29.07.2017

Problem śmieci na górskich wyprawach komercyjnych

Bardzo cieszy mnie fakt, że coraz większa liczba ludzi realizuje swoje marzenia w górach wysokich i najwyższych. To swoją drogą naturalna kolej rzeczy dla turysty, który schodził już wszystkie niższe pasma, następnie trafił w Tatry i zaczęło mu świtać w głowie, żeby sprawdzić swoje umiejętności w górach wysokich. Cieszy mnie to szczególnie na naszym rodzimym podwórku, ponieważ generalnie nie należymy do krajów, gdzie turystyka górska realizowana jest masowo. Na szczęście bardzo się to zmieniło na przestrzeni ostatnich lat i myślę, że będzie dalej silnie się rozwijało.

                       

W tym artykule nie chcę jednak pisać o samym zjawisku rozwoju turystyki i sportu, a raczej o konsekwencjach, które nierozłącznie wiążą się z tymi trendami. O sprawach bardzo wydawałoby się przyziemnych, a jednak kluczowych, aby dobrze czuć się na górskim szlaku i właściwie obcować z naturą. Mowa tu o śmieciach, które wraz z turystami trafiły w góry. Ten problem staje się w ostatnich latach kluczowy i jeśli nie będziemy ciągle o nim pamiętać, przestrzegać zasad i zwracać uwagę innym, to pewnego dnia może się okazać, że nie będziemy już chcieli odwiedzać miejsc, które kiedyś były naszymi ulubionymi.

Chciałbym w tym tekście pokazać problem zaśmiecania gór na kilku przykładach szczytów z Korony Ziemi. Zobaczycie jak można radzić sobie skutecznie z ochroną tych miejsc oraz co się dzieje kiedy tych reguł się nie przestrzega. Na szczęście wraz ze skalą narastania problemu widać także działania, które mają pomóc zachować te nieskażone dotąd tereny także dla przyszłych pokoleń.

Poludniowa ściana Aconcagui

Poludniowa ściana Aconcagui, Plaza Francia (fot. autor)

Doskonałymi przykładami dbałości o zachowanie natury w Koronie Ziemi są Denali oraz Aconcagua. Od bardzo wielu lat służby parkowe dbają o czystość tych miejsc i robią to bardzo skutecznie. Zdecydowanie gorzej jest na Kilimandżaro, ale i tutaj na szczęście w ostatnich latach wprowadzono regulacje, których efekty widać z każdym rokiem. Niestety jednocześnie smutny jest fakt, że trzeba wprowadzać przepisy, a wraz z nimi często wysokie kary finansowe, aby powstrzymać ludzi przed zaśmieceniem i zanieczyszczaniem gór. Okazuje się bowiem, że często nawet ich stali bywalcy nie zawsze przestrzegają, wydawałoby się, naturalnych zasad.

Problemem miejsc, w których bywa bardzo dużo ludzi, nie są jedynie śmieci. O tym często zapominamy. Ogromnym problemem są również wytwory ludzkiej przemiany materii. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że zwyczajne pójście „za krzaki” (czasem są to kamienie) jest ogromną, ekologiczną bombą (szczególnie kiedy przemnoży się przez ilość osób, które szukają intymności za tymi krzakami). Dotyczy to oczywiście głównie obozowisk, czyli miejsc, gdzie przez wiele godzin przebywa duża ilość osób, a nie samych tras. Z mojego doświadczenia wynika, że bardzo trudno ludziom wytłumaczyć, aby korzystali z montowanych w tych miejscach toalet (najczęściej typu wiejskie „wychodki”), a nie chodzili poza obozowiska za kamienie czy krzaki. Tłumaczą się wtedy, że w toaletach śmierdzi lub jest brudno. Jednak nie myślą zupełnie o tym, że wraz z przyjściem deszczu czy śniegu/lodu ludzkie nieczystości trafiają potem do górskich strumieni i taką wodę ktoś potem pije. I wcale nie dotyczy to tylko i wyłącznie „dwójki” czy „solid things”, jak mawiają gentelmeńsko anglojęzyczni turyści. Także obsikiwanie wszystkich miejsc w koło z czasem nie wyjdzie nam na dobre, nie mówiąc już o roznoszącym się zapachu.

Śmieci w drodze na Kilimandżaro

W drodze na Kilimandżaro – przydrożne ,,toalety” w górach wysokich również nie należą do rzadkości (fot. autor)

Jedyną metodą na to, aby było wokół nas dalej pięknie i przyjemnie jest zachowanie czystości i dbałości w miejscach, które odwiedzamy. Miejsc, które są w jakiejkolwiek kategorii „naj” nie będzie już raczej przybywać. Tych najwyższych i najpiękniejszych musi starczyć dla kolejnych pokoleń. To normalne, że w takich miejscach będzie bywało coraz więcej ludzi. W końcu każdy z nas chce te miejsca zobaczyć, ale zróbmy wszystko, aby mogły to zobaczyć także nasze dzieci, a także ich dzieci i kolejne pokolenia.

Czas na kilka przykładów z Korony Ziemi. Pisze o tych miejscach, ponieważ miałem okazję w nich bywać wielokrotnie wraz z naszymi wyprawami. Jednocześnie na tych przykładach widać, jak ważne jest, aby dbać o czystość. Smutne jest jednak, że wielu ludzi bez nakładania na nich kar finansowych czy groźby wyrzucenia z Parku Narodowego, w ogóle nie widzi problemu śmiecenia w górach…

Denali – najwyższa góra Ameryki Północnej

To chyba jeden z najlepszych przykładów jak można dbać o czystość w górach. Na klasycznej drodze West Buttress wiodącej na szczyt, każdego roku pojawiają się całe setki wspinaczy. Powoduje to, że w czterech głównych obozach przebywa jednocześnie wiele zespołów. Specyfika tej drogi to w dużej mierze  rozległe lodowce i pola śnieżne poprzetykane skalnymi graniami prowadzącymi w kierunku szczytu. Łatwo sobie wyobrazić, jakby wyglądała cała ta śnieżnobiała połać poprzetykana na całej jej długości żółto-brązowymi plamami. Chyba niewielu z nas chciałoby patrzyć na takie widoki.

Na Denali, zanim wejdzie się do bazy, istnieje obowiązek rejestracji u rangersów, czyli parkowych strażników. W czasie tej rejestracji, oprócz rozmowy na temat zagrożeń górskich i tego jak jesteśmy do nich przygotowani, strażnik omawia również szeroko kwestie czystości w górach. Jest spisywana dokładnie ilość np. kartuszy z gazem, które bierzemy w górę. Wszystko po to, aby po wyprawie wszystko znieść z góry wraz z innymi śmieciami. Ale nie tylko. Na posterunku u rangersów dostajemy także rodzaj zakręcanej plastikowej beczułki, która służy nam jako toaleta na trasie i w obozach.

Jest absolutny zakaz pozostawiania po sobie „solid” w przypadkowych miejscach na całej trasie wspinaczki. Do kompletu z beczułką dostajemy pakiet biodegradowalych worków, do których to właśnie siedząc na beczułce załatwiamy swoją potrzebę.

higiena w górach - Biodegradowalny worek

Biodegradowalny worek po użyciu jest wyrzucany do lodowych szczelin (fot. autor)

W kilku miejscach na trasie, specjalnymi pomarańczowymi traserami, oznaczone są szczeliny, do których możemy wrzucić później te worki, opróżniając beczułkę na kolejne użycia. Wymaga to oczywiście także uwagi i stosowania zasad bezpieczeństwa, aby nie wpaść do takiej szczeliny w ślad za workiem. Zawsze podchodzimy do nich w sprzęcie i związani liną. Poza oczywistą sprawą bezpieczeństwa, nikt nie chciałby znaleźć się w szczelinie pełnej woreczków z ludzkimi odchodami…

Brak zastosowania się do tych zasad skutkuje wydaleniem z parku narodowego oraz wysokimi karami finansowymi. W każdym z obozów wyznaczone są również konkretne miejsca na załatwianie potrzeb fizjologicznych. Nie jest przyjęte, aby każdy przy swoim namiocie pozostawiał żółte plamy nawet po swoim „liquid”. Stąd zawsze w obozach znajdziecie murki śnieżne lub wykopane jamy w śniegu aby w ustalonych do tego miejscach bywać za potrzebą. 

Wczytuję galerię

To samo dotyczy ewentualnych śmieci czy pozostawionych depozytów. Każdy z zespołów dostaje pakiet naklejek z numerem permitu i nazwą zespołu. Jest absolutny nakaz oznaczenia każdego pozostawionego depozytu bambusowym traserem wraz z naklejką. Na depozyty kopie się bardzo głębokie doły w śniegu i zakopuje. Wymagana jest głębokość co najmniej 1 metra. Wszystko po to, aby naszych śmieci nie wykopały bywające w obozach ptaki. Łatwo sobie wyobrazić, jak obozowiska wyglądałyby w czasie bardzo wietrznej pogody. 

Jak dbać o czystość w górach

Depozyty trzeba zakopać głęboko w śniegu (fot. autor)

To właśnie dzięki tym wszystkim zabiegom można śmiało powiedzieć, że na Denali ciągle, mimo sporej liczby wspinaczy, jest czystym miejscem.

Aconcagua – najwyższa góra Ameryki Południowej

Dość podobne zasady co na Denali, panują również w Argentynie na Aconcagui. Najpierw na bramie parku, u wejścia do doliny, dostajemy worki na śmieci w kolorze białym. A następnie już w bazie kolejny rodzaj worków (pomarańczowe), które mamy obowiązek wykorzystywać w obozach do załatwiania „dwójeczki”. W bazie pośredniej i głównej nie ma potrzeby używania pomarańczowych worków, ponieważ obozowiska wyposażone są w blaszane toalety. Wtedy jest to dość oczywiste, że z nich korzystamy. Niemniej już w obozach musimy przestrzegać bardzo ścisłych zasad. Jest to na Aconcagui tym ważniejsze, że jest to góra bardzo sucha. Poza okresami niepogody w obozach zazwyczaj nie leży śnieg. Jest to nawet przyczyną częstych problemów z pozyskiwaniem wody do gotowania posiłków. Śnieg na Aconcagui w sezonie letnim (w Polsce pora zimy) ze względu na silną moc słońca i suche dość ciepłe wiatry topnieje w zaledwie kilka dni po opadzie. Oczywiście skutkiem tego wszystkie pozostawiane przez nas nieczystości są wystawione na oko ludzkie i nic tu się nie da ukryć. Do obozów jesteśmy zobowiązani zabierać oba rodzaje worków. Te na śmieci oraz na nasze potrzeby fizjologiczne.

worki zabierane na wyprawę na Aconcaguę - białe na śmieci oraz pomarańczowe do potrzeb fizjologicznych

Każda wyprawa na Aconcaguę zabiera ze sobą dwa rodzaje worków: białe na śmieci oraz pomarańczowe do załatwiania potrzeb fizjologicznych (fot. Inka)

Na drogach klasycznych na Aconcagui nie występują żadne lodowce, nie wchodzi zatem w grę wyrzucenie odchodów do szczelin. Mamy absolutny nakaz zniesienia worków z zawartością do bazy i tam wyrzucenie ich do specjalnie w tym celu przygotowanych beczek. Takie same beczki podstawiane są pod wspomniane wcześniej toalety w bazach. Beczki te po ich zapełnieniu podwieszane są na linach pod przylatujący helikopter i wędrują w doliny. Wszystko to po to, aby któregoś pięknego dnia nie obudzić się w namiocie wśród „pachnących niespodzianek” i nie przemierzać szlaku w kierunku szczytu slalomem między kopczykami przykrytymi papierem toaletowym.

Kilimandżaro – najwyższa góra Afryki

Niestety najgorzej jest na Dachu Afryki. Trzeba jedynie przyznać, że miejscowe władze oraz strażnicy w parku starają się i wciąż wprowadzają nowe przepisy, aby zatrzymać zaśmiecenie terenu. Czasem jednak ta walka jest mocno nierówna, bo iluż by trzeba było strażników, aby pilnować idących na Kilimandżaro turystów. Nigdzie nie byłyby potrzebne żadne przepisy, gdyby ludzie pamiętali na co dzień o zachowaniu kultury. Tym bardziej, że akurat na Kilimandżaro jest to stosunkowo łatwie. Praktycznie każdy zespół idzie w asyście sporej grupy tragarzy i przewodników. Oznacza to, że jesteśmy zwolnieni z konieczności noszenia odpadów we własnych plecakach. Wystarczy przekazać w każdym z obozów wszystko obsłudze, aby zniosła to na koniec trekkingu na dół. Okazuje się, że jednak dla niektórych ludzi i to jest za trudne. Stąd na przykład wprowadzony kilka lat temu zakaz wnoszenia opakowań jednorazowych do parku. Nie wolno wnosić butelek typu PET z wodą mineralną, nie wolno wnosić worków, reklamówek itp. Wszystko to po to, aby nie znajdować potem tych plastików porzuconych przy szlaku. I trzeba przyznać, że ten zabieg się tam udał. Szlaki zostały wysprzątane i nie widać już tego rodzaju śmieci. Generalnie jest dużo czyściej.

Śmieci w górach

Mimo wprowadzonych zakazów i wysprzątania szlaków, w drodze na Kilimandżaro wciąż można spotkać takie ,,kwiatki” (fot. autor)

Niestety dalej problemem pozostaje załatwianie potrzeb fizjologicznych. Mimo faktu, że co jakiś czas na trasach między obozami znajdują się drewniane toalety wiele osób wybiera miejsce za krzakiem czy kamieniem. W samych obozach ilość toalet rośnie z roku na rok. Są te stare drewniane oraz nowe murowane. Mimo to i tak widuje się ludzi wracających z papierem w garści spoza obozowiska. Nie wiem jakich sposobów trzeba byłoby użyć, aby uświadomić tej grupie jaką krzywdę robią naturze i kolejnym pokoleniom. My w naszych grupach wyprawowych rozwiązujemy to jeszcze dodatkowo biorąc ze sobą przenośne ekologiczne toalety wraz ze środkami biodegradowalnymi. Naprawdę trzeba walczyć z takimi przyzwyczajeniami. W dużej mierze wiele zależy również od świadomego lidera grupy. Taka osoba musi delikatnie, ale skutecznie zwracać uwagę na problem czystości w górach. Na szczęście u nas zawsze się to udaje, a przynajmniej nie znam takich przypadków, ale czasem nie wszyscy w innych grupach się do tego stosują.

przenośna toaleta na wyprawie górskiej

Jeśli mamy opory przed korzystaniem a drewnianych wychodków, może warto pomyśleć o zabraniu ze sobą własnej przenośnej toalety (fot. autor)

Za każdym razem, kiedy rzucamy na ziemię papierek lub nie stosujemy się do zasad dotyczących załatwiania potrzeb fizjologicznych, zaśmiecamy i zatruwamy środowisko. Pamiętajmy, że przyszłe pokolenia też mają prawo do czystych i bezpiecznych gór. Do zobaczenia na szlaku…. oczywiście tym czystym i bez drażniących nozdrza zapachów!

                 

Udostępnij

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.