Island Peak, znany też pod nepalską nazwą Imja Tse, to malowniczy szczyt w Himalajach, we wschodnim Nepalu. Nazwa "Island Peak" została nadana przez odkrywcę i alpinistę Erica Shiptona w 1951 roku, podczas wyprawy rozpoznającej te góry przed próbą na Mount Everest. Odnosi się ona do sylwetki szczytu, który z zachodu wygląda jak samotna wyspa. Pierwsze wejście na Island Peak miało miejsce w 1953 roku.
Imja Tse jest znany jako szczyt trekingowy, gdzie ambitni turyści mogą doświadczyć realiów wyprawy wysokogórskiej z elementami łatwej wspinaczki. Mimo to, ten sześciotysięcznik nie wymaga dużej wspinaczkowej wprawy. Wystarczy ogólna sprawność i doświadczenie w warunkach zimowych. To sprawia, że jest on chętnie wybierany jako cel górski. Wyprawa na Island Peak jest dobrym pomysłem dla osób, które chcą czegoś więcej, niż samego trekkingu do bazy pod Everestem. Island Peak daje możliwość powrotu ze szczytem powyżej 6000 metrów w dorobku.
Podczas kilkunastodniowego trekkingu będziesz podziwiać cztery himalajskie olbrzymy – ośmiotysięczniki: Mount Everest (8850 m), Lhotse (8516 m), Makalu (8463 m) i Cho Oyu (8201 m). Przeżyjesz także spotkania z mieszkańcami malowniczych górskich wiosek, pokonasz wiszące mosty nad głębokimi dolinami, zanurzysz się w bujnej roślinności i będziesz rozkoszować się niezapomnianymi widokami.
Island Peak jest uznawany za szczyt umiarkowanie trudny, łączący trekking z podstawami alpinizmu. Musisz pokonać stromy teren, przeciąć lodowiec, a pod szczytem skorzystać z lin poręczowych.
Przed rozpoczęciem wspinaczki uczestnicy przechodzą proces aklimatyzacji, stopniowo dostosowując się do wysokości podczas wędrówki do bazy pod Everestem. Nie musisz więc spędzać wielu dni w bazie pod szczytem. Konieczne jest jednak poświęcenie ok. 10 dni na sam trekking, a potem łącznie 2 dni na dojście w rejon szczytu i akcję górską. Potrzebna jest dobra kondycja, a tą musisz wypracować treningiem. Niezbędna jest umiejętność operowania czekanem i rakami, choć zaawansowane techniki nie są wymagane. Wejście na Island Peak będzie odbywać się z doświadczonym, lokalnym przewodnikiem, który zapewnia wsparcie podczas całej wyprawy.
Mimo to, przed wejściem na prawie 6200 m, warto mieć doświadczenie wysokogórskie (w Alpach, na Kazbeku lub podobnych szczytach). Dużo pewności siebie doda też kurs turystyki wysokogórskiej w Tatrach.
Podobnie jak w przypadku zwykłego trekkingu trekkingu do bazy pod Everestem, istnieją dwa sezony na ten szczyt. Wiosenny to kwiecień i maj, jesienny to październik i listopad. Ten pierwszy jest bardziej popularny, częściowo za sprawą przyrody która jest wówczas najbardziej bujna. Jesień oferuje natomiast często stabilną pogodę i przejrzyste powietrze po przejściu monsunu, a także mniej ludzi na szlakach.
Trasa trekkingowa pod Imja Tse / Island Peak prowadzi przez malownicze wioski w regionie Khumbu, dając wgląd w lokalną kulturę, tradycje i styl życia Szerpów.
W drodze na szczyt możliwa jest w klimatyzacja pod wierzchołkiem. Najbardziej logicznym planem wyprawy jest jednak przejście całości szlaku do bazy pod Everestem. Ta prawie 60-kilometrowa trasa kończy się na wysokości 5600 m, na wzgórzu Kala Pattar. Wznosi się ono u stóp Everestu i Lhotse, i jest tylko 600 m niższe od wierzchołka Island Peak. Będzie idealnym celem aklimatyzacyjnym, a po zejściu z tego miejsca możesz udać się bezpośrednio do bazy pod zasadniczym szczytem.
Trekking ten opisałem w osobnym artykule, dlatego przeczytaj go uważnie, jeśli planujesz wejście na Island Peak. W tym tekście bowiiem skupiam się tylko na podejściu pod górę oraz akcji na szczycie.
Przeczytaj też:
Trasa wiodąca do Base Campu pod Everestem (EBC) przecina obszar Khumbu, prowadząc głównie przez dolinę rzeki Dudh Koshi. Twój marsz zaczynasz w miejscowości Lukla stopniowo zdobywając wysokość i przechodząc przez kolejne miejscowości na szlaku. Największe z nich to: Namche Bazaar, Tengboche i Dingboche. Ta ostatnia jest ważnym punktem. U stóp olbrzymiego masywu Nuptse, Dudh Koshi rozdziela się na dwa dopływy: Lobuche i Imja Khola łączą się poniżej Dingboche. Wieś jest miejscem odpoczynku i aklimatyzacji, i tu również po raz pierwszy wstaniesz oko w oko z Twoim wierzchołkiem.
Po dotarciu do bazy pod Everestem, musisz zawrócić i po jednym dniu dotrzesz prawdopodobnie do Lobuche. Kolejnego dnia około południa ścieżka doprowadzi Cię do Dingboche. W tym miejscu należy opuścić główny szlak i skierować się na wschód. Dolina Imja Khola prowadzi tu w stronę wysokiego muru skalnego i tworzących go szczytów. Pierwszym etapem wędrówki za Dingboche będzie łatwa ścieżka prowadząca szeroką doliną wśród kamienistego krajobrazu. Po trzech godzinach marszu ścieżka doprowadzi Cię do zabudowań wsi Chukung. Zanim to się stanie, około 10 minut przed pierwszymi domami, miniesz szczególne miejsce. Czorten Kukuczki stanął tu z inicjatywy polskich himalaistów. Choć jego popularna nazwa odnosi się do polskiego zdobywcy Korony Himalajów, upamiętnia on trzech wspinaczy którzy zginęli na pobliskiej południowej ścianie Lhotse: Rafała Chołdę (jesienią 1985), Czesława Jakiela (jesienią 1987) i Jerzego Kukuczkę (jesienią 1989).
W Chukung będziesz nocować w prostym ale wygodnym schronisku na wysokości 4750 m. Następnego dnia rozpoczynasz trekking do bazy pod Island Peak. Czeka cię ok. 3-godzinny marsz przez kamieniste pustkowie, szeroką doliną wśród starych moren lodowcowych. Ścieżka jest wyraźna, ale przy złej pogodzie można stracić na niej orientację. Teren powoli wznosi się do wysokości 4950 m, w pobliże lodowcowego jeziora Imja Tsho. Tu ścieżka rozdziela się. Mało czytelny szlak kieruje się w prawo, na przełęcz Ampu Lapcha, która jest przejściem w rejon Baruntse i Mera Peak. Bardziej wyraźne ślady idące w lewo prowadzą pod ścianę Island Peak i po dwóch kilometrach od rozstaju docierają do wąskiej dolinki, w której mieszczą się namioty bazowe. Baza na 5000 m jest punktem startu w kierunku szczytu.
Drobna, ale ważna uwaga: Na skalnych zboczach góry na wysokości 5500 m znajduje się obóz, High Camp. Teoretycznie biwakowanie w nim skraca dystans do wierzchołka. W praktyce nie śpi tam prawie nikt, gdyż dodatkowe 500 m powoduje gorszy sen i na miejscu nie ma żadnej infrastruktury. Namioty i sprzęt musisz wynieść tam samodzielnie. Tymczasem w bazie znajdują się duże wygodne namioty jadalne i do spania, oraz kuchnia zapewniająca lepsze jedzenie. Pomimo dłuższego dystansu do szczytu, miejsce to zapewnia dużo lepszą regenerację. Korzystając z obsługi agencji otrzymasz miejsce w namiotach wyprawowych oraz lunch i kolację, a także posiłek przed startem na wierzchołek.
Wyjście na szczyt z bazy zaczyna się około północy. Cała droga na wierzchołek powinna zająć około 8 godzin, zaś zejście około 5. W praktyce dużo zależy od kondycji uczestników oraz warunków na lodowcu i w kopule szczytowej.
Z bazy ścieżka prowadzi cię wzdłuż moreny na wschód, a po kilkuset metrach skręca ku północy wspinając się stromo kamienistymi zboczami. W ciemności chwilami trudno jest znaleźć właściwe przejście, ale ślady prowadzą względnie wyraźnie do góry. Po drodze miniesz kilka czujnych momentów, w których trzeba będzie wspiąć się na skalny próg lub przejść stromy odcinek komina.
Kiedy niebo nad ranem będzie się przejaśniać, powinniśmy znaleźć się powyżej High Camp, w punkcie nazywanym “crampon point”. Tutaj rzeczywiście powinniśmy założyć raki i uprząż. Przy wejściu na lodowiec zespoły wiążą się linami. Tu zaczyna się podejście polami śnieżnymi. Około 1-1,5 godziny później docieramy do wypłaszczenia, z którego widać już szczyt. Rozległy płaski fragment lodowca jest dobrym miejscem na ostatni odpoczynek. Kawałek dalej lodowiec przecięty jest kilkoma dużymi szczelinami, nad którymi przerzucone są aluminiowe drabiny. Przejście ich to emocjonujący moment. Za nimi zaczyna się kopuła szczytowa Island Peak.
Tu rozwiązujemy się i zaczynamy wspinaczkę wzdłuż lin poręczowych używając przyrządów zaciskowych. Szczyt wydaje się być na wyciągnięcie ręki, ale pokonanie tego odcinka wzdłuż lin trwa co najmniej półtorej godziny. Na grani szczytowej należy bardzo uważać, aby nie obsunąć się na zachodnią stronę. Musimy mieć też na względzie inne osoby korzystające z lin. Za systemem stromych kominków docieramy do grani szczytowej, a nią jeszcze kilkadziesiąt metrów do góry na wierzchołek.
Widok dookoła nas jest oszałamiający. Przed oczami olbrzymia południowa ściana Lhotse. Po drugiej stronie doliny – imponująca piramida Ama Dablam, nieco dalej – szczyty Cho Polu, Kali Himal i Baruntse, a w tle – olbrzymia piramida Makalu. Przy dobrej pogodzie wzrok sięga na wiele kilometrów dokoła.
Wierzchołek jest kiepskim miejscem do odpoczynku gdyż w ostatnich latach kurczący się lodowiec zamienił go w ostrą piramidę. Mimo to warto zostać tu chwilę, podziwiając panoramę.
Zejście odbywa się tą samą trasą. Podczas zjazdów na poręczówkach należy uważać na osoby poniżej nas oraz na możliwość zrzucenia śniegu i lodu. Przejście lodowca poniżej będzie wymagało związania się ponownie liną. Gdy z niego zejdziemy, czytelna w dziennym świetle ścieżka zaprowadzi nas stromymi zygzakami w dolinę, do bazy. Tu czeka nas jedzenie i zasłużony odpoczynek.
Zakładając start około północy, na szczycie powinniśmy znaleźć się około 8:00 rano, a do bazy powrócić około 13:00-14:00. Powrót odbywa się tą samą drogą. Kolejnego dnia z bazy schodzimy przez Chukung i Dingboche do z jednej z miejscowości poniżej. Docierając po południu do Pangboche, możesz nazajutrz zejść do stolicy regionu, miasteczka Namche Bazaar, a stamtąd już do Lukli, na początek szlaku.
W Nepalu obcokrajowców obowiązują wizy wjazdowe. Planując wejście na Island Peak potrzebujecie uzyskać na lotnisku wizę 30-dniową, kosztującą obecnie 50 USD.
Odwiedzając górskie regiony w Nepalu potrzebujemy również pozwoleń. W przypadku wspinaczki na Island Peak wkraczamy na teren Parku Narodowego Sagarmatha, gdzie musimy posiadać rejestrację (załatwia się ją w Lukli), pozwolenie na wstęp do Parku i pozwolenie (“permit”) na Island Peak. Ogarnięcie wszystkiego samemu będzie na tyle czasochłonne, że jedyną sensowną opcją jest zlecenie tego agencji trekkingowej.
Formalnością, o której należy pomyśleć jeszcze w Polsce jest ubezpieczenie. “Bezpieczny Powrót” będzie dobrym rozwiązaniem, ale uwaga! – jego podstawowy wariant działa do wysokości 6000 m. Oznacza to że musisz wykupić jego rozszerzenie.
Na szlak do bazy pod Everestem potrzebujesz zestawu o którym pisałem w artykule poświęconym temu trekkingowi (link znajdziesz powyżej). Wyjście na Island Peak wymaga kilku dodatkowych elementów. To przede wszystkim buty wysokogórskie. Ja używałem na tej górze butów pojedynczych, typu Zamberlan Expert Pro lub La Sportiva Nepal Extreme. W ciepły dzień będą wystarczające, jeśli jednak Twoje stopy mają tendencję do marznięcia, rozważ buty podwójne (np. La Sportiva G2). Do spania w bazie zabierz ze sobą ciepły śpiwór puchowy, dający komfort w temperaturze od -15 do -20 °C.
Oprócz tego potrzebujesz sprzętu lodowcowego – raków, uprzęży, 3 karabinków zakręcanych, ósemki do zjazdów oraz przyrządu zaciskowego do podchodzenia na poręczówkach. Niezbędny jest kask, gdyż teren pod szczytem jest zagrożony spadającymi odłamkami lodu. Przydatny będzie również czekan choć nie jest niezbędny – na lodowcu zwykle wystarczają kijki trekkingowe.
W porównaniu z prostym trekkingiem, wejście na wysoki szczyt wymaga większej ilości wyposażenia. Potrzebujesz więc dwóch bagaży: małego plecaka (30-40 l) na trekking i wyjście szczytowe oraz dużego (60-80 l), który podróżować będzie na grzbiecie jaka albo niesiony przez tragarza.
Island Peak nie bez powodu cieszy się ogromną popularnością. Droga normalna, którą wchodzi na szczyt 99% zdobywców nie przedstawia dużych trudności. Wysokość nie powinna być również specjalnym wyzwaniem jeśli dopilnuje się aklimatyzacji, a satysfakcja z wejścia na prawdziwy himalajski szczyt jest nie do przecenienia. Muszę was tylko przestrzec przed jednym – to uzależnia, i wracając ze szczytu Island możecie zacząć myśleć o następnym.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.