Kolejny sezon dla niektórych już się zaczął. Dla innych zacznie się już niedługo. Warto więc zastanowić się nad celami na kolejny rok i nad ich rozsądnym rozplanowaniem.
Nieważne, czy wspinamy się po 6a czy 9a, wspinanie to sport. Podobnie, jak w każdym innym sporcie, tak i we wspinaniu – by podnieść swój poziom trzeba przejść przez kolejne etapy. Droga na skróty z 6a do 9a jest niemożliwa. Za pokonaniem każdej „życiówki”, kryją się dziesiątki albo i setki łatwiejszych dróg. Te łatwiejsze drogi, uporządkowane według wycen, tworzą kolejne poziomy naszej wspinaczkowej piramidy przejść.
By zrealizować wymarzony cel, trzeba przygotować pod niego solidną bazę i równocześnie dokładać kolejne drogi-cegiełki na wyższych poziomach piramidy przejść. Taki system pozwala na stopniowe oswajanie się z coraz trudniejszymi przechwytami oraz na nabranie pewności siebie na łatwiejszych, ale jednak wymagających drogach. Równocześnie nie pracujemy tylko nad przejściem jednej drogi, ale ogólnie – nad podnoszeniem poziomu wspinaczkowego. Szczyt piramidy już niedługo stanie się tylko jedną z jej cegiełek…
Do podstawowych błędów należy wybieranie zbyt łatwych lub zbyt trudnych dróg. Opanowanie przechwytów na jednej drodze i zrobienie jej po długiej batalii nie jest wyznacznikiem reprezentowanego poziomu. Punktów na 8a.nu może i przybędzie, ale by powtórzyć ten wyczyn trzeba będzie zacząć proces ,,katowania” drogi i długiego wiszenia na projekcie od zera. Z drugiej strony wspinając się tylko OS i szybkim RP, nigdy nie zbliżymy się do granicy trudności, jakie jesteśmy w stanie pokonać. Organizm adaptuje się do wzrastających obciążeń. Z jednej strony potrzebuje bodźców, a z drugiej zbyt duże obciążenie może prowadzić prosto do kontuzji.
Istnieją różne teorie, dotyczące budowania piramidy przejść wspinaczkowych. Zasadnicze różnice między nimi są niewielkie. Dyskusje o tym, czy wykres przejść powinien się pokrywać z wykresem funkcji logarytmicznej, wykładniczej czy paraboli zostawmy na wieczorne pogawędki na wspinaczkowych wyjazdach.
Nieco inaczej będą wyglądać wykresy przejść początkujących i zaawansowanych wspinaczy. Horst w Jak poprowadzić VI.4 zaleca piramidę w której, na każdym niższym poziomie jest dwa razy więcej dróg niż na poprzednim. To znaczy, że jeśli zrobiliśmy VI.4 powinniśmy mieć też na koncie 2x VI.3+ i 4x VI.3 i 8x VI.2+. Jeśli któregoś z elementów brakuje, należy go uzupełnić, zanim zaczniemy próbować trudniejsze drogi. Można też się spotkać z teoriami, że na każdym poziomie powinny być o 2 drogi więcej niż na wyższym (bardziej stroma piramida) lub 3x więcej (1x VI.4, 3xVI.3+, 9xVI.3 itp.).
Generalizując: najważniejsze, by nasze przejścia przedstawione na schemacie, tworzyły kształt przynajmniej trochę zbliżony do piramidy i aby wystrzegać się dwóch skrajnych przypadków. Nazwijmy je: wieżą i murem.
Do pewnego stopnia jest możliwe oszukanie systemu piramidki i pominięcie kilku poziomów dróg pośrednich. Można wspinać się po jednej drodze przez kilka lat, do momentu, gdy nasze ciało zaadaptuje się do specyficznych dla niej trudności, a każdy przechwyt opanujemy do perfekcji. Nie brakuje takich wspinaczy – nazwijmy ich projektowcami. Widuje się ich tylko i wyłącznie na jednej drodze. Prace nad projektem są zakrojone na szeroką skalę, z terminem realizacji przewidzianym na kilka lat w przód. Co prawda na postronnym obserwatorze pierwsze próby mogą sprawiać dość marne wrażenie… Jednak po kilku miesiącach widać wyraźną różnicę! Projektowiec płynie przez skałę zbierając zachwycone spojrzenia koleżanek (i zawistne kolegów), z którymi jeszcze niedawno zaczynał się wspinać. Oni dalej wspinają się ,,po łatwym”. On co prawda przez ostatnie pół roku nie zrobił żadnej drogi, ale wspina się po czymś, o czym oni mogą, póki co tylko pomarzyć. Co z tego, że spada. To w końcu trudne jest!
Piękna iluzja trwa do chwili, gdy któryś ze ,,słabszych” kolegów poprosi o zawieszenie ekspresów na łatwej drodze np. na rozgrzewkę, bo co to dla projektowca… Projektowiec ma do perfekcji opanowane ruchy na swoim projekcie, jednak poza tym… w zasadzie nie potrafi się wspinać. Ma zbyt małą bazę ruchów i technik wspinaczkowych. Do tego nagle wychodzą problemy z psychą, wpinka jest za daleko itp. Delikwent spada lub z trudem kończy drogę, po której w zasadzie powinien przebiec bez zastanowienia. Kolejny raz nie popełnia tego błędu i nie wspina się po drogach, których nie zna. Gdy uda mu się zakończyć jeden projekt natychmiast znajduje kolejny – trudniejszy.
Typowy wspinacz tego typu ma po 1 (max. 2) drogach w każdej wycenie i bardzo dużą różnicę poziomu OS i RP. Zdecydowanie nie jest to ani skuteczny, ani najszybszy sposób podnoszenia swojego poziomu.
Drugim najczęstszym błędem jest wybieranie dróg zbyt łatwych. Nie ma nic złego we wspinaniu rekreacyjnym. Jednak wspinanie cały czas po drogach o podobnej trudności nie jest rozwojowe i na dłuższą metę prowadzi do zastoju. Czytaliśmy już o wspinaczu – projektowcu, który wiele prób poświęca na pokonanie tej jednej jedynej, trudnej drogi. Teraz przyjrzyjmy się jego kolegom z kursu reprezentującym całkiem odmienną filozofię wspinania. Nazwijmy ich amatorami.
Podczas kursu poprowadzili kilka piątek, po kilku wyjazdach w skały szybko wskoczyli na poziom VI+, VI.1 i dalej aż do trudności „VI.x” (pod x można wstawić dowolną cyfrę). „VI.x” też w miarę szybko zaczęły padać w drugiej próbie lub OS-em. Z każdego wyjazdu w skały przywozili nie mniej niż 5 dróg dziennie. Kiedy jednak pewnego razu stwierdzili, że czas spróbować „VI.x+” okazało się, że dzień prób to za mało. Zniechęceni wrócili tego dnia do domu tylko z dwiema innymi drogami na koncie, co było wynikiem zupełnie ich niezadowalającym.
Doszli do wniosku, że zanim znów podejmą próbę podniesienia poprzeczki, muszą być w stanie zrobić każdą drogę o wycenie „VI.x” maksymalnie w drugiej próbie. Kilka lat później ich poziom wspinaczkowy zarówno RP, jak i OS dalej wynosił „VI.x”… Gdy już byli o krok od podjęcia próby zrobienia trudniejszej drogi, natrafiali na jakąś „VI.x”, która wymagała więcej niż 2 prób. Zdarzały się nawet takie, których nie byli w stanie zrobić przez cały dzień! To tylko utwierdzało ich w przekonaniu, że nie są gotowi by wspinać się po trudniejszych drogach.
Z takim podejściem bardzo trudno będzie podnieść poziom robionych dróg. Paradoksalnie czynnikiem limitującym może być tu ten sam czynnik, co w przypadku wspinacza – projektowca. Zbyt mała różnorodność przechwytów (pokonywane z zapasem nie sprzyjają dopracowywaniu techniki), brak umiejętności odnalezienia się w wyższych trudnościach, blokada psychiczna. Nie trzeba robić każdej drogi w danej wycenie, by próbować dróg trudniejszych! Każdy ma swoje preferencje i normalne jest, że czasem trafią się drogi o charakterze wybitnie nam niepasującym. Jedne drogi w danej wycenie można robić OS, a inne będą wymagać kilku prób. Im wyższy poziom trudności tym te różnice są bardziej odczuwalne.
Generalnie powinno się brać pod uwagę wszystkie swoje dotychczasowe przejścia, chyba że wracamy do wspinania po dłuższej przerwie. Nie trzeba koniecznie w każdym sezonie zaczynać budowania nowej piramidy od podstaw.
Poza samym rozkładem trudności istotny jest też styl pokonywania dróg. Piramida OS powinna być zbliżona do piramidy RP i przesunięta o kilka stopni w dół. Pomijając szczególne przypadki różnica między maksymalnym przejściem OS i RP nie powinna przekraczać 2 pełnych stopni w skali francuskiej (czyli przy 8a RP, powinniśmy być w stanie zrobić 7b OS). Oczywiście wszystkie opisane tu przypadki są uogólnione. Na wykaz przejść wpływ ma wiele czynników jak np. to, w jakich rejonach się wspinamy: czy jest to rejon z czytelnymi drogami dobrymi na OS, czy też jest blisko miejsca, w którym mieszkamy i możemy spokojnie realizować trudne projekty RP. Zależy także od poziomu i doświadczenia wspinaczkowego. Dobrym narzędziem do monitorowania swoich przejść jest portal 8a.nu.
Dół piramidy w pewnym momencie trzeba „odciąć” i nie brać pod uwagę w dalszej analizie. To znaczy, że by zrobić 8b, wcale nie jest konieczne zrobienie 256-ciu „7-mek a”. Równocześnie, jednak jeśli tworzyliśmy swoją piramidę systematycznie od podstaw, powinna ona zachować w miarę regularny kształt.
Dobrym pytaniem jest to, kiedy należy odciąć dolną część piramidy. Najistotniejsza jest jej górna część – powiedzmy do najwyższych 5 szczebli. Wyraźne zniekształcenie dolnej części na poniższym wykresie odróżnia drogi łatwiejsze od rozgrzewkowych – chodzone „przy okazji i dla przyjemności” i całkowicie nieistotne.
Z perspektywy osoby, z kilkuletnim stażem wspinaczkowym, powiedziałabym, że artykuł ten zawiera ,,oczywiste oczywistości” i jest raczej skierowany do osób, które niedawno odkryły wspinanie. Przeglądanie wykresów przejść na portalu 8a.nu sugeruje jednak, że czasem najciemniej jest pod latarnią, a nigdy nie jest za późno, by zbudować sobie ładną piramidkę!
[Polecamy inne artykuły o tematyce wspinaczkowej opublikowane na łamach 8academy. Na przykład: jak i dlaczego po 20 latach zaliczyłam progres?]
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.