30.03.2020

Co dzieje się w TPN po zamknięciu szlaków? Zapis podcastu z Janem Krzeptowskim-Sabałą.

Koronawirus w sposób bezpośredni lub pośredni dotyka różne instytucje. Wpłynął też na funkcjonowanie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Dlaczego trzeba było podjąć dosyć radykalne kroki i jak wygląda działalność TPN w czasach epidemii? Tego typu kwestii dotyczył kolejny odcinek Górskiego Podcastu 8a.pl.

                       

Tego, jak w nowych realiach odnalazł się TPN, z oczywistych względów nie jesteśmy w stanie sprawdzić. Dlatego postanowiliśmy zdobyć kilka cennych informacji, pytając u źródeł. Zapraszamy na skrót rozmowy Piotra Czmocha z Janem Krzeptowskim-Sabałą – przewodnikiem górskim i pracownikiem Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Piotr Czmoch: Witamy w kolejnym odcinku Podcastu 8a.pl i 8academy.pl. Dzisiejsza rozmowa dotyczyć będzie sytuacji epidemiologicznej w kraju, a goszczę Jasia Krzeptowskiego-Sabałę z TPN. Cześć!

Jan Krzeptowski-Sabała: Cześć!

P. Cz.: Goszczę Jasia online: ja jestem w Krakowie, on w Zakopanem. Jeżeli ktoś nie zna Jasia – co raczej nie jest możliwe, bo to osoba bardzo aktywna zarówno online, jak i offline – powiem, że jest on przewodnikiem tatrzańskim i pracownikiem Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zajmuje się tam edukacją… Dobrze mówię?

J. K-S.: Tak jest!

TPN
Jak w realiach epidemii odnalazł się TPN? O to zapytaliśmy przewodnika górskiego i pracownika Tatrzańskiego Parku Narodowego – Jana Krzeptowskiego-Sabałę. (fot. 8academy)

P. Cz.: Więc to są wszelkiego rodzaju festiwale i prelekcje…. Jeżeli ktoś bywa, to na pewno miał okazję się z Jasiem spotkać.

Chcieliśmy jednak porozmawiać o aktualnej sytuacji w Tatrach. Góry są teraz puste. Po zamknięciu TPN-u najpierw było oburzenie wielu turystów. (…) Wtedy jeszcze nie dla wszystkich mogło być jasne, że sytuacja epidemiologiczna robi się poważna. Teraz chyba nikt nie ma wątpliwości, że zamknięcie Parku było słuszne. A jeżeli znalazłby się ktoś, kto dalej tego nie rozumie, to powiedz takiej osobie, jakie motywacje stały za decyzją o zamknięciu TPN?

J. K-S.: Ta decyzja została podjęta wspólnie z PTTK, który obsługuje schroniska tatrzańskie i PKL-em, zarządzającym kolejką na Kasprowy Wierch. Chodziło i nadal chodzi o to, żeby ludzie w Tatry nie przyjeżdżali. Żeby nie było takiej sytuacji, że w tym miejscu przy pięknej pogodzie w weekend jest kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Bo nieraz o tej porze mieliśmy właśnie takie statystyki.

W Tatrach tak naprawdę nie ma martwego sezonu. Jest co prawda niższy sezon – bo w marcu i kwietniu tych turystów pojawia się dużo mniej niż latem – ale to “dużo mniej” oznacza kilka tysięcy osób dziennie. W weekend, jeśli mamy pogodę i są krokusy, nawet kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy każdego dnia. Więc chodziło o to, żeby po prostu powstrzymać ludzi przed podróżami i turystyką. Żeby ograniczyć takie interakcje. (…) Żeby wejść do Parku musimy kupić bilet, korzystamy też ze schronisk i z kolejek górskich. Wędrujemy w większych grupach. W sytuacji pandemii zdecydowanie trzeba tego unikać!

Można powiedzieć, że cel został osiągnięty, bo 2–3 dni po naszej decyzji na Podhalu zamknięto wszystkie wyciągi narciarskie oraz termy. Tak naprawdę turystyka została przez to ograniczona do minimum. Zamiast tych tysięcy osób dziennie, mamy pojedyncze osoby, które wędrują szlakami. Są to głównie ludzie z okolicy, bo ten zakaz nie dotyczy mieszkańców powiatu tatrzańskiego. Oni po prostu są na miejscu – by wyjść w góry nie potrzebują nigdzie jechać, korzystać z noclegów, zamawiać jedzenia… itd. (…) Nie było potrzeby, żeby Park zamykać całkowicie. Chodziło tylko o to, żeby przestali przyjeżdżać turyści.

P. Cz.: Czyli dzienne limity wejść do Parku, nie rozwiązałyby problemu, bo dalej z tego Gdańska trzeba jakoś dojechać?

J. K-S.: Z pewnością byłoby tych ludzi trochę mniej, ale wciąż sporo. Tatry są olbrzymią atrakcją i można sobie wyobrazić, że każdy z tych kilkunastu punktów, gdzie wchodzi się do Parku, byłby oblegany. Zresztą w dzisiejszych realiach trudno też wyobrazić sobie taką kolejkę do punktu biletowego.

Jeśli na przykład do Morskiego Oka wpuścimy tylko tysiąc osób (zamiast 10 tysięcy), to i tak jest to olbrzymia liczba. Mówi się o tym, żeby nie chodzić we trzy osoby, a nawet unikamy chodzenia we dwójkę. Staramy się wszystko robić pojedynczo. Nie ma więc mowy o tym, by tak zredukować tłum. (…) Tych ludzi po prostu nie może tam być.

TPN
Z powodu epidemii, zamknięte zostały szlaki na terenie TPN. (fot. 8academy)

P. Cz.: Teraz sytuacja jest, jasna. W momencie, gdy jako pierwsi zrobiliście tak poważny ruch, na forach czy też w mediach społecznościowych posypały się na Was gromy. (…)

J. K-S.: Tatry są ważne dla wielu osób. Sporo ludzi musiało zmienić swoje plany, bo ta decyzja nie była wcześniej zapowiadana. Sytuacja była bardzo dynamiczna, a niestety, takie kwestie wymagają zdecydowanych działań. Teraz, gdy patrzymy na to z perspektywy dwóch tygodni, to nie wiem, czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że to był dobry krok. O kilka dni wyprzedziliśmy inne decyzje administracyjne, dzięki czemu daliśmy sobie czas na wprowadzenie w życie tego zamknięcia. Bo to nie jest tak, że my coś ustalamy, a dzień później turyści znikną. (…) Wiele osób miało wykupione noclegi w schroniskach (niektórzy byli tam jeszcze przez kilka dni) albo w hotelach i pensjonatach (…). Kilka dni trwało, zanim Tatry opustoszały.

Pierwszego dnia, gdy już obowiązywały ograniczenia, byłem przy kilku punktach wejściowych i wiele osób jeszcze o niczym nie wiedziało. Mówiliśmy o tym turystom, wieszaliśmy tablice informacyjne (na początku tylko w języku polskim, a dzień lub dwa później także w językach obcych). Ludzie dochodzili do punktu wejścia, dowiadywali się i wracali. Większość osób rozumiała tę sytuację. Co ciekawe, spotykaliśmy też Francuzów czy Włochów, którzy się “kręcili” po okolicy. To nie były pojedyncze osoby, ale autokary. (…)

P. Cz.: To już ponad 2 tygodnie, od kiedy Tatry są zamknięte. Czy zauważyliście jakieś zmiany w zachowaniu zwierząt? Czy schodzą one niżej lub podchodzą bliżej szlaku? Bo to taki dosyć wyjątkowy eksperyment…


J. K-S.: To jest sytuacja bez precedensu, ale też trudno oczekiwać, że w tydzień czy dwa zwierzęta, które od dziesiątek lat są przyzwyczajone do ludzi (turystyka nie jest przecież w Tatrach zjawiskiem nowym), nagle zmienią swoje zachowanie. Nie wydarzyło się nic takiego (…), że nagle niedźwiedzie zaczęły schodzić do miast, albo gdzieś tam przyroda zupełnie dziczeje.

Jeśli taki stan rzeczy się przedłuży, pewnie zwierzęta również to zauważą i być może wspomniane zjawiska zaczniemy obserwować. Podobne obrazki trafiają już do mediów. Widzimy na przykład zdjęcie łań, które chodzą po pustych ulicach w Zakopanem. Tyle, że one chodziły tam nawet wtedy, gdy te ulice były pełne, tylko nie szły środkiem drogi ale chodnikiem. Więc może teraz po prostu zaczęliśmy zwracać uwagę (…) na zwierzęta i w ogóle na przyrodę. Możliwe, iż stała się ona trochę bardziej widoczna, bo nas w pewnych miejscach nie ma. (…)

TPN
Brak turystów na szlakach TPN to ewenement! (fot. 8academy)

P. Cz.: Czyli rozumiem, że jeśli byłyby prowadzone jakieś badania naukowe (…) to jest zbyt wcześnie żeby wysuwać wnioski….

J. K-S.: Na pewno trzeba by nieco dłuższego okresu. W Tatrach mamy dosyć rozbudowany system badań naukowych (które prowadzi wiele zewnętrznych instytucji) oraz monitoringu (np. za pomocą fotopułapek). (…) Kontynuujemy swoje cykliczne badania, dzięki czemu za jakiś czas będziemy mogli stwierdzić, czy ten rok różnił się jakoś od lat poprzednich.

Na pewno z nietypową sytuacją braku turystów mamy do czynienia w bardzo ważnym dla zwierząt okresie. (…) Cała przyroda budzi się właśnie do życia. Dla wielu gatunków to jest właśnie czas godów. Ptaki zakładają gniazda, więc słychać ich śpiew. Można powiedzieć, że (…) w tym roku zwierzęta będą mieć trochę mniej stresu i więcej spokoju. Możliwe też, że to się pozytywnie odbije na populacji, bo – na przykład – znajdzie przełożenie na większy sukces lęgowy. Ale da się to ocenić dopiero z perspektywy czasu.

P. Cz.: A niedźwiedzie już się obudziły?

J. K-S.: Niedźwiedzie zaczęły się budzić jeszcze przed zamknięciem szlaków. Już pod koniec lutego na Słowacji zaobserwowano pierwsze ślady, na początku marca pojawiły się też po naszej stronie. (…) Nie jest tak, że miśki budzą się w ciągu kilku dni, tylko jest to proces rozciągnięty na wiele tygodni. Samce obudzą się wcześniej niż samice z młodymi. Niektóre miśki są już aktywne, widujemy je oraz ich ślady (są dobrze widoczne, bo mieliśmy świeże opady śniegu). Inne spędzą jeszcze w swoich gawrach nawet kilka tygodni.

P. Cz.: Czy czas, gdy są zamknięte szlaki, wykorzystujecie na ich konserwację? A może to jeszcze jest za wcześnie?

J. K-S.: Większa część Parku jest przykryta śniegiem i lodem. (…) To absolutnie za wcześnie na taki “sezon budowlany”. On zaczyna się tak pod koniec maja lub w czerwcu i wtedy można już remontować szlaki. Oczywiście wymaga to spełnienia wszystkich formalności: procedur, przetargów… itd. Pewne rzeczy były planowane na okres wakacyjny, więc i tak nie da się ich dużo wcześniej “odpalić”.

P. Cz.: Nie potrzebujecie jakiś wolontariuszy? Pytam, bo pewnie wśród naszych słuchaczy są osoby, które chętnie ponosiłyby kamienie. Nawet na Rysy i nawet codziennie – żeby tylko mieć pretekst, by się ruszyć z miasta. [śmiech]

J. K-S.: (…) Na początku marca studenci dostali wolne i niektóre osoby też miały więcej czasu, bo z powodu wirusa już nie chodziły do pracy. Odezwało się sporo naszych wolontariuszy, a niektórzy nawet zdążyli przyjechać.

No, ale kiedy sytuacja zrobiła się poważna i zamknęliśmy Park, musieliśmy też zamknąć nasz program “Wolontariat”. Wiązało się to z tym, że wolontariusze mieszkają we wspólnych kwaterach i razem wykonują zadania w terenie. Nie byliśmy więc w stanie zapewnić im bezpieczeństwa. Zapraszamy na wolontariat w Tatry, ale wtedy, jak już zrobi się spokojniej. W wakacje jest dużo roboty. Mam nadzieję, że wtedy będziemy już mogli wspólnie popracować.

Tatry zimą
Chociaż szlaki na terenie TPN są zamknięte, zimowa aura oraz sprawy formalne nie pozwalają na rozpoczęcie prac remontowych. (fot. 8academy)

P. Cz.: No tak, musi minąć to, w co “wdepnęliśmy” wszyscy. Ja sam jestem jeszcze w Krakowie na kwarantannie. Nie wracam do domu na Śląsk, ale czekam cierpliwie, aż to wszystko się skończy.

J. K-S.: U nas w pracy też się bardzo dużo zmieniło. Ludzie sobie wyobrażają, że praca “parkowców”, to głównie chodzenie w terenie. U mnie wygląda to inaczej: prowadzę dużo szkoleń, biorę udział w różnych wydarzeniach i festiwalach. I nagle – w ciągu kilku dni – mój kalendarz na najbliższe dwa miesiące opustoszał. Nie można spotykać się z ludźmi, więc wszystkie imprezy odwołane.

Staramy się jakoś pracować zdalnie. Na początku zastanawialiśmy się, czy publikować materiały z Tatr. Czy nie będziemy tym “wkurzać” ludzi, że my tutaj mamy takie widoki i widzimy co się w przyrodzie dzieje, a oni nie mogą przyjechać. Zapytaliśmy się ich na FB i na Instagramie. Z ankiety wyszło, że 90% respondentów, chce, byśmy takie newsy z Tatr pokazywali. Chcą mieć widoki, zobaczyć jakieś kwiatki, dowiedzieć się czegoś ciekawego (…). Więc odpalamy kanały komunikacji, z których wcześniej tak bardzo nie korzystaliśmy. Będzie więcej relacji z różnych miejsc, już są pierwsze filmy edukacyjne. Będą też podcasty.

Chcemy przez ten czas (bo to pewnie jeszcze chwilę potrwa), dać ludziom możliwość takiego zdalnego bycia w Tatrach, oglądania tego, co się dzieje. A może przy tej okazji też czegoś się nauczą i dowiedzą? Jest to dla nas wyzwanie edukacyjne i komunikacyjne. Staramy się to robić nie na zasadzie “szkoda, że Was nie ma w Tatrach, bo tu jest tak ładnie”, tylko bardziej pokazując, że nasz świat trochę stanął w miejscu, ale przyroda żyje swoim życiem i wiele ciekawych rzeczy się dzieje (…).

To też może być odskocznia od tych wiadomości, które docierają do nas z różnych mediów – głównie o kolejnych zarażonych i zmarłych. (…) Mówimy, że “Tatry poczekają”, ale również “Głowa do góry”! Będzie lepiej, a za jakiś czas znów spotkamy się razem w Tatrach.

P. Cz.: Na razie wciąż obowiązuje zasada #Zostańwdomu. Zapraszamy więc do odwiedzania kanałów TPN-u!

J. K-S.: Nasz hasztag to #Tatrypoczekają.

P. Cz.: Dziękujemy Ci za spotkanie. Mam nadzieję, że szybko będziemy mogli się zobaczyć w Tatrach (…)

J. K-S.: Trzymamy kciuki, żeby wszystko się ułożyło i – mam nadzieję – do zobaczenia niedługo!

Zachęcamy do obejrzenia pełnej wersji wywiadu:

#zostańwdomu
#tatrypoczekają
#robimywpodcastach
#robimywgórach

                 

Udostępnij

W Temacie

Zobacz również

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.