Czy można stworzyć buta, który będzie super dynamiczny i jednocześnie na tyle komfortowy, aby móc w nim przebiec bieg górski na dystansie 50km i więcej? adidas TERREX podjął się tego zadania – sprawdzamy jak im to wyszło!
adidas TERREX to relatywnie nowa na rynku outdoorowym marka. Nazwa jednak jest jakby znajoma, prawda? Każdy przecież zna każdy słyszał o marce adidas, a trzy paski są już klasyką. Robią odzież i buty na siłownę, na boisko i kojarzą się mocno z co najmniej kilkoma innymi dziedzinami sportu. Są również ikoną popkultury i tzw. streetwearu, a to wszystko niekoniecznie ma związek z górami. But adidas Terrex Agravic Speed Ultra jest natomiast z górami związany nierozłącznie.
W 8a.pl już od jakiegoś czasu testujemy i sprawdzamy asortyment z outdoorowej kolekcji tej marki, a właściwie osobnego brandu, czyli adidas TERREX. Efektem tych testów są artykuły na 8academy i jak dotychczas, outdoorowe produkty z trzema paskami wypadały w nich w zasadzie bez zarzutu.
Przeczytaj też:
Nigdy jeszcze nie testowaliśmy butów do biegów górskich adidas TERREX, co w niniejszym teście nadrabiamy i to z nawiązką! Dlaczego? Ponieważ startujemy od razu z najwyższym modelem z serii Agravic, czyli adidas TERREX Agravic Speed Ultra. Modelem, który narobił sporo szumu jeszcze przed oficjalną premierą. Ale po kolei.
Marka adidas od lat kojarzona jest z biegami ulicznymi i sponsoruje wiele światowej światowej rangi imprez biegowych. Wiele modeli butów z trzema paskami zyskało wśród biegaczy miejskich status wręcz legendarny. Nikogo zatem nie powinien dziwić fakt, że skoro adidas TERREX skutecznie i zasłużenie odnalazł swoje miejsce w świecie outdooru – poszedł o krok dalej. Mając świetną bazę doświadczeń z biegów ulicznych, przenosi je w świat biegów górskich.
Adidas TERREX ma obecnie trzy główne linie produktów biegowych – buty, odzież i akcesoria. Seria Agravic to, zgodnie z informacją ze strony producenta, produkty idealne na techniczne szlaki. Buty adidas TERREX Agravic Speed Ultra to z kolei najbardziej zaawansowany technicznie model z tej serii.
Wielbiciele prędkości i długich dystansów wyczekiwali w napięciu zaplanowanej na 1 kwietnia 2024 premiery od dawna. Projektowanie tego modelu trwało bowiem dwa lata i byli w ten proces zaangażowani doświadczeni biegacze ze środowiska ultra – Tom Evans i Abby Hall. Dodatkowo, długo przed premierą, biegnąc w prototypowych wersjach, Pablo Villa wygrał Transgrancanaria, a Ruth Croft Western States 100. Trudno o lepsze podgrzanie atmosfery oczekiwania na flagowy modelu buta do biegów ultra 🙂
Podeszwa to trzy technologie złożone w jedną całość. Po pierwsze – mająca zadbać o doskonałą amortyzację pianka Lighstrike Pro. Jest uformowana w kształt kołyski, co ma zapewnić optymalne przetaczanie stopy w trakcie biegu. Po drugie – pręty Energy Rods w podeszwie, czyli odpowiednik płytek karbonowych lub z tworzywa sztucznego w butach asfaltowych. Pełnią tę samą rolę, bo mają zadbać o jak największy zwrot energii przy wybiciu stopy. Po trzecie – guma firmy Continental (tak, to ta sama firma, która robi wysokiej klasy opony), która ma za zadanie uchronić przed niechcianym poślizgiem w każdych warunkach. Patrząc na Agravic Speed Ultra nie można oczywiście nie zauważyć masywności podeszwy, bo w najwyższym miejscu ma ona aż 40mm wysokości. Wkładka w bucie jest dość standardowa i, co warto zaznaczyć, jest wklejona. Nie przesuwa się więc luźno w bucie podczas biegu.
Cholewka – tutaj jest ultra lekko. Brak jakichkolwiek materiałowych zgrubień w zapiętku i na języku. Całość jest wykonana z niemal przezroczystego tekstylnego materiału, który wraz z klinową konstrukcją dopasowuje się do stopy jak rękawiczka … hmm … w tym wypadku odpowiedniejszym słowem byłoby: skarpeta. Nie ma pętelki na pięcie do wciągania buta na stopę, zabezpieczenia w okolicy palców są minimalistyczne, a ciekawe sznurówki z „ząbkowaną” fakturą mają uchronić nas przed przypadkowym rozwiązaniem buta. Na zewnętrznej stronie cholewki mamy duży napis TERREX, a po wewnętrznej stronie klasyczne trzy białe paski. Tak w całości prezentuje się model adidas TERREX Agravic Speed Ultra.
Jako, że preferuję dłuższe dystanse i miałem okazję „zaliczyć” już kilka modeli różnych marek, z nieukrywaną ciekawością podjąłem się testu tego modelu. W pierwszym kontakcie z adidas TERREX Agravic Speed Ultra miałem pewien problem poznawczy. Mam bowiem w ręku buta, którego podeszwa na pewno da mi komfort i dużą (czy aby nie za dużą?) dawkę amortyzacji w biegach na 100km i więcej. Z drugiej jednak strony cholewka wygląda na taką, która nie zapewni dostatecznej ochrony i komfortu zmęczonym stopom.
Wydawać by się mogło, że adidas TERREX chciał tutaj pogodzić skrajności. Zrobić buta z jednej strony bardzo lekkiego z dynamicznym zacięciem, czemu służyło maksymalne odchudzenie cholewki, a z drugiej strony bardzo wygodnego, gdzie 100% tejże wygody miało wynikać z „mięsistej” podeszwy.
Przyznam, że mimo iż wizualnie ten but bardzo mi się spodobał (to kwestia subiektywna, ale u mnie ten but ma ocenę 10/10 🙂 ), o tyle nie byłem przekonany co do tego do jakiego biegania ma być przeznaczony. Kończmy już jednak te teoretyczne dywagacje, bo pierwsze 20km w okolicy Rysianki w Beskidzie Żywieckim wiele wyjaśniło.
Długo zastanawiałem się nad wyborem odpowiedniego rozmiaru z uwagi na to, że cholewka jest dość ascetyczna. Ostatecznie postawiłem na sprawdzone rozwiązanie – jeśli mam w adidas TERREX Agravic Speed Ultra biegac dłuższe dystanse, muszę wybrać buty co najmniej o jeden rozmiar większe (czyli 44), niż noszony na co dzień (w moim wypadku 43). To okazało się strzałem w dziesiątkę. Zastosowanie „węzła biegacza” na dość długich sznurówkach pozwoliło mi na idealne dopasowanie cholewki przy jednoczesnym pozostawieniu miejsca na swobodny ruch palców mojej dość szerokiej stopy.
Ochrona palców i ogólnie całej stopy jest minimalna. Śladowy otok na palce to praktycznie wszystko co w tym zakresie otrzymamy. O dziwo, wcale nie potrzebujemy więcej. Konstrukcja podeszwy i jej wysokość powoduje bowiem, że bardzo trudno jest przypadkowo otrzymać cios od zbłąkanego kamienia lub agresywnej gałęzi. Wiem, ponieważ specjalnie próbowałem sprowokować tego typu sytuacje podczas pierwszym biegu. Szczęśliwie dla mnie – bez powodzenia.
Nie wiem jak inżynierom z adidas TERREX udało się osiągnąć coś co moim zdaniem było niemożliwe. Ta cholewka nie wygląda na wygodną, ale muszę przyznać, że jest super komfortowa. Jest na dodatek bardzo przewiewna i nie chłonie wody, o czym przekonałem się na zbiegach w wiosennych potokach topniejącego śniegu na swojej trasie. Brak pogrubionego zapiętka i języka również nie stanowi żadnego problemu. Obawiałem się o obtarcia, jednak nic takiego nie miało miejsca. Podsumowując – wygoda i komfort na plus i jest to jedno z dwóch pozytywnych zaskoczeń tego modelu dla mnie. Drugim jest…
Patrząc na grubość podeszwy nie miałem wątpliwości co do amortyzacji tego buta. Obawiałem się jednak, że będzie ona aż za duża. Owszem, zapewni mi duży komfort, ale spowoduje również utratę energii, ponieważ stopa będzie się zapadać w niej niczym w budyń. Tutaj przychodzi w sukurs największy atut modelu adidas TERREX Agravic Speed Ultra. Zaprojektowana z inżynieryjną precyzją kołyskowa konstrukcja podeszwy i umieszczenie prętów Energy Rods wewnątrz pianki Lightstrike Pro. But jest skoczny, sprężysty i absolutnie dynamiczny! Jest to odczuwalne wszędzie – na podbiegach, na prostych odcinkach oraz na zbiegach. Patrząc na dane z zegarka można od razu zauważyć, że tętno przy zachowaniu standardowego tempa treningowego jest niższe niż zwykle. To tylko potwierdziło moje pozytywne odczucia z biegu i wyeliminowało element zauroczenia designem, jako ten niesprawiedliwie zaburzający ocenę ;).
W tej kwestii nie było zaskoczenia. Moim zdaniem Agravic Speed Ultra nie jest przeznaczony dla osób, które zaczynają przygodę z biegami górskimi. Nie jest bardzo stabilny, co można odczuć na zbiegach. Wysoka podeszwa, nastawienie na szybkość i mocne wcięcie w podeszwie pod śródstopiem powoduje, że adidas TERREX Agravic Speed Ultra nie będzie hojnie wybaczał błędów. Aby wykrzesać maksymalny potencjał tego modelu na zbiegach, należy je pokonywać pewnie i mieć dobrze opanowaną technikę, ponieważ noga może czasami uciec na bok. Gdyby to był mój pierwszy but do trailu, mógłbym się obawiać o skręcenie kostki. Zużyłem jednak już niejedną parę butów biegowych, więc potrafiłem się naprawdę świetnie bawić tym szybkim pomarańczowym poskramiaczem górskich szlaków 🙂
Nie jest to też but przeznaczony na błotniste szlaki. Kołki w podeszwie są relatywnie niskie i nie są jednakowej wysokości. Mają od 2,5 do 3,5mm. Miałem w nich styczność z lekkim błotem i roztapiającym się śniegiem. Kiedy zwolniłem, było na tej nawierzchni całkiem ok, ale na pewno nie pokusiłbym się o bieg w nich w bieszczadzkim błocie.
Jest to but dla osób, które przebiegły już co najmniej półmaraton w górach. adidas TERREX Agravic Speed Ultra wymaga pewnego obycia, głównie na zbiegach, gdzie o pewne stawianie kroków musi zadbać bardziej biegach, niż but. W zamian otrzymasz wygodnego, oddającego bardzo dużo energii demona prędkości na górskich szlakach, który w ekonomiczny sposób pozwoli Ci pokonać najdłuższe dystanse i to w pięknym stylu*.
Po testach wiem, że na pewno zabiorę adidas TERREX Agravic Speed Ultra na najbliższe zawody na dystansie około maratońskim. Prawdopodobnie na kolejne na dystansie 100km również.
* wspominałem już, że ten but jest prześliczny?
Zacznijmy od tego, że podchodziłem do tego modelu sceptycznie. Posiadałem już wcześniej podobnego typu asfaltówki i pomimo tego, że je zabiegałem do końca, nie byłem z nich zadowolony. Głównie z powodu małej stabilność kostki w zakrętach i dynamicznych ruchach.
Pierwsze wrażenie po wyjęciu z pudełka to: sporo amortyzacji, mocno wygięta konstrukcja, spore wycięcie w śródstopiu, niska waga no i ten kolor!. Zapowiada się ciekawie. Wkładka jest wklejona, a to zabieg, z którym rzadko się spotykam. Może to i mniej higienicznie, ale przynajmniej brak dzięki temu problemu z migrującą wkładką podczas zbiegów, a to niestety zdarza się w niektórych butach. Sznurówki mają dość ciekawy patent gumowych wypustek, które jak obstawiam mają zapobiegać luzowaniu. Wracając do kolorystyki – neonowy pomarańczowy – jak dla mnie, bomba. Tylko dlaczego producenci w butach trialowych coraz częściej produkują podeszwę w białym kolorze?! Nie ogarniam… Po każdym treningu trzeba je szorować, ale na szczęście da się to zrobić w miarę niedużym nakładem pracy. Koniec kontemplowania, czas na testy.
Już rozciąganie stało się małym wyzwaniem. Stojąc na jednej nodze czułem dużą niestabilność, a z motoryką nigdy nie miałem większych problemów. Podczas biegu ten problem jednak ustąpił. Mimo tego, że te buty posiadają sporą ilość pianki i środek ciężkości jest przesunięty do wyżej, jest stabilnie i bezpiecznie. Jak dla mnie to spory plus i pozytywne zaskoczenie. Na zbiegach, podczas przeskakiwania przeszkód i na zakrętach miałem nadspodziewaną pewność, że kontroluję sytuację. Każdy kolejny ruch stopy był skierowany tam, gdzie tego chciałem (a przynajmniej oczekiwałem). Amortyzacja jest na doskonałym poziomie. Mimo sporej ilości pianki, jej sprężystość wraz z dodatkową wkładką Energy Rods wybija cię do kolejnego kroku. Dodatkowo, mocno kołyskowa konstrukcja daje w ostateczności bardzo szybkiego, wygodnego buta. Drop z tym bucie należy do raczej do większych, więc przy dłuższych startach nie powinno być problemu z Achillesem.
Czas przejść do samego bieżnika, który świetnie się spisuje na suchym, ubitym terenie. Mokre kamienie również nie stanowią dla niego jakiegoś nadzwyczajnego wyzwania. Każda zmiana kierunku czy wyhamowywanie są wykonywane bez zbędnego opóźnienia. Jest to prawdopodobnie spowodowane „klockami” które są rozmieszczone w lustrzanym odbiciu, dzieląc bieżnik na pół. Przód, który wbija się w podłoże i tył, który wdziera się już podczas odbicia. Problemem niestety okazuje się błoto, na którym robi się już dość “tanecznie”. Trzeba jednak pamiętać, że Agravic Speed Ultra to but długodystansowy. Lwia część konkurencyjnych modeli również posiada dość płytki bieżnik by niwelować zmęczenie stopy.
Cholewka pasuje do regularnej szerokości stopy, na pewno nie należy do tych szerszych. Wykonana z szybkoschnącego materiału spisuje się świetnie zdarzy nam się zanurzyć buta w kałuży lub pobiec w porannej rosie. Zdecydowanie bardziej wolę takie rozwiązanie niż “kiszenie się” się w mokrym bucie przez kilka godzin, kiedy membrana nie wyrabia. Nie wspominając już o sytuacji kiedy przyjdzie nam przebiec przez strumyk i woda naleje się do środka buta.
Kolejnym elementem na plus jest bezszwowa konstrukcja cholewki, dzięki czemu nie ma problemu z obtarciami. Zapiętek jest bardzo cienki, ale mimo to bardzo dobrze wypełnia przestrzeń pomiędzy Achillesem. Nie ma więc większego problemu z niepożądanym ruchem stopy w bucie. Całości dopełnia język, który jest zamontowany pod wkładką, dzięki czemu się nie przesuwa.
Zgodnie z zamysłem projektantów, sprawdzi się jako but startowy z preferencją do dłuższych tras. Poradzi sobie dobrze na większości nawierzchni. Idealne są dla niego raczej na suche warunki, szuter, liście, ale też mokre kamienie. Błoto nie jest jego najmocniejszą stroną z powodu dość niskich kołków bieżnika. Wyśmienita amortyzacja zdecydowanie zmniejsza odczucie zmęczenia stopy a w dodatku pomaga w odciążeniu stawów przy dłuższych zbiegach. W Agravic Speed Ultra zdecydowanie wygodniej się biega niż chodzi, co podświadomie wymusza coraz wyższe tempo. Jest to zasługa głównie kołyskowej konstrukcji i dodatkowej wkładki. Co dla mnie ważne, brak w nim membrany. Jest dzięki temu chłodniej a stopa zdecydowanie szybciej schnie i się nie odparza.
Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.