8 wymówek, by nie wiązać węzła - 8academy.pl - portal górski i wspinaczkowy dla aktywnych
01.05.2016

8 wymówek, by nie wiązać węzła

Wypadki wspinaczkowe mają taką szczególną cechę - najczęściej nie zdarzają się nam. Ba! Nawet naszym znajomym się nie zdarzają. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Ilu z waszych znajomych zginęło podczas wspinania? Lub jeżdżą na wózku? A może ktoś z Was otarł się o śmierć podczas wspinaczki? Wypadki naprawdę nie przydarzają się nam i naszym znajomym. Można więc spokojnie wyluzować i przestać się spinać nadmierną ostrożnością.

                       

Niestety, w rzeczywistości nie jest tak różowo… Statystyka jest statystyką. Jakiś procent czytelników, mały bo mały, ale uległ wypadkom wspinaczkowym z powodu błędu swojego lub partnera. Jakiś procent czytelników zna kogoś, albo przynajmniej słyszało o kimś, kto uległ wypadkowi (tutaj statystyka podpowiada, iż takich czytelników jest więcej). Błędów nigdy nie wyeliminujemy całkowicie, ale jeden wypadek mniej – to już będzie sukces akcji „Kończę bezpiecznie”.

Reagujmy w skałach na widok popełnianych błędów. Zwracajmy uwagę takim osobom i nie obrażajmy się gdy ktoś wytyka błąd nam. Rozmawiajmy w czasie dojazdu w skały o bezpieczeństwie. Walczmy z poniższymi wymówkami.

“Nie zawiązałem węzła bo…”

1. Przecież chyba zauważę jak mi się lina skończy- no bez jaj!

No może zauważysz, ale czy aby na pewno? Opuszczając partnera najczęściej patrzymy w górę, na niego. Dbamy o to, aby opuszczać go płynnie, przyśpieszając i spowalniając opuszczanie kiedy to konieczne. Czasami spojrzymy na linę aby ocenić ile jej zostało, czy się nie plącze. Brzmi znajomo? Tak, wszystko jest pod pełną kontrolą. Wypuszczenie końca liny z przyrządu następuje jednak najczęściej, kiedy opuszczany wspinacz jest już relatywnie nisko, na ostatnich metrach. Dlaczego? A to dlatego, że skupiamy się wtedy na opuszczanym, chcemy aby płynnie wylądował na ziemi, nie uderzając z impetem piętami w ziemię, by nie skończył gdzieś w krzakach. Nie musimy już kontrolować czy lina się nam plącze, bo jest już przecież końcówka. W rezultacie nie patrzymy na linę, co może się skończyć przykrą niespodzianką. A upadek z kilku metrów wcale nie musi być mniej przykry w skutkach niż ten z kilkunastu…

Lina wspinaczkowa (fot. Climbing Technology)

Mam przecież dłuuuugą linę! (fot. Climbing Technology)

2. Przecież mam linę dwa razy dłużą od wysokości drogi

No tak, ale nigdy nie wiadomo co się stanie podczas wspinaczki. Błąd w przewodniku. Próba zawieszenia ekspresów na drodze obok. Droga przewieszona, a grunt pod skałą opada stromo w dół. Asekurant odchodzi od skały, aby lepiej widzieć partnera. To tylko kilka z możliwych powodów, kiedy lina skończy się zanim opuszczany partner wyląduje bezpiecznie na ziemi.

3. Mam automatycznie blokujący się przyrząd i jestem zwolniony z myślenia

Automatyczny przyrząd tylko pomaga w bezpiecznej asekuracji. Przyrząd zablokuje się podczas odpadnięcia partnera (i to również tylko wtedy kiedy asekurujemy zgodnie z instrukcją, a więc trzymając linę prawidłowo!), jednak żaden przyrząd, nawet ten automatyczny, najdroższy i najlepszy, nie zatrzyma końcówki liny wysuwającej się z przyrządu.

4. To nie moja lina- ja tylko gościnnie korzystam (bo wisi tak wędka już cały dzień)

Jeśli masz odwagę korzystać z nie swojej liny, miej odwagę zawiązać węzeł na jej końcu. Skoro właściciel liny pozwolił Ci z niej skorzystać, to wątpliwym jest by odmówił zabezpieczenia końca. Bądź konsekwentny.

5. A to trzeba coś wiązać? Chyba mnie na tych zajęciach nie było…

Może faktycznie przysnąłeś na zajęciach? Może rozkminiałeś akurat w myślach jakąś sekwencję przechwytów, czy zapatrzyłeś(-aś) się na atrakcyjną koleżankę (kolegę) z kursu? A pomoże zwyczajnie to nie był Twój dzień. Więc teraz słuchaj: na końcu liny zawsze musi być węzeł! Tylko tyle. Jeśli jednak obudziłeś w sobie głód wiedzy i pragniesz nadrobić przespane zajęcia, przeczytaj dlaczego warto wiązać węzeł na końcu liny.

szpej wspinaczkowy

Bo trzeba pamiętać o tym całym sprzęcie i jeszcze jakiś węzeł… (fot. Climbing Technology)

6. A to nie asekurant sprawdza węzeł?!

Poruszaliśmy już tą kwestię w poprzednich wpisach akcji „Kończę bezpiecznie!” Więc teraz będzie w skrócie i dosadnie: jeżeli wiążesz się liną, to w niebezpieczeństwie jest twoja dupa. Dbaj o nią! Jeżeli jednak jesteś asekurantem, to zagrożona jest dupa twojego partnera. Dbaj o nią!* Nie przerzucajcie obowiązków na sprzęt, partnera, kogoś lub coś. Wspinaczka to sport dla rozumnych, rozgarniętych i odpowiedzialnych.

*W tym tekście mamy na myśli wyłącznie kontekst wspinaczkowy…

Asekuracja wspinacza (fot. The North Face)

Bo to przecież mój asekurant wszystko sprawdza, a w razie czego to on będzie winny (fot. The North Face)

7. Niebieska torba Ikea jest hiptserska; żółta (w domyśle kradziona)- to już sam lans i +10 do bicka

Produkty używane zamiennie do torby z płachtą na linę są z pewnością tańsze i możliwe do użycia. Jednak to dedykowane wspinaczom torby na linę mają możliwość prawidłowego zwinięcia liny (aby się nie poplątała), mają po przekątnej dwie pętelki w różnych kolorach służące do przywiązania końców liny. Nie jest to już dla przeciętnego Polaka ogromny koszt. Podaruj sobie odrobinę luksusu i bezpieczeństwa. Zaopatrz się w torbę która nie tylko zabezpiecza linę, ułatwia jej noszenie, ale też wyrabia prawidłowy nawyk zabezpieczania obu końców liny które nie przemkną niezauważone przez przyrząd asekuracyjny. 

Zawiąż węzeł przy pętli na płachcie

Bo po co mi właściwie ta płachta na linę… (fot. autor)

8. Właściciel sztucznej ściany ponosi odpowiedzialność za wypadki! Niech dba o sprzęt i zabezpieczenia!

Jasne. Na pocieszenie Twoi bliscy doprowadzą do ruiny właściciela ściany, obiekt zostanie zapobiegawczo zamknięty, a Tobie kupi się nagrobek ze szlachetniejszego kamienia. Naprawdę tak piszesz scenariusz swego życia? 

Sztuczne obiekty wspinaczkowe są dzisiaj projektowane i wykonywane na naprawdę wysokim poziomie. Już ładnych parę lat temu wkroczyliśmy w erę pełnej cywilizacji, czystości i komfortu. Ale nawet najmocniejsza konstrukcja, certyfikowany i regularnie poddawany inspekcji sprzęt, licencjonowani instruktorzy i ubezpieczenie zarządcy obiektu nie gwarantują, że to my, czy nasi znajomi, nie popełnimy błędu. Ludzie na ściance miewają jednak wypadki. Najczęściej są one spowodowane właśnie brakiem ostrożności: czy to chwilowym roztargnieniem, czy też głębiej zakorzenioną ignorancją. Zmniejszajmy prawdopodobieństwo popełnienia błędu i sprawdzajmy to co sprawdzić możemy!

Ocun woreczek na magnezję i buty Ozone

Bo przecież nigdy mi się nic złego nie przytrafiło… (fot. Ocun)

Próbujmy podczas każdego dnia wspinaczkowego dbać o to, aby procent wspinaczy ulegających wypadkom był jak najmniejszy. W końcu nie chodzi nam o to by po fakcie przerzucać się winą, robić wymówki i rzucać oskarżenia w poczuciu żalu… Nie znajdujmy wymówek, eliminujmy proste błędy, wypracowujmy nawyki i przestrzegajmy elementarnych zasad. Wiążmy węzeł na końcu liny. Kończmy bezpiecznie!

[Kochasz górskie aktywności? Warto zainteresować się dobrym ubezpieczeniem. Zapraszamy do artykułu: Ubezpieczenie górskie Bezpieczny Powrót]

                 

Udostępnij

W Temacie

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.