30.07.2016

Jurajskie Abecadło: O jak Okiennik Wielki

Gdy patrzę na Okiennik, to za każdym razem myślę sobie, że wspinanie jego główną ścianą jest abstrakcyjne. Okiennik Wielki, to jak sama nazwa wskazuje, skała naprawdę dużego kalibru. Na pierwszy rzut oka gładka jak lustro i sięgająca nieba. Pokonanie dowolnej drogi prowadzącej na szczyt tej skały to rzucenie wyzwania pozornie niemożliwemu.

                       

Okiennik Wielki zwany jest też Skarżyckim od nazwy wsi położonej nieopodal. Dokładniej skały powinniśmy jednak szukać pomiędzy Skarżycami a Piasecznem. Jeśli używać ściśle górskiej nomenklatury, masyw Okiennika tworzy ściana czołowa najwyższej skały z charakterystycznym oknem pod jej wierzchołkiem oraz przylegający do niej z prawej strony nieco niższy mur. Z lewej strony skupisko skał domyka relatywnie niewielka wschodnia grań.

Główna ściana Okiennika Wielkiego widziana od wschodu

Główna ściana Okiennika Wielkiego widziana od wschodu (fot. autor)

Wystawa skały jest w zasadzie północna i północno-zachodnia, co sprawia, że Okiennik Wielki jest bardzo popularny mniej więcej od połowy wiosny do późnej jesieni. Popularność potęguje szybki dojazd (ze Śląska około 50 minut) i bliskość parkingu, na którym można zostawić auto. Dodatkowym atutem Okiennika jest stosunkowo dobra ochrona przed słabym deszczem. W warunkach mżawki lub krótkotrwałego opadu spokojnie można się wspinać na większości dróg głównej ściany. Skała posiada jednak pewną wadę. Z uwagi na swoją wysokość (do 35 metrów) podczas burzy na pewno nie będziemy tutaj bezpieczni. Niemniej jednak, wszystkie zalety Okiennika sprawiają, że przyciąga on wielu wspinaczy, więc rzadko będziemy tam sami.

Pakujemy plecak

Okiennik Wielki nie jest najlepszą skałą na rozpoczęcie swojej wspinaczkowej przygody. Korzystniej będzie pojechać do Rzędkowic lub na Górę Zborów. Dlatego zakładam, że skoro wpadł nam go głowy pomysł wybrania się właśnie na tę skałę, to posiadacie już pewne doświadczenie wspinaczkowe i nie ma potrzeby by udać się wcześniej na podstawowy kurs skałkowy.

Okiennik Wielki

Okiennik Wielki przyciąga wielu wspinaczy (fot. Piotr Czmoch)

Pakując plecak warto uwzględnić linę 60 m, a nawet lepiej 70 m, zwłaszcza gdy planujemy atakować najdłuższe drogi na tej skale. Dobrze też przygotować nieco większą liczbę ekspresów (20-25 powinno wystarczyć). Jeżeli boimy się iść na wybrane drogi od dołu, tylko chcielibyśmy powiesić ekspresy z góry, to trzeba mieć ze sobą kilka pętli do zamontowania asekuracji u góry skały. Jak już wspomniałem, Okiennik Wielki przez większą część dnia jest w cieniu, dlatego nawet w lecie często dobrze mieć tam ze sobą kurtkę i czapkę.

Wsiadamy do auta i w drogę

Pod skałę można podjechać zarówno od strony Skarżyc jak i Piaseczna, ale najlepiej wybrać utwardzone drogi gminne prowadzące od Skarżyc. Auto pozostawiamy na placyku kończącym te drogi, około 50 metrów od skały. Można też podjechać kawałek dalej, pod ścianę czołową.

Okiennik Wielki – idziemy się wspinać

Jest to jedna z niewielu skał Jury, gdzie auto parkujemy praktycznie obok startów do dróg, zatem ciężko rozwodzić się tu specjalnie o podejściu. Natomiast przed rozpoczęciem wspinania pamiętajmy bezwzględnie o sprawdzeniu węzła na końcu liny i rozłożeniu obozowiska z dala od skały. Często zdarzają się tam mniejsze lub większe obrywy fragmentów skały. Dodatkowo z powodu obecności turystów, dla których przedostanie się od południowej strony do okna stanowi nie lada atrakcję, uważać trzeba na wyrzucane z góry rozmaite przedmioty (zabawki, puste puszki i butelki).

Okiennik w całej okazałości

Okiennik w całej okazałości (fot. Piotr Czmoch)

Polecane drogi

W całym rejonie Okiennika trudno znaleźć nieładne drogi. Skupię się tu zatem na kilku z nich, które mogą stanowić ambitne cele dla osób, które zaczynają sobie już radzić z trudnościami od VI+ do VI,3.

Ser Szwajcarski V – doskonały na przystawkę (rozgrzewkę)

Ciężko o drugą tak, powietrzną drogę w naszych skałach. Droga rozpoczyna się łatwym podejściem po rampce aż na półkę na prawo od głównej ściany. W starszych przewodnikach ten fragment stanowił samodzielną drogę o wycenie III. Jeżeli chcielibyśmy się tam asekurować, to trzeba mieć ze sobą dodatkowe pętle. Natomiast zdecydowanie wygodniej wybrać opcję, w której zarówno wspinacz jak i asekurant znajdą się docelowo razem na półce startowej. Na wspinacza czeka 8 ringów i stanowisko zjazdowe, do którego trzeba dotrzeć przez szereg mniejszych lub większych dziur, wymyć i wyobleń. Droga jest idealnie pionowa i prowadzi na sam szczyt skały, zatem niezapomniane wrażenia są gwarantowane.

Okiennik od zachodu z widoczną na lewo od okna płytą, którą biegnie droga Ser Szwajcarski

Okiennik od zachodu z widoczną na lewo od okna płytą, którą biegnie droga Ser Szwajcarski (fot. autor)

Drogę Jungera VI+  – czyli ,,dogrzewka” z wariantem na sam szczyt

Jest to droga z lat 60-70 ubiegłego wieku. Często mylona jest z sąsiednim Kominem komandosów, który jest drogą raczej zapomnianą i nieuczęszczaną. Droga Jungera jest natomiast bardzo popularna. W wersji na szczyt jej długość sięga 35 metrów i oprócz liny o długości 70 m trzeba będzie ze sobą zabrać około 14 – 15 ekspresów, z czego kilka najlepiej dłuższych. Pierwszy i najtrudniejszy wyciąg drogi to wymagające wspinanie po dużych, ale też i czasem zaskakująco mniejszych, chwytach z kilkoma niespodziankami w postaci konkretnych sięgnięć między nimi. 

Po 15 metrach napotykamy pierwsze stanowisko zjazdowe i po wpięciu do niego spokojnie możemy uznać, że droga została pokonana. Natomiast gdy oprócz wpisu do kapownika interesuje nas fantastyczna podróż, zachęcam do wyruszenia dalej w górę. Nie spotkają nas już specjalne trudności, ale w zamian otrzymamy ekspozycję. Najpierw miniemy jaskinię, w której, jak głosi legenda, rezydował w XIX wieku lokalny Janosik o nazwisku Malarski. Ponoć, jeśli dobrze poszukać, to możemy w niej znaleźć ukryty skarb. (Do jaskini można też dostać się od drugiej strony skały przez system wąskich przejść). Następnie dotrzemy do okna, gdzie z kolei odkryto ślady  bytności człowieka z okresu paleolitu (widoczne do dziś w postaci wykuć w skale). Tam też napotkamy podwójne ringi do ewentualnego zjazdu.

Jeżeli wysokości wciąż nam mało, to można kontynuować wycieczkę na lewo od okna do stanowiska wbitego praktycznie na samym szczycie. Trudności tego odcinka to około V. Po uważnym przewiązaniu się w zjazdowcu warto rozejrzeć się po okolicy bowiem w nagrodę za przejście czeka nas jeden z najładniejszych pejzaży Jury.

Zimne łapki VI.1+

Zimne łapki stanowią poważne wyzwanie w swojej wycenie. Jest to klasyczna w swoim charakterze droga naszej Jury. Spodziewać się tam więc możemy kilku małych chwytów, jeszcze mniejszych stopni, odcinków pionu i połogu, ale i lekko siłowej rysy wyjściowej.

Krysia Górnisiewicz Zimne łapki

Krysia Górnisiewicz na drodze Zimne łapki (fot. autor)

Drogę Bodhisatwy VI.2+

Jeżeli miałbym komuś polecić drogę z Jury w stopniu VI.2+ dobrą na on-sight to wybrałbym właśnie Drogę Bodhisatwy.

Pionowy początek potrafi lekko zaskoczyć, a przed odpoczynkiem pod okapem czeka nas jeszcze lekcja tańca na podchwytach. Przewieszenie można pokonać oryginalnym wariantem z prawej strony (droga pierwotnie miała wycenę VI.3) lub ominąć trudności z lewej, mieszcząc się tym samym w dzisiejszej wycenie. Górna płytka też odbierze nam na chwilę oddech. Ciekawostką jest przejście tej drogi bez asekuracji w wykonaniu Rafała Porębskiego.

Olek Król na Drodze Bodhisatwy

Olek Król na Drodze Bodhisatwy (fot. autor)

Dobrym ,,wariantem dogrzewkowym” jest połączenie dolnego odcinka wspomnianej już tu Drogi Jungera z okapem i górnym odcinkiem Drogi Bodhisatwy. Trudności takiego pasażu sięgają w porywach stopnia VI.2.

Dzień jak co dzień VI.3 – polecam!

Wzorem jurajskiej płyty wycenionej na VI.3 jest Dzień jak co dzień. Jest to także przykład drogi ciągowej, na której wspinamy się dokładnie od pierwszego do ostatniego przechwytu. Po trudnym starcie płytkie dziurki na drodze nabiją przedramiona, a niewygodne rozmieszczenie stopni wymusi często akrobatyczne ustawienia i przechwyty. Uważać trzeba jednak na ptaki, które lubią zakładać gniazda w dziupli w połowie tej drogi. Wspinanie wtedy jest tam zabronione.

Po lewej: na Drodze Jungera wspina się Tomek Pyka; po prawej: Jacek "Jaca" Zaczkowski na drodze Dzień jak co dzień

Po lewej: na Drodze Jungera wspina się Tomek Pyka; po prawej: Jacek “Jaca” Zaczkowski na drodze Dzień jak co dzień (fot. autor)

Okiennik Wielki – wiele możliwości

Okiennik i polany wokół niego to także doskonałe miejsce do biwakowania pod chmurką. Nic bardziej nie cieszy po przewspinanym dniu niż ognisko w towarzystwie znajomych i miliona gwiazd nad głową. Tak, bez wątpienia Okiennik Wielki to hotel milion-gwiazdkowy.

Niebo pełne gwiazd pod skałą

Okiennik Wielki potrafi zachwycić także nocą. (fot. DH Climbing)

Wspinaczka to przede wszystkim hazard. Nie ma w niej nic pewnego. To rzucanie wyzwania niemożliwemu – Chris Bonington

                 

Udostępnij

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.