08.09.2021

Pik Lenina – jak wejść na kirgiski siedmiotysięcznik ?

Pik Lenina to jeden z najpopularniejszych siedmiotysięczników i obiekt westchnień wielu alpinistów. Jak się przygotować, jaką drogę wybrać - radzi Łukasz Supergan, który właśnie wrócił ze szczytu.

                       

W północnym Pamirze, na granicy kirgisko-tadżyckiej, wznosi się jeden z najpopularniejszych szczytów Azji Centralnej. Pik Lenina (7134 m) jest trzecią co do wysokości górą w krajach byłego Związku Radzieckiego. Co roku przyciąga setki osób, marzących o przebiciu bariery 7 tysięcy metrów. To dlatego, że Pik Lenina uważany jest za najłatwiejszy siedmiotysięcznik. Warto jednak pokreślić: nie istnieje ŁATWY siedmiotysięcznik. Powyżej 6000 metrów każdy szczyt wymaga przygotowania technicznego i kondycyjnego. Współczynnik sukcesu na Leninie jest niski: tylko 30% osób staje na wierzchołku.

[Na łamach naszego podcastu o wejściu na Pik Lenina rozmawiamy z Łukaszem Superganem]

Nazwa – czy na pewno Pik Lenina?

Czy ta nazwa szczytu jest w ogóle prawdziwa? W Kirgistanie tak. Pomimo rozpadu ZSRR i zmiany wielu nazw, Kirgistan pozostawił oficjalną nazwę góry z czasów sowieckich. Po stronie tadżyckiej przemianowano go na Szczyt Awicenny, jednak wejścia stamtąd są bardzo rzadkie i niemal wszyscy wspinacze podchodzą ze strony kirgiskiej, podtrzymując nazwę. Na szczycie nadal znajduje się niewielkie popiersie wodza rewolucji.

Pik Lenina widziany z bazy (fot. Łukasz Supergan)

Sezon – kiedy na Pik Lenina?

Sezon pod Leninem to lipiec i sierpień. Nie ma reguły mówiącej, który miesiąc jest lepszy. Początek sezonu to więcej śniegu i mniejsze szczeliny. Im później, tym bardziej otwarte szczeliny a co za tym idzie trudniejsze przechodzenie przez nie. W 2021 koniec lipca oznaczał już, że szczeliny w rejonie lodospadu wymagały zręczności i czujnej asekuracji.

Pik Lenina – warunki

Nawet jadąc na Pik Lenina w sezonie musisz liczyć się ze zmienną pogodą. Na dużej wysokości – nawet ekstremalną. W bazie możesz prażyć się w słońcu, by po kilku godzinach odśnieżać namiot. W wyższych obozach okresowe opady śniegu są pewne. Wystarczyła noc, by mój namiot w „dwójce” został zasypany na 50 cm, choć poprzedniego dnia na lodowcu panował upał. Do tego dochodzi silny wiatr, szczególnie w obozie 3 i na grani szczytowej. Temperatura powietrza może spaść do -20 °C, zaś odczuwalna – znacznie poniżej -30°C. Z drugiej strony słoneczna pogoda może oznaczać, że na lodowcu doświadczysz nieznośnego skwaru.

Duża wysokość niesie ryzyko ostrej choroby wysokogórskiej i powiązanego z nią ryzyka obrzęku płuc (HAPE) i mózgu (HACE). Musisz też brać pod uwagę ryzyko odwodnienia, oparzeń słonecznych, wyczerpania, urazów wynikłych z upadku do szczeliny. Twój sprzęt, ubrania i apteczkę przygotuj na te wszystkie ewentualności.

Potężne lawinisko w drodze do C2 (fot. Łukasz Supergan)

Pik Lenina – przygotowanie

Wysokość 7000 m n.p.m wymaga, moim zdaniem, 3 elementów:

Bardzo dobrej kondycji. Czeka Cię wiele dni spędzonych na chodzeniu między bazą i obozami, a na końcu kilkanaście godzin długiego podejścia granią na szczyt. Lenin wymaga bardzo dobrej formy fizycznej i treningu (więcej o treningu górskim w artykule Karola Henniga). Przed wyprawą wykonaj też badania wydolnościowe i kardiologiczne (wymagane do niektórych ubezpieczeń).

Doświadczenia. Pik Lenina wymaga obycia z terenem lodowcowym. Musisz znać zasady ratowania ze szczelin i chodzenia w zespole linowym. Kurs lodowcowy lub kurs turystyki wysokogórskiej jest niezbędny. Będąc tu trzeba też mieć doświadczenia dotyczące zimowych biwaków i wiedzieć jak reagujesz na wysokość. Uważam, że wejście przed tym szczytem na wysoki czterotysięcznik (np. Mont Blanc) to mało. Warto mieć za sobą kilka wejść powyżej 5000 m, np. na Kazbek i Elbrus. Cenne może być też doświadczenie np. z sześciotysięczników Ameryki Południowej.

Aklimatyzacji. Daj sobie dużo czasu na wyjścia do coraz wyższych obozów i zdobywanie „klimy” – ale także na regenerację w bazie lub „jedynce”. Weź poprawkę na pogodę, która może przynieść długie okresy wiatru i śniegu. Wiele osób przyjeżdża do Kirgistanu, planując akcję górską na trzy tygodnie. Faktycznie, dobry profil aklimatyzacji na Leninie to 15-17 dni. Jednak w sezonie 2021 na szczyt wszedłem po 26 dniach. Wspinacze mający już kupione bilety powrotne odjeżdżali bez sukcesu.

Oprócz tego dokładnie przemyśl dobór sprzętu i przygotuj apteczkę wyprawową uwzględniając leki ratujące życie. Jak to zrobić przeczytaj w artykule Roberta Szymczaka. Wartościowe będzie też szkolenie z pierwszej pomocy wysokogórskiej. Zaplanuj dobre i wartościowe jedzenie. Nawet jeśli korzystać będziesz z wyżywienia agencji, powyżej „jedynki” potrzebujesz własnych zapasów.

Podejście do obozu C2, wysokość około 5000 m n.p.m (fot. Łukasz Supergan)

Formalności

Nie ma ich za wiele, a jeśli korzystasz z usług agencji, jej pracownicy wezmą większość na siebie. Wiza jest zbędna. Na polskim paszporcie wjedziesz do Kirgistanu na 60 dni bez wizy. Szczyt to strefa przygraniczna i potrzebujesz pozwolenia na przebywanie w niej. Do tego dochodzi opłata ekologiczna za wywóz śmieci.

Niezbędne jest ubezpieczenie. Na wysokości 7000 m działać będą rozszerzone (to ważne!) wersje niektórych polis (więcej o ubezpieczeniach dowiesz się z naszego artykułu). Zwróć też uwagę na koszty akcji ratunkowej zawarte w warunkach ubezpieczenia. Moja tegoroczna agencja wymagała, by wynosiły minimum 30.000 USD. Jeśli korzystasz z agencji, zwróć uwagę na ceny pakietów i zawarte w nich usługi.

Transport do Kirgistanu

Istnieją co najmniej trzy sposoby na dotarcie do Kirgistanu, choć nie wszystkie polecam.

Droga lądowa. Popularna za „starych dobrych” czasów, gdy transport lotniczy był zaporowo drogi. Lądem można się dostać do Kirgistanu koleją przez Białoruś, Rosję, Kazachstan i Uzbekistan. To jednak opcja tylko dla tych, którzy mają dużo czasu i ciekawości oraz nie boją się czterech dób w pociągach.

Lot do Biszkeku. Z Polski możesz dotrzeć tam rosyjskimi liniami przez Moskwę lub tureckimi przez Stambuł. Najtańszym środkiem transportu jest obecnie Pegasus Airlines, latający z Lwowa i Wiednia przez Stambuł do Biszkeku. W stolicy znajdziesz najlepiej wyposażone supermarkety oraz jedyny w kraju sklep turystyczny. Stamtąd masz 12 godzin podróży samochodem lub 40 min lotu do Osz kirgiskimi liniami.

Lot do Osz. Bezpośrednio na południe kraju rosyjskim Aeroflotem. To najwygodniejsza opcja. W Osz zaopatrzenie w jedzenie jest słabsze, ale lądujesz najbliżej szczytu.

Widok na szczyty tadżyckiego Pamiru z grani szczytowej (fot. Łukasz Supergan)

Pik Lenina – transport do bazy

Punktem startowym jest Osz. Tu znajdują się biura części agencji, sklepy, hotele. Jeśli korzystasz z usług agencji, stąd startuje Twój transport do bazy. Jeśli organizujesz wyjazd sam/sama – znajdziesz tu taksówki, które zawiozą Cie do bazy. Podróż to około 6 godzin krętą drogą przez góry do miejscowości Sary Mogol w Dolinie Alajskiej. Stąd ok. 2 godziny jedzie się kamienistą drogą żwirową przez wyschnięte koryta rzek do bazy.

Baza pod Pikiem Lenina to nie jedno miejsce. W szerokiej dolinie każda agencja buduje osobne obozowiska, możesz więc wybrać gdzie się zatrzymasz. Każda baza to skupisko namiotów z kuchnią, prysznicami i namiotami gospodarczymi. Jakich udogodnień możesz się spodziewać, zależy od wykupionego w agencji pakietu. W ramach najtańszego otrzymasz pozwolenie na pobyt w strefie przygranicznej, transport do bazy, możliwość rozstawieniu w niej namiotu i skorzystania z prądu, prysznica itp. Droższe obejmują noclegi w agencyjnych namiotach i wyżywienie w bazie i obozie pierwszym. Najdroższe – opiekę przewodników, a nawet butle z tlenem na dzień szczytowy. Dodatkowo płatne są usługi miejscowych tragarzy, wynajem sprzętu, zakup gazu w bazie i C1 oraz dostęp do internetu w bazie i C1.

Możesz pod szczytem zjawić się na własną rękę, choć koszt transportu i formalności wyniosą z grubsza tyle, co najtańszy pakiet w agencji lub więcej. W mojej opinii nawet minimalne wsparcie agencji oszczędza sporo czasu.

Pik Lenina
Baza pod Pikiem Lenina (fot. Łukasz Supergan)

Pik Lenina – droga normalna

Na Pik Lenina od północy prowadzi kilka dróg, mających też warianty. Najpopularniejsza jest droga normalna przez Pik Razdielnia, którą wybiera niemal każdy. Poniżej opisuję drogę normalną, gdyż niemal na pewno to ją wybierzesz podczas wejścia. Od strony kirgiskiej prowadzą też inne drogi:

Północną ścianą na wprost i droga Lipkina. Obie wymagające, ale bez dużych trudności technicznych, za to zagrożone lawinami.

Północną granią. Droga trudna technicznie,

Wschodnią granią. To droga z dość trudnym podejściem ze wschodniego lodowca.

Drogi inne niż normalna wymagają sporych umiejętności i samodzielności. Jeśli idziesz na którąś z nich musisz wiedzieć co robisz.

Baza: 3600 m n.p.m

Bazy wszystkich agencji położone są w dolinie z widokiem na masyw Piku Lenina. Zależnie od wielkości firmy są niewielkimi skupiskami jurt i namiotów lub dużymi obozami dla ponad 200 ludzi, z wielką kuchnią i jadalnią, prysznicami, przechowalnią bagażu, wyposażone w prąd i Internet Wi-Fi. W bazie jest zasięg telefonii komórkowej, możesz tam korzystać z łączności i Internetu kupując kirgiską kartę SIM (najlepiej operatora O!).

Pik Lenina
Trawers zbocza w drodze do C1 (fot. Łukasz Supergan)

Droga do C1

Z bazy zaczyna się podejście w stronę szczytu. Stąd dolina wznosi się nieznacznie, a po 45 min marszu droga doprowadza na Polanę Łukową (3800 m). Stąd ścieżka wspina się obok wodospadu, a za nim wyprowadza doliną na Przełęcz Podróżników (Perewal Putieszestwiennikow, 4150 m). Za nią czeka Cię krótkie zejście i długi trawers bardzo wąską ścieżką pod olbrzymim pasem skał, z widokami na olbrzymie szczyty Pamiru. Na tym odcinku warto uważać – obsunięcie w dół może być bardzo nieprzyjemne. Dalej ścieżka przekracza rwący strumień i wspina się na skały, za którymi schodzi pomiędzy moreny do obozu C1. Obozów, podobnie jak baz, jest kilka – każdy należy do innej agencji. Zwracaj uwagę na drogowskaz. Możesz samodzielnie nieść sprzęt do „jedynki” lub skorzystać z transportu konnego (1 kg – 3USD).

Jedynka”: 4400 m n.p.m

Obóz pierwszy pełni rolę bazy wysuniętej i prawdopodobnie spędzisz tu najwięcej czasu. W C1 znajdziesz namioty agencyjne i kuchnię z jadalnią. Warunki są tu prostsze niż w bazie, ale nadal jest to dobre miejsce do wypoczynku. Zejście stąd do bazy trwa jednak 3-4 h, zatem jeśli trafisz na długi okres niepogody, warto rozważyć powrót na kilka dni jeszcze niżej: mniejsza wysokość bazy zapewnia lepszą regenerację (i tańszy Internet). Jeśli nie wynajmujesz namiotu agencyjnego, obsługa wskaże Ci miejsce na uboczu, gdzie rozstawisz własny namiot.

Pik Lenina
Pik Lenina widziany z namiotu w C1 (fot. Łukasz Supergan)

Droga do C2

Powyżej jedynki zaczyna się zasadnicza droga na szczyt. Początek to droga przez kamienistą morenę, która idziesz 20-40 minut. Dalej zaczyna się płaski odcinek lodowca, pocięty wieloma szczelinami (ostrożnie!), który wypiętrza się do 4700 m, doprowadzając pod lodospad. Stanowi on barierę seraków i bloków lodu o wysokości 150 m. Podczas ich przechodzenia konieczna jest spora ostrożność, mimo że najtrudniejsze fragmenty ubezpieczają poręczówki. Wyżej zaczyna się szerokie, strome zbocze północnej ściany. Ścieżka przecina ją w górę, skręcając następnie w prawo i docierając do dużego kotła, w którym mieści się obóz drugi. Kocioł jest miejscem, gdzie za dnia schodzi dużo lawin – bądź tu możliwe wcześnie, zanim słońce nie nagrzeje zmarzniętego śniegu.

Dwójka”: 5300 m n.p.m

To duże skupisko namiotów na zboczu, które chronione jest od góry pasem skał. Dzięki niemu biwak tu nie jest narażony na lawiny, które poważnie zagrażały poprzedniemu obozowi pod północna ścianą. To właśnie tam 13 lipca 1990 doszło do największej tragedii w historii alpinizmu. W lawinie, która uderzyła w obóz, zginęły 43 osoby. Obecna lokalizacja jest bezpieczna.

Warunki w „dwójce” są już wysokogórskie: toaleta to dziura za niewielkim murkiem ze śniegu. Wodę topisz ze śniegu lub nabierasz pod skałami, gdy śnieg topnieje. Za dnia panuje upał, ale nocą odkopujesz namiot z zamieci. Część stojących tu namiotów to schronienia agencji do użytku klientów, możesz jednak umówić się na ich wynajem. Między nimi możesz znaleźć miejsce dla siebie, pamiętając o tym , że obóz otaczają ukryte szczeliny. Moim zdaniem C2 to ostatnie miejsce, w którym możesz skutecznie odpocząć. Powyżej C2 śpi się słabo, a regeneracja jest bardzo trudna.

Pik Lenina
Obóz C2 – zazwyczaj jest znacznie większy (fot. Łukasz Supergan)

Droga do C3

Nad „dwójką” wspinasz się na stromym, śnieżnym zboczem na szeroką grań. Nią, zakręcając ku południowi, podchodzisz łagodnie na 5750 m. Tu znajduje się niewielkie wypłaszczenie, traktowane niekiedy jako wysunięta „dwójka”. Miejsce jest jednak wietrzne, zatem noc w tym miejscu może nie być komfortowa. Teren jest łatwy, ale wysokość już wyraźnie odczuwalna. Stąd zaczyna się strome podejście do obozu po Pikiem Razdielnia. „Trójka” znajduje się na 6130 m, jednak pokonanie 400 m przewyższenia kosztuje 2-3 h dużego wysiłku.

Trójka”: 6130 m n.p.m

Obóz trzeci położony jest na rozległym wzniesieniu pod Pikiem Razdielnia. Swój namiot ustaw po stronie kirgiskiej, tak by był możliwie dobrze osłonięty od wiatru, który wieje w poprzek grzbietu. Po drugiej stronie otwiera się widok na tadżycki Pamir. „Trójka” to Twój ostatni nocleg, a wysokość nie sprzyja wypoczynkowi. Dlatego zaplanuj wszystko tak, by spędzić tu przed wejściem na szczyt tylko jedną noc. Bądź wcześnie, aby spokojnie przygotować sprzęt, uzupełnić płyny i przygotować zapas wody na wyjście szczytowe.

Pik Lenina
Obóz C3 pod Pikiem Razdzielnia (fot. Łukasz Supergan)

Pik Lenina – droga na szczyt

Z „trójki” na szczyt wyjdź w nocy. 2.00 to popularna godzina, wymarsz o północy też nie jest złym pomysłem. Droga klasyczna prowadzi dość szeroką granią szczytową, napotykając niewielkie trudności w połowie długości. Pamiętaj, że idąc tędy masz ponad 5 km marszu i ponad 1100 m podejścia w terenie wystawionym na mroźny wiatr. Jeśli opadniesz z sił lub trafisz na niepogodę, nie masz możliwości ucieczki w bok i sprawy mogą przybrać zły obrót. Decyduj się na szczyt tylko przy dobrej prognozie.

Z „trójki” grań opada 100 m na przełęcz 6030 m, z której czeka Cię długie podejście śnieżno-kamienistym zboczem na wysokość 6400 m. Idąc nocą trafisz tu na zimny wiatr i trudny do wyminięcia szereg ludzi. Oszczędzaj siły na tym trudnym fragmencie. Na końcu podejścia otwiera się szerokie plateau, gdzie grań wypłaszcza się. Jest to miejsce, gdzie znajdziesz niekiedy namioty, tworzące mało gościnny obóz czwarty, bardzo rzadko używany.

Pik Lenina
Świt na grani szczytowej, wysokość ok. 6400 m n.p.m (fot. Łukasz Supergan)

Grań szczytowa i “Nóż”

Wydeptany ślad prowadzi lekko w górę. W tym miejscu ujrzysz pewnie wschód słońca i widoki na północne stoki Pamiru i Dolinę Ałajską. Za plateau czeka najtrudniejsze technicznie miejsce grani, tzw. Nóż, gdzie na krótkim odcinku stromego zbocza około 6600 m pociągnięte są poręczówki. Przy dobrej aklimatyzacji nie są niezbędne, ale mogą być pomocne. Wyżej teren otwiera się, a droga wchodzi między skały. Lawirując między nimi wyjdziesz na szerokie zbocze, za którym ścieżka prowadzi przez łagodny kocioł. Przetnij go i idź konsekwentnie na wschód.

Na 6900 m droga dociera na otwarty teren usiany skałami. Tu zobaczysz z daleka skalny grzbiet, przecinający Twój kierunek marszu. Idź między skały, wśród których zobaczysz szczyt. Wierzchołek to mało wybitna kulminacja, zwieńczona krzyżem, u stóp którego stoi głowa towarzysza Wladimira Lenina. Jesteś u celu!

Dotarcie tu zajmuje 8-14 h. To jednak dopiero połowa drogi. Pamiętaj, że sił i zapasów musi Ci wystarczyć na powrót. Zejście z Piku Lenina jest zazwyczaj dwukrotnie szybsze, ale gdy dopadnie Cię kryzys, nie ma innej drogi niż ta, którą podchodzisz. Miej dobrą aklimatyzację, znaj swoje siły, miej 2-3l płynów (izotonik) i bardzo dbaj o nawodnienie. Miej zapas jedzenia (cukierki, ciastka, żele energetyczne – na tej wysokości raczej proste węglowodany). I nie wahaj się zawrócić, gdy pogoda się popsuje, poczujesz mocne zmęczenie lub zrobi się późno. W sezonie 2021 dwójka moich znajomych nie ustaliła godziny, o której powinni byli zawrócić, nawet nie osiągnąwszy szczytu. Bez namiotu i śpiworów, w namiocie awaryjnym, przetrwali noc na 7000 m. Na szczyt weszli o świcie, jednak ta noc spowodowała poważne odmrożenia stóp u jednej z osób.

Pik Lenina
Na szczycie wita nas sam Wladimir Lenin (fot. Łukasz Supergan)

Pik Lenina – sprzęt

Mój zestaw sprzętu na tę wyprawę liczył 30 kg bez jedzenia i paliwa. Byłoby bardzo trudne wymienić tu każdy element, odsyłam Cię więc do listy, która stworzył Janusz Gołąb. Mój zestaw pokrywał się z nią w bardzo dużym stopniu. Kilka elementów warto jednak szerzej omówić:

Buty. W teorii do obozu C2 można iść w pojedynczych butach alpinistycznych. Jednak na grani szczytowej, gdzie temperatura potrafi spaść drastycznie, potrzebujesz butów podwójnych (np. Zamberlan Everest Evo RR PU). Podczas nocnego wyjścia wiatr na przełęczy tworzył temperaturę odczuwalną na poziomie -30°C. W połączeniu z wolnym tempem i słabym natlenieniem krwi warunki takie sprzyjają odmrożeniom.

Namiot. Jeśli nie korzystasz z namiotów agencyjnych, weź dwa schronienia. Jedno większe, jako namiot bazowy, który rozstawisz na długi czas w „jedynce”. Drugi namiot do wyższych obozów, odporny na wiatr i nacisk śniegu. Wybierz model czterosezonowy.

Śpiwór. Wybierając śpiwór dla siebie celuj w zimowe, dające komfort w okolicy -25°C. Używałem modelu puchowego, łącząc go z ciepłym, czterosezonowym materacem Therm-a-Rest NeoAir XTherm Regular.

Kuchenka. Zimą używam MSR Reactor. Pojemnośc 1,7 l jest najlepsza dla samotnej osoby. Do użytku grupowego wybierz 2,5 l. Dobrze sprawdzą się też zintegrowane kuchenki typu Jetboil. Podczas 27 dni pod Pikiem Lenina zużyłem 3 kartusze 230 g, korzystając jednak niekiedy z wrzątku dostępnego w bazowej kuchni. Uwaga! W bazie i „jedynce” bieżąca woda ze strumienia wymaga gotowania.

Pik Lenina
Weź sprzęt, do którego masz zaufanie (fot. Łukasz Supergan)

Na koniec kilka rad

Planując wejście na Pik Lenina rozważ swoje doświadczenie i siły. Wysokość ponad 7000 metrów to już znaczne wyzwanie. Jeśli masz wątpliwości – przewodnicy i pracownicy baz są często wytrawnymi alpinistami, możesz więc prosić ich o pomoc i radę. Nie szarżuj, śledź pogodę, obserwuj resztę zespołu i wsłuchuj się w sygnały organizmu. A nade wszystko nie bój się zawrócić, gdy warunki się posypią. Szczyt, choć technicznie łatwy, potrafi dać wycisk tym, którzy nie wycofują się z niego w porę, przeceniając swoje możliwości.

[Interesują Cię podróże Łukasza? Koniecznie przeczytaj o trawersie Grenlandii i o wejściu na Chan Tengri]

p.s: Redakcja 8academy gratuluje Łukaszowi zdobycia pierwszego siedmiotysięcznika!

                 

Udostępnij

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.