Skituring w ostatnim czasie przeżywa prawdziwy rozkwit. Nic dziwnego, bo jest to świetny sposób na zimową aktywność w górach. I to bez zapadania się w śniegu i konieczności uciążliwego torowania. Za to z dodatkową nagrodą na koniec, czyli fantastycznym zjazdem po śniegu nietkniętym przez nikogo. A skituring w otoczeniu Alp to prawdziwy crème de la crème.
W skituringu zakochałem się niemal „od pierwszego foczenia”. Pierwsze kroki w tym sporcie stawiałem w polskich górach. I choć daleko mi było do profesjonalizmu, to kiedy w kwietniu zeszłego roku otrzymałem propozycję wyjazdu do Francji, nad odpowiedzią nie wahałem się ani chwili. Skitury w okolicach Chamonix? Czemu nie!
Ten rejon Alp oferuje praktycznie nieograniczone możliwości narciarskie. Każdy, bez względu na swój poziom umiejętności, znajdzie coś dla siebie: od wycieczek w prawdziwie wysokogórskim klimacie począwszy, gdzie trzeba uważać na szczeliny lodowcowe, po tury w górach, których łagodniejsze stoki przypominają trochę nasze Tatry Zachodnie.
W niniejszym tekście chciałbym podzielić się swoimi doświadczeniami z tego wyjazdu oraz przybliżyć miejsca, w których miałem okazję spróbować swoich sił jako początkujący skiturowiec.
Wycieczki, które opiszę, rozpoczynają się przy stacjach narciarskich, z których szybko i sprawnie można dotrzeć do miejsc, gdzie można założyć foki na narty i czerpać ze skiturów pełnymi garściami. Zeszłoroczna zima nie była zbyt łaskawa i zdarzało się, że w kwietniu trzeba było nosić narty na plecach, żeby dostać się do miejsc, w których można było zacząć właściwą turę. W tym miejscu dodam tylko, że wybrałem się w Alpy własnym samochodem między innymi ze względu na możliwość szybkiego przemieszczania się w różne miejsca w poszukiwaniu śniegu.
Pierwsza tura, w sam raz na rozgrzewkę po długiej podróży, zaczyna się w miejscowości Les Contamines-Montjoie. Jest to duży ośrodek narciarski, z którego do góry wyjeżdżamy kolejką linową. Na dole panuje już prawdziwa wiosna, a temperatura sięga około 10 stopni. Jednak przy dużej ilości śniegu, podejście na nartach można rozpocząć już od parkingu i sunąć wzdłuż nartostrady. Nam pozostało jedynie kupno karnetu, który i tak wykorzystujemy tego samego dnia. Wjeżdżając na górę, za naszymi plecami roztacza się piękny widok na masyw Mont Blanc.
Po dotarciu na grań systemem wyciągów i zapięciu butów do zjazdu, kierujemy się na południowy stok. Staramy się trawersować zbocze, które mamy po swojej lewej stronie, aby nie tracić za dużo wysokości. Dzięki temu zaoszczędzamy trochę sił na podejście. Po krótkim zjeździe zakładamy foki i na wysokości około 2100 m n.p.m. zaczynamy podchodzenie. Idziemy dnem dolinki około 2 km a następnie skręcamy w prawo i wchodzimy na grań. Po niecałej godzinie pokonując niewielkie wzniesienia docieramy do przełęczy Col de la Gittaz (2359 m n.p.m.) skąd możemy rozpocząć nasz zjazd.
Nie ściągamy jednak fok i idziemy jakieś 15 minut dalej wzdłuż grani, by osiągnąć najwyższy punkt Rochers des Enclaves (2467m n.p.m.). Robimy krótką przerwę i korzystając z ładnej pogody, podziwiamy piękny widok na cały masyw Mont Blanc. Dookoła nas morze gór. Ściągamy foki i ruszamy w kierunku przełęczy, gdzie zaczyna się nasz właściwy zjazd. Przed nami 6 km drogi w dół. Trzymamy się lewej strony grani kierując się cały czas na północ. Miejsca jest naprawdę dużo i można szaleć do woli. Następnie odbijamy w lewo, jadąc wzdłuż dużego jeziora, żeby przy jego końcu skręcić w prawo. Jeszcze kawałek pomiędzy rzadko rosnącymi drzewami i dojeżdżamy do drogi, która doprowadza nas pod stację kolejki narciarskiej. W tym miejscu mamy za sobą 6-kilometrowy zjazd i 1000 metrów deniwelacji. Aby dostać się do samochodu, musimy wjechać kolejką krzesełkową na grań, z której ruszaliśmy na naszą wycieczkę. Zjeżdżamy trasą narciarską do samochodu. A jeśli byłoby nam mało, to przecież w kieszeni mamy karnet na wszystkie wyciągi w okolicy.
Dane techniczne:
Nasza wycieczka zaczyna się w wiosce Les Praz de Chamonix. W kwietniu na dole nie ma już śladu po śniegu, dlatego po raz kolejny musimy skorzystać z kolejek, żeby dostać się wyżej, gdzie są jeszcze dobre warunki na wiosenne skitury. Wjeżdżamy gondolą do stacji La Flegere, która znajduje się na wysokości 1877 m n.p.m. Dalej, kolejno wyciągiem krzesełkowym i orczykiem, dostajemy się na wysokość około 2500 m n.p.m. Na początek czeka nas długi trawers stromego zbocza Aiguilles Crouches. Dostajemy się nim za przełamanie grani (~2300 m n.p.m.), gdzie zakładamy foki i zaczynamy podejście. Pierwszy przystanek możemy zrobić przy chacie górskiej, która znajduje się nad jeziorem Lac Blanc. Niestety o tej porze roku jest jeszcze nieczynna, ale widoki z tego miejsca po prostu onieśmielają. Jak na dłoni widać Grandes Jorasses czy Dent du Geant.
Obchodzimy jezioro i kierujemy się na lewo w kierunku przełęczy Col des Darts. Większą część drogi pokonujemy bez potrzeby podnoszenia piętki w wiązaniu. Dopiero przed samą przełęczą robi się nieco stromiej. Podejście na nasz dodatkowy cel zajmuje nam prawie 1,5 godziny. Zdejmujemy na chwilę foki i zjeżdżamy w kierunku dolinki, z której przyszliśmy. Trzymamy się jednak bardziej lewej strony zbocza, bo za chwilę będziemy podchodzić pod kolejną przełęcz. Zakosami w 45 minut docieramy na Col du Belvedere. Chowamy foki głęboko do plecaka, bo dzisiejszego dnia nie będziemy z nich już korzystać. Jeśli ktoś czuje się na siłach, to zjeżdżać można z samej góry, jednak żleb ten jest stromy. Jest tutaj stanowisko zjazdowe, dzięki któremu możemy pokonać najtrudniejszy odcinek zjeżdżając na linie. Ja zdecydowałem się na zejście na nogach 50 m niżej. Tutaj pierwszy raz mogłem spróbować jazdy w puchu. Coś wspaniałego, a upadki w nim nie bolały tak bardzo…
Przejeżdżamy przez krótki lodowiec (Glacier de Berard) i osiągamy rozległą dolinę o niedużym nachyleniu, gdzie każdy może obrać własną linię i założyć swój ślad na świeżym śniegu. Po mniej więcej 6 km docieramy do granicy lasu, gdzie ścieżka staje się dość wąska i trzeba uważać na wystające korzenie. Przy dobrych warunkach zjechać można aż do wioski Le Buet. Tutaj kończy się nasza tura, a żeby dostać się do naszego samochodu musimy złapać pociąg, który ma tutaj swój przystanek. Gdyby jednak nie jeździł, to złapanie ,,stopa” nie jest problemem, przetestowane.
Dane techniczne:
Czas na wycieczkę skiturową w prawdziwie wysokogórskim terenie. Jedziemy do niedużej miejscowości o nazwie Argentiere, w której samochód zostawiamy na bezpłatnym parkingu przy kolejce linowej. Przy pomocy gondoli wjeżdżamy na Aiguille des Grands Montets (3295 m n.p.m.). Im bliżej górnej stacji kolejki, tym bardziej czuć, że wieje tutaj mocno. Wagonik, w którym stoi 30 osób przechyla się pod wpływem wiatru. Na początku zapowiada się nieciekawie. Z kolejki wychodzimy na zewnątrz i metalowymi schodami dostajemy się na niedużą przełączkę, z której można zjechać szlakiem narciarskim do miejsca, w którym zostawiliśmy nasz samochód. Wiatr w tym miejscu wieje tak mocno, że ciężko ustać na nogach, a podczas wpinania nart do zjazdu, trzeba pilnować, aby któraś z nich nie odleciała… Ruszamy!
Pierwsze 50 metrów w dół idzie ciężko, bo jedziemy pod wiatr. Jednak im niżej, tym słabsze są podmuchy. Zjeżdżamy trzymając się prawej strony stoku, aby odbić później w kierunku lodowca Glacier des Argentiere. Należy pamiętać, że poruszamy się już po lodowcu i trzeba bacznie się rozglądać, żeby nie wpaść do szczeliny. Na szczęście szlak ten jest dość często uczęszczany i jest kilka śladów, które wyprowadzają nas już na płaski teren lodowca. Tutaj zakładamy foki i czeka nas około 3 km podejścia do schroniska Refuge d’Argenterie. Po naszej prawej stronie wyrastają potężne ściany Aiguille Verte i Les Droites. Ich wielkość naprawdę poraża. W schronisku mamy chwilę czasu na odpoczynek, gdzie możemy dać ,,wytchnąć” nogom. Buty zostawiamy w specjalnym pomieszczeniu, a na nogi zakładamy klapki ala crocsy. Trzeba tylko uważać przy wyjściu na taras, bo na śniegu nie trzymają tak dobrze jak foki. Siedząc na werandzie schroniska możemy podziwiać w pełnej okazałości lodowiec, który ma prawie 9 km długości. Przy odrobinie szczęścia możemy zobaczyć jak lądują tutaj awionetki (sic!).
Po chwili odpoczynku pora ruszać. Wychodzimy z drugiej strony schroniska i zakładamy narty. Nasza droga prowadzi w lewo pod dość strome wzniesienie. Po 10 minutach robienia zakosów, wchodzimy w dogodniejszy, bardziej „wypłaszczony” teren. Cały czas podchodzimy trzymając się lewej strony lodowca, mijając po naszej prawej stronie potrzaskany lodowiec Glacier des Amethystes. Możemy w tym miejscu zatrzymać się i zaplanować swoją potencjalną linię zjazdu. Następnie, już środkiem wielkiego pola śnieżnego, kierujemy się ku przełęczy. Pod koniec podejścia robi się odrobinę stromiej, gdzie zakosami pokonujemy ostatnie metry kierując się do naszego celu. Odpinamy narty, zdejmujemy foki i… odpoczywamy!
Przełęcz znajduje się na 3535 m n.p.m., więc możemy już delikatnie odczuwać skutki wysokości. Tym bardziej naszym nogom należy się dłuższy odpoczynek, bo czeka nas zjazd o długości 15 km i 3000 m deniwelacji. Zjazd początkowo prowadzi przez bardzo szeroki stok, którym podchodziliśmy. W miejscu, w którym zaczyna się wypłaszczać, mamy do wyboru dwa warianty. Możemy zjeżdżać w pobliżu drogi naszego podejścia lub całkiem odbić na lewo na drugą stronę lodowca, dzięki czemu mamy więcej nietkniętego śniegu do jazdy. Tym razem, jadąc w dół, mijamy szczeliny lodowcowe z lewej strony i kierujemy się w stronę schroniska. Z chaty kierujemy się już bezpośrednio w dół na lodowiec Glacier des Argentiere. Nie musimy nawet się odpychać kijkami, bo wiatr wiejący nam w plecy robi całą robotę za nas. Trzymamy się lewej strony, by po kilku minutach wjechać do śnieżnego labiryntu lodowca, który następnie doprowadza nas do nartostrady. Teraz przed nami już tylko jakieś 4 km przygotowanym stokiem, który doprowadza nas pod dolną stację kolejki.
Dane techniczne:
Informacje praktyczne:
[Szukasz kolejnych inspiracji na wyjazd? Zapraszamy do lektury tekstu: skitury nad Bajkałem!]
AUTOR: Mikołaj Lau
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.