Kempingi mają rzeszę wiernych fanów, którzy nie wyobrażają sobie innych wakacji. Ale niektórzy taki sposób spędzania czasu wolnego odkryją dopiero w tym roku. Trochę, zresztą, przez przypadek.
Tegoroczne wakacje są inne, od tych jakie znamy, a wszystko przez pandemię. Po przymusowym zamknięciu we własnych czterech ścianach jeszcze bardziej zależy nam na tym, by być w kontakcie z naturą. Wakacyjnych wyjazdów pragniemy, jak kania dżdżu. Tymczasem nasze zapędy nieco hamują, gdy przypominamy sobie o konieczności utrzymywania dystansu społecznego. Pomysłem idealnie skrojonym pod te dziwne czasy jest wyjazd na kemping. Nocując we własnym namiocie, przyczepie kempingowej lub kamperze, albo w wynajętym domku, do minimum ograniczamy kontakty z potencjalnymi nosicielami wirusa. Jeśli więc zdecydujemy się na taki urlop, pora zadbać o niezbędne wyposażenie. Niezależnie od tego, jaki typ noclegu ostatecznie wybierzemy i tak będziemy zmuszeni odpowiedzieć sobie na pytanie „jaki śpiwór kempingowy wybrać?”
[Jeśli zależy Ci na maksymalnym komforcie snu, warto zapoznać się z artykułem na temat materacy dmuchanych]
Z kempingu można korzystać na wiele sposobów. W kontekście tematu, jakim się tu zajmiemy, ta różnorodność ma kluczowe znaczenie. Dlaczego? Otóż od tego, na jaki typ noclegu się zdecydujemy, zależą też nasze konkretne potrzeby.
Zanim zastanowimy się, jaki śpiwór kempingowy będzie dla nas najlepszy, musimy być świadomi podstawowego podziału. Każdy, kto miał już okazję przeglądać ofertę marek outdoorowych, zwrócił z pewnością uwagę na duże różnice w cenach. Na rynku znajdziemy bowiem zarówno śpiwory w cenie do 200 zł, jak i modele dziesięć, a nawet dwadzieścia razy droższe (np. najcieplejszy śpiwór na świecie – Pajak Radical 16H). Na czym polega różnica pomiędzy produktami, które spotkamy na dwóch biegunach? Chodzi tu przede wszystkim o wypełnienie. Ocieplina znajdująca się w śpiworach może pochodzić z jednej z dwóch, dużych rodzin.
Śpiwory puchowe są droższe, ale wyższa cena jest w pełni uzasadniona. Za odpowiednią termikę odpowiada tu puch, czyli mikroskopijne „piórka”, pozyskiwane od gęsi lub kaczek. Produkcja takiego wypełnienia wymaga sporych nakładów finansowych. Dlaczego? Po prostu natury nie da się oszukać. Wysokiej jakości surowiec pochodzić musi od zadbanych i dobrze karmionych ptaków.
Po co te wszystkie starania? Okazuje się, że naturalny puch nie ma sobie równych, jeśli chodzi o magazynowanie powietrza. Ta cecha przekłada się na wyjątkowo dobre właściwości termiczne.
Producenci, gdy tylko mają do dyspozycji wysokiej jakości puch, mogą ograniczyć ilość ociepliny zaszywanej w komorach śpiworów. To dlatego wersje puchowe są lżejsze od konkurentów, legitymujących się podobną termiką. Puch można też w znacznym stopniu skompresować. Taki sprzęt po spakowaniu do plecaka jest więc mniejszy, przez co wygodniejszy w transporcie.
Ten typ wypełnienia jest pierwszym wyborem, gdy szukamy śpiwora, który sprosta największym mrozom. Stawiają na niego osoby eksplorujące góry wysokie (w tym alpiniści oraz himalaiści). Puch cieszy się też sporym uznaniem wśród fanów zimowych biwaków, organizowanych na mniejszych wysokościach.
Wybierany jest również latem – głównie przez górskich minimalistów, którzy cenią sobie jego kompleksowe wymiary i niską wagę (np. śpiwór puchowy Małachowski Ultralight II 200 wraz z pokrowcem waży zaledwie… ok. 360 g!). Ale puchówki posiadają też istotną wadę – gdy przemokną, całkowicie tracą swoje zdolności izolacyjne. Dlatego, jeśli obawiamy się solidnego deszczu, powinniśmy się zastanowić, czy puch na pewno jest dla nas optymalną opcją.
Wrażliwość puchu na wilgoć to czynnik, który skłonił naukowców do rozpoczęcia długich i żmudnych poszukiwań. Okazało się, bowiem, że Matka Natura bardzo wysoko postawiła nam poprzeczkę. Potrzeba było wielu lat badań, by naukowcy mogli obwieścić częściowy sukces.
Tak powtała syntetyczna ocieplina (zwana też czasami sztucznym puchem), która dużo lepiej radzi sobie z wilgocią. Po przemoczeniu nadal zapewnia nam izolację (chociaż w nieco mniejszym zakresie), no i dużo łatwiej też ją wysuszyć.
Dlaczego zwycięstwo nie jest pełne? Sztuczna alternatywa wyraźnie odstaje od naturalnego pierwowzoru, jeśli chodzi o parametry termiczne. Przez to syntetyki są cięższe i większe po spakowaniu, jeśli porównalibyśmy je z puchówkami dedykowanymi takim samym temperaturom. Co by jednak nie mówić, ten typ śpiworów cieszy się dziś sporą popularnością, a to za sprawą atrakcyjnej ceny.
[Szerzej tym tematem zajęliśmy się w artykule “Śpiwór puchowy czy syntetyczny? Jaki śpiwór wybrać?”]
Jeśli planujemy nocleg na kempingu, ale po dachem, w kręgu naszych zainteresowań powinny się znaleźć śpiwory najlżejsze – dedykowane miesiącom letnim. Ważne, aby wybrać model, w którym się nie będziemy przegrzewać. Reszta kryteriów schodzi na dalszy plan.
Skąd mamy wiedzieć, że śpiwór turystyczny, którym się interesujemy, spełni nasze termiczne wymagania? W specyfikacji produktu znajdziemy trzy lub cztery temperatury. Wystarczy tylko wybrać tę właściwą i dopasować ją do spodziewanych warunków. Hmm, tylko którą?
To zależy od płci. Panie powinny zwracać uwagę na tzw. temperaturę komfortu (T comfort), nazywaną czasem maksymalną temperaturą komfortu. Dla panów podaje się temperaturę graniczną (T limit), która może też być nazywana minimalną temperaturę komfortu. Te parametry określają warunki, w jakich kobiety oraz mężczyźni korzystający ze śpiwora, mogą liczyć na komfortowy sen.
Pomocna w ocenie przydatności śpiwora, może tu być także temperatura górnej granicy komfortu (T max). Współczynnik ten określa warunki, po przekroczeniu których mężczyzna o normalnej budowie ciała może zacząć się przegrzewać. Problem w tym, że wspomniany parametr podawany jest niezwykle rzadko.
Z pewnością nie powinniśmy się sugerować wartościami najniższymi, czyli temperaturą ekstremalną (T extreme). Opisuje ona sytuację, podczas której kobieta o typowej budowie ciała, ułożona w śpiworze, ma szansę przeżyć. Nie ma tu mowy o komfortowym śnie, gdyż jest to już balansowanie na granicy hipotermii.
Jeśli mamy zagwarantowany dach nad głową i nie musimy dźwigać na własnych plecach śpiwora, na dalszy plan schodzą takie cechy, jak: wodoodporność, waga i gabaryty. W takiej sytuacji nie ma większego znaczenia, czy postawimy na naturalny puch, czy wybierzemy tańszy, ale odporny na wilgoć, syntetyk.
Dlatego na zakup warto spojrzeć z nieco szerszej perspektywy i zastanowić się, gdzie jeszcze korzystać będziemy z takiego sprzętu. Gdy oprócz stacjonarnego biwakowania, mamy w planach także górskie wędrówki, warto upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i zainwestować w leciutką puchówkę o kształcie mumii.
Ale być może nie interesują nas tego typu aktywności, a resztę wakacji spędzać będziemy w domu. W takim wypadku praktycznym wyborem będzie śpiwór o kształcie koperty. Może nie jest on tak sprawny termicznie, ale zapewni większą swobodę ruchu (co ucieszy osoby wiercące się) i łatwo da się go zamienić w klasyczną kołdrę. Spokojnie można tu postawić na dużo tańsze syntetyki.
Gdy zamierzamy spać w domku kempingowym, gdzie czeka już na nas pościel, dobrym pomysłem będzie zabranie samej wkładki do śpiwora. Dzięki takiemu dodatkowi zwiększymy poziom higieny, nie poszerzając zbytnio gabarytów bagażu.
Nieco inaczej ma się sprawa z noclegami pod namiotem. W tym przypadku jesteśmy jeszcze bliżej natury, a tym samym bardziej narażeni na kaprysy aury.
Chociaż lato kojarzy się z upałami, nawet o tej porze roku po zmierzchu może dokuczać nam chłód. Jeśli wierzyć meteorologicznym statystykom, średnia nocna temperatura powietrza w lipcu to w naszym kraju zaledwie 10°C. Niekiedy zdarzają się też przygruntowe przymrozki.
Wniosek? Nie można przesadzić z lekkością. Zawsze to lepiej, gdy mamy możliwość wyregulowania temperatury poprzez rozpięcie zamka w śpiworze, niż gdy marzniemy, nie mając możliwości docieplenia swojego outdoorowego posłania. Nawet jeśli nasze aktywności mają odbywać się latem, warto rozważyć zastąpienie modelu typowo letniego, 3-sezonowym. Takim, dzięki któremu gotowi będziemy na wszelkie niespodzianki.
Ta kwestia wymaga dokładnych przemyśleń, przedmiotem których będą miejsca, gdzie zamierzamy wybrać się ze śpiworem. Lekka puchówka będzie kusiła minimalistów. Szczególnie tych, których kręci też trekking połączony z biwakowaniem w górach. Syntetyki to wybór osób, które szykują się na większe opady (i biorą pod uwagę możliwość wdarcia się do namiotu wody). Często za wyborem takiego właśnie modelu stoi po prostu atrakcyjna cena.
[Polecamy artykuł, w którym skupiliśmy się na wyborze śpiworów do namiotu]
Dobre dopasowanie śpiwora do potrzeb, to także kwestia świadomego wyboru różnych detali konstrukcyjnych. Latem, gdy nie jesteśmy narażeni na wyjątkowo niskie temperatury, patenty podnoszące sprawność termiczną nie grają takiej roli, jak zimą. Sprawdzi się tu za to dwukierunkowy zamek, dzięki któremu w cieplejszą noc, możemy wpuścić do środka trochę powietrza, zapewniając nogom wentylację.
Pary pomyśleć mogą o zakupie śpiwora podwójnego (np. Outwell Campion Lux Double) lub dwóch modeli, które można ze sobą spiąć zamkiem.
Okres przygotowań do urlopu, to czas, gdy rodzą się ważne pytania. Zebraliśmy te, które powtarzają się najczęściej i postaramy się pokrótce na nie odpowiedzieć.
Nawet latem noce w naszym kraju bywają chłodne. Jeśli więc zdecydowaliśmy się na spanie pod namiotem, lepiej mieć ze sobą śpiwór 3-sezonowy. Taki, w którym nie zmarzniemy, gdy na termometrze widnieje niewiele kresek powyżej zera.
Kobiety powinny sugerować się parametrem T comfort (temperaturą komfortu lub maksymalną temperaturą komfortu). Parametrem przygotowanym z myślą o mężczyznach jest T limit (temperatura graniczna lub minimalna temperatura komfortu).
Śpiwory mogą zawierać ocieplinę naturalną (czyli kaczy lub gęsi puch), albo ocieplinę syntetyczną (zwaną sztucznym puchem).
Jeśli mamy uzasadnione obawy, że podczas urlopu towarzyszył nam będzie intensywny deszcz, lepiej zabrać śpiwór syntetyczny, który jest dużo bardziej odporny na wilgoć i po przemoknięciu nie przestaje nas “grzać”.
