Historia marki Didriksons to gotowy scenariusz filmowy. Od historii miłosnej poprzez ogromny sukces, odważne, choć niepopularne decyzje, aż po upadek niemal na samo dno. Niewiele brakowało, a jedna z najbardziej znanych skandynawskich marek outdoorowych zniknęłaby i odeszła w zapomnienie.
Julius Didrikson zbliżając się do trzydziestki mógł poniekąd uważać się za człowieka sukcesu. Urodził się w biednej rybackiej rodzinie w wiosce Grundsund, na zachodnim wybrzeżu Szwecji. Tam, jedyną perspektywą było zostanie rybakiem, albo praca w porcie. Pierwsze zajęcie było niebezpieczne, a drugie nie roztaczało świetlanych perspektyw. Po ukończeniu szkoły wyjechał więc do Gothenburga, gdzie był lokajem w domu jednego z arystokratów, a później imał się różnych zajęć. Kiedy wrócił do rodzinnego domu, zebrany niewielki kapitał pozwolił mu otworzyć mały sklep, w którym zaopatrywali się lokalni rybacy. Do początków firmy Didriksons jeszcze jednak daleko.
Julius nadal mieszkał jednak z matką i rodzeństwem. Sto lat temu, taki układ był jeszcze mniej naturalny niż dziś i jego matka w końcu uznała, że jedynym sposobem, żeby Julius się ustatkował i założył rodzinę jest wyrzucenie go z domu. Julius nie mając wyboru postanowił szukać żony dając ogłoszenie matrymonialne w lokalnej gazecie. Na anons odpowiedziała Johanna Andreasson. Miała wówczas 18 lat i pochodziła z jeszcze mniejszej i jeszcze biedniejszej wioski rybackiej na wysepce Grötö.
Hanna – bo tak wszyscy do niej mówili – i Julius pobrali się w 1910 roku. Posag panny młodej był całkiem pokaźny i małżonkowie zaczęli myśleć o tym jak go rozsądnie spożytkować. Julius szybko wpadł na pomysł, który był naturalnym rezultatem sumy jego doświadczeń życiowych. Znał dobrze środowisko rybaków, wiedział, że jedną z ich potrzeb są trwałe i wodoodporne ubrania. Baron de Wendel, u którego służył w Gotheborgu handlował bawełną więc Julius poznał ludzi z tej branży. Przedstawił pomysł na szycie ubrań z woskowanej bawełny swojemu przyjacielowi, Carlowi Grundénowi i 1 stycznia 1913 powstała firma Didrikson, Grundén & Company.
Jedną z pierwszych inwestycji nowej firmy była… reklama. Julius rozumiał, że osobiste polecenia zadowolonych klientów nie wystarczą. W jego sklepie mogła się pojawić ograniczona liczba klientów. Nawet jeśli zadowoleni polecą produkty innym, zasięg takiego “szeptanego” marketingu jest ograniczony. Skoro anons matrymonialny okazał się tak niezwykle skuteczny, uznał, że tą samą drogą będzie reklamował produkty Didrikson, Grundén & Co.
Dzięki anonsom prasowym, które zaczął publikować już w pierwszym miesiącu istnienia firmy, obrót w ciągu pierwszych siedmiu lat wzrósł czterokrotnie. Didriksonowie zatrudniali coraz więcej ludzi, a ponieważ większością z nich były kobiety, szwaczki, rekrutacją zajmowała się Hanna. Kilka lat później, choć to Julius był formalnie właścicielem i szefem firmy, wszystkim zarządzała jego żona. I robiła to niezwykle skutecznie.
Julius był człowiekiem, który nie bał się nowych technologii. Wręcz przeciwnie. Wierzył w nie niezłomnie i przy każdej okazji korzystał z nich odważniej niż inni. Na początku lat 30. zaczął szyć ubrania z gumy, dalece bardziej nieprzemakalnej niż najlepiej nawet zaimpregnowana bawełna. Kiedy wymyślono technologię zgrzewania połączeń w ubraniach robionych z PVC, w jego fabryce stanęła jedna z pierwszych takich maszyn.
Pod koniec lat 80. marka Didriksons była synonimem ubrań przeciwdeszczowych. Nie tylko ludzie pracujący na morzu, ale także żeglarze i golfiści korzystali z płaszczy i kurtek robionych przez szwedzką markę. Firma ciągle była w rękach rodziny, ale kiedy pojawiła się oferta wykupienia przez firmę Craft, skorzystano z niej. Nowy właściciel wpadł jednak w kłopoty, raptem kilka lat później stanął na progu bankructwa, los marki Didriksons wydawał się być przesądzony. 85 lat po założeniu, wskutek ciągu złych decyzji, ich portfolio skurczyło się do mikroskopijnych rozmiarów. Na dobrą sprawę produkowali wówczas jedynie dwa modele dziecięcych ubrań przeciwdeszczowych.
Marka przeszła wraz z innymi w posiadanie kolejnej grupy kapitałowej, ale niewiele się zmieniło. Potrzeba było człowieka, który postanowił wskrzesić Didriksons i miał determinację, żeby to zrobić. Zupełnym przypadkiem miał na nazwisko tak samo jak kobieta, która własnymi rękami zbudowała potęgę marki – Sören Andreasson.
W 1999 roku marka Didriksons zaczęła „drugie życie” – powstała firma Didriksons Regnkläder AB. Nowy start oznaczał wyznaczenie nowych celów. Na początku były ubrania dla ludzi pracujących na morzu, teraz celem są serca miłośników outdooru. Didriksons nadal jest marką, która chce być synonimem doskonałej ochrony przed deszczem, ale chce też czegoś więcej. Projektują ubrania, które są wygodne, funkcjonalne i trwałe.
Część nieprzemakalnych kurtek Didriksons jest szyta z materiału Galon®. Powstaje przez pokrycie tkaniny powłoką z poliuretanu. Tak powstały laminat jest miękki i łatwy w obróbce. Galon® jest nieprzemakalny i nie wymaga żadnych zabiegów, żeby tę nieprzemakalność utrzymać. Ponieważ jednak jest nieprzepuszczalny w obie strony (w odróżnieniu od na przykład laminatów Gore-Tex) ubrania szyte z niego mają dodatkowe systemy wentylacyjne. Wywietrzniki na plecach czy pod pachami umożliwiają pozbycie się pary wodnej i nadmiaru ciepła, które generuje nasze ciało.
Galon® jest nieprzemakalny, ale to inna jego cecha jest najbardziej lubiana. Zewnętrzna poliuretanowa powłoka powoduje, że zamiast prać takie ubranie, wystarczy je wytrzeć, żeby usunąć zabrudzenia. Ubrania z Galonu® są nie tylko wodo- ale także brudoodporne. Dobrze znoszą także kontakt ze słoną morską wodą, więc zdobyły sobie wielu zwolenników w świecie ludzi żyjących na morzu – rybaków, marynarzy i żeglarzy.
To co odróżnia go od innych podobnych tkanin, to jego elastyczność. Tkaniny, z których tradycyjnie szyje się nieprzemakalne sztormiaki są sztywne i nierozciągliwe. Muszą więc być szyte luźniej, co powoduje, że są cięższe, i nawet mimo to cokolwiek krępują ruchy. Elastyczny materiał pozwala szyć ubrania nieco bardziej przy ciele. Dają pełną swobodę ruchów i są lżejsze – same zalety.
W outdoorze standardem jest rozdzielenie warstw. Osobno zakładamy warstwę izolacyjną, a osobno przeciwdeszczową. Taki system ma głęboki sens przy wysiłku fizycznym i konieczności reagowania na zmiany pogody. Jednak w mieście albo podczas jesiennych i zimowych spacerów, wygodniej byłoby mieć jedną kurtkę, która równocześnie zapewnia komfort termiczny i chroni przed śniegiem i deszczem. Didriksons funkcjonuje gdzieś na pograniczu mody codziennej, czyli tzw. casual i outdooru. Takie podejście wynika wprost ze skandynawskiego stylu życia. Jeśli nie mieszka się w największych metropoliach, niemal każde wyjście z domu jest zanurzeniem się w przyrodę.
Wiele modeli kurtek Didriksons jest równocześnie nieprzemakalnych i ocieplanych. Na co dzień takie rozwiązanie jest znacznie wygodniejsze, oczywiście zakładając, że uprawiacie jakiejś mocno wysiłkowej aktywności. Kurtki uszyte z materiału Galon® mają niezbyt wysoką oddychalność, ale szyte z innych tkanin oferują ją na poziomie nawet do 10 000 g/m2/24 h.
25 lat temu, u progu nowej ery w historii marki, zaczęła się od szycia nieprzemakalnych ubrań dla dzieci. Przez kilkadziesiąt lat, dziecięce kombinezony stały się jednym z najbardziej rozpoznawalnych produktów Didriksons. Raz za razem zdobywały rekomendacje i nagrody we wszelkiego rodzaju testach i rankingach. Widać w nich ponad stuletnie doświadczenie, które stoi za Didriksons, ale także specyficzne, skandynawskie, praktyczne podejście do designu.
Ubrania Didriksons dla dzieci są szyte … z zapasem. Spodnie i kurtki są skracane w czasie szycia. Kiedy dziecko podrośnie, wystarczy sięgnąć do ich wnętrza, odpruć czerwoną nitkę i nogawki i rękawy się wydłużą. Kombinezony, kurtki i spodnie Didriksons wystarczą więc na dłużej, a eliminację konieczności kupowania co sezon nowego kompletu postrzegają nie tylko jako wygodę i odciążenie domowych budżetów młodych rodziców. Widzą w tym również działanie proekologiczne. Im mniej rzeczy kupujemy, tym mniejszy jest nasz negatywny wpływ na środowisko. Dziecięce ubrania Didriksons mają nawet metkę do wpisywania imienia właściciela z miejscem nie na jeden, ale nawet na cztery wpisy. Wytrzymają więc kilka sezonów przygód z młodymi odkrywcami.
W katalogu Didriksons najwięcej jest właśnie takich modeli i marka jest z nimi dość mocno kojarzona. Przedłużana kurtka to rozwiązanie idealne na chłodniejsze dni. Parka sięga poniżej bioder, a niektóre modele nawet do kolan, co zapewnia lepszą przed chłodem. Taka długość sprawia, że parkę można nosić nawet przy dużych mrozach. Parki są również niezwykle praktyczne. Mają obszerne kieszenie i zwykle też mają ich sporo – również wewnątrz kurtki. Duży kaptur chroni nie tylko tył głowy, ale też osłania twarz przez wiatrem i deszczem.
W świecie designu funkcjonuje pojęcie skandynawskiego stylu projektowania. Przenika wszystko – od architektury po drobne przedmioty codziennego użytku. Projekty Didriksons są tego łatwo rozpoznawalnego stylu doskonałym przykładem. Stonowane, niezbyt jaskrawe kolory, prosty krój, brak ozdób – czystość formy jest wynikiem funkcjonalności, ale też wartością samą w sobie. Większość ubrań Didriksons jest jednokolorowa. Nawet nadruki na t-shirtach, jeśli w ogóle jakieś są, są ultra minimalistyczne.
Takie ubrania odnajdują się więc doskonale w outdoorze. Barwy zaczerpnięte z natury zlewają się z otoczeniem. Proste, minimalistyczne ubrania sprawdzają się również doskonale w codziennym miejskim funkcjonowaniu, nawet w dość formalnych sytuacjach. Minimalizm jest ponadczasowy. Didriksons nadal, jak ponad sto lat temu szyje nieprzemakalne rybackie kapelusze. Od tych z początku zeszłego stulecia różnią się materiałem, tym, że są dostępne w innym niż naturalna barwa bawełny kolorze, ale forma jest niezmieniona. Jeśli coś jest doskonałe, nie ma przecież potrzeby próbować tego ulepszyć.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.