygnały dźwiękowe. Taki podwójny system informowania jest bardziej czytelny.
Trudno liczyć na to, że lawina obejdzie się z detektorem delikatnie. Taki sprzęt powinien więc posiadać solidną obudowę. Dobrze, jeśli jest też dodatkowo chroniony przez gumowy otok jak w przypadku modelu Ortovox Zoom+.
Akcja poszukiwawcza to stres oraz pośpiech, a w takich warunkach nietrudno o przypadkowe upuszczenie detektora. Żeby bezpieczniej nim operować, niektórzy producenci wyposażają taki sprzęt w pętlę na dłoń jak w przypadku detektora będącego częścią zestawu Arva Snow Safety Pack Neo+. Pewniejszy chwyt zapewnią też wstawki z przyczepnej gumy.
Nie chodzi tutaj bynajmniej o to, by ulżyć kieszeni, rzadziej wymieniając baterie. Gdy zagrożone jest życie, nikt nie będzie myślał o takich oszczędnościach. Wybór urządzenia o mniejszym apetycie na prąd, zwiększa pewność, że detektor nas nie zawiedzie w chwili próby.
Obsługa detektora lawinowego jest prosta, ale w sytuacji, gdy trzeba będzie go użyć dochodzą dodatkowe czynniki, takie jak pośpiech i stres, które potrafią sparaliżować nasze działania. Dlatego warto mieć dobrze przećwiczony scenariusz akcji ratowniczej. Każdy, kto myśli o zdobywaniu zasypanych śniegiem gór, gdzie takie zjawiska występują, powinien przejść kurs lawinowy. Żeby zdobyta podczas takich zajęć wiedza, gdzieś nie uleciała, dobrze jest co jakiś czas ćwiczyć poszukiwania zasypanych osób.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.