Zimowa aura, lekki mróz i słońce to warunki idealne do... boulderingu. Pracujesz nad życiówką? Chwyty nigdy nie będą tak trzymać jak zimą!
Chłodne miesiące roku to czas nie tylko na skituring, wspinaczkę lodową czy drytooling. Niskie temperatury to również okres najlepszych warunków do… boulderingu. I nie mamy tu na myśli mozolnego kucia formy w zaciszu miejskich ścianek wspinaczkowych. Tak, na pierwszy rzut ucha, może to nie brzmieć zachęcająco. Bo jak tu uprawiać “letnią” wspinaczkę wśród śniegu? Jak łapać małych chwytów w minusowych temperaturach? Jak się rozgrzać i nie zamarznąć siedząc wśród zimnych kamieni, najpewniej gdzieś w lesie lub górskich dolinach? Co zrobić by się zmotywować czy w chłodzie założyć buty wspinaczkowe i zdjąć puchówkę? Wbrew pozorom bouldering lubi zimę. Wie o tym każdy adept “głazownictwa”, który spróbował włazić na kamienie zimą. Zima bowiem, a z nią “warun”, zmienia w boulderingu wszystko a do trudnych warunków można się przygotować oraz przyzwyczaić. Poza tym, zima wynagrodzi te trudy na wiele sposobów. Wystarczy parę prostych patentów by bouldering zimą był źródłem frajdy i ogromnej satysfakcji.
Warun to słowo klucz! Każdy kto choć raz wspinał się w na boulderach wie jak istotny jest ten czynnik. Kiepski warun może sprawić, że rozgrzewkowe problemy staną się walką o życie. Dobry warun może zaś sprawić, że chwyty, których wcześniej nie byliście w stanie przytrzymać, nagle “przykleją się” do ręki. Większość rejonów boulderowych to skały granitowe lub piaskowcowe, gdzie dominują oblaki i krawądki. Oba rodzaje skały są wyjątkowo “czułe” na warun. W letnich, ciepłych i dość wilgotnych dniach, owszem, fajnie siedzi się pod boulderami ale wspinanie bywa kłopotliwe. Chwyty po prostu “nie trzymają” a skóra szybko zaczyna boleć. Ale zima to boulderowych “gamechanger”. Dlaczego?
Owszem, gdy słupki rtęci spadają grubo poniżej zera, bouldering będzie raczej niemożliwy. Leczy gdy temperatura waha się w przedziale -5/+5 a do tego świeci słońce – może być idealnie. Zimne, słoneczne dni to niskie temperatury i niewielka wilgotność powietrza. W takich warunkach nasze dłonie mniej się pocą a na chwytach nie zalega wilgoć. Tarcie jest znacznie lepsze niż latem, w końcu można złapać kłopotliwe oblaki, perfidne krawądki i rachityczne ściski. Ale nie tylko. W takich temperaturach również guma w butach wspinaczkowych ma lepsze właściwości. Słabe stopnie, z których latem buty się ześlizgują nagle zaczynają trzymać. Różnica potrafi być ogromna i zaskakująca. Zatem, jeśli pracujesz nad boulderową życiówką, to właśnie rozpoczął się szczyt sezonu.
Intensywny bouldering dostarczy naszemu ciału sporo ciepła. Nie należy jednak zapominać, że do rejonu boulderowego najczęściej trzeba dojść, a potem spędzić pod kamieniami kilka godzin i wrócić. Zmarzniemy – to jest pewne. Ciepła odzież jest konieczna – bez niej nie będziemy mogli się cieszyć dniem w skałach i nie rozwiniemy optymalnej mocy. A zatem:
Oprócz rzeczy oczywistych, niezależnych od pory roku takich jak crash pad, duży worek z magnezją i szczoteczka do chwytów i buty wspinaczkowe, na bouldering zimą warto zabrać kilka dodatkowych rzeczy:
Mogłoby się wydawać, że “letnie” wspinanie jest wręcz niemożliwe w niskich temperaturach. Ale wbrew pozorom, boulderując możesz mniej zmarznąć niż podczas wspinaczki w Tatrach. Wynika to ze specyfiki samej aktywności. Bouldering to sport bardzo dynamiczny ale jednocześnie okres trwania wysiłku jest w nim zazwyczaj bardzo krótki ale częsty. Wstawka – przerwa – znów wstawka – znów przerwa itd. Nie wisimy w stanowisku ponad Czarnym Stawem przez pół godziny szczękając zębami. Charakter boulderingu daje nam możliwość by w elastyczny sposób regulować termikę ciała.
Podstawa to precyzyjna rozgrzewka, której schemat może być taki sam jak latem. Wpierw rozgrzewka ogólna, podniesienie tętna, ogólny rozruch. Dobrze jest pobiegać w miejscu lub poskakać na skakance. Potem kolejne etapy, które opisaliśmy w artykule o rozgrzewce – rozgrzanie mięśni i stawów (świetnie spisuje się tu guma oporowa), w końcu także palców. Trzeba pamiętać o tym, że w zimowych warunkach, wejście na “obroty” może nam zająć nieco więcej czasu niż latem. Co istotne, gdy jest zimno, łatwiej “przypalić sprzęgło” wstawiając się zbyt wcześnie w trudne problemy.
Niezwykle ważnym elementem jest rozgrzanie palców i skóry na nich. Bez tego nie będziemy czuli chwytów, możemy też łatwo doprowadzić do kontuzji. Tak, pierwszy kontakt z zimną skałą będzie bardzo nieprzyjemny. Zanim przystąpimy do właściwych wstawek, warto powisieć w chwytach a potem zrobić kilka bardzo prostych boulderów, jeszcze nie zakładając butów wspinaczkowych. Palców nie da rozgrzać się wyłącznie na przyrządach czy gumach. Trzeba się powspinać. Jeśli jednak jedziesz na trudny projekt a w okolicy nie ma nic łatwego, zabierz ze sobą przenośną chwytotablicę. Potem, dobrze jest spróbować kilka łatwiejszych ruchów na problemie, który jest Twoim celem. Gdy poczujesz, że w mięśniach zaczyna odpowiednio krążyć krew a Twoje palce czują skałę, to znak, że jesteś gotowy. Zrób kilka minut przerwy i czas przystąpić do właściwego wspinania.
O czym warto pamiętać?
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.