Plecak rowerowy najlepiej sprawdzić w jego naturalnym środowisku. Jeśli zastanawiasz się nad modelem na wyrypy na dwóch kółkach, przeczytaj ten test. Znajdziesz tutaj wszelkie niezbędne informacje oraz relację jak spełnił swoje zadanie na transalpejskiej wyprawie.
Transalp – wyprawa transalpejska, trawers Alp. Przeprawa z północy na południe Alp, po górskich szlakach i ścieżkach, przez wysokie przełęcze. Wielka rowerowa przygoda. To właśnie z myślą o takich, kilkudniowych wyprawach rowerowych zostały stworzone plecaki z serii Trans Alpine. Model Pro 26 SL, który trafił w nasze ręce, wykorzystaliśmy zgodnie z zaleceniami producenta i sprawdziliśmy w akcji, podczas takiej właśnie wyprawy, czego efektem jest Deuter Trans Alpine – test plecaka.
Obecnie seria Trans Alpine składa się z 6 modeli: obok klasycznego Trans Alpine 30 oraz jego mniejszego odpowiednika o pojemności 24 litrów, występuje również wersja 32-litrowa. Posiada przedłużony tylny panel i jest przeznaczona dla osób wysokich. Należy wspomnieć także o damskich odpowiednikach z dopiskiem SL w nazwie. Topowymi, najbardziej zaawansowanymi modelami są plecak Trans Alpine Pro 28 oraz jego damski odpowiednik czyli Trans Alpine Pro 26 SL.
To właśnie temu ostatniemu modelowi miałem okazję dokładniej się przyjrzeć. Moja partnerka Basia przetestowała go podczas wyprawy transalpejskiej trasą Como Route 2.0. Prowadzi ona z Lermoos w Tyrolu, w Austrii, przez Szwajcarię, nad Jezioro Como we Włoszech.
W ciągu 5 dni Basia przejechała z plecakiem Deuter Trans Alpine Pro 26 SL ok. 350 km, zdobywając 7 przełęczy powyżej 2200 m n.p.m. (w tym najwyższą 2490 m n.p.m.) i pokonując 5800 metrów przewyższenia (nie licząc tych zdobytych kolejkami linowymi). Każdego dnia plecaki towarzyszyły nam po około 9-10 godzin dziennie. Tak intensywne korzystanie z plecaka, pozwala bardzo dobrze poznać i docenić jego zalety, jak również unaocznia jego ewentualne nieprzemyślane elementy.
Jakość materiałów i ich wykończenie są znakomite – brak wystających, nadpruwających się nitek. Zamki zasuwają i rozsuwają się płynnie i lekko. Suwaki łatwo chwycić nawet w grubszych rękawiczkach, bo każdy z nich posiada dużą, wygodną, pokrytą gumą pętlę. Klamerki działają bez zarzutu, a tworzywo z którego są wykonane jest bardzo dobrej jakości.
Paski regulacyjne przesuwają się płynnie. Wystarczy lekko pociągnąć, by skrócić pasy ramienne czy pas biodrowy albo odgiąć klamrę, by je wydłużyć. Z niczym nie trzeba się siłować, a zarazem nic nie przesuwa się samoczynnie. Producent zadbał o szczegóły oraz użyte materiały. Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z produktem w pełni zasługującym na określenie „Pro”.
No właśnie, czym się różni wersja Pro od pozostałych modeli z serii? Przede wszystkim posiada bardziej zaawansowany system nośny. To z jego powodu wersja Pro jest cięższa (Pro 26 SL waży 1450 g, a 28 SL tylko 1190 g mimo większej pojemności). Te dodatkowe 260 gramów to jednak znakomita inwestycja.
Zaryzykuję stwierdzenie, że system nośny marki Deuter w plecakach Trans Alpine Pro jest najlepszy wśród wyprawowych plecaków rowerowych o pojemności w granicach 25-30 litrów. Po zapakowaniu do niego wszystkiego, co potrzeba na tygodniową wyprawę, plecak Basi ważył nieco ponad 7 kg. Jednak po założeniu go na plecy (i odpowiednim wyregulowaniu), kilogramy stały się zdecydowanie mniej odczuwalne.
Wygodny i dobrze spełniający swoją rolę pas biodrowy przejmuje na siebie większą część ciężaru. Opiera się na kościach miednicy, dzięki czemu pasy ramienne są mniej obciążone, a ciężar w mniejszym stopniu oddziałuje na górną część kręgosłupa. Oczywiście, co do zasady, tak właśnie działać ma każdy plecak z pasem biodrowym – w praktyce jest różnie.
Natomiast w przypadku modelu Deuter Trans Alpine Pro system nośny działa wzorowo. Po kilku godzinach użytkowania o obecności plecaka można niemalże zapomnieć. Staje się on częścią większej całości, tak samo jak kask na głowie, czy buty na nogach. Zaobserwowałem to podczas wypraw wiele razy. Gdy zatrzymywaliśmy się na postój, niejednej osobie zdarzyło się zapomnieć o ściągnięciu plecaka. Lepszej rekomendacji chyba być nie może.
Do mocnych stron plecaka należą również możliwości jego regulacji i dopasowania do sylwetki użytkownika. Zaczynasz od pasa biodrowego (pasy ramienne na razie pozostają maksymalnie luźne). Połóż ręce na biodrach i wyczuj umiejscowienie kości miednicy. To na nich ma oprzeć się pas biodrowy plecaka i to właśnie on (a nie ramiona!) ma przenosić zasadniczą część obciążenia (ok. 60% ciężaru plecaka). Wyreguluj długość pasa biodrowego tak, żeby przylegał ściśle i opierał się na kościach miednicy.
Dopiero teraz kolej na dopasowanie długości pasów ramiennych. Wyreguluj je tak, żeby przenosiły łącznie ok. 40% ciężaru plecaka. Następny w kolejności jest pas piersiowy, który stabilizuje szelki. Ustaw najpierw jego wysokość tak, aby Ci było wygodnie. Następnie lekko go ściągnij, żeby szelki nie zsuwały się z ramion.
Na koniec pozostaje jeszcze regulacja pasków u nasady szelek. Pozwalają one ustawić dystans od pleców. W luźniejszej pozycji, plecak będzie nieco bardziej odstawał, co może poprawić wentylację, natomiast przysunięcie go bliżej usprawni stabilność całości. Można to szczególnie docenić w trudniejszym technicznie terenie, na stromych zjazdach.
Cały ten zaawansowany system regulacji działa jednak w oparciu o dopasowanie jego rozmiaru do użytkownika. Podczas wcześniejszych wpraw Basia korzystała z mojego plecaka Deuter Trans Alpine Pro 28 poprzedniej generacji. Zawsze narzekała, że na stromych, technicznych zjazdach plecak zsuwa się i napiera od tyłu na kask. Nie pomagało skracanie pasów ramiennych, ani maksymalne dociągnięcie górnej części. Plecak po prostu nie leżał tak, jak powinien i nie był wystarczająco stabilny, co było odczuwalne w trudniejszym terenie.
Z Trans Alpine Pro 26 SL, czyli wersją damską, ten problem u Basi już nie występował. Długość części przylegającej do pleców okazała się być odpowiednia do jej budowy ciała. Plecak leżał zatem nie tylko wygodniej, ale również stabilniej. Damskie plecaki Deuter (oznaczone literami SL) różnią się od męskich nie tylko kolorystyką. Chodzi przede wszystkim o dopasowanie do specyfiki kobiecej anatomii. W serii Trans Alpine występuje także wersja stworzona z myślą o osobach wysokich, jest to model 32 EL – większy i z przedłużonym tylnym panelem.
Wiele osób nie lubi jeździć z plecakiem, zwłaszcza w letnie, upalne dni ze względu na to, że pocą im się plecy. Kuszącym rozwiązaniem mogą wydawać się plecaki, w których do pleców przylega tylko siatka dystansująca. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że ma to więcej wad niż zalet.
Wentylacja pleców nie jest znacząco lepsza, a przez odsunięcie środka ciężkości, plecak staje się mniej stabilny i kołysze się na boki. Przy mniejszych litrażach nie ma to aż tak dużego znaczenia. Natomiast w przypadku cięższego modelu wyprawowego, nie jest to akceptowalne. Kołysanie się całości na boki przeszkadza szczególnie w trudnym technicznie terenie, gdy trzeba balansować ciałem.
W Trans Alpine zastosowano jednak zupełnie inny system wentylacji o nazwie Airstripes. Do pleców przylegają dwa rzędy ułożonych pionowo piankowych poduszek, pomiędzy którymi przebiega kanał wentylacyjny. To rozwiązanie zapewnia przepływ powietrza tam, gdzie jest on najbardziej potrzebny, czyli wzdłuż kręgosłupa. Poduszki są perforowane i przyjemne w dotyku. Podczas jazdy plecak jest stabilny, nie powoduje otarć, a wentylacja w naszym odczuciu jest zadowalająca.
Pisząc Deuter Trans Alpine – test plecaka zdecydowaliśmy na obszerne opisanie kieszeni. Wnętrze plecaka podzielono na dwie główne komory tj. górną i dolną. Do każdej z nich można się dostać osobno. Nie trzeba zatem wypakowywać całego plecaka, żeby znaleźć coś, co leży akurat na dnie. Górna, główna komora posiada zamek na całej długości, więc bez problemu dostaniesz się do zawartości.
Przegródkę rozdzielającą obie komory można w razie potrzeby rozpiąć, uzyskując w ten sposób jedną, bardzo dużą komorę. Posiadanie oddzielnej, mniejszej przestrzeni przydaje się jednak nie tylko do utrzymania porządku wewnątrz plecaka. Sprawdzi się również, gdy trzeba zdjąć z siebie przemoczone, zabłocone ubrania. Można je wtedy włożyć do dolnej części, w której będą oddzielone od reszty zawartości plecaka.
Z przodu znajduje się jeszcze jedna, całkiem spora, choć płaska kieszeń, która pozwala uporządkować różne drobiazgi. Posiada zamek na całej długości, co pozwala na wygodny dostęp do każdego zakamarka. Zarówno klapa, jak i wnętrze kieszeni wyposażone są w siateczkowe kieszenie, pozwalające utrzymać porządek i szybko odnaleźć potrzebną rzecz.
Warto wspomnieć również o zapinanej na zamek i zabezpieczonej przed dostaniem się wody kieszeni na portfel i dokumenty, wraz z klipsem do przypięcia kluczy. Są też dwie podłużne kieszenie, w których umieścić można pompkę (w jednej do kół, a w drugiej do amortyzatorów). Jest jeszcze kilka innych kieszonek na przeróżne drobiazgi, Basia woziła w nich narzędzia, lampki, ładowarkę (i kabel) do smartfona oraz parę innych gadżetów. Ta kieszeń to nasza ulubiona część tego plecaka – jest dobrze przemyślana i niesamowicie praktyczna.
W tylnej części konstrukcji znajduje się duża, płaska komora przeznaczona na bukłak (trzeba dokupić go osobno). Jednak my podczas wypraw nie korzystamy z tego rozwiązania. Zamiast tego, aby nie obciążać pleców dodatkowym ciężarem, wozimy wodę w bidonie. W Alpach źródełka z wodą pitną odnaleźć można w każdej, nawet najmniejszej wiosce. Nie brakuje też strumyków z krystalicznie czystą wodą, którą bez obaw można pić (uwaga na bliskość pastwisk). Z uzupełnianiem zapasów wody nie ma więc problemu.
W innych, bardziej suchych regionach może to wyglądać zupełnie inaczej. Z tego powodu możliwość korzystania z bukłaka jest niewątpliwie pożądaną cechą każdego plecaka. W Trans Alpine Pro 26 SL kieszeń na system nawadniający jest rozpinana na całej długości. Wyjmowanie i wkładanie go jest wygodne i nie powinno stanowić problemu nawet przy pełnym plecaku. W tylnej części plecaka, z prawej strony u dołu jest jeszcze jedna, płaska kieszeń, do której można włożyć np. smartfon albo mapę.
Na spodzie plecaka umiejscowiono niewielką, zapinaną kieszonkę na pokrowiec przeciwdeszczowy. Należy on do standardowego wyposażenia i ma charakterystyczny, jaskrawożółty kolor. Zarówno u dołu, jak i u góry posiada specjalne zaczepy. Zapobiegają one zsuwaniu się pokrowca albo zerwaniu go przez wiatr podczas szybkiej jazdy. Co więcej, działają nawet wtedy, gdy plecak nie jest całkowicie wypełniony. To ważne, ponieważ podczas deszczu zazwyczaj wiele rzeczy zakładamy na siebie.
Na zewnątrz plecaka, z obu stron po bokach mamy jeszcze (praktyczne i bardzo przydatne) siateczkowe kieszonki, a z przodu kieszeń na kask. Właściwie jest to nie tyle kieszeń, co raczej siatka. Ma za zadanie podtrzymywać kask, jeśli chcemy go zdjąć i przymocować do plecaka. Niestety, to rozwiązanie w praktyce nie zdaje w naszym przypadku egzaminu.
Kieszeń, która w ten sposób powstaje jest za mała na kask enduro. Szosowy (bez daszka) albo kask do XC (płytszy i z małym daszkiem) pewnie by się zmieścił. Enduro posiada daszek i jest głębszy, tzn. z tyłu zachodzi dalej na potylicę. Nawet nieduży, damski kask tego typu mieści się w tej siatce ledwie w połowie.
Co prawda, nie ma wielu powodów, by wozić kask na plecaku, zamiast na głowie. Uważam, że warto go zakładać nawet podczas upałów oraz na kilkugodzinnych podjazdach na alpejskie przełęcze. Daje cień i chroni przed udarem słonecznym.
Natomiast bardzo podoba się za to praktyczny i szeroki pas biodrowy. Od wewnątrz jest grubo i miękko wyścielony, a z zewnątrz posiada zapinane na zamek, siateczkowe kieszenie. Są one wystarczająco duże, by zmieścił się w nich (a tym samym był stale pod ręką) np. smartfon.
Plecak ma atrakcyjny i nowoczesny kształt. Pas biodrowy przyjemnie obejmuje w pasie, dzięki czemu całość sprawia wrażenie jakby otulał użytkownika. W tej materii zauważam duży postęp w stosunku do poprzedniej generacji Trans Alpine Pro.
Deuter Trans Alpine Pro 26 SL to świetny, dopracowany w szczegółach, wyprawowy plecak rowerowy ze znakomitym systemem nośnym i mnóstwem praktycznych, dobrze przemyślanych detali. Nie do końca sprawdza się jedynie mocowanie kasku, ale to jedyny słabszy punkt, jaki udało nam się znaleźć.
Ogólnie, w mojej i Basi ocenie, jest to prawdopodobnie najlepszy damski wyprawowy plecak rowerowy na rynku. Stworzony z myślą o wyprawach przez Alpy, z pewnością świetnie sprawdzi się również np. na etapówce od schroniska do schroniska przez Beskidy czy Sudety, czy innej epickiej wyrypie! Deuter Trans Alpine – test plecaka przedstawia się tak:
Zalety:
Wady:
Autorem testu jest Tomasz Pawłusiewicz z Transalp.pl, a plecak testowała na wspólnej wyprawie jego partnerka Basia.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.